luty 2018

Wystarczy jedna godzina gry na komputerze, aby poprawić naszą koncentrację

Według najnowszych badań, opublikowanych w czasopiśmie naukowym Frontiers in Human Neuroscience, osoby grające w gry na komputerze mogą posiadać lepsze wyniki poznawcze. Już 1 godzina spędzona na graniu może poprawić naszą koncentrację w ciągu całego dnia.

 

Badanie zostało przeprowadzone przez naukowców z chińskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Chengdu. Uczestnicy eksperymentu grali przez 1 godzinę w popularną grę League of Legends, a naukowcy monitorowali aktywność ich mózgów.

 

W badaniu wzięło udział 29 studentów – jedna grupa miała co najmniej 2 lata doświadczenia w grze, a druga grupa poniżej 6 miesięcy. U graczy wykazano zwiększoną zdolność do skupienia się na istotnych informacjach, a jednocześnie zdolność do eliminowania ich ewentualnych zakłóceń.

Przed rozpoczęciem eksperymentu stwierdzono, że osoby posiadające dłuższe doświadczenie w grach komputerowych posiadają lepsze wyniki w koncentracji. Jednak po godzinie spędzonej na grze obie grupy wykazywały poprawione i już wyrównane wyniki.

 

W sumie gracze posiadali lepszy refleks wzrokowy oraz koncentrację. Naukowcy od dłuższego czasu starają się pogłębić swoją wiedzę na temat tego typu umiejętności, ponieważ są szczególnie pożądane podczas wykonywania wielu codziennych czynności, na przykład takich jak bezpieczne prowadzenie samochodu.

 

Zimna woda naturalną i skuteczną metodą w walce z bólem

28-letni triatlonista, który zmagał się z trudnymi do zwalczenia bólami pooperacyjnymi, stwierdził, że jego problem całkowicie zniknął po rozpoczęciu pływania w otwartym zbiorniku wodnym. Szczegółowa historia mężczyzny została opisana w czasopiśmie naukowym BMJ Case Reports i stała się inspiracją do dalszych rozważań na temat leczenia dolegliwości bólowych za pomocą kontaktu z zimną wodą.

 

Triatlonista odkrył, że zanurzane się w zimnej wodzie na około minutę uśmierza jego dolegliwości bólowe o wiele skuteczniej niż jakiekolwiek środki przeciwbólowe. Co więcej, efekt ten utrzymuje się jeszcze długo po wyjściu z wody.

 

Specjaliści twierdzą, że jest to pierwszy udokumentowany przypadek zastosowania tej formy leczenia bólu pooperacyjnego, chociaż kąpiele w zimnej wodzie były już wykorzystywane na przykład przez sportowców, aby łagodzić doznane przez nich obrażenia.

Szok wywołany przez nagłe zanurzenie się w zimnej wodzie i strach przed utonięciem może wywołać silną aktywność układu nerwowego i tym samym potencjalnie zmienić percepcję bólu. Pływanie w zimnej wodzie to także narażenie się na bodźce o wysokiej intensywności, które mogą osłabić wrażliwość zakończeń nerwowych.

 

Póki co lekarze ostrzegają, że przypadek jednego pacjenta wymaga dalszych badań i nie powinien sugerować rozpoczęcia terapii na własną rękę. Co więcej, pływanie w zimnej wodzie niesie ze sobą duże ryzyko niebezpiecznej hipotermii, a także wstrząsu, który może prowadzić do utonięcia.

 

Wysoko przetworzona żywność wyraźnie zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory

Naukowcy z Francji udowodnili istotny związek pomiędzy spożywaniem wysoko przetworzonej żywności a dużym ryzykiem zachorowania na raka. Badanie na 105 tysiącach ludzi wykazało, że im więcej przetworzonej żywności spożywamy, tym bardziej rosną szanse na tę śmiertelną chorobę.

 

Do produktów najbardziej szkodzących naszemu zdrowiu, a tym samym powodujących najwyższe ryzyko zachorowania na raka zaliczono przede wszystkim:

  • masowo produkowane pieczywo i bułki o długim terminie przydatności;
  • słodkie lub słone przekąski, na przykład chipsy;
  • słodycze, takie jak batony i ciastka;
  • napoje gazowane i napoje słodzone;
  • gotowe przetwory mięsne oraz rybne, np. klopsiki i paluszki rybne;
  • makarony oraz zupy instant, czyli wszelkiego rodzaju zupki chińskie;
  • posiłki „gotowe do odgrzania”;
  • produkty spożywcze wytwarzane głównie lub wyłączne z cukru, olejów oraz tłuszczów.

Nadwaga jest największą przyczyną raka, zaraz po paleniu papierosów, donosi Światowa Organizacja Zdrowia. Na otyłość, oprócz wystarczającej aktywności fizycznej, ma wpływ przede wszystkim zjadanie żywności wysoko przetworzonej.

 

Na podstawie przeprowadzonych badań dowiedziono, że zwiększenie konsumpcji przetworzonej żywności w codziennym jadłospisie nawet o 10% wiąże się ze wzrostem ryzyka wystąpienia raka o 12%. Odsetek ten przekłada się w rzeczywistości na 9 dodatkowych nowotworów na 10 tysięcy osób w ciągu roku.

 

Transpłciowa kobieta po raz pierwszy karmiła piersią swoje dziecko

Transseksualnej kobiecie udało się karmić piersią swoje dziecko. Jest to uważane za pierwszy oficjalnie udokumentowany przypadek indukowanej laktacji. 30-letnia kobieta przeszła trzymiesięczne leczenie farmakologiczne obejmujące terapię hormonalną, lekową oraz fizyczną stymulację piersi.

 

Kuracja umożliwiła kobiecie wyprodukowanie 227 gramów mleka dziennie, co pozwoliło jej karmić swoje dziecko przez pełne sześć tygodni, dopóki potrzeby niemowlęcia nie wzrosły. Wciąż jest to mniej niż przeciętna ilość wytwarzana przez kobiety - około 500 gramów mleka dziennie, lecz nawet mimo tego wynik jest imponujący.

 

Opis przypadku, opublikowany w czasopiśmie Transgender Health, opisuje w jaki sposób kobieta zwróciła się o pomoc medyczną, gdy jej partnerka była w piątym miesiącu ciąży. Ciężarna nie była zainteresowana karmieniem piersią, więc transseksualna kobieta chciała wypełnić tę rolę.

Kobieta stosowała terapię hormonalną od co najmniej sześciu lat i nie przeszła operacji powiększenia piersi, ani zmiany płci. W okresie poprzedzającym narodziny dziecka podawano jej stopniowo zwiększające się dawki estradiolu i progesteronu, aby naśladować wzrost tych hormonów podczas ciąży. Kobiecie podawano także lek domperidon, który zwiększa stężenie prolaktyny oraz zalecano stymulowanie piersi laktatorem.

 

To prawdopodobnie nie pierwszy raz, kiedy transseksualna kobieta karmiła piersią swoje dziecko. W internecie istnieje wiele anegdotycznych historii osób, które twierdzą, że wzięły udział w testach w warunkach nieklinicznych, ale jak to często bywa, trudno jest określić do jakiego stopnia są one prawdziwe.

Kolejne pytanie, na które należy odpowiedzieć to czy wszystkie leki są rzeczywiście potrzebne, szczególnie domperidon, który nie jest legalnie dostępny w USA. Niektórzy uważają, że sama stymulacja piersi może być wystarczająca. Tak czy inaczej, ta oficjalna dokumentacja takiego przypadku najprawdopodobniej zwiększy popularność tego typu leczenia wśród kobiet transpłciowych.

 

Naukowcy odkryli w mózgu „włącznik” spalania tłuszczu

Być może w przyszłości większość dietetyków straci pracę, ponieważ naukowcy dokonali właśnie kontrowersyjnego odkrycia. W mózgu myszy odkryto białko, które pomaga decydować organizmowi, czy powinien magazynować, czy spalać tłuszcz. Informacje zebrane przez naukowców mogą pomóc w stworzeniu leków, które będą mogły zapewniać szczupłą sylwetkę bez konieczności stosowania diety.

 

Utrata wagi wywołuje długoterminowe zmiany w biochemii naszego organizmu, które często przyczyniają się do łatwego „efektu jojo”. Hormony kierujące naszym apetytem, które przez długi czas były przystosowane do objadania się, informują o głodzie nawet w momencie, gdy spożyty bilans kaloryczny jest wystarczający.

 

Jeszcze bardziej negatywny wpływ na zachowanie upragnionej wagi mają hormony, które zarządzają naszą energią. Mogą one sprawiać, że organizm natychmiast przekształca w tłuszcz jakąkolwiek nadprogramową żywność.

 

Na przestrzeni wieków ewolucja zachowywała przy życiu tych ludzi, którzy najłatwiej przybierali na wadze. Dzięki temu takie jednostki były w stanie radzić sobie w różnych ekstremalnych warunkach. Dziś jednak, dla osób którym nie grozi głód, skłonność do magazynowania tkanki tłuszczowej jest utrapieniem.

Naukowcy ustalili, że specjalne komórki, nazwane neuronami AgRP, monitorują poziom glukozy i innych źródeł energii w naszych tkankach, a następnie podejmują decyzję o tym, co organizm powinien zrobić – magazynować tkankę tłuszczową czy wykorzystać energię.

 

Australijskie badania uzupełniły tę wiedzę o enzym, zwany acetylotransferazą karnitynową, który wpływa na reakcje neuronów AgRP. Genetycznie zmodyfikowane myszy, które pozbawiono enzymu, wykazywały zwiększony metabolizm, w wyniku czego nie tyły.

 

Przyszłe badania będą musiały udowodnić, że podobny proces zachodzi w organizmie ludzi, a to nie jest jeszcze pewne. Jednak jeśli nasz metabolizm funkcjonuje na tych samych zasadach, możliwe, że uda się pokonać globalny problem otyłości i chorób jej towarzyszących.

 

Światło ultrafioletowe sposobem na leczenie grypy

Stałe niskie dawki światła ultrafioletowego typu C mogą być skutecznym sposobem na zabicie wirusów grypy, gdy znajdują się one w powietrzu – donoszą najnowsze badania. Co ważne, taka strategia profilaktyczna nie posiada żadnych negatywnych skutków dla zdrowia ludzi, ponieważ ultrafiolet typu C nie wpływa na naszą skórę.

 

Badanie przeprowadzono w Centrum Badań Radiologicznych na Kolumbijskim Uniwersytecie Irving Medical Center (CUIMC). Naukowcy są zdania, że światło ultrafioletowe może być stosowane do sterylizacji poszczególnych przedmiotów, a także powierzchni.

 

Światło ultrafioletowe typu C posiada ograniczony zasięg i nie jest w stanie przeniknąć przez zewnętrzną warstwę martwych komórek ludzkiej skóry, lub warstwę łzową w naszych oczach, a więc zdrowie ludzi nie jest zagrożone. Natomiast wirusy i bakterie są znacznie mniejsze niż ludzkie komórki, dzięki czemu ultrafiolet dociera do ich DNA, mogąc je zniszczyć.

Wiele chorób przenosi się droga kropelkową, na przykład poprzez kaszel i kichanie. Naukowcom udało się dowieść, że promieniowanie ultrafioletowe typu C jest w stanie zabić znajdujący się w powietrzu np. szczep grypy H1N1.

 

Jeśli wyniki zostaną potwierdzone w kolejnych badaniach, możliwe będzie zastosowanie oświetlenia górnego o niskim poziomie promieniowania UVC w miejscach publicznych, co może stanowić bezpieczną i skuteczną metodę ograniczenia rozprzestrzeniania się chorób.

 

Badania dowodzą, że wegetarianie są mniej zdrowi od mięsożerców

Najnowsze badania na temat wegetarianizmu dowiodły, że osoby niespożywające mięsa, nawet jeśli dodatkowo nie piją alkoholu, nie palą papierosów i uprawiają więcej sportu, mają gorszy stan zdrowia od ludzi nie stroniących od jedzenia białka pochodzenia zwierzęcego.

 

Badania przeprowadzone przez austriacki Uniwersytet Medyczny w Grazu wykazały, że dieta wegetariańska charakteryzująca się niskim spożyciem tłuszczów nasyconych na rzecz wyższego spożycia owoców, warzyw oraz produktów pełnoziarnistych obciąża organizm podwyższonym ryzykiem raka, alergii, a także problemów ze zdrowiem psychicznym.

 

Podczas badań wykorzystano dane z austriackiej bazy danych medycznych, aby zweryfikować różnice w nawykach żywieniowych oraz stylu życia między osobami o standardowej diecie a wegetarianami. W sumie 1320 różnych osób zostało pogrupowanych ze względu na wiek, płeć i status społeczno-ekonomiczny, a wśród nich wyróżniono 330 wegetarian, 330 osób jedzących po równo mięso, warzywa i owoce, 300 osób jedzących warzywa, owoce i mniej mięsa i 330 osób jedzących więcej mięsa od warzyw i owoców.

Okazało się, że wegetarianie z reguły spożywają mniej alkoholu i mają niższą masę ciała, a mimo to charakteryzują się gorszym stanem zdrowia zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Uczestnicy badania, którzy jedli mniej mięsa mieli także gorsze podejście do monitorowania swojego stanu zdrowia, unikając na przykład badań kontrolnych.

 

W ostateczności stwierdzono, że austriaccy wegetarianie są mniej zdrowi (częściej chorują na raka, alergie i zaburzenia zdrowia psychicznego), a także wymagają więcej leczenia. Autorzy badania musieli już wydać oficjalne oświadczenie na temat tego, że ich wyniki nie są ukrytą reklamą dla przemysłu mięsnego.

 

Naukowcy odkryli w glebie nową klasę antybiotyków

Naukowcy z Uniwersytetu Rockefellera odkryli nową klasę antybiotyków, które są zdolne do zabicia kilku patogenów dotychczas opornych na leczenie. Nowe antybiotyki pochodzą z cząsteczek obecnych w wielu różnych glebach, a badacze mają nadzieję, że znaleźli wreszcie skuteczną broń do walki z opornymi na leczenie infekcjami.

 

Największym wyzwaniem dla dzisiejszej medycyny jest postępująca odporność bakterii na antybiotykoterapię. Szczepy bakterii zwyczajnie ewoluują, a przez to uodparniają się na poznane przez nas formy leczenia. Dlatego naukowcy niestrudzenie poszukują nowych leków.

 

Jak informuje czasopismo naukowe Nature Microbiology, nowe antybiotyki – czyli naturalne wtórne produkty metabolizmu mikroorganizmów – zwane malacidynami, odniosły sukces w leczeniu opornego na metycylinę szczepu gronkowca złocistego.   

Aby dotrzeć do tego odkrycia, zespół naukowców przeanalizował ponad tysiąc unikatowych próbek gleby. Póki co nie da się określić kiedy przedmiot badań auksanografii wejdzie do użytku klinicznego. Jednak pewne jest to, że w przyszłości arsenał środków leczniczych ulegnie wzbogaceniu.

 

Pesymistyczną wieścią pozostaje fakt, że malacidyny nie stanowią uniwersalnego panaceum na wszystkie bakterie. Są one skuteczne tylko wobec tych gatunków bakterii, które posiadają bardzo grube ściany komórkowe, natomiast okazują się bezużyteczne wobec chorób takich, jak zapalenie płuc oraz zakażenie układu moczowego.

 

Zwierzęta domowe łagodzą zaburzenia psychiczne

Psycholodzy z uniwersytetów w Liverpoolu, Manchesterze oraz Southampton postanowili przeprowadzić dokładny przegląd kilku wcześniejszych badań dotyczących wpływu kontaktu ze zwierzętami domowymi na ludzką psychikę. Jak się okazuje, posiadanie zwierząt ma najczęściej pozytywny wpływ na leczenie zaburzeń psychicznych.

 

Naukowcy sugerują, że wpływ relacji ze zwierzętami na zdrowie człowieka jest wciąż niedoceniany, a przez to niedostatecznie zbadany. Dlatego też zespół naukowców przeanalizował 17 dotychczas przeprowadzonych badań na temat wpływu posiadania zwierząt na zdrowie psychiczne osób z zaburzeniami psychicznymi.

 

Odkryto, że zwierzęta mogą mieć zarówno pozytywny, jak i negatywny wpływ na osoby z zaburzeniami psychicznymi. Jeśli chodzi o negatywne doświadczenia w opiece nad domowym pupilem, najczęściej wyróżniano trudności w radzeniu sobie z obowiązkiem posiadania zwierzęcia, ale także trudności w pogodzeniu się ze stratą swojego podopiecznego.

Faktem pozostaje jednak to, że w znaczącej większości przypadków zwierzęta mają pozytywny wpływ na nasze samopoczucie psychiczne. Zwierzęta domowe są nieodpartym źródłem towarzystwa oraz wsparcia w kryzysowych sytuacjach.

 

Wyniki motywują naukowców do prowadzenia dalszych badań na ten temat. Jest to także sugestia do wprowadzenia zmian w sposobie leczenia chorób psychicznych u niektórych ludzi, na przykład sugerując kontakt z domowymi pupilami. 

 

Lekarz znalazł ślimaka morskiego, żyjącego w łokciu dziecka

Historia opublikowana w czasopiśmie naukowym BMJ Case Reports może zmrozić krew w żyłach. 11-letni chłopiec poślizgnął się na plaży San Pedro w Kalifornii, a po kilku dniach jego rodzice zauważyli, ze łokieć dziecka nie goi się prawidłowo. W szpitalu stwierdzono poważne zakażenie, a przyczyną okazał się być ślimak morski, który żył w ciele chłopca.

 

Paskudną infekcją 11-latka zajął się dr Alber Khait, pediatra z Uniwersytetu Loma Linda w Kalifornii. Lekarz rozciął powstały na łokciu ropień i odkrył małego ślimaka morskiego, który żył pod skórą dziecka.

 

Niefortunny przypadek sprawił, że jajko z zarodkiem ślimaka dostało się do rany chłopca. Jednak w jaki sposób mięczak był w stanie przetrwać, a nawet rozwijać się w tak nietypowym dla siebie środowisku?

 

Ślimaki są roślinożerne, a ten konkretny gatunek żywi się głównie glonami obrastającymi nadmorskie skały. W wyniku stałego kontaktu z powietrzem zwierzęta są w stanie szczelnie zamknąć się w swojej skorupie, dzięki czemu zachowują niezbędną do przetrwania wilgotność. Prawdopodobnie to właśnie sprawiło, że zwierzę żyło w ciele pacjenta.

 

Po usunięciu ślimaka, chłopiec otrzymał kurację antybiotykową i wrócił do zdrowia w ciągu kilku dni. Choć historia ta wydaje się być nieprawdopodobna, niemal identyczny przypadek miał miejsce w 2015 roku, gdy ślimak morski dostał się do rany w kolanie chłopca, który również poślizgnął się na plaży.