Kwiecień 2018

Jedzenie z puszki może zakłócać prawidłową pracę jelit

Nanocząsteczki tlenku cynku (ZnO) często dodaje się do wielu różnych rodzajów konserwowanej żywności. Najnowsze badania wykazały, że tego typu związki chemiczne mogą zakłócić pracę naszych jelit, a zatem także ograniczyć wchłanianie przez nasz organizm składników odżywczych.

 

Nanocząsteczki cynku są stosowane przez producentów szerokiej gamy produktów: farb, kosmetyków, okien, filtrów przeciwsłonecznych, tkanin, samochodów, a nawet żywności. Dziś naukowcy coraz częściej zastanawiają się nad potencjalnym wpływem tego typu związków chemicznych na ludzkie zdrowie.

 

Ponieważ nanocząsteczki są wyjątkowo małe, z łatwością przechodzą przez nasze błony komórkowe, mogąc zakłócać ich działanie. Naukowcy z Uniwersytetu Binghamton w Nowym Jorku postanowili zgłębić ten niepokojący temat.

 

Nanocząsteczki ZnO są często dodawane do konserwowanych artykułów żywnościowych, takich jak kukurydza, kurczak, tuńczyk oraz szparagi, ponieważ posiada właściwości przeciwdrobnoustrojowe, a dodatkowo zapewnia jedzeniu dłużej świeży wygląd.

Okazuje się, że zawartość ZnO w produktach konserwowanych 100-krotnie przekracza dzienną normę spożycia cynku. W efekcie przekłada się to na zaburzenie prawidłowego funkcjonowania jelit, które przestają normalnie wchłaniać składniki odżywcze, ponieważ nanocząsteczki cynku osadzają się na mikrokosmkach jelitowych.

 

Chociaż wnioski te są niepokojące, autorzy badania informują, że testy zostały przeprowadzone jedynie w laboratorium i aby w pełni zrozumieć długotrwałe konsekwencje zdrowotne z powodu spożywania konserw, badania należy powtórzyć także w warunkach naturalnych.

 

Naukowcy odnaleźli lek zapobiegający rozwojowi choroby Alzheimera

Naukowcom udało się usunąć gen odpowiedzialny za chorobę Alzheimera z komórek mózgowych. Jest to nowatorska metoda, która może pomóc wielu zagrożonym chorobą.

Naukowcy z Gladstone Institutes w San Francisco, byli w stanie usunąć główny gen odpowiedzialny za występowanie choroby Alzheimera. Gen ten nosi nazwę apoE4.

W swoich badaniach, opublikowanych w czasopiśmie Nature Medicine, naukowcy odkryli, że osoby posiadające przynajmniej jedną kopię genu apoE4 są ponad dwukrotnie bardziej narażone na zachorowanie na Alzheimera. U osób, u których wykryto dwie kopie genu, są narażone na zachorowanie aż dwunastokrotnie częściej.

Główną przyczyną choroby są amyloidy – szkodliwe białka, które tworzą skupiska w mózgu, utrudniając jego normalne funkcjonowanie.

Aby naprawić te nieprawidłowości, naukowcy stworzyli lek, który potrafił przekształcić białko apoE4 w nieszkodliwe białko apoE3. Te tak zwane „korektory struktur” wyeliminowały wszystkie możliwe objawy choroby Alzheimera. Naukowcy przeprowadzili obecnie jedynie badania na szczurach, lecz pracują nad ulepszeniem technologii, by móc zacząć testy na ludziach.

 

Według Yadonga Huanga, głównego autora badania, leki na Alzhaimera, które powstały w ostatnim dziesięcioleciu, są nieskuteczne. Najnowszy lek ma za zadanie zapobiegać rozwojowi choroby, co czyni go bardzo obiecującym środkiem.

 

 

Ogrodnictwo ma zbawienny wpływ na Twoje zdrowie

Wreszcie nadeszła pora roku, w której posiadacze ogrodów mogą bez ograniczeń cieszyć się swoją pasją – ogrodnictwem. Pielęgnacja otaczającej dom przyrody może sprawić niemałą satysfakcję, a dodatkowo posiada bardzo pozytywny wpływ na nasze zdrowie.

 

Ogrodnictwo może być formą spędzania czasu, która zaangażuje całą rodzinę. Dlatego jest to doskonała alternatywa dla czynności takich jak oglądanie telewizji, czy przesiadywanie przed komputerem. Znacznie przyjemniejsze i zdrowsze dla naszego organizmu jest przebywanie na świeżym powietrzu.

 

Dzieci podczas spędzania czasu w ogrodzie mogą nauczyć się od rodziców wiele informacji na temat przyrody. Między innymi tego, skąd pochodzi jedzenie, a także czym różnią się zdrowe, ekologiczne pokarmy od przetworzonej żywności.

 

Dzięki ogrodnictwu zyskujemy dużą dawkę witaminy D, która posiada szereg właściwości zdrowotnych. Prawidłowy poziom witaminy D w organizmie utrzymuje w zdrowiu całe nasze ciało – wzmacniając kości, wspomagając odchudzanie, a także zapobiegając nowotworom, nadciśnieniu, chorobom serca, cukrzycy, przeziębieniom, alergiom, astmie, depresji oraz otępieniu.

 

Warto zdać sobie sprawę z tego, że praca w ogrodzie może równać się treningowi na siłowni. W ogrodnictwie wykonujemy ruchy mobilizujące mięśnie całego ciała. Dzięki takiemu wysiłkowi nie tylko możemy zgubić nadprogramową tkankę tłuszczową, ale także wzmocnić mięśnie.

Badania przeprowadzone przez naukowców w Holandii dowiodły, że zajmowanie się ogrodem może obniżyć w organizmie poziom hormonu stresu – kortyzolu. Przekłada się to na większy spokój, wyciszenie i poczucie bycia szczęśliwym.

 

W innym badaniu przeprowadzonym w 2006 roku naukowcy dowiedli na ponad 2800 osobach w wieku powyżej 60 lat, że ogrodnictwo może zmniejszać ryzyko demencji aż o 36 %. Ma to związek zarówno z relaksacyjnym wpływem pielęgnacji ogrodu, ale także z dodatkowym mobilizowaniem do pracy naszego mózgu.

 

Suszarki do rąk – wygoda czy ryzyko infekcji bakteryjnej?

Suszarki do rąk wypierają w toaletach publicznych papierowe ręczniki, ponieważ jest to rozwiązanie bardziej ekologiczne. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę aspekty zdrowotne, może okazać się, że stosowanie ręczników papierowych nie jest wcale takim złym pomysłem.

Badacze z Uniwersytetu w Connecticut postanowili sprawdzić, czy stosowanie suszarek do rąk nie szkodzi naszemu zdrowiu. Urządzenia te mają opinię tańszych i bardziej przyjaznych dla środowiska od ręczników papierowych, jednak niekoniecznie zdrowszych.

 

Zespół naukowców przebadał 36 łazienek na Uniwersytecie w Connecticut, zbierając próbki bakterii podczas włączania i wyłączania suszarek do rąk. W łazienkach z wyłączonymi suszarkami złapano średnio od 0 do 1 kolonii bakteryjnych, jednak podczas 18-godzinnego używania suszarek było ich już 6 razy więcej. Najgorsze okazało się jednak to, że bezpośrednio w wydmuchiwanym powietrzu znajdowało się od 18 do 60 kolonii.

Suszarki rozprzestrzeniały przede wszystkim bakterię zwaną Bacillus subtilis (laseczkę sienną), szczep pochodzący z pobliskiego laboratorium. Zarodniki bakterii wyjątkowo dobrze rozwijały się w wysokiej temperaturze, generowanej przez suszarki.

 

Naukowcy są zdania, że w podobny sposób mogą rozprzestrzeniać się także inne bakterie, na przykład Clostridium difficile, która odpowiada za śmiertelne napady biegunki. Badacze zalecają więc, aby nie używać suszarek rąk w miejscach publicznych, a zamiast tego wyposażyć się w jednorazowe chusteczki.

 

 

Mężczyzna zjadł najostrzejszą papryczkę chili na świecie, po czym trafił do szpitala z uszkodzeniem mózgu

34-letni mężczyzna wziął udział w konkursie na zjedzenie papryczki chili uznanej za najostrzejszą na świecie. Kilka dni później człowiek doświadczył tak silnych bólów głowy, że trafił do szpitala. Lekarze zapoznani z tym przypadkiem ostrzegają, że jeśli po zjedzeniu ostrych papryczek występują nagłe bóle głowy, należy niezwłocznie zwrócić się o pomoc lekarską.

  

Bardzo silne bóle głowy, tzw. Thunderclap headache, oznaczają nagły skurcz naczyń krwionośnych, które dostarczają krew do mózgu. Jest to stan znany jako odwracalny zespół zwężenia naczyń krwionośnych (RCSV).

 

Eksperci twierdzą, że najostrzejsza odmiana chili na świecie, The Carolina Reaper, którą spożył mężczyzna, posiada średnio 1 639 300 jednostek w skali Scoville’a. Dla porównania, papryczka jalapeno ma od 2500 do 8000 jednostek. Choć kapsaicyna zawarta w chili posiada potencjalne właściwości zdrowotne, to spożywanie jej w tak dużym stężeniu może być bardzo niebezpieczne dla naszego zdrowia.

W ciągu następnych dni po zjedzeniu rzekomo najostrzejszej papryczki chili na świecie, 34-latek doznał silnego bólu szyi oraz bólu głowy, który trwał zaledwie kilka sekund. Mimo to, ból był tak silny, że mężczyzna niezwłocznie udał się na pogotowie, gdzie wykonano u niego badania pod kątem różnych chorób neurologicznych. Wyniki okazały się jednak negatywne.

 

Badanie przy użyciu tomografii komputerowej wykazało, że u człowieka wystąpiło zwężenie kilku naczyń tętniczych w mózgu. Zdaniem specjalistów, taka reakcja organizmu wystąpiła właśnie w wyniku zjedzenia przez mężczyznę ekstremalnie ostrego pokarmu. Dopiero po 5 tygodniach kontroli lekarskiej naczynia krwionośne pacjenta wróciły do normy.

 

 

Smog – jak uchronić się przed jego szkodliwym działaniem?

Smog jest problemem, z jakim styka się obecnie coraz więcej polskich miast. Przybiera on postać charakterystycznej mgły unoszącej się nad metropoliami.  Jest to zanieczyszczenie powietrza, które wywiera szczególny wpływ na ludzi. Najlżejszym skutkiem smogu są problemy z oddychaniem, najcięższym – może być nawet śmierć. Smog jest szkodliwy nie tylko dla ludzi – cierpi również środowisko oraz zwierzęta. Warto wiedzieć, w jaki sposób z nim walczyć.

 

Monitorowanie powietrza

Monitorowanie powietrza jest czynnikiem, na który warto zwrócić uwagę. Dzięki temu mamy możliwość dowiedzenia się o stanie zanieczyszczenia za oknem. Można to również sprawdzić za pomocą mobilnych aplikacji dostępnych na tablety bądź telefony komórkowe. Z reguły stan powietrza najbardziej korzystny jest na północy Polski, a to dzięki jodowi zawartemu w nadmorskim powietrzu. Informacje na temat stanu powietrza można znaleźć także w Internecie, gdyż większość dużych miast w Polsce prowadzi statystki dotyczące poziomu zanieczyszczenia. Mieszkańcom dużych metropolii powinno wejść w nawyk codzienne sprawdzanie stanu powietrza za oknem – dzięki temu będą mogli podjąć odpowiednie kroki mające na celu zniwelowanie skutków smogu.

 

Ograniczenie aktywności na świeżym powietrzu

Jeśli wskaźnik smogu jest wyjątkowo wysoki, zalecane jest ograniczenie aktywności na świeżym powietrzu. Osobom, które chętnie oddają się ćwiczeniom fizycznym na zewnątrz, zaleca się przeniesienie tej aktywności na siłownię. Jest to sposób na ćwiczenie w bezpiecznych warunkach, gdyż nie trzeba obawiać się szkodliwego wpływu smogu w pomieszczeniu. Zalecane jest również, aby szczególnie matki z dziećmi unikały wychodzenia na zanieczyszczone powietrze – najlepiej pozostać w domu do czasu, aż smog zelżeje, o ile istnieje taka możliwość. W niektórych przedszkolach wprowadzono monitorowanie jakości powietrza i w dni, w których smog staje się szczególnie dokuczliwy, spacery z maluchami zastępuje się innymi aktywnościami. W pomieszczeniach zamkniętych warto zainstalować oczyszczacze powietrza, przykładowo Sharp - https://goodair.pl/kategoria/oczyszczacze-powietrza/. Pomogą one filtrować powietrze.

 

Zdrowa dieta

Odpowiednio zbilansowana dieta może także pomóc w walce ze skutkami smogu. Warto zatem zadbać o to, by była ona odpowiednio zbilansowana. Dieta powinna zawierać antyoksydanty, takie jak witamina C oraz witamina A. Zajdziemy je zwłaszcza w takich roślinach jak brukselka bądź jarmuż. Pomocne w walce ze skutkami smogu mogą okazać się maliny, czarne jagody, winogrona. Na uwagę zasługują również szpinak oraz rośliny strączkowe. Polecane jest także spożywanie ryb oraz picie tranu. Oliwa z oliwek jest dobrym źródłem witaminy E, która pomaga chronić przed szkodliwymi skutkami smogu. Rzodkiewka, kapusta oraz kalafior zawierają substancje zapobiegające występowaniu raka, warto zatem wprowadzić je do swojej diety. Zalecane jest także wprowadzenie do diety awokado, które znane jest z szeregu dobroczynnych dla ludzkiego organizmu właściwości. Kurkuma, sos sojowy oraz chrzan to również sprzymierzeńcy w walce o lepszą kondycję w środowisku zagrożonym smogiem. Ważnym czynnikiem zdrowego funkcjonowania jest także sen – należy o zatem pamiętać, aby zachowywać jego higienę i spać najlepiej po osiem godzin na dobę.

Dbając o siebie, zachowując prawidłową dietę oraz starając się ograniczać wyjścia w niesprzyjającej pogodzie można próbować uchronić się choć trochę przed szkodliwym działaniem smogu. Warto zastosować się do wyżej wymienionych wskazówek, aby zadbać o swoje zdrowie.

 

 

Wystarczy jedna bezsenna noc, aby zwiększyć ryzyko zachorowania na Alzheimera

Od dłuższego czasu mówi się o związku pomiędzy zaburzeniami snu a różnymi chorobami neurodegeneracyjnymi. Obecnie pozyskano dowody na to, że nawet jedna noc bez snu może zwiększać ryzyko wystąpienia choroby Alzheimera.

 

Zespół naukowców z Narodowego Instytutu ds. Nadużywania Alkoholu i Alkoholizmu w stanie Maryland postanowił zbadać poziom blaszek amyloidowych (zmian strukturalnych w mózgu, które wiąże się z chorobą Alzheimera) u zdrowych osób w wieku 30 i 40 lat.

 

Mózgi uczestników były badane dwa razy, najpierw po dobrze przespanej nocy, a później po 30-godzinnym okresie bezsenności. Wyniki okazały się zatrważające – wzrost blaszek amyloidowych w prawym hipokampie i wzgórzu mózgowym wyniósł aż 5%. Co więcej, u 9 osób odnotowano jeszcze wyższy wzrost blaszek amyloidowych, który wyniósł 16%.

Podobnych obserwacji dokonano u gryzoni, które także pozbawiono snu. Wcześniejsze badania wykazały, że beta-amyloid jest produktem ubocznym przemiany materii i jest usuwany z mózgu podczas snu. Może to sugerować, że jesteśmy w stanie naprawić powstałe szkody poprzez właściwe wysypianie się, jednak jest to także ostrzeżenie dla osób, które często sypiają niewystarczającą ilość czasu.

 

Medytacja może zapobiegać demencji

Naukowcy postanowili przez 7 lat obserwować stan zdrowia osób, które regularnie medytują. Po zakończeniu badania pojawiły się wyniki sugerujące, że medytacja może wzmocnić zdolności poznawcze, a także chronić przed ich pogorszeniem się wraz z wiekiem.

 

Ludzie na całym świecie żyją coraz dłużej, przez co coraz poważniejszym problemem staje się spadek funkcji poznawczych w podeszłym wieku. Łatwiej kontrolować nam stan zdrowia naszego ciała, jednak w kwestii umysłu nadal jesteśmy bezradni.

 

Coraz więcej osób wierzy w prozdrowotne działanie medytacji, która nie tylko odpręża organizm, ale także może pobudzać nasze funkcje poznawcze. Uważa się, że osoby medytujące posiadają zwiększoną koncentrację, stabilność emocjonalną oraz kreatywność.

 

Co ważne, medytacja jest łatwa do praktykowania w domu, może wykonywać ją każdy i jak dotąd nie dopatrzono się jakichkolwiek negatywnych skutków ubocznych tej czynności. Wręcz przeciwnie, w kilku badaniach udowodniono pozytywny wpływ medytacji na nasze zdrowie.

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego przez 7 lat badali grupę 60 osób regularnie praktykujących medytację, średnio przez godzinę każdego dnia. W sumie stan zdrowia uczestników badano 3-krotnie: przed rozpoczęciem 7-letniego eksperymentu, w jego trakcie, a także tuż po jego zakończeniu. Wyniki pacjentów porównywano z wynikami osób niezajmujących się medytacją.

 

Na początku badania oraz w jego trakcie medytujący wykazali lepsze ogólne samopoczucie, większą łatwość w radzeniu sobie ze stresem oraz zachowaniu równowagi psychicznej. 7 lat później u starszych uczestników grupy medytującej szczególnie rzucił się w oczy fakt, że nie pogorszyło się u nich funkcjonowanie poznawcze. Osoby te posiadały tę samą zdolność do koncentracji. Autorzy badań sądzą, że ich odkrycia dostarczają nowych, jednak konkretnych dowodów na to, że regularna medytacja może zapobiegać demencji w podeszłym wieku.  

 

Nagły kryzys finansowy zwiększa szanse na przedwczesną śmierć

Kryzys finansowy, którego możemy doświadczyć w dorosłym życiu, może zwiększyć szanse na przedwczesną śmierć. Dorośli w średnim wieku, którzy gwałtownie stracą swoje oszczędności, posiadają zwiększone ryzyko przedwczesnego zgonu.

 

W eksperymencie, który trwał przeszło dwie dekady, wzięło udział prawie 9000 osób, a średni wiek uczestników wynosił 55 lat. 9 procent wszystkich badanych było zadłużonych na początku badania. Podczas jego trwania 28 procent osób utraciło co najmniej 75 procent swojego majątku w ciągu zaledwie dwóch lat. Średnia strata wynosiła 100 tys. dolarów.

W trakcie badania zmarło blisko 3 tysiące osób, a naukowcy odkryli, że osoby, które doświadczyły kryzysu finansowego, umierały o 50 procent częściej niż pozostali uczestnicy.

 

Analiza zawiera ważne punkty dotyczące powiązań między finansami a dobrobytem, ​​szczególnie gdy wcześniejsze badania sugerują, że niższe dochody i nierówności majątkowe wiążą się z krótszą oczekiwaną długością życia.

„Badanie to nie dowodzi, że utrata pieniędzy bezpośrednio powoduje choroby i śmierć. Pokazuje jedynie, że ma to długofalowy wpływ na długość życia” - powiedział Alan Garber z Uniwersytetu Harvarda.

Wcześniejsze badania sugerowały również, że nagła utrata finansów może przyczynić się do lęków, depresji, wysokiego ciśnienia krwi i innych zaburzeń.

 

Chcesz się odstresować? Naukowcy radzą usunąć konto na Facebooku

Najnowsze badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Queensland w Australii dowodzą, że rezygnacja z mediów społecznościowych może w znacznej mierze obniżyć poziom doświadczanego przez nas stresu, a także poprawić nasze ogólne samopoczucie. Wyniki opublikowano w czasopiśmie naukowym Journal of Social Psychology.

 

Naukowcy zbadali dwie grupy aktywnych użytkowników Facebooka, które obejmowały 138 osób. Jedna z grup została poproszona o 5-dniową przerwę w korzystaniu z portalu społecznościowego, a druga mogła spędzać na nim tyle czasu, co zwykle.

 

Od uczestników badania dwukrotnie pobrano próbki śliny – pierwszy raz przed rozpoczęciem „detoksu”, a drugi raz po 5-dniowej przerwie. Na podstawie pobranych próbek naukowcy mierzyli poziom hormonu stresu, kortyzolu, w organizmach pacjentów.

Kortyzol jest hormonem, który może wpływać na nasz układ odpornościowy, czyniąc nas bardziej podatnymi na infekcje, zaburzenia pamięci, a także otyłość. Skutki długotrwałego narażenia na podwyższony poziom kortyzolu mogą obejmować upośledzenie zdolności poznawczych, niedoczynność tarczycy, nagromadzenie tłuszczu w jamie brzusznej a także złe funkcjonowanie układu sercowo-naczyniowego.

 

Wyniki ujawniły, że wystarczyła jedynie 5-dniowa przerwa w korzystaniu z Facebooka, aby znacznie obniżyć poziom stresu u uczestników badania. Naukowcy uprzedzają jednak, że początkowo detoks od mediów społecznościowych może być trudny. U uczestników pozbawionych dostępu do Facebooka odnotowano co prawda niższy poziom hormonu stresu, jednak skarżyli się oni jednocześnie na gorsze samopoczucie.