Marzec 2019

Ćwiczenia na skrzywienie kręgosłupa

Skrzywienie kręgosłupa to wada powodująca poważne konsekwencje zdrowotne. Schorzenie wymaga korekcji przy pomocy ćwiczeń.

 

Przyczyny skrzywienia kręgosłupa

Kręgosłup składa się z 34 kręgów, które anatomicznie dzieli się na 5 odcinków – szyjny, piersiowy, lędźwiowy, krzyżowy i guziczny. Dzięki niemu człowiek może się poruszać i utrzymywać wyprostowaną postawę ciała. Obie te czynności ułatwia fizjologiczne skrzywienie kręgosłupa, czyli:

  • kifoza – łukowate wygięcie w stronę grzbietową występujące w odcinku piersiowym i krzyżowym,
  • lordoza – łukowate wygięcie w stronę brzuszną, które obserwuje się w odcinku szyjnym i lędźwiowym.

Niestety u coraz większej liczby osób, głównie dzieci, obserwuje się patologiczne krzywizny. Najczęściej rozpoznawane jest skrzywienie kręgosłupa lędźwiowego. Wada może przyjąć postać skoliozy, rotacyjnego lub esowatego skrzywienia kręgosłupa, nadmiernej lordozy bądź kifozy, co skutkuje plecami okrągłymi, wklęsłymi lub płaskimi.

 

Przyczyny skrzywienia kręgosłupa to nieprawidłowa postawa podczas siedzenia, długotrwałe pozostawanie w pozycji pochylonej do przodu, wykonywanie czynności, które angażują tylko jedną stronę ciała oraz dźwiganie ciężarów mocno obciążających kręgosłup. U dzieci i młodzieży jedną z najczęstszych przyczyn jest noszenie ciężkiego plecaka na jednym ramieniu, natomiast u osób dorosłych zwyrodnienia krążków międzykręgowych postępujące wraz z wiekiem. Skrzywienie kręgosłupa to wada, która może być również wrodzona.

 

Objawy skrzywienia kręgosłupa

Objawy skrzywienia kręgosłupa mogą być różne i w dużej mierze zależą od odcinka, w którym wada występuje. Nieprawidłowości są widoczne gołym okiem. Najczęściej u pacjentów spotyka się asymetrię łopatek lub talii, obniżenie barków, wystawanie łopatek, garb, rotację miednicy. Powstaje również wrażenie, że jedna kończyna jest krótsza od drugiej. Osoby z wadą skarżą się także na dolegliwości bólowe.

 

Skrzywienie kręgosłupa rozpoznaje się zwykle podczas rutynowych badań przesiewowych u młodzieży. Lekarz ocenia plecy wzrokowo, wykorzystując test Bertranda-Adamsa, który polega na obserwacji kręgosłupa, podczas gdy pacjent wykonuje skłon i prostuje się. Największe znaczenie diagnostyczne ma zdjęcie rentgenowskie (RTG). Dzięki niemu można bowiem określić stopień skrzywienia, dynamikę procesu, rokowanie oraz stwierdzić obecność innych nieprawidłowości, np. w obrębie kości.

 

Jakie ćwiczenia na skrzywienie kręgosłupa wykonywać?

Skrzywienie kręgosłupa jest wadą, która wymaga wdrożenia szybkiego leczenia. Jest ono długotrwałe i wymaga od pacjenta systematyczności. W większości przypadków wystarcza terapia przy pomocy ćwiczeń korekcyjnych, które powinny być dobrane indywidualnie przez doświadczonego fizjoterapeutę, po wcześniejszej konsultacji ortopedycznej. Celem gimnastyki jest przywrócenie fizjologicznej krzywizny, a tym samym prawidłowej postawy ciała. Należy wykonywać ją kilka razy w tygodniu przez minimum 45 minut. Przykładowe ćwiczenia na skrzywienie kręgosłupa to:

 

  • koci grzbiet – pacjent znajduje się w klęku podpartym i na zmianę wygina kręgosłup maksymalnie w górę (chowając głowę w ramiona) i w dół,
  • swobodne zwisanie tyłem na drabince gimnastycznej i przyciąganie kolan do klatki piersiowej,
  • kołyska – pacjent leży na plecach, przyciąga kolana do klatki piersiowej i chwyta za stopy; kołysze się w przód i w tył,
  • pływanie – pacjent leży na brzuchu, unosi barki nad podłoże i wykonuje ruchy imitujące pływanie żabką,
  • skłony tułowia w przód z wyprostowanymi rękami, które próbują dotknąć podłogi,
  • ustawienie się tyłem do ściany tak, aby głowa, barki, pośladki i pięty się z nią stykały; utrzymanie pozycji przez kilka sekund.

 

Do ćwiczeń na skoliozę można wykorzystać także gumową piłkę gimnastyczną, która pomaga w utrzymaniu prawidłowej postawy ciała i zmniejsza dolegliwości bólowe i za pomocą której można np.:

  • położyć się na piłce na brzuchu, ułożyć dłonie pod brodę i delikatnie unosić górną część ciała,
  • położyć się na piłce na plecach i delikatnie przesuwać ją w przód i w tył.

 

 

Czy suplementacja wapnia jest wskazana?

Wiadomo, że duże ilości wapnia znajdują się w mleku. Wobec tego, często może wydawać się, że osoby, które regularnie piją mleko oraz często spożywają potrawy na jego bazie, nie muszą zaprzątać sobie głowy tym, czy przyjmują odpowiednią ilość tego składnika w diecie. Nieraz zresztą uważa się, że jest on istotny tylko dla dzieci w fazie wzrostu i kobiet w okresie menopauzy. Jest to jednak błędne myślenie.

 

 

Komu potrzebny jest wapń?

Nawet, gdy organizm przestaje już rosnąć, nadal potrzebujemy wapnia. Między innymi po to, by utrzymać zdrowe i mocne zarówno kości, jaki i zęby. Zresztą jest to tylko jedna z wielu funkcji wapnia. To prawda, że szczególnie dzieci oraz osoby po 60. roku życia powinny przyjmować wapń w odpowiednich ilościach, ale nie tylko. O jego podaż w diecie powinni dbać wszyscy, niezależnie od płci i wieku. Jeśli dieta nie zawiera naturalnych źródeł wapnia, należy rozważyć jego suplementację.

 

Jaką rolę pełni wapń w organizmie?

Każda witamina i każdy składnik mineralny jest niezbędny organizmowi, dlatego, aby zadbać o ich odpowiednią podaż, należy stosować zróżnicowaną dietę zawierającą produkty żywnościowe z różnych grup.

Wapń jest jednym z makroelementów potrzebnych organizmowi w każdym wieku. Prócz wspomnianego wpływu na kości (wapń jest ich głównym budulcem), spełnia też wiele innych ról. Przyczynia się też do prawidłowego krzepnięcia krwi czy utrzymania prawidłowego metabolizmu energetycznego. Wapń pomaga również w utrzymaniu prawidłowego przekaźnictwa nerwowego, funkcjonowaniu enzymów trawiennych oraz bierze udział w procesie podziału i specjalizacji komórek.

 

Do wydalania wapnia z organizmu przyczynia się między innymi picie dużych ilości coli oraz kawy (regularne picie jednej filiżanki czarnej kawy dziennie powoduje ubytek 2-3 mg Ca/dzień, co w stosunku rocznym daje 700-1000 mg). Dodatkowo, czynniki, które utrudniają wchłanianie wapnia to zawarte w niektórych warzywach i owocach szczawiany i fityniany, sód (zbyt duża ilość soli w diecie), białko zwierzęce, paleniu tytoniu i nadużywanie alkoholu.

 

Więcej o roli wapnia w organizmie przeczytasz na http://www.vitrumcalcium.pl/wapn-baza-wiedzy/wlasciwosci-wapnia/dzialanie-na-organizm/.

 

Syrop glukozowo-fruktozowy wspomaga wzrost raka jelita grubego

Wyniki najnowszych badań wskazują, że syrop glukozowo-fruktozowy wspomaga rozwój guzów nowotworowych w jelicie grubym. Nawet dzienna dawka tej substancji, zawarta w małej puszcze sztucznie słodzonego napoju, przyspiesza wzrost raka niezależnie od otyłości.

 

Liczne dotychczasowe badania wskazują na związki między spożywaniem słodkich napojów, otyłością i ryzykiem wystąpienia raka jelita grubego. Wiadomo, że nadmiar cukru może prowadzić do otyłości, natomiast otyłość zwiększa ryzyko wystąpienia wielu rodzajów nowotworów. Dlatego zespół z Baylor College of Medicine z Teksasu i Weill Cornell Medicine z Nowego Jorku postanowił sprawdzić, czy istnieje bezpośredni związek między konsumpcją cukru a rakiem.

 

Naukowcy najpierw stworzyli mysi model wczesnego stadium raka jelita grubego z usuniętym genem APC. Bez niego, normalne komórki jelitowe nie przestają rosnąć i nie umierają, tworząc polipy. Ponad 90% pacjentów z nowotworem jelita grubego posiada ten rodzaj mutacji APC.

Z pomocą tego modelu, naukowcy sprawdzili, w jaki sposób spożycie wody zawierającej w 25% syrop glukozowo-fruktozowy wpłynie na rozwój guza. Gdy gryzonie otrzymały tę wodę i mogły pić jej dowolną ilość, już po miesiącu gwałtownie przybrały na wadze.

 

Aby zapobiec otyłości i zasymulować codzienne spożycie przez ludzi odpowiednika jednej puszki słodzonego napoju dziennie, myszom zaczęto podawać doustnie umiarkowaną ilość słodzonej wody poprzez strzykawkę. Po dwóch miesiącach, myszy z mutacją APC nie stały się otyłe, ale w ich organizmach rozwinęły się guzy, które były większe i bardziej złośliwe niż w przypadku gryzoni, którym podawano zwykłą wodę bez dodatku substancji słodzącej.

 

Wyniki badań sugerują, że gdy zwierzęta mają wczesny etap rozwoju guzów w jelitach, spożycie nawet niewielkich ilości syropu glukozowo-fruktozowego w postaci płynnej może sprzyjać jego wzrostowi niezależnie od otyłości. Dokonane obserwacje mogą wyjaśniać, dlaczego zwiększone spożycie słodkiej żywności i napojów w ciągu ostatnich 30 lat koreluje ze wzrostem liczby nowotworów jelita grubego wśród Amerykanów w wieku 25-50 lat.

Naukowcy odkryli również, że myszy z mutacją APC, otrzymujące umiarkowane ilości syropu glukozowo-fruktozowego, miały wysokie ilości fruktozy w jelicie grubym oraz glukozy we krwi. Nowotwory mogą skutecznie pobierać fruktozę i glukozę różnymi sposobami. Podczas badań wykazano, że fruktoza modyfikowała się chemicznie, a proces ten wspierał produkcję kwasów tłuszczowych, które powodowały wzrost guza. Jednak gdy usuwano konkretne geny gryzoni, które odpowiadały za metabolizm fruktozy lub syntezę kwasów tłuszczowych, okazało się, że guzy nie przybierały dużych rozmiarów, mimo podawania umiarkowanych ilości syropu glukozowo-fruktozowego.

 

Badanie pokazuje nam, że nowotwory jelita grubego korzystają z syropu glukozowo-fruktozowego jako paliwa, które zwiększa tempo wzrostu. Jednak dalsze studia będą niezbędne, aby dokonane odkrycia można było przełożyć na ludzi. Daje to też możliwość wynalezienia nowych metod leczenia.

 

Chorobę Parkinsona można wyczuć po zapachu skóry

Naukowcy z Uniwersytetu w Manchesterze pracują nad nową, bardzo nietypową metodą diagnostyczną choroby Parkinsona. Zespół prowadzi w tym celu współpracę z kobietą, która posiada niesamowitą zdolność wykrywania Parkinsona wyłącznie po zapachu skóry.

 

68-letnia Joy Milne z Perth, emerytowana pielęgniarka, zyskała ogromną popularność w świecie naukowym, gdy wykryła „piżmowy” zapach na skórze jej męża i na tej podstawie potrafiła stwierdzić u niego Parkinsona. W kolejnych latach, badania jedynie potwierdziły, że jej mąż faktycznie cierpi na tę chorobę.

 

Nadzwyczajna umiejętność Joy Milne została wypróbowana na grupie 12 osób – tylko połowa z nich rzeczywiście miała Parkinsona. Emerytowana pielęgniarka ze Szkocji, korzystając wyłącznie ze zmysłu węchu, prawidłowo wskazała 11 osób, które chorują na Parkinsona, lub są zdrowe.

Joy Milne

W związku z tym, naukowcy z Uniwersytetu w Manchesterze nawiązali współpracę z kobietą, aby ta pomogła im zidentyfikować konkretne cząsteczki, związane z „zapachem Parkinsona”. Po trzech latach badań odkryto, że liczne związki, w tym między innymi kwas hipurowy, ikozan i oktadekanol, są obecne w wyższych stężeniach na skórze pacjentów z Parkinsonem.

 

Naukowcy zamierzają przeprowadzić szereg eksperymentów, aby sprawdzić, czy uda się odtworzyć możliwości Joy Milne. Jeśli zakończą się pomyślnie, brytyjscy badacze będą mogli opracować bardzo prosty test wczesnego wykrywania Parkinsona, dzięki czemu będzie można odpowiednio szybko rozpocząć terapie zapobiegające rozwojowi choroby.

 

Badania potwierdzają, że ultradźwięki mogą leczyć nadciśnienie

Naukowcy potwierdzili skuteczność alternatywnej formy terapii na nadciśnienie. Podczas najnowszych badań wykazano, że zabieg chirurgiczny z zastosowaniem ultradźwięków skutecznie obniża ciśnienie krwi wśród pacjentów.

 

Odnerwianie nerek to zabieg, który jest rozwijany od prawie 10 lat. Polega on na dostarczeniu impulsów ultradźwiękowych do nerwów w ścianach tętnic nerkowych. Procedura ta obniża ciśnienie krwi nawet w sytuacjach, gdy nie pomagają tradycyjne leki na nadciśnienie. Jednak niespójne wyniki badań klinicznych spowolniły prace nad tą formą terapii.

 

Zespół z Queen Mary University of London i Barts Health NHS Trust we współpracy z Narodowym Instytutem Badań Zdrowia (NIHR) opisał skutki przeprowadzenia tego zabiegu na ponad 140 pacjentach, którzy przeszli przez jednorazową procedurę odnerwiania nerek. Uczestnicy zostali podzieleni na dwie grupy – pierwsza faktycznie była leczona ultradźwiękami, a druga była grupą kontrolną. Jednak wszystkim pacjentom podawano leki na nadciśnienie.

Po sześciu miesiącach od wykonania jednorazowego zabiegu, wśród 58% uczestników grupy leczonej stwierdzono prawidłowe ciśnienie krwi, w porównaniu do 42% z grupy placebo. Co więcej, 35% pacjentów leczonych ultradźwiękami nie musiało przyjmować żadnych leków przez sześć miesięcy od wykonania zabiegu.

 

Najnowsze badania potwierdzają, że ta alternatywna metoda leczenia jest skuteczna, bezpieczna i dobrze tolerowana przez pacjentów. Jeśli przyszłe studia pozwolą uzyskać równie dobre wyniki, technika ultradźwiękowa może zostać oficjalnie przyjęta jako nowa terapia w leczeniu nadciśnienia.

Picie gorącej herbaty zwiększa ryzyko raka przełyku

Gorąca kawa i herbata smakują nam bardziej, zwłaszcza w okresie zimowym, gdy chcemy się ogrzać. Jednak Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, abyśmy po zaparzeniu kawy czy herbaty odczekali jeszcze kilka minut, dzięki czemu zmniejszymy ryzyko zachorowania na raka przełyku. Jednak jaka temperatura jest właściwa?

 

Każdy z nas przygotowuje herbatę i kawę według własnego uznania. Niektórzy lubią pić bardzo gorące napoje, podczas gdy inni wolą chłodniejsze. Tymczasem międzynarodowy zespół naukowców zdołał ustalić granicę, której żaden z nas nie powinien przekraczać.

 

Badania rozpoczęły się w 2004 roku i obejmowały ponad 50 tysięcy uczestników w wieku 40-75 lat z ostanu Golestan w północno-wschodnim Iranie. Obszar ten był poddawany wielu badaniom zarówno pod kątem kultury picia herbaty, jak i stosunkowo częstego występowania raka przełyku. Istotną zaletą jest również fakt, że palenie papierosów i picie alkoholu w tamtejszej społeczności należy do rzadkości, więc nałogi tego typu nie powinny znacząco wpłynąć na wyniki badań.

 

Naukowcy zgromadzili szczegółowe dane o uczestnikach, między innymi o paleniu papierosów, ich statusie ekonomiczno-społecznym, a przede wszystkim o nawykach dotyczących picia herbaty. Co istotne, podczas pierwszego spotkania z uczestnikami, uczeni podawali herbatę w temperaturze 75 stopni Celsjusza i pytali, czy w ich przekonaniu nie jest zbyt gorąca. Zespół utrzymywał kontakty telefoniczne z ochotnikami średnio przez kolejne 10 lat i pytał o stan zdrowia.

Wyniki badań mówią same za siebie. Osoby, które piły ponad 700 ml herbaty dziennie (około dwa kubki) w temperaturze ponad 60 stopni Celsjusza, miały o 90% wyższe ryzyko rozwoju raka przełyku w porównaniu do tych, którzy preferowali chłodniejsze napoje. Na przestrzeni lat, wśród uczestników tego badania pojawiło się 317 nowych przypadków zachorowania na tego typu nowotwór.

 

Naukowcy zalecają, abyśmy nie przekraczali wyznaczonej granicy 60 stopni Celsjusza. Jeśli zaczekamy dodatkowe kilka minut podczas parzenia kawy czy herbaty, nie ucierpimy na tym, a może nam to wyjść na dobre.

 

Naukowcy odkryli związki w kawie, które hamują wzrost raka prostaty

Naukowcy po raz pierwszy zidentyfikowali konkretne związki występujące w kawie, które mogą hamować wzrost raka prostaty. Badania pilotażowe zostały wykonane na lekoopornych komórkach nowotworowych i modelach mysich, ale zespół już planuje przeprowadzić podobne testy na ludziach.

 

Dr Hiroaki Iwamoto z Uniwersytetu w Kanazawie i jego zespół zajmował się badaniem dwóch związków, obecnych w kawie - octanu kahweolu i kafestolu. Sprawdzano, w jaki sposób mogą one wpływać na wzrost komórek opornych na działanie powszechnych leków przeciwnowotworowych, a następnie związki testowano na myszach z wszczepionymi komórkami raka prostaty – cztery zwierzęta otrzymywały octan kahweolu, czterem podawano kafestol, cztery kolejne otrzymywały mieszankę obu związków, a cztery ostatnie należały do grupy kontrolnej.

 

Eksperymenty wykazały, że octan kahweolu i kafestol hamują wzrost komórek nowotworowych, a połączenie tych dwóch związków daje jeszcze lepsze rezultaty. Po 11 dniach, nieleczone guzy wzrosły o 342%, podczas gdy guzy u myszy, którym podawano obydwa związki, wzrosły „tylko” o 167%.

Naukowcy zaznaczają, że testy zostały przeprowadzone na komórkach nowotworowych i na myszach, więc potrzebne będą kolejne studia, aby ustalić, czy wymienione wcześniej dwa związki będą również działać na ludziach. Zespół planuje wykonać badania na większą skalę, po czym może wypróbować to podejście podczas badań klinicznych z udziałem pacjentów.

 

Badania sugerują, że Alzheimera można leczyć z pomocą świateł i dźwięków

Czyżby skuteczny lek na Alzheimera był w zasięgu naszej ręki? Najnowsze badania wskazują, że wykorzystanie świateł i dźwięków pozwala usuwać amyloidy i splątki neurofibrylarne, które są charakterystyczne dla tej choroby neurodegeneracyjnej.

 

Przełomowy eksperyment był oparty o wyniki testów, które zostały przeprowadzone już w 2015 roku. Neurolog Li-Huei Tsai z The Picower Institute for Learning and Memory z Instytutu Technologicznego Massachusetts zastosowała błyski światła z częstotliwością 40 Hz na myszach. Wtedy okazało się, że w mózgach tych zwierząt pojawiły się fale gamma o częstotliwości 40 Hz i jednocześnie spadła liczba blaszek amyloidowych i splątków neurofibrylarnych.

 

Proces ten zaobserwowano jednak tylko w korze wzrokowej. Dlatego Li-Huei Tsai przeprowadziła drugi eksperyment, lecz tym razem połączyła błyski światła z dźwiękami o tej samej częstotliwości. Procedura ta była stosowana wobec gryzoni przez 7 dni po jedną godzinę dziennie. Neurolog odkryła, że metoda ta pozwoliła znacząco zredukować ilość płytek amyloidowych i splątków neurofibrylarnych w korze wzrokowej, a także w korze słuchowej, korze przedczołowej i hipokampie.

Dalsze testy wykazały, że myszy poddane tej nietypowej terapii wypadły znacznie lepiej w zadaniach poznawczych. Naukowcy twierdzą, że błyski światła i dźwięki o częstotliwości 40 Hz pozwalają odtworzyć fale gamma, a co za tym idzie – wesprzeć proces oczyszczania mózgu ze szkodliwych białek i poprawić funkcje poznawcze.

 

Najnowsze badania, choć zostały przeprowadzone na myszach, sugerują, że błyski światła i dźwięki można zastosować jako nową nieinwazyjną, skuteczną, bezpieczną i tanią formę terapii w leczeniu Alzheimera. Li-Huei Tsai przeprowadziła już wstępne badania na ludziach i wykazała, że technika ta nie jest w żaden sposób szkodliwa, a może wręcz wspomóc leczenie tej choroby. Na pełne wyniki tych badań musimy poczekać jeszcze kilka lat.

 

Odkryto gen, który może wydłużyć życie człowieka nawet do 120 lat

Szwajcarscy naukowcy twierdzą, że odkryli nowy sposób, który może pozwolić wydłużyć życie człowieka nawet o 60%. Metoda z powodzeniem została już przetestowana na muszkach owocówkach.

 

Muszki owocówki są bardzo częstym obiektem badań. W przeszłości opracowano różne metody dotyczące modyfikacji konkretnych genów, które pozwoliły wydłużyć życie tych owadów. Najnowszego osiągnięcia dokonali uczeni z Uniwersytetu w Bernie, którzy skupili się na genie, który nazwali ahuizotl (lub w skrócie azot).

 

Chroni on organy poprzez eliminowanie mniej zdrowych lub uszkodzonych komórek. Standardowo każda komórka posiada dwie kopie ahuizotlu, jednak naukowcy zdołali umieścić w nich jeszcze jedną, trzecią kopię. Eksperymenty przeprowadzone na muszkach owocówkach zdołały wydłużyć ich życie o 50-60%.

Człowiek również posiada wspomniany gen a uczeni twierdzą, że za pomocą tej metody można byłoby wydłużyć nasze życie. Szacuje się, że mieszkańcy krajów rozwiniętych dożywaliby średnio ponad 120 lat.

 

 

Badania potwierdzają, że zielona herbata zmniejsza ryzyko otyłości

Zielona herbata jest znana ludzkości od tysięcy lat, lecz dopiero dziś jesteśmy w stanie ustalić, jakie daje nam konkretne korzyści zdrowotne. Najnowsze badania, przeprowadzone przez dietetyków z Uniwersytetu Stanu Ohio wskazują, że ten popularny napój przede wszystkim pomaga w walce z otyłością.

 

Naukowcy przeprowadzili dotychczas szereg badań, które wykazywały, że zielona herbata może np. łagodzić objawy choroby Alzheimera, wspomagać pracę mózgu, zapobiegać zawałom serca i ułatwiać odchudzanie, wywierając działanie przeciwzapalne w jelitach. Jednak niektóre studia nie znalazły żadnych pozytywnych efektów odchudzających. Może to być spowodowane złożonością diety w stosunku do rozmaitych czynników, związanych ze stylem życia.

 

Zespół z Uniwersytetu Stanu Ohio przeprowadził własny eksperyment z udziałem myszy, który trwał 8 tygodni. Część z nich otrzymywała dietę wysokotłuszczową, która miała u nich wywołać otyłość, natomiast druga grupa funkcjonowała na normalnej zdrowej diecie. Połowie gryzoni z obu grup podawano żywność wymieszaną z ekstraktem z zielonej herbaty w ilości około 2% ich całkowitej diety, co jest odpowiednikiem 10 filiżanek herbaty dziennie, wypijanych przez człowieka.

Na czas eksperymentu regularnie mierzono masę ciała gryzoni, tkankę tłuszczową, insulinooporność, stany zapalne w jelitach i tkance tłuszczowej, skład flory bakteryjnej jelit i sposób, w jaki bakterie jelitowe i ich pochodne przenikają do krwiobiegu.

 

Badania wykazały, że myszy karmione dietą wysokotłuszczową połączoną z ekstraktem z zielonej herbaty zyskały o 20% mniej masy w porównaniu do gryzoni, które nie otrzymywały ekstraktu, a także wykazywały niższą oporność na insulinę. Myszy karmione zieloną herbatą miały również zdrowszą florę bakteryjną jelit i mniejsze zapalenie tkanki tłuszczowej oraz jelit.

 

Oczywiście eksperyment prowadzony był na myszach, lecz naukowcy zamierzają sprawdzić, czy zielona herbata da podobne efekty w przypadku ludzi. Tak czy inaczej, dotychczasowe badania jasno wskazują, że zielona herbata przynosi liczne korzyści zdrowotne. Autorzy powyższego eksperymentu twierdzą, że ograniczenie dziennego spożycia kalorii i zwiększenie aktywności fizycznej nie jest wcale łatwe dla ludzi otyłych, ale włączenie do diety zdrowych nawyków może poprawić stan zdrowia.