Marzec 2017

Ibuprofen zwiększa ryzyko zawału serca o 31%

Badania przeprowadzone przez naukowców ze Szpitala Uniwersyteckiego w Kopenhadze, Uniwersytetu w Aalborg oraz Uniwersytetu Południowej Danii wykazują, że zażywanie niesteroidowych leków przeciwzapalnych (NLPZ) może bardzo negatywnie odbić się na naszym zdrowiu. Jak ustalono, popularny Ibuprofen zwiększa ryzyko zawału serca o 31%, natomiast inny lek, Diklofenak, nawet o 50%.

 

10-letnie badania obejmowały prawie 30 tysięcy osób, które doświadczyły zawału serca. Ponad 3,3 tysiąca pacjentów zażywało niesteroidowe leki przeciwzapalne do 30 dni przed atakiem serca. Wykazano, że ibuprofen, który był najczęściej stosowanym środkiem przeciwbólowym, zwiększa ryzyko zawału o 31%. Z kolei Diklofenak, drugi lek NLPZ, zwiększa ryzyko do 50%.

 

Naukowcy analizowali również wpływ trzech kolejnych związków chemicznych, wchodzących w skład niesteroidowych leków przeciwzapalnych - naproksen, celekoksyb i rofekoksyb, lecz nie znaleźli żadnego powiązania.

 

Główny autor badania profesor Gunnar Gislason uważa, że wszystkie leki należące do grupy NLPZ powinny zostać objęte ścisłą kontrolą i wydawane tylko na receptę. Jego zdaniem obecne regulacje sprawiają, iż tego typu medykamenty uznawane są za bezpieczne, choć w rzeczywistości ich regularne stosowanie nie pozostaje bez wpływu na zdrowie.

 

Źródła:

http://www.standard.co.uk/news/health/taking-ibuprofen-can-increase-chances-of-cardiac-arr...

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmedhealth/behindtheheadlines/news/2017-03-16-ibuprofen-cla...

Alzheimer – rola rodziny i opiekuna przy łagodnej postaci choroby

Alzheimer jest podstępną chorobą, która rozwija się po cichu, początkowo niezauważalnie. Coraz większe problemy z pamięcią i koncentracją przypisywane są starości i uznawane za coś naturalnego. Tak jednak nie jest i każde problemy z pamięcią czy koncentracją, które zaburzają codzienne funkcjonowanie powinny być powodem do konsultacji lekarskiej.

 

Pierwszym zadaniem rodziny i opiekuna jest zauważenie tych zmian i interwencja, gdyż osoba chora często sama nie zauważa postępujących zmian. Gdy objawy zaczną nas niepokoić, powinniśmy przeprowadzić badania kliniczne, dzięki którym wczesne rozpoznanie choroby pomoże w jej zatrzymaniu. Lekarz stawia diagnozę na podstawie wywiadu z pacjentem i rodziną, własnej ocenie stanu psychicznego pacjenta oraz w oparciu o badania pomocnicze. Do takich badań należą psychologiczne testy funkcji poznawczych oraz badania obrazowe, mające na celu wykluczyć inne przyczyny otępienia. Postawienie diagnozy choroby Alzheimera zmienia życie nie tylko osoby chorej, ale całej rodziny i opiekunów. Muszę się oni przygotować na to, że Alzheimer jest chorobą postępującą i nieodwracalną, z czasem będzie tylko trudniej.

 

 W łagodnej postaci Alzheimera poza farmakoterapią, ważną rolę odgrywa trening zdolności społecznych chorego, zapewnienie mu bezpiecznych warunków w domu oraz w miarę możliwości, samodzielności tak długo jak jest to możliwe. Opiekunowie osób chorych na chorobę Alzheimera powinni zabezpieczyć dom, przy czym warto zwrócić uwagę na ostre narzędzia, kuchenki gazowe i zawory gazu. Można rozważyć wyraźne oznaczenie rzeczy w domu, np. produktów żywnościowych czy chemicznych. Chorym należy pomagać przy przygotowywaniu i spożywaniu posiłków. Jedzenie powinno być pokrojone na małe kawałki, aby ułatwić przełykanie. Jeśli pojawią się zaburzenia połykania, może być konieczne stosowanie diety zmiksowanej.

 

Opiekunowie powinni nauczyć się cierpliwości i wyrozumiałości. Rozmowy z terapeutą na temat emocji i tego, co się dzieje w relacjach z osobą chorą, mogą znacząco pomóc w akceptacji i dostosowaniu się do nowej sytuacji.

 

Praktyki religijne zmieniają stan biochemiczny mózgu

Praktyki religijne związane z długotrwałą samotnością, medytacją oraz modlitwą, mogą zmienić funkcjonowanie neuroprzekaźników mózgowych, powodując silnie pozytywne emocje. Do takich wniosków doszli autorzy badania opublikowanego w czasopiśmie Religion, Brain & Behavior.

 

W badaniu wzięło udział 14 chrześcijańskich wierzących w wieku od 24 do 76 lat. Wszyscy uczestnicy wykonywali, określone przez duchownych z zakonu jezuitów, zalecenia. Pod koniec eksperymentu wypełniono kwestionariusze, które naukowcy poddawali ocenie.

 

Skany MRI mózgów uczestników wykazały po zakończeniu doświadczenia o 5-8 % mniej aktywne wiązanie białka transportującego dopaminę oraz o 6,5 % mniej aktywne wiązanie białka odpowiedzialnego za transportowanie serotoniny. Zmiany doprowadziły do tego, że mózg miał więcej serotoniny i dopaminy, co wpłynęło na bardziej optymistyczny nastrój uczestników.



Jednak naukowcy twierdzą, że ich badania doprowadziły do większej liczby pytań, niż odpowiedzi. Badacze zastanawiają się, czy podobne wyniki można uzyskać przy zastosowaniu innych ćwiczeń i planują w tym zakresie dalsze badania.

 

Płacz jest ważną reakcją emocjonalną, mówią psycholodzy

Na przestrzeni dziejów wielu badaczy podchodziło bardzo różnie do ludzkiego zachowania, jakim jest płacz. Dziś wiemy, że płacz jest fizjologiczną reakcją na pewnego rodzaju bodźce emocjonalne. Najbardziej zauważalną cechą płaczu są oczywiście łzy, ale to także zmiany w mimice oraz zmieniony rytm oddechu.

 

Płacz osoby dorosłej nie różni się wiele od płaczu dziecka, gdy uzna się go za zjawisko społeczne. Płacz może być chęcią wywołania zainteresowania, sposobem na pozyskanie wsparcia i pomocy bliskich osób, poprzez komunikowanie wewnętrznego stanu emocjonalnego.



Wielu naukowców uważa, że dorośli najczęściej płaczą, gdy są sami. Łzy mogą także służyć jako środek autooceny, pomagając ludziom uświadomić sobie, jak bardzo są zdenerwowani. W 2008 roku około 4300 młodych ludzi z 30 krajów wzięło udział w badaniu, które wykazało, że większość z nich czuje się po płaczu lepiej zarówno psychicznie, jak i fizycznie.

 

Psycholodzy jasno twierdzą, że płacz jest potrzebny, ale wymaga wsparcia społecznego, aby łzy okazały się skuteczne. Wszystko sprowadza się więc do takich samych powodów, dla których płaczą niemowlęta – w poszukiwaniu pomocy od osób bliskich.

 

Naukowcy potwierdzają regułę "pięciu sekund"

Profesor z Uniwersytetu Aston w Birmingham, Anthony Hilton, udowodnił prawdziwość tak zwanej reguły pięciu sekund.

 

Według wspomnianej reguły, produkty leżące na ziemi lub podłodze można bezpiecznie zjeść, jeśli zostały one podniesione po upływie czasu nieprzekraczającym pięciu sekund. Uzasadnieniem ma być fakt, że wszelkie mikroby nie są w stanie przejść na upuszczone jedzenie w takim czasie, a ich znikoma ilość może być łatwo zniszczona przez kwas żołądkowy.

„Oczywiście nie można spożywać jedzenia, na którym widać brud. Jednak z naukowego punktu widzenia, jeśli nie ma widocznych oznak skażenia, zachorowanie od spożycia upuszczonego jedzenia jest bardzo mało prawdopodobne” – twierdzi profesor.

 

Co ciekawe, Hilton przeprowadził również badanie wśród dwóch tysięcy osób, z których 79 % przyznało się, że przynajmniej raz zjadło żywność, która im upadła.

 

Śpiewanie kołysanek dla dzieci ma pozytywny wpływ na ich zdrowie

Badanie, w którym wzięło udział 160 kobiet wykazało, że dzieci, którym matki śpiewały kołysanki, mniej płakały. Wykazano także, że śpiewane kołysanki mogą mieć pozytywny wpływ na dziecko, jeszcze gdy znajduje się ono w łonie matki.

 

Kobiety w ciąży zostały podzielone na dwie grupy. Pierwsza grupa miała za zadanie śpiewać kołysanki w ostatnich miesiącach ciąży oraz w pierwszych miesiącach po urodzeniu dziecka, a druga grupa nie otrzymała żadnego zadania.

Dzieci, urodzone przez matki z pierwszej grupy, płakały średnio przez 18,5 % czasu, podczas gdy w drugiej grupie odsetek ten wynosił już 28,2 %. Jednocześnie, wśród dzieci z kolką, którym śpiewano kołysanki, płacz zmniejszył się o prawie jedną czwartą czasu.

 

W badaniu analizowano także więź między matką a dzieckiem. Autorzy badania doszli do wniosku, że matki śpiewające kołysanki w czasie ciąży, mogą wpłynąć na swoją relację z dzieckiem, co może mieć pozytywny wpływ na zachowanie noworodka, a także zmniejszyć stopień stresu u matki.

 

Powstał plaster który diagnozuje cukrzycę

Naukowcy z Korei Południowej opracowali czujnik, który może monitorować poziom cukru we krwi poprzez analizowanie potu. Wystarczy tylko jedna milionowa litra potu, aby móc wykonać badania diagnozujące cukrzycę.

 

Cukrzyca typu 1 jest spowodowana przez układ odpornościowy, który uniemożliwia prawidłową kontrolę poziomu cukru we krwi. Cukrzyca typu 2 jest często spowodowana przez styl życia, uszkadzając zdolność organizmu do kontrolowania poziomu cukru we krwi. Oba rodzaje pacjentów potrzebują kontrolować swój poziom cukru we krwi, aby uniknąć trudnych komplikacji zdrowotnych, a nawet śmierci.

 

Zespół badawczy z Uniwersytetu Narodowego w Seulu próbował pokonać konieczność bolesnego pobierania krwi od pacjentów z cukrzycą. Wynaleziono elastyczny czujnik, który śledzi poziom cukru w wydalanym pocie. Informacje są następnie przekazywane do komputera, który analizuje wyniki.

 

Nowy system pomiarowy ma porównywalną dokładność wyników do poprzednich metod. Może on dodatkowo dostarczać do organizmu potrzebne lekarstwo, poprzez mikroskopijne igły. Badacze uważają, że ich wynalazek dostarcza nowych, ważnych postępów w kwestii bezbolesnej i bezstresowej opieki dla chorych na cukrzycę.

 

Naukowcy zidentyfikowali nowe uczucie, podobne do obrzydzenia

Badania z zakresu psychologii ujawniły nową, wyraźną emocję, niezależną od obrzydzenia, którą ludzie żywią wobec nieprzyjemnych dźwięków. Wpisuje się w to między innymi rysowanie kredą po tablicy, jeżdżenie sztućcami po talerzu lub odgłos ocieranego styropianu.

 

Co ciekawe, dotychczas niezdefiniowane uczucie posiada swoje własne określenie w Hiszpanii, „Grima” jest tam powszechnie używane, mimo że nie ma odpowiednika w innych językach. Podczas badań naukowcy odtwarzali nieprzyjemne dźwięki przy uczestnikach, mierząc ich tętno.

Okazało się, że podczas odtwarzania częstość akcji serca spadała nieznacznie, po czym szybko wzrastała po upływie około 6 sekund. Dźwięki, które osoby badane uznały za „odpychające” przyczyniały się do jeszcze znaczniejszego spadku tętna.

 

Postawiono hipotezę, że uczucie jest reakcją emocjonalną. Choć uczucie jest bardzo podobne do obrzydzenia, może być konieczne rozważenie wyodrębnienia go jako osobną emocję, ponieważ wywołuje ono inną reakcję fizjologiczną i może być łatwiej tłumione.

 

Badania wykazały, że kawa z kakao jest najlepszym sposobem na koncentrację i dobry natrój

Naukowcy odkryli, że kawa mokka jest najlepszym rodzajem kawy na poprawę koncentracji. Połączenie kawy i kakao ma być takkże idealnym przepisem na zwiększenie motywacji.  

 

Badano wpływ kofeiny oraz kakao na energię, koncentrację, uczucie niepokoju oraz motywację do wykonywanej pracy. Badania wykazały, że kombinacja kawy oraz kakao jest najlepszą kompozycją na zwiększenie koncentracji oraz poprawę nastroju.

 

Kakao zwiększa przepływ krwi w mózgu, co ma dobry wpływ na zdolności poznawcze, jednocześnie likwiduje także negatywny efekt, który może towarzyszyć spożywaniu kawy, czyli uczucie niepokoju. W całorocznym badaniu uczestnicy pili kakao, kawę oraz ich rozmaite kompozycje, a następnie sprawdzano ich nastrój oraz zdolność do wykonywania zadań.

Testy na spostrzegawczość obejmowały oglądanie liter pojawiających się w szybkim tempie na ekranie oraz zadania matematyczne.  Autorzy badania doszli do wniosku, że połączenie kakao z kofeiną może być idealnym napojem dla poprawy nastroju oraz wzmocnienia koncentracji.

 

Globalne ocieplenie przyczynia się do rozwoju cukrzycy, twierdzą specjaliści

Globalne ocieplenie zwiększa ryzyko występowania cukrzycy typu 2. Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu Leiden w Holandii.

 

Drugi typ cukrzycy, który wywołuje choroby serca, udary mózgu, ślepotę, niewydolność nerek, gangrenę stóp i nóg, ma być zależny od temperatury otoczenia. W swoich badaniach naukowcy wykorzystali dane zgromadzone przez Światową Organizację Zdrowia, porównując je z wykresem zmian temperatury Ziemi.

Odkryto, że wzrost średniej temperatury o 1 stopień Celsjusza wiąże się z pojawieniem się cukrzycy u dodatkowych 17 osób na 10 tysięcy. Od 1980 roku liczba chorych wzrosła aż czterokrotnie, a badacze uważają, że globalne ocieplenie ma z tym bezpośredni związek.

 

Naukowcy uważają, że wysokie temperatury sprawiają, że ludzie wykazują niższą aktywność fizyczną, spalając przy tym mniej kalorii, co ma prowadzić do przyrostu masy ciała. Nagromadzenie tłuszczu zmniejsza wrażliwość organizmu na insulinę, co skutkuje rozwojem cukrzycy. Ponadto, wysoka temperatura otoczenia wpływa negatywnie na metabolizm, zmniejszając aktywność brunatnej tkanki tłuszczowej, której podział wytwarza energię.

W danym momencie naukowcy nie są w stanie jednoznacznie udowodnić przyczyny i działania wyższych temperatur na cukrzycę, jednak badania wykazują niezaprzeczalną korelację.