Lipiec 2018

Badania wskazują, że suplementy diety z kwasem omega-3 nie przynoszą żadnych korzyści zdrowotnych

Naukowcy z Cochrane, organizacji non-profit, która sprawdza wyniki badań medycznych, przeanalizowali 79 losowych badań z udziałem ponad 100 tys. osób i nie znaleźli twardych dowodów na to, że suplementy diety z kwasem omega-3 są korzystne dla układu krwionośnego.

 

Omega-3 to rodzaj kwasów tłuszczowych, występujących w jedzeniu, którego niewielkie ilości są niezbędne dla zdrowia. Istnieją trzy rodzaje: kwas alfa-linolenowy (ALA), kwas eikozapentaenowy (EPA) i kwas dokozaheksaenowy (DHA). Te dwa ostatnie naturalnie występują w tłustych rybach, takich jak łosoś oraz w olejach rybich, w tym oleju z wątroby dorsza.

Eksperci na całym świecie promują spożywanie kwasów omega-3, ponieważ chronią one przed chorobami serca i mogą obniżać ciśnienie krwi oraz poziom cholesterolu. Jednak badacze Cochrane zwrócili uwagę, że spożywanie suplementów diety z kwasami tłuszczowymi omega-3 wcale nie chroni przed chorobami i nie przynosi praktycznie żadnych korzyści zdrowotnych.

Naukowcy wskazują, że jeśli chcemy zadbać o nasze zdrowie, powinniśmy odłożyć na bok suplementy i sięgnąć po świeże ryby, które naturalnie zawierają kwasy omega-3.

 

Nowy test krwi wykrywa raka skóry zanim stanie się śmiertelny

Zespół australijskich naukowców stworzył test krwi, który umożliwia diagnozowanie czerniaka w oparciu o obecność zaledwie 10 przeciwciał wytworzonych przez ludzki układ odpornościowy. Innymi słowy, test jest w stanie ujawnić chorobę w bardzo wczesnym stadium rozwoju.

 

Pacjenci, u których wykryto czerniaka we wczesnej fazie rozwoju, mają od 90 do 99% szans na przeżycie. Czerniak staje się bardzo agresywny dopiero po przerzutach, wówczas wskaźnik przeżycia to zaledwie 15-20%. Dlatego też test krwi, który wynaleźli Australijczycy, to tak dobra wiadomość dla świata medycyny.

 

Obecnie diagnozowanie raka skóry odbywa się poprzez wzrokową ocenę stanu zdrowia przez dermatologa. Niestety, człowiekowi znacznie łatwiej się pomylić, zwłaszcza biorąc pod uwagę niepożądane okoliczności, jak np. zmęczenie specjalisty.

Każdego roku na całym świecie diagnozowane jest około 350 tysięcy nowych przypadków czerniaka i aż 60 tysięcy z nich kończy się zgonem. Szczególnie dużo przypadków zachorowania ma miejsce w Australii i Nowej Zelandii, ponieważ mieszkają tam ludzie rasy kaukaskiej, którzy mają na co dzień duży kontakt ze słońcem.

 

Aby test wszedł do powszechnego użytku, musi on przejść trzyletnie badania kliniczne, które ostatecznie zweryfikują jego skuteczność. Do tego czasu naukowcy zachęcają ludzi do regularnego stosowania kremów z filtrem oraz zachowania szczególnej czujności względem jakichkolwiek zmian skórnych, takich jak znamiona, pieprzyki i przebarwienia słoneczne.

 

Naukowcy ustalili, że grypa jest bardziej szkodliwa dla kobiet, niż dla mężczyzn

Od pewnego czasu naukowcy są zdania, że ludzka grypa ma znacznie większy wpływ na stan zdrowia kobiet niż mężczyzn, nawet jeśli poziom wirusa u obu płci jest taki sam. Najnowsze badania przeprowadzone przez Johns Hopkins Bloomberg School of Public Health potwierdzają poprzednie przypuszczenia i wskazują na to, że mężczyźni znacznie szybciej regenerują się po przebyciu choroby.  

Zdaniem specjalistów, kobiety mają bardziej nasilone objawy grypowe, co skutkuje częstszym występowaniem zapalenia płuc podczas infekcji. Za wyższą odporność mężczyzn ma odpowiadać wydajniejsza produkcja pożytecznego białka o nazwie amfiregulina. Co więcej, podczas badań na myszach, naukowcy postanowili przeszczepić to białko samicom, a wówczas ich odporność znacznie się poprawiła.

„Kobiety dłużej dochodzą do pełni zdrowia po infekcji grypowej, ponieważ ich organizmy posiadają stosunkowo niską produkcję amfireguliny” – mówi autorka badań, Sabra Klein – „Odkryliśmy, że zwiększając u kobiet produkcję tego cennego białka, możemy przyspieszyć ich rekonwalescencję”.

Amfiregulina wspomaga w organizmie komórki nabłonkowe. Do tej pory nie ustalono, dlaczego białko występuje w większych ilościach u mężczyzn, choć może mieć to związek z poziomem testosteronu. Oczywiście badania przeprowadzono na myszach i ludzkich komórkach, więc do pełnego potwierdzenia wniosków naukowcy będą musieli przeprowadzić pełne badania także na ludziach.

 

Co to jest in vitro i czy jest skuteczne?

Niepłodność dotyka coraz więcej par. O problemie niepłodności mówimy wtedy, gdy para nie może zajść w ciążę, pomimo regularnego współżycia seksualnego, bez stosowania jakichkolwiek środków antykoncepcyjnych, przez okres przynajmniej jednego roku. Jak szacują eksperci, w Polsce problem ten dotyczy, aż 1,5 mln par.

 

Niepłodność została już uznana przez WHO (Światową Organizację Zdrowia) za chorobę społeczną, w równym stopniu, leży ona po stronie kobiet jak i mężczyzn (po 45 procent). Natomiast w przypadku pozostałych 10 procent, niemożliwe jest jej ustalenie.

 

Największy wpływ na płodność kobiety ma jej wiek. Niestety, im jest ona starsza, tym większy problem będzie miała z zajściem w ciążę. Należy pamiętać, że po 32 roku życia, prawdopodobieństwo poczęcia spada do 80 procent, a co kolejne trzy lata obniża się o 10 procent. Jakie są jeszcze inne przyczyny niepłodności kobiet? Przede wszystkim zaburzenia jajeczkowania, zespół policystycznych jajników (PCOS), choroby tarczycy, niewydolność układu podwzgórzowo-przysadkowego, endometrioza, zrosty pooperacyjne lub różnego rodzaju nieprawidłowości anatomiczne.

 

U mężczyzny duży wpływ na niepłodność może mieć słabej jakości nasienie. Przyczyną takiego stanu może być stres, stosowanie leków sterydowych, przegrzewanie jąder, nieodpowiednia dieta, używki, choroby (anemia, schorzenia tarczycy, cukrzyca) lub też problemy natury psychiczno-seksualnej (zaburzenia erekcji i ejakulacji).

In vitro - co to jest?

Metoda in vitro (IVF) jest zapłodnieniem pozaustrojowym. Na czym polega? Na zapłodnieniu komórki jajowej, w warunkach laboratoryjnych, poza układem rozrodczym kobiety. Na świecie stosuje się ją z ogromnym powodzeniem od 1978 roku, kiedy to urodziło się pierwsze dziecko w wyniku zastosowania tego zabiegu. W Polsce natomiast pierwszego zapłodnienia in vitro u człowieka dokonano w 1987 roku.

Jak przebiega cała procedura zapłodnienia pozaustrojowego? Na samym początku kobieta przyjmuje leki stymulujące jajniki i indukujące owulację. Gdy pęcherzyki z komórkami jajowymi dojrzeją, przeprowadzany jest zabieg ich pobrania, który obecnie wykonuje się w znieczuleniu miejscowym. W tym czasie mężczyzna oddaje nasienie, które następnie zostaje odpowiednio przygotowane, do zapłodnienia w warunkach laboratoryjnych. Po kilku dniach od zapłodnienia, zarodek umieszcza się w macicy kobiety, gdzie ciąża będzie rozwijać się już w sposób naturalny. Jednak pacjentka nadal powinna znajdować się pod kontrolą lekarską. Z zabiegów in vitro, według danych Europejskiego Towarzystwa Rozrodu Człowieka i Embriologii (ESHRE), korzysta w naszym kraju około kilkanaście tysięcy par rocznie.  

Jakie są wskazania do in vitro?

Przed zastosowaniem in vitro, zawsze ustala się przyczynę niepłodności i szansę na naturalne zajście w ciążę, czas trwania związku i dotychczas stosowane metody jej leczenia. Wskazania do in vitro obejmują takie przyczyny niepłodności jak:

  • zaburzenia hormonalne,
  • wcześniejsze, nieudane próby inseminacji domacicznej,
  • niedrożność lub zrosty w jajowodach,
  • obniżona rezerwa i przedwczesne wygaśnięcie funkcji jajnika,
  • nieprawidłowe parametry nasienia,
  • niepłodność idiopatyczna (niewyjaśnione jej pochodzenie).

W przypadku zaś par płodnych, metoda zapłodnienia pozaustrojowego, wskazana jest m.in. gdy jedno z partnerów jest nosicielem HCV lub HIV, kobieta rozpoczyna leczenie przeciwnowotworowe (leczenie może nieodwracalnie uszkodzić jajniki), jak również para jest nosicielem zmian genetycznych, które powodują ciężkie, nieodwracalne zmiany.

Czy in vitro jest skuteczne?

Największy wpływ na skuteczność in vitro, ma zdecydowanie wiek kobiety, starającej się o dziecko. Ma to związek z naturalnym spadkiem płodności w miarę upływu lat pacjentki. Najwyższą szansę na powodzenie zapłodnienia pozaustrojowego mają kobiety poniżej 35 roku życia, najniższą zaś te, które przekroczyły już 40 rok życia. Nie mniej ważny jest również stan zdrowia pary, z tego też powodu, tak ważne jest wykonanie wszystkich niezbędnych badań, przed zastosowaniem właśnie tej metody leczenia niepłodności.

Następnym czynnikiem, który jest odpowiedzialny za skuteczność in vitro, jest wybór kliniki leczenia niepłodności. Jedną z najlepszych w naszym kraju jest Klinika INVICTA, w której co roku leczy się ponad 10 tysięcy pacjentów. To właśnie dzięki doświadczeniu lekarzy, pracy laboratorium embriologicznego, a także odpowiednim procedurom jakościowym, które są stosowane w Klinice Leczenia Niepłodności INVICTA, może pochwalić się ona przeszło 40 procentową skutecznością, wykonywanych przez siebie zabiegów in vitro. Warto tutaj wspomnieć, że przy pojedynczej próbie, szansa zajścia w ciążę wynosi około 20 procent, ale już przy zastosowaniu trzech zabiegów możemy liczyć na jej 40-procentową skuteczność. Więcej informacji na temat metody in vitro znajdziemy na stronie https://www.klinikainvicta.pl/leczenie-nieplodnosci/metody-leczenia/zaplodnienie-in-vitro/.

In vitro jest najskuteczniejszą metodą zapłodnienia, dającą wielu parom, szansę na cieszenie się z upragnionego macierzyństwa.

 

 

Najnowsze wyniki badań wskazują na związek między ADHD a używaniem mediów cyfrowych

Nastolatkowie, którzy spędzają dużo czasu używając mediów cyfrowych są bardziej skłonni do rozwijania objawów ADHD. Wcześniejsze badania wykazały, że uzależnienie od smartfonów może prowadzić do depresji wśród nastolatków, co potwierdza, że ekspozycja na media cyfrowe może mieć negatywny wpływ na zdrowie psychiczne.

 

Nowe badanie, opublikowane w czasopiśmie medycznym JAMA, ujawniło związek między rozwojem objawów nadpobudliwości psychoruchowej z korzystaniem z mediów cyfrowych. Objawy ADHD obejmują częste odczuwanie niepokoju, brak skupienia, impulsywność oraz nadpobudliwość.

Badanie, które łączyło zaburzenie z ekspozycją na media cyfrowe, objęło 2587 uczniów w 10 szkołach średnich w hrabstwie Los Angeles w Kalifornii. Kiedy badanie rozpoczęło się jesienią 2014 r., uczniowie mieli od 15 do 16 lat i nie wykazywali objawów ADHD. Dane uzupełniające zostały zebrane wiosną i jesienią 2015 i 2016 r.

 

Na początku badania oraz w wybranych momentach w trakcie jego trwania, uczniowie wypełniali formularz, który mierzył intensywność objawów ADHD. Uczniowie określali również, jak często korzystali z mediów cyfrowych, co obejmowało m. in. granie w gry, wysyłanie wiadomości tekstowych, czy korzystanie z mediów społecznościowych.

Wyniki badania wykazały, że średnio 9,5% uczniów, którzy używali mediów cyfrowych stosunkowo często, określiło u siebie objawy ADHD. Liczba ta wynosiła aż 10,5% dla osób, które używały mediów cyfrowych bardzo często. Dla porównania, tylko 4,6% uczniów, którzy twierdzili, że nie korzystają z mediów cyfrowych, miało objawy ADHD.

 

Podczas gdy badanie wykazało wiarygodny związek między objawami ADHD u nastolatków a wykorzystaniem mediów cyfrowych, rodzice nie powinni odcinać swoich dzieci od technologii. W badaniu nie ustalono, czy to media cyfrowe powodują rozwój ADHD, czy nastolatkowie, którzy rozwijają symptomy choroby są bardziej podatni na korzystanie z nowych mediów.

 

Jesteśmy o krok bliżej do zrozumienia przyczyn psychopatii

Choć zjawisko psychopatii wśród ludzi jest badane od lat, do tej pory trudno było ustalić przyczyny tego trwałego zaburzenia struktury osobowości. Wiemy, że psychopatia wiąże się z moralnym upadkiem człowieka – skrajnym egoizmem i brakiem jakiejkolwiek empatii wobec otoczenia. To jednak jedynie najpopularniejsze fakty na temat.

 

Jak twierdzi Nathaniel E. Anderson z Lovelace Biomedical and Environmental Research Institute, psychopatia wiąże się z realnymi uchybieniami w funkcjonowaniu mózgu, które skutkują obniżoną koncentracją. Wnioski naukowca opublikowano w czasopiśmie Cognitive, Affective and Behavioral Neuroscience.

 

Badacz sądzi, że tzw. psychopaci nie powinni być postrzegani przez społeczeństwo jako potwory, a raczej jako osoby chore, które można leczyć w ten sam sposób, w jaki leczy się schizofreników i osoby cierpiące na autyzm oraz depresję.

Podczas badań przeprowadzonych w 2010 roku ustalono związek pomiędzy zaburzeniami uwagi a cechami psychopatycznymi, sugerując, że jedno przyczynia się do drugiego. Aby pogłębić ten wniosek, zbadano 168 mężczyzn ze zdiagnozowaną psychopatią. Pacjentów poproszono o wysłuchiwanie nagrań różnych dźwięków i naciskanie przycisku, gdy usłyszą specyficzny, wysoki ton. Podczas eksperymentu każdy z uczestników został poddany rezonansowi magnetycznemu.

 

To właśnie rezonans magnetyczny ujawnił nieprawidłową aktywność w obszarach mózgu pacjentów, które są zaangażowane w uwagę, takich jak płat skroniowy czy kora przedczołowa. To, w jaki sposób mózg psychopatów decyduje o tym, co jest istotne, a co nie, może w pewnym sensie wyjaśniać ich zaburzone funkcjonowanie w społeczeństwie. Naukowcy są już pewni, że będą pogłębiać ten wątek podczas kolejnych badań.

 

Naukowcy odkryli, że to tłuszcz jest główną przyczyną tycia

Naukowcy odkryli, że wśród różnych składników odżywczych to tłuszcz jest główną przyczyną przybierania na wadze. W kompleksowym badaniu, naukowcy z University of Aberdeen w Szkocji i Chińskiej Akademii Nauk w Pekinie stwierdzili, że to tłuszcz powoduje w dłuższej perspektywie tycie u myszy.

 

Żywność składa się z trzech makroelementów, takich jak węglowodany, białko i tłuszcz. Celem badania było sprawdzenie, który z tych makroskładników spowodował zwiększenie masy ciała u myszy. Podczas badań, których wyniki opublikowano w czasopiśmie Cell Metabolism, przeanalizowano łącznie 30 różnych diet, z których każda miała różne proporcje węglowodanów, białka i tłuszczu.

Naukowcy przeprowadzili badanie na myszach laboratoryjnych. Każda z myszy była karmiona każdą z tych diet przez trzy miesiące. Jest to odpowiednik dziewięciu ludzkich lat. W toku badań, naukowcy wykonali ponad 100 tysięcy pomiarów zmian masy ciała i tkanki tłuszczowej myszy za pomocą rezonansu magnetycznego.

 

Naukowcy doszli do wniosku, że spośród trzech grup makroskładników tylko tłuszcz powodował przyrost masy ciała u myszy. Autor badań, John Speakman, potwierdził, że ilość węglowodanów i białka w diecie nie powodowała przyrostu wagi u myszy.

Naukowcy odkryli również, że nawet węglowodany, które zawierają cukier, nie powodują przyrostu masy ciała, jak wcześniej sądzono. Stwierdzono również, że cukier i tłuszcz, który często występuje w słodyczach, nie jest bardziej szkodliwy, niż sam tłuszcz.

 

Badacze uważają, że tłuszcz w diecie ma taki wpływ na przyrost masy ciała, ponieważ stymuluje ośrodek nagród w mózgu.

 

Czy chodzenie na basen może powodować astmę?

Niedawno naukowcom udało się stworzyć test do pomiaru ilości moczu w basenie. Okazuje się bowiem, że wiele ludzi, nawet regularnie trenujących sportowców, oddaje mocz w wodzie. Osoby takie zwykle argumentują swoje zachowanie tym, że dodawany do wody chlor „zabija” wszelkie szkodliwe substancje. Nie jest to niestety prawda – chlor wraz z moczem tworzy związek chemiczny, który może wywoływać astmę oraz inne dolegliwości układu oddechowego.

 

Trichlorek azotu, znany także jako trichloramina, powstaje gdy mocz wchodzi w reakcję z chlorem – środkiem dezynfekującym wodę w basenach. Badania sugerują, że substancja ta powoduje podrażnienia oczu oraz górnych dróg oddechowych.

 

Zdaniem specjalistów w publicznym basenie o pojemności 830 tysięcy litrów może znajdować się nawet 75 litrów moczu. Co więcej, naukowcy informują, że charakterystyczny zapach, który czujemy na basenie, to nie zapach chloru, a właśnie trichlorku azotu – im jest intensywniejszy, tym większa zawartość moczu w wodzie.

Trichloramina jest lotnym związkiem chemicznym, który zawisa w powietrzu wokół basenu. Badania wykazały, że osoby spędzające dużo czasu na basenie np. ratownicy, częściej doświadczają chorób związanych z górnymi drogami oddechowymi. Niestety, nie ma póki co realnej alternatywy dla chloru – substancji, która jednocześnie dezynfekowałaby wodę i nie byłaby w żadnym stopniu szkodliwa dla naszego zdrowia.

 

Pomarańcze zapobiegają utracie wzroku związanej z wiekiem

Nowe badania z Australii sugerują, że spożywanie przynajmniej jednej pomarańczy dziennie może zmniejszać ryzyko rozwinięcia się zwyrodnienia plamki żółtej (AMD). Jest to choroba nieuleczalna, która stopniowo pozbawia wzroku osoby w podeszłym wieku.

 

 

Istnieją dwie formy AMD, określane jako sucha i mokra, które powoli niszczą wrażliwą na światło siatkówkę oka. Łagodne przypadki suchej postaci AMD występują dość często u osób w wieku powyżej 50 lat i zwykle mają niewielki wpływ na jakość widzenia. Cięższe przypadku obu typów są główną przyczyną upośledzenia wzroku u osób dorosłych, dotykając ponad 196 mln osób na całym świecie.

 

Biorąc pod uwagę, że obecnie nie ma skutecznych metod leczenia AMD, najważniejszą strategią obrony przed tą chorobą jest działanie profilaktyczne, przede wszystkim poprzez stosowanie pełnowartościowej diety.

 

Wiele wcześniejszych badań wykazało, że spożywanie pokarmów bogatych w przeciwutleniacze oraz substancje przeciwzapalne, w szczególności witaminy A, witaminy C, zeaksantyny i luteiny, zmniejsza ryzyko wystąpienia AMD.

Autorzy artykułu opublikowanego w czasopiśmie naukowym The American Journal of Clinical Nutrition starali się ustalić dokładny efekt spożywania flawanoidów, którym przypisuje się wiele właściwości zdrowotnych, także zapobieganie chorobom takim, jak zwyrodnienie plamki żółtej.

 

Zgromadzono dane na temat stylu życia ponad 2 tys. osób żyjących w Australii, w wieku 49 lat i starszych, których zdrowie obserwowano na przestrzeni 15 lat. Pacjenci byli badani pod kątem AMD, a także regularnie wypełniali ankiety na temat spożywanych przez siebie pokarmów.

 

Dzięki skrupulatnym badaniom naukowcy odkryli, że ryzyko jakiejkolwiek postaci AMD znacznie spadło, gdy pacjenci spożywali wysokie ilości flawanoidów. Najsilniejszą zależność wykazano u osób, które często jadały pomarańcze – zwyrodnienie plamki żółtej dotykało ich aż o 58% rzadziej.

 

Czy w takim razie posiłki z dodatkiem cytrusów mogą ocalić nasz wzrok? Biorąc pod uwagę wyniki badań Australijczyków, można z całą pewnością stwierdzić, że istnieją na to spore szanse. To kolejny powód do stosowania różnorodnej diety, obfitującej w owoce i warzywa.

 

Życie wśród przyrody zapewnia lepszą kondycją umysłową w podeszłym wieku

Na stan naszych zdolności poznawczych w podeszłym wieku ma wpływ wiele czynników. Zalicza się do nich przede wszystkim zdrową dietę i regularny trening intelektu, ale także to, w jakim otoczeniu żyje się na co dzień. Naukowcy uważają, że szczególnie życie w otoczeniu przyrody pozwala na zachowanie bystrości umysłu w sędziwym wieku. Wyniki opublikowano w czasopiśmie naukowym Environmental Health Perspectives.

 

 

Carmen de Keijzer, badaczka Instytutu Globalnego Zdrowia w Barcelonie, postanowiła monitorować kondycję umysłową ponad 6,5 tys. ludzi w wieku od 45 do 68 lat na przestrzeni dekady. W tym czasie oceniano sprawność werbalną, zdolność do wykonywania działań matematycznych, pamięć krótkotrwałą oraz elokwencję uczestników.

 

Zebrane dane wykazały, że w ciągu 10-letniej obserwacji spadek zdolności poznawczych u ludzi zamieszkujących zielone obszary był średnio o 4,6% mniejszy, niż u uczestników żyjących w miastach. Co jeszcze ciekawsze, ustalono, że miejsce zamieszkania najsilniej wpływa na umysł kobiet.

Różnica może wydawać się niewielka, ale biorąc pod uwagę starzenie się społeczeństwa i coraz dłuższe życie ludzi, nawet 4,6% może nieść istotną zmianę. Naukowcy planują ustalić podczas przyszłych badań, co dokładnie w naturalnym środowisku tak pozytywnie wpływa na nasz stan zdrowia.

 

Badacze są zdania, że otoczenie przyrody przede wszystkim gwarantuje ludziom więcej szczęścia, a także większą skłonność do wykonywania aktywności fizycznej. Dodatkowo wymienia się również eliminację czynników szkodliwych, takich jak zanieczyszczone powietrze oraz hałas. W konsekwencji  coraz więcej ludzi osiedla się poza miastem, nawet kosztem codziennych dojazdów do pracy.