Listopad 2017

Naukowcy rozstrzygają odwieczny spór – czy powinniśmy jeść mięso?

Dieta wegetariańska od zawsze budzi wiele zaciekłych dyskusji pomiędzy ludźmi. Niektórzy decydują się na dietę roślinną ze względów zdrowotnych, inni kierują się kwestiami etycznymi. Naukowcy postanowili jednak ocenić problem jedynie pod kątem wartości odżwyczych. 

 

Człowiek jest gatunkiem wszystkożernym – nasz układ trawienny radzi sobie z trawieniem zarówno mięsa, jak i roślin. Ludzkie jelita są bardzo podobne do jelit naszych najbliższych krewnych w świecie zwierząt – małp. Wynika z tego, że także nasze diety powinny opierać się na podobnej żywności. Warto dodać, że małpy jedzą głównie owoce, liście, orzechy i owady, a najrzadziej mięso.

 

Ewolucjoniści twierdzą, że jedzenie mięsa dało ludziom znaczną przewagę. Mięso nasycone białkiem oraz energią mogło przyczynić się do wykształcenia przez człowieka tak skomplikowanego umysłu. Aby wykształcić większy mózg, organizm musiał oszczędzić energię w innym miejscu. Dlatego też nasze jelita uległy skróceniu.

 

Posiadanie krótszych jelit oznacza, że dieta musi być wyższa jakościowo, aby zapewnić organizmowi wystarczającą ilość składników odżywczych. Współcześnie jest to o wiele łatwiejsze do osiągnięcia, jednak dawniej człowiek musiał poświęcić wiele czasu, aby znaleźć pożywienie.

Warto zaznaczyć, że uwarunkowania dietetyczne człowieka są ruchome. Może o tym świadczyć nasza zdolność do spożywania produktów mlecznych bez pochorowania się. Pozostałe gatunki zwierząt nie piją mleka po przejściu wieku niemowlęcego. Człowiek jednak trawi laktozę od stuleci. Nasza flora bakteryjna jelit uległa zmianie także wówczas, gdy zaczęliśmy spożywać zboża. W rezultacie człowiek ma bardzo różnorodną dietę, która pozostawia mu sporą dowolność.

 

W ostatnich latach rośnie liczba dowodów na poparcie korzyści zdrowotnych wynikających z diety wegetariańskiej, a także dowodów na problemy zdrowotne wynikające ze spożywania zbyt dużych ilości mięsa. Dietetycy twierdzą, że diety wegetariańskie wiążą się z niższym ryzykiem wystąpienia otyłości, cukrzycy oraz nadciśnienia. 

 

Nie jest jednak tak, że spożywanie mięsa nie ma żadnych korzyści zdrowotnych dla naszego organizmu. Mięso jest bogate w białko oraz w witaminę B12, to także doskonałe źródło żelaza. Należy jednak pamiętać, że w dzisiejszych czasach białko jest znacznie łatwiejsze do zdobycia, na przykład poprzez jedzenie orzechów i fasoli. Z kolei witaminę B12 znajdziemy w serach, jajach oraz w mleku, a żelazo w roślinach strączkowych, ziarnach, orzechach oraz niektórych warzywach. 

Dietetycy wyróżniają cztery rodzaje mięsa: białe, czerwone, przetworzone oraz ryby. Ryby i białe mięso są najzdrowsze – pod warunkiem, że proces ich obróbki nie polega na zalaniu ich tłuszczem. Sytuacja wygląda za to nieco inaczej w przypadku mięsa czerwonego oraz przetworzonego. Tego typu pożywienie skutkuje ryzykiem wystąpienia raka okrężnicy oraz chorób serca. Odradza się spożywanie solonego, wędzonego lub peklowanego mięsa, a jeśli chodzi o mięso czerwone, bezpiecznie jest je jeść raz lub dwa razy w tygodniu.

 

Jedno jest pewne – zarówno dieta wegetariańska, jak i dieta z mięsem, mogą być bezpieczne dla zdrowia. Żyjemy w czasach, w których mamy dużą dowolność w komponowaniu swoich posiłków i jesteśmy w stanie zapewnić sobie wszystkie, niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu, składniki odżywcze. Dlatego też na pytanie „czy jeść mięso?” możemy odpowiedzieć sobie sami.

 

To nie science-fiction! Powstała pierwsza proteza pamięci, którą przetestowano na człowieku

Stworzono implant do mózgu, który może poprawić pamięć krótkotrwałą o 15%, a pamięć roboczą o 25%. Urządzenie może okazać się zbawienne w szczególności dla osób cierpiących na choroby neurodegeneracyjne, takie jak choroba Alzheimera.

 

Wydaje się, że to już tylko kwestia czasu, gdy ludzkie implanty mózgowe będą zdatne do użytku. Niedawno profesor z Uniwersytetu Południowej Kalifornii zademonstrował zastosowanie implantu mózgu w celu poprawy ludzkiej pamięci. Urządzenie jest przede wszystkim dużą nadzieją na leczenie chorób neurodegeneracyjnych.

 

Tak zwana „proteza pamięci” została zademonstrowana podczas spotkania Towarzystwa Neuronauki w Waszyngtonie. Według raportu przygotowanego przez New Scientist, urządzenie jest zdolne do skutecznej poprawy ludzkiej pamięci.

Implant został wszczepiony ochotnikom, a naukowcy zbierali dane o aktywności ich mózgów, testując wydajność zarówno pamięci krótkotrwałej, jak i pamięci roboczej. Wyniki są zdumiewające – pamięć krótkotrwała została poprawiona o około 15%, a pamięć robocza aż o 25%.

 

Ludzka pamięć zewnętrzna może mieć mnóstwo zastosowań. Marzą o niej studenci i osoby mające kłopoty z zapamiętywaniem imion, ale przede wszystkim jest to ogromna szansa dla ludzi dotkniętych demencją oraz chorobą Alzheimera.

 

Najistotniejszym czynnikiem dla chorób neurodegeneracyjnych jest wiek. Organizacje niosące pomoc osobom z chorobą Alzheimera informują, że przeważająca większość chorych znajduje się w wieku powyżej 65 lat. Postępy zarówno w medycynie, jak i w opiece zdrowotnej stale zwiększają długość naszego życia, dlatego też demencja staje się coraz powszechniejszym problemem. Być może to właśnie implanty mózgu zdołają mu sprostać.

 

Naukowcy stworzyli „paliwo” dla ludzi, które wkrótce trafi do sprzedaży

Żywność możemy podzielić na trzy makroskładniki: tłuszcz, białko oraz węglowodany. Teraz jednak naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego oraz National Institute of Health wyróżnili czwarty makroskładnik, czyli ketony.

 

Ketony nie są nowym odkryciem, ale z pewnością nie znajdzie się ich w pożywieniu. Substancja ta jest częścią ludzkiego procesu mikrobiologicznego. Produkowana w wątrobie, pomaga nam radzić sobie z uczuciem głodu. Jeśli nie mamy dostępu do wystarczającej ilości pożywienia, organizm rozpoczyna przeszukiwanie wewnętrznych zapasów tłuszczu, rozkładając je właśnie na ketony.

 

Znamy już nawet dietę ketogeniczną, która polega na bardzo surowym jadłospisie o niskiej zawartości węglowodanów. Ponoć stosowanie tej diety może skutkować doświadczaniem uczucia czystej euforii. Okazuje się jednak, że ketony będą już niedługo dostępne komercyjnie, sprzedawane w postaci napoju.

Bezbarwny płyn będzie miał zero węglowodanów, tłuszczu oraz białka. Mimo tego, będzie w stanie dostarczyć do organizmu aż 120 kalorii. Można powiedzieć, że wkrótce do sprzedaży trafi „paliwo” dla ludzi, które ma na celu poprawę naszej wydajności.

 

Choć twórcy twierdzą, że ich produkt smakuje jak połączenie wódki ze zmywaczem do paznokci, z pewnością znajdzie się wielu chętnych na wypróbowanie oferowanych przez niego możliwości. 3 butelki o pojemności zaledwie 65 ml mają kosztować około 99 dolarów.

 

Póki osoby, które testowały nietypowy napój nie były w stanie określić, czy osiągnięte efekty były rzeczywiście jego działaniem, czy też zwyczajnie efektem placebo. O wiarygodności efektów powodowanych przez ketony świadczą za to badania naukowe przeprowadzone w 2016 roku. Przetestowano wówczas wpływ napoju ketonowego na możliwości fizyczne rowerzystów. Sportowcy byli zdolni do osiągania dodatkowych 400 metrów na każde pół godziny jazdy, doświadczali także mniejszego zmęczenia po treningu.

Czy napój ketonowy rzeczywiście trafi na półki sklepowe? A może będzie dostępny jedynie dla elit? Trudno przewidzieć, jakie zastosowanie będzie miał najnowszy wynalazek, ale z pewnością jest on w stanie zmienić wiele aspektów naszego życia.

 

Wyniki badań sugerują, że nadwrażliwość na gluten nie istnieje

Najnowsze badania sugerują, że osoby uczulone na gluten wcale nie są na niego nadwrażliwe. Winowajcą mogą być inne cukry pojawiające się w pokarmach zbożowych – fruktany. Badania prowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Oslo w Norwegii i Uniwersytetu Monash w Australii, zostały opublikowane w czasopiśmie „Gastroenterology”.

 

 

Około 13 procent populacji twierdzi, że jest uczulony na gluten. Główne objawy to m. in. uczucie wzdęcia po zjedzeniu żywności zawierającej gluten, takiej jak chleb czy makaron. Faktycznie tylko 1 procent ludności ma rozpoznaną nadwrażliwość na gluten, czyli celiakię. Choroba ta może powodować ciężką reakcję autoimmunologiczną, która obejmuje objawy takie jak biegunka i niestrawność.

„Początkowo sądzono, że gluten jest winowajcą, a ludzie twierdzili, że zaczęli czuć się lepiej, gdy przestali jeść pszenicę.” – powiedział Peter Gibson z Uniwersytetu Monash – „Teraz sądzimy, że to założenie było błędne.”

Wrażliwość na gluten pozostaje wysoce kontrowersyjna. Niektóre badania wykazały, że osoby, które nie są chore na celiakię nie wykazują żadnych faktycznych objawów po spożyciu glutenu. Niemniej jednak trend utrzymał się, a od tego czasu powstało wiele bezglutenowych produktów spożywczych.

 

Najnowsze badania czerpią z wcześniejszych wyników, które jasno wskazują na cukry zwane fruktanami, a nie na gluten. Oba znajdują się w pszenicy, jęczmieniu, życie i innych zbożach. W najnowszym badaniu wzięło udział 59 osób, które nie mają celiakii. Osoby te stosowały dietę bezglutenową i zostały poproszone o zjedzenie specjalnych batonów zbożowych. Jeden rodzaj produktu zawierał gluten, drugi fruktany, a trzeci był pozbawiony obu związków. Uczestnicy zostali podzieleni na trzy grupy, z której każda spożywała jeden batonik dziennie przez tydzień, potem następowała tygodniowa przerwa, a następnie badani zjadali kolejny rodzaj produktu. Uczestnicy nie znali składu batonów.

Wyniki wskazują, że fruktany powodowały wzdęcia 15% częściej niż batony pozbawione tego związku. Objawy żołądkowo-jelitowe występowały w tym wypadku 13% częściej. Stwierdzono również, że baton zawierający gluten niczym nie różni się od batona pozbawionego glutenu oraz fruktanów.

 

Sugeruje to, że gluten nie jest przyczyną nieprzyjemnych objawów, a winowajcą mogą być fruktany. Może to być pewnego rodzaju furtka dla produktów, które zawierają gluten, jednak są pozbawione fruktanów, jak np. sos sojowy. Dieta pozbawiona fruktanów może być odpowiednia dla osób z insulinoopornością oraz zapobiegać cukrzycy typu II.

 

Borowik szlachetny może chronić przed chorobami psychicznymi

Najnowsze badania opublikowane w czasopiśmie Food Chemistry sugerują, że spożywanie niektórych grzybów dostarcza do organizmu cenne antyoksydanty, które mogą poprawić nasz stan zdrowia, a nawet spowolnić proces starzenia.

 

Naukowcy byli już wcześniej świadomi, że grzyby są największym źródłem przeciwutleniacza zwanego ergotioneiną, teraz jednak odkryto w nich kolejną prozdrowotną substancję – glutation. Stężenie przeciwutleniaczy różni się w zależności od rodzaju grzybów, dlatego naukowcy postanowili sprawdzić, które gatunki są najzdrowsze.

 

Nowe odkrycie jest znaczące w kontekście tak zwanej wolnorodnikowej teorii starzenia. Uważa się, że spożywanie dużych ilości przeciwutleniaczy pomaga organizmowi wytwarzać energię do walki z wolnymi rodnikami, które są toksyczne dla naszego zdrowia i postarzają nas w przyspieszonym tempie. Szczególnie interesujący jest fakt, że ergotioneina oraz glutation mogą spowalniać procesy przyczyniające się do powstawania chorób takich jak choroba wieńcowa lub Alzheimer. 

Jak można się było spodziewać, naukowcy uznali borowika szlachetnego za najcenniejsze źródło prozdrowotnych przeciwutleniaczy. Na podstawie badań ustalono, że znacznie mniej cennych substancji odżywczych mają na przykład pieczarki, choć jest to nadal stężenie wyższe od wielu innych pokarmów. Za kolejny plus możemy uznać to, że poddawanie grzybów obróbce termicznej nie niszczy zawartych w nich cennych antyoksydantów, ponieważ związki te są odporne na wysoką temperaturę.

 

Co ciekawe kraje, w których spożywa się więcej grzybów, na przykład Francja i Włochy mają mniejszy odsetek osób cierpiących na chorobę Parkinsona oraz chorobę Alzhiemera. Ta zależność motywuje naukowców do przeprowadzenia nowych badań, w których zostanie zbadany wpływ spożywania grzybów na choroby neurodegeneracyjne.

 

Eksperymentalna terapia wyleczyła chłopca z rzadkiej choroby genetycznej

7-letni syryjski chłopiec posiadał zagrażające życiu zaburzenie genetyczne, które objawiało się powstawaniem nieuleczalnych ran na jego całym ciele. Choroba, która dotknęła dziecko nosi nazwę pęcherzowe oddzielanie się naskórka (EB) – jest rzadka, dziedziczna i wysoce śmiertelna. Okazuje się jednak, że dzięki postępom w genetyce, możliwe jest jej całkowite wyleczenie.

 

Z powodu mutacji genetycznych EB, nawet zwykłe potarcie naskórka skutkuje powstawaniem zaognionych pęcherzy. W wyniku choroby chłopiec stracił około 80% swojej skóry, przez co trafił do szpitala w Niemczech, gdzie lekarze próbowali udzielić mu pomocy.

 

Naukowcy z włoskiego Uniwersytetu Modeny i Reggio Emilia pobrali komórki macierzyste z niewielkiego, zdrowego fragmentu skóry chłopca i użyli ich do wyhodowania sztucznej skóry w laboratorium. Zespół badawczy zmienił wówczas wadliwy gen, który odpowiadał za rozległe rany na ciele chorego.

Źródło: Nature

W sumie chirurdzy poświęcili zaledwie dwa miesiące na wyhodowanie dla chłopca sztucznej skóry, pozbawionej wady genetycznej. Chłopiec wracał do zdrowia przez kolejne miesiące po przeszczepie i został zwolniony do domu w lutym 2016 roku. Od tego czasu prowadzi całkiem normalne życie i nie musi zażywać żadnych lekarstw, ponieważ jego skóra regeneruje się w ten sam sposób, co u zdrowych dzieci.

 

W organizmach szczurów wyhodowano ludzkie komórki mózgowe

Naukowcom udało się wyhodować organoidy ludzkiego mózgu wewnątrz mózgów szczurów laboratoryjnych. Badania zostaną zaprezentowane na dorocznym spotkaniu Society for Neuroscience w ten weekend w Waszyngtonie.

 

Organoidy to małe skupiska komórek, które są zminiaturyzowanymi wersjami większych narządów. Poprzednie badania wykazały, że można wykorzystać komórki macierzyste, aby wyhodować organy.

 

W ramach ostatnich badań naukowcy wprowadzili organoidy do mózgu szczurów i połączyli je z naczyniami krwionośnymi. Badacze odkryli, że niektóre organoidy rzeczywiście fizycznie łączyły się z tymi mózgami. Organoidy przetrwały w obcym organizmie dość długi czas, aż do dwóch miesięcy w jednym przypadku i były w stanie nie tylko transportować krew, ale także impulsy nerwowe.

„Wkraczamy tutaj na zupełnie nowe tereny” – powiedział w wywiadzie Christof Koch, prezes Allen Institute for Brain Science w Seattle. – „Nauka postępuje tak szybko, że etyka nie może nadążyć.”

Mikroskopijne organy nie zachowują się jak prawdziwy mózg, ale pokazują, że funkcjonalna ludzka tkanka może rozwinąć się w organizmie gryzonia. To, że mogą one również łączyć się z naczyniami krwionośnymi pokazuje, iż na dodatek można zasilić je krwią.

 

Są oczywiście konsekwencje etyczne. Organoidy nie mogą rosnąć do rozmiarów ludzkich mózgów, lecz rodzą pytania dotyczące uprawy ludzkich organów w obcym organizmie. Ten obszar etyki jest badany dopiero teraz. Nie wiemy co takie modyfikacje mogą zrobić z inteligencją, świadomością, a nawet tożsamością gatunkową szczura.

„To także szansa dla nauki, by spojrzeć w mętną głębię świadomości.” – zauważa czasopismo „Discover”. – „ Hybryda szczura i człowieka z pewnością zaciera granicę pomiędzy świadomością ludzi i zwierząt, przybliżając nas do nowych odkryć w tym obszarze.”

 

Rany zadane w ciągu dnia goją się szybciej

Najnowsze badania przeprowadzone przez Laboratorium Biologii Molekularnej z siedzibą w Cambridge wykazały, że nasz rytm okołodobowy ma wpływ na gojenie się doświadczanych przez nas skaleczeń oraz oparzeń. Obrażenia, które wystąpiły w ciągu dnia goją się aż o 60% szybciej w przypadku urazów, które wystąpiły w nocy.

 

Naukowcy przetestowali swoją teorię na myszach, jednak na podstawie dokumentacji medycznej udało się udowodnić podobną prawidłowość u ludzi z oparzeniami. Główny autor badań, Ned Hoyle twierdzi, że różnica w gojeniu się ran zadanych w ciągu dnia od ran doświadczonych w nocy wynosi aż 60%.

„To dość szokujące, że nikt do tej pory nie wykazał tej prawidłowości” – pisze Hoyle w amerykańskim czasopiśmie.

Uzasadnieniem dla zaobserwowanego zjawiska ma być to, że komórki skóry przemieszczają się do rany szybciej w ciągu dnia. Zwiększona aktywność ruchu komórek oraz regeneracja białek takich jak aktyna wpływa na tempo gojenia się urazu.

„Możliwe, że nasze ciała ewoluowały, aby leczyć się szybciej w ciągu dnia, gdy występowanie urazów jest bardziej prawdopodobne” – dodaje John O’Neill, naukowiec z Laboratorium Biologii Molekularnej MRC.

Mimo wiarygodności dotychczas ustalonych korelacji badacze planują przeprowadzić dodatkowy test kliniczny, składający się z ochotników, którzy otrzymają drobne rany o różnych porach dnia. Wyniki mogą mieć wpływ na poprawę czasu leczenia, na przykład poprzez farmakologiczne resetowanie rytmu okołodobowego komórek. Tego typu działanie będzie szczególnie przydatne w przypadku zaplanowanych operacji i zabiegów chirurgicznych.

 

Soja może zwiększać ryzyko zachorowania na raka prostaty

Często mówi się o korzyściach zdrowotnych ze spożywania soi. Jednak najnowsze badania opublikowane w czasopiśmie naukowym International Journal of Cancer wskazują na to, że dla mężczyzn jedzenie soi oraz innych pokarmów bogatych w izoflawony może zwiększać ryzyko zachorowania na raka prostaty.

 

Dieta ma istotny wpływ na ryzyko zachorowania na niektóre nowotwory. Przykładem może być zeszłoroczny artykuł opublikowany w Medical News Today, który twierdzi, że regularne spożywanie przetworzonych węglowodanów koreluje z wyższym odsetkiem występowania raka prostaty. Jeszcze inne badania łączą z nim dietę wysokotłuszczową.

 

Dr Jianjun Zhanga z Fairbanks School of Public Health na Uniwersytecie Indiana uważa, że także zawarte w soi izoflawony – hormony naturalnie występujące u kobiet w okresie menopauzy – mogą mieć duży wpływ na rozwój raka prostaty.

 

Produkty sojowe, takie jak miso, tempeh oraz tofu zawierają najwyższe stężenia izoflawonów. Badania wykazały, że spożywanie tych produktów spożywczych może mieć różny wpływ na zdrowie. Niektórzy naukowcy uważają, że wiąże się to ze zwiększonym ryzykiem raka piersi, jeszcze inni twierdzą, że ryzyko to jest zmniejszane.

Aby dowiedzieć się, czy izoflawony w diecie mają wpływ na ryzyko zachorowania na raka prostaty, dr Zhang oraz jego współpracownicy przeanalizowali dane medyczne na temat 27 tysięcy mężczyzn, którzy uczestniczyli w badaniu nowotworów. Badacze zidentyfikowali ponad 2,5 tysiąca przypadków nowotworu gruczołu krokowego w okresie 11,5 roku. 287 przypadków stanowił zaawansowany rak prostaty.

 

Badani mężczyźni wypełniali ankiety dotyczące ich nawyków żywieniowych. Naukowcy wykorzystali dane z kwestionariuszy do oceny spożycia żywności bogatej w izoflawony. Wykazano wyraźną korelację między wysokim spożyciem izoflawonów a występowaniem zaawansowanego raka prostaty.

„Przeprowadzone przez nas badanie przedstawia nowe dowody na to, że spożywanie izoflawonów może mieć zły wpływ na zdrowie mężczyzn” – podsumowuje dr Jianjun Zhang – „Planujemy potwierdzić nasze założenia w badaniach nad różnymi populacjami o odmiennych nawykach żywieniowych”.

 

Suplementacja witaminy D może przyspieszać gojenie się ran po oparzeniach

Pomimo ostatnich postępów w medycynie, ciężkie poparzenia pozostają wyjątkowo trudne do wyleczenia. Duże ryzyko infekcji po oparzeniu mocno utrudnia leczenie. Możliwe jednak, że lekarze znaleźli na to sposób – może nim być suplementacja witaminą D.

 

Profesor Janet Lord i Dr Khaled Al Tarrah z Institute of Inflammation & Aging w Birmingham odkryli, że znane właściwości antybakteryjne witaminy D mogą pomóc w zwalczaniu tego typu infekcji i wspomóc gojenie ran. Obserwowali oni osoby z ciężkimi oparzeniami przez rok, dodatkowo mierząc poziom witaminy D we krwi. Następnie przedstawili swoje wnioski na corocznej konferencji Towarzystwa Endokrynologicznego, która odbyła się w Harrogate w Wielkiej Brytanii.

Grupa badanych wyniosła jedynie 38 osób, jednak to wystarczyło, aby uzyskać odpowiednie wyniki. Pacjenci z wyższym poziomem witaminy D w organizmie o wiele szybciej dochodzili do siebie. Niski poziom witaminy D wiązał się z gorszymi wynikami u pacjentów z oparzeniami, w tym z infekcjami zagrażającymi życiu, śmiertelnością i opóźnionym gojeniem się ran, a także z gorszymi bliznami.

 

Współczesny styl życia wiąże się z tym, że ​​większość ludzi przebywa o wiele mniej na słońcu niż nasi przodkowie, odcinając się od głównego źródła witaminy D. Prócz tego osoby, które mieszkają w mniej nasłonecznionych miejscach często nie zdają sobie sprawy, że powinni suplementować tę witaminę. Suplementy witaminy D, zarówno w diecie jak i w formie zastrzyków, są skutecznym rozwiązaniem, ale niewiele osób zdaje sobie sprawę, że w ogóle ich potrzebuje.

Naukowcy zajęli się głównie badaniem niedoboru witaminy D w organizmie, które powstają przez oparzenia. Niedobór witaminy D może skutkować wieloma nieprzyjemnymi objawami, m. in. bólami głowy, czy nawet problemami z pęcherzem.