Kwiecień 2019

Liczba samobójstw wśród dzieci podwoiła się w ciągu 10 lat

Liczba dzieci, które mają za sobą próby samobójcze, niemal podwoiła się w ciągu ostatnich 10 lat. Naukowcy poinformowali, że w latach 2007–2015, liczba przypadków problemów psychicznych wśród dzieci w wieku od 5 do 18 lat wzrosła z 580 tys. do 1,12 mln. Lekarze podkreślają również, że prawie połowa interwencji dotyczyła dzieci w wieku od 5 do 11 lat.

W badaniu opublikowanym w czasopiśmie JAMA Pediatrics wykorzystano publicznie dostępne dane z National Hospital Ambulatory Medical Care Survey. Badanie wykazało, że średni wiek dzieci, u których zdiagnozowano myśli samobójcze lub próby samobójcze, wynosił 13 lat. Tymczasem 43% wizyt u specjalistów dotyczyło dzieci w wieku od 5 do 11 lat.

 

Odkrycia są alarmujące, ale nie zaskakują psychiatrów dziecięcych. Wskaźnik depresji i samobójstw wśród młodszej populacji ciągle wzrastał z biegiem lat. Głównym problemem są samobójstwa wśród dzieci. W Stanach Zjednoczonych, samobójstwo jest dziesiątą główną przyczyną śmierci. Jest to druga najczęstsza przyczyna zgonów wśród osób w wieku od 10 do 34 lat i czwarta wśród osób w wieku od 34 do 54 lat.

Badanie ma jednak swoje ograniczenia. Naukowcy przyznali, że dane mogły również zawierać przypadki samookaleczenia jako próby samobójczej. Ze względu na charakter danych, badanie nie mogło również zidentyfikować najczęstszych przyczyn myśli samobójczych i prób samobójczych.

 

Gene Beresin, profesor psychiatrii w Harvard Medical School, zasugerował, że jedną z przyczyn wzrostu zachowań samobójczych może być stres. Dzieci odczuwają bowiem większą presję w szkole i bardziej martwią się własnymi osiągnięciami niż w poprzednich latach. Inną możliwą przyczyną są media społecznościowe i cyberprzemoc.

 

Rodzice powinni obserwować zachowanie swoich dzieci i potrafić rozpoznać pierwsze oznaki depresji. Psychiatrzy dziecięcy apelują również, aby nie zwlekać z wizytą u specjalisty i zapewnić dzieciom pomoc, której mogą potrzebować.

 

W Grecji urodziło się dziecko posiadające geny trojga osób

Greccy oraz hiszpańscy lekarze zajmujący się płodnością twierdzą, że „stworzyli” dziecko, które posiada geny trzech różnych osób. Chłopczyk urodził się we wtorek i ważył niespełna 3 kg. Lekarze potwierdzają, że matka i dziecko czują się dobrze.

 

Lekarze twierdzą, że udało im się znaleźć sposób, który może pomóc niepłodnym parom na całym świecie. Jednak eksperci w Wielkiej Brytanii twierdzą, że tego typu procedura jest nieetyczna i nie powinna była mieć miejsca.


Eksperymentalna forma zapłodnienia pozaustrojowego wykorzystuje komórkę jajową od matki, spermę od ojca oraz drugą komórkę jajową od innej dawczyni. Sposób ten został opracowany, aby pomóc rodzinom dotkniętym poważnymi chorobami genetycznymi, jednak w przypadku pacjentki z Grecji było to wyłącznie leczenie niepłodności.


Wady są zakodowane w mitochondriach komórek, więc połączenie DNA matki z mitochondriami dawcy może zapobiec dziedziczeniu choroby. Pacjentką była 32-letnia kobieta z Grecji, która przeszła cztery nieudane próby zapłodnienia in vitro. Syn kobiety posiada geny obojga rodziców oraz niewielką ilość DNA dawczyni, ponieważ mitochondria posiadają swój własny kod genetyczny.


Grecki zespół współpracował z hiszpańskim centrum Embryotools, które ogłosiło, że 24 inne kobiety biorą udział w badaniu, a osiem zarodków jest gotowych do wszczepienia. W lutym 2018 r. lekarze z Newcastle, którzy byli pionierami tej technologii, otrzymali pozwolenie na wykorzystanie nowatorskiego sposobu i doprowadzili do narodzin pierwszego dziecka, które posiadało DNA 3 różnych osób.


Zatwierdzono wtedy dwa przypadki, w których dziecko mogło urodzić się z poważnymi wadami genetycznymi. Lekarze podkreślają, że leczenie niepłodności a zapobieganie przekazywaniu wadliwych genów to dwie odmienne moralnie kwestie.


Tim Child z Uniwersytetu w Oksfordzie i dyrektor medyczny The Fertility Partnership, powiedział: „Obawiam się, że pacjentka nie miała udowodnionej potrzeby usunięcia materiału genetycznego ze swojej komórki jajowej i zastąpieniem go DNA dawczyni. Ryzyko związane z tą techniką nie jest do końca znane, choć można je uznać za dopuszczalne, jeśli stosuje się ją w leczeniu choroby mitochondrialnej, ale nie w tej sytuacji."


Lekarze podkreślają, że edytowanie genów nadal budzi ogromne kontrowersje i spory etyczne. Środowisko naukowe obiawia się, że ekspetymentalna metoda mogła zostać użyta bez odpowiedniego przygotowania, co może skutkować poważnymi problemami w przyszłości.

 

Psy potrafią wywąchać raka we krwi pacjenta

Psy posiadają receptory węchu, które są nieporównywalnie lepsze od ludzkiego. Dzięki temu, zwierzęta te są bardzo wrażliwe na zapachy, których my nie jesteśmy w stanie wykryć. Naukowcy wykazali właśnie, że psi węch jest niesamowicie skutecznym narzędziem do wykrywania raka!

 

Heather Junqueira, główny autor badania z firmy BioScentDx twierdzi, że obecnie nie posiadamy skutecznego lekarstwa na raka, ale odpowiednio wczesne wykrycie nowotworu zwiększa nadzieję na przeżycie pacjenta. W tym celu potrzebny nam jest bardzo czuły test diagnostyczny.

 

Podczas najnowszych badań, zespół naukowy wyszkolił cztery psy rasy Beagle do rozróżniania próbek krwi. Część materiału pochodziła od osób zdrowych, a część należała do pacjentów ze złośliwym nowotworem płuc. Jeden z psów nie wykonał zadania, lecz trzy pozostałe wzięły udział w tym eksperymencie i osiągnęły zaskakujące wyniki. Zwierzęta prawidłowo zidentyfikowały próbki krwi osób zdrowych z 97,5% dokładnością, oraz próbki pacjentów chorujących na raka z dokładnością 96,7%.

Firma BioScentDx zamierza kontynuować badania w tym kierunku, aby wykorzystać osiągnięte wyniki do opracowania nowych nieinwazyjnych testów diagnostycznych. Naukowcy mogliby wykorzystać psy do wykrywania raka, lub zidentyfikować konkretne związki biologiczne, które psy potrafią wyczuć węchem i które powiązane są z obecnością nowotworu, aby opracować własne narzędzie diagnostyczne.

 

Jakie są najczęstsze objawy alergii na sierść zwierząt?

Najczęstsze objawy alergii na sierść zwierząt Z objawami alergii na sierść zwierząt boryka się wiele osób. Najczęściej wywołują ją psy i koty. Ponieważ to właśnie te czworonogi Polacy trzymają w domach najchętniej, ekspozycja na ich alergeny jest olbrzymia. Przejawia się zazwyczaj katarem i kaszlem, łzawieniem oczu, wysypką, a nawet dusznościami. Warto jednak wiedzieć, że określenie ,,uczulenie na sierść” jest mylące, ponieważ alergenem jest nie samo futro, ale to, co się na nim znajduje.

 

Co dokładnie oznacza alergia na sierść zwierząt?

Jeśli chodzi o najczęstsze alergie, czyli alergie na psa i kota, to wywołują je liczne białka wydzielane przez gruczoły łojowe, łzowe, okołoodbytnicze. Oznacza to, że owe białka, znajdujące się w futrze psa - czyli Can f, oraz te pochodzące od kota - Fel d, rozpowszechniają się w przestrzeni poprzez ich ślinę, łzy, mocz, sierść, a także złuszczony naskórek. A w związku z tym, że te odzwierzęce alergeny zachowują się podobnie, jak pyłki roślin lub roztocza kurzu domowego, łatwo roznoszą się w powietrzu i potrafią utrzymywać w środowisku przez długi czas. Dlatego też u osób nadwrażliwych objawy alergii na sierść mogą pojawić się nawet wówczas, gdy w pobliżu nie ma żadnego czworonoga. Jako przykład niech posłuży fakt, że obecność Can f odnotowuje się w domach, w których pies nie przebywa, ale w których często gości się psich właścicieli. Dla alergików oznacza to jedno - objawy uczulenia na sierść mogą dopaść ich wszędzie, nawet w miejscach dla zwierząt niedozwolonych - bo alergeny obecne są w całej przestrzeni publicznej.

Jakie są najczęstsze objawy alergii na sierść zwierząt?

Objawy alergii na sierść mogą pojawić się bardzo szybko, bo już w kilka minut po kontakcie z alergenem albo uaktywnić się dopiero po jakimś czasie, maksymalnie po sześciu godzinach. Dostanie się drażniącej substancji do organizmu wywołuje reakcję obronną, w wyniku której układ odpornościowy wysyła do krwioobiegu różne substancje, odpowiadające za pojawienie się różnych dolegliwości. Do najczęstszych objawów uczulenia na zwierzęta futerkowe należą dysfunkcje związane z:

  • układem oddechowym - często pojawia się suchy, duszący kaszel oraz uczucie drapania w gardle. Możliwe jest również pojawienie się problemów z oddychaniem;
  • nosem - typowym objawem alergii na sierść zwierząt jest wodnisty katar, częste kichanie, może także dojść do obrzęku błony śluzowej nosa;
  • oczami - alergeny powodują łzawienie, opuchnięcie powiek, podrażnienie spojówek, swędzenie i pieczenie;
  • skórą - w wyniku alergii może dojść do wystąpienia wysypki lub wykwitów skórnych przypominających bąble pokrzywkowe.

W niektórych przypadkach objawy uczulenia na sierść zwierząt mogą przerodzić się w przewlekłe zapalenie zatok, a także wywołać astmę oskrzelową, której ciężki przebieg często występuje u uczulonych na zwierzęta dzieci.

Co zrobić, gdy pojawią się objawy alergii na sierść zwierząt?

Kiedy pojawiają się uciążliwe symptomy, typowe dla alergii na sierść zwierząt, warto udać się do poradni alergologicznej w celu wykonania dokładnej diagnostyki. Może się zdarzyć, że uczulające są nie białka znajdujące się w futrze psa czy kota, ale obecne w nich roztocza kurzu domowego lub pasożyty.

Podczas konsultacji alergologicznej lekarz najpewniej zleci wykonanie testów alergicznych, które z dużą dokładnością wskażą przyczynę uczulenia. Oprócz testów skórnych pacjent może zostać skierowany na badanie krwi, mające określić poziom obecnych w organizmie przeciwciał IgE.

Jak wygląda leczenie objawów alergii na sierść zwierząt?

Zawsze pierwszym krokiem w walce z alergią jest jej zapobieganie, czyli ograniczenie ekspozycji na czynniki drażniące. Jeżeli jednak działania prewencyjne nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, przechodzi się do wdrożenia typowych leków antyalergicznych. Z reguły są to preparaty przeciwhistaminowe i obkurczające naczynia krwionośne, dzięki którym zwalcza się objawy alergii na sierść - świąd, obrzęk, kaszel i katar. Dodatkowo w leczeniu stosuje się także sterydy wziewne bądź donosowe działające przeciwzapalnie.

Inną metodą w pokonaniu uciążliwych reakcji alergicznych jest odczulanie na konkretny czynnik, jednak o immunoterapii musi zadecydować lekarz alergolog.

Więcej informacji doczytasz na stronie o zwierzętach Wamiz.

 

Palenie e-papierosów może powodować padaczkę

W ciągu ostatnich 10 lat, w Stanach Zjednoczonych odnotowano 35 przypadków drgawek, które wystąpiły u użytkowników e-papierosów. Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) ostrzega, że ryzyko wystąpienia padaczki wzrasta drastycznie u palaczy e-papierosów i dotyczy głównie młodych osób.

 

Najnowsze badania pokazały, że palenie e-papierosów może powodować uszkodzenia struktury DNA i powodować nowotwory. Ponadto, dowiedziono, że palenie wpływa negatywnie na układ krążenia oraz, że może powodować napady padaczkowe.

 

Jak się okazuje, to silne zatrucie nikotyną może powodować drgawki. FDA potwierdza, że w latach 2010-2019 zarejestrowano 35 przypadków drgawek, które wystąpiły po zapaleniu e-papierosa. W większości były to zgłoszenia dotyczące nastolatków i młodych osób. Napady padaczkowe występują w wyniku nagłej aktywności bioelektrycznej mózgu.

Napady padaczkowe są często powiązane z konwulsjami, które charakteryzują się niekontrolowanymi wstrząsami całego ciała. W większości przypadków trwają one od kilku sekund do kilku minut, a osoba doświadczajaca napadu może czuć się po nim zdezorientowana, śpiąca i odczuwać ból głowy. FDA planuje dokładniej zbadać owe przypadki, jednak agencja już teraz przestrzega przed używaniem e-papierosów.

 

Stymulacja mózgu zwiększa kreatywność i może leczyć depresję

Naukowcy z Uniwersytetu Północnej Karoliny odkryli, że stymulacja mózgu za pomocą prądu elektrycznego daje interesujące korzyści. Dzięki tej technice, uczestnicy badania stali się bardziej kreatywni.

 

Badanie, które pojawiło się na łamach czasopisma Cortex wykazało, że prąd o częstotliwości 10 herców ma pozytywny wpływ na wytwarzane przez ludzki mózg fale alfa. Zastosowanie nieinwazyjnej stymulacji elektrycznej pozwoliło zwiększyć kreatywność o 7.4%, co wykazały przeprowadzone testy Torrance'a.

 

Szczegóły badania są następujące: uczestnicy eksperymentu przechodzili przez dwie sesje badań. Zarówno podczas pierwszej jak i drugiej sesji, osoby wypełniały wspomniany test przez 30 minut. Jednak podczas pierwszego badania, uczestnicy byli poddawani stymulacji tylko przez 5 minut - uczeni ich o tym nie poinformowali.

 

Obiekty badań podzielono na trzy grupy. Pierwsza była stymulowana prądem o częstotliwości 10 herców, w przypadku drugiej również stosowano prąd lecz o częstotliwości 40 herców, nastomiast ostatnia grupa została poddana efektowi placebo. Okazało się, że grupa druga i trzecia osiągała takie same wyniki podczas dwóch sesji.

 

Uczeni zauważyli jednak, że uczestnicy badania którzy przynależeli do pierwszej grupy osiągnęli lepszy wynik w teście Torrance'a podczas drugiej sesji, czyli wtedy, gdy stymulowano ich mózg przez całe 30 minut. Analizą testów zajęła się odpowiednia firma, niezwiązana z prowadzonym eksperymentem.

 

Główny autor badania Flavio Frohlich jest przekonany, że to właśnie stymulacja mózgu za pomocą prądu o odpowiedniej częstotliwości wpływa na wzrost kreatywności. Naukowiec chce teraz sprawdzić czy ta sama technika pomoże również w leczeniu schorzeń psychicznych, takich jak depresja czy schizofrenia.

 

 

 

Naukowcy ogłosili, że wegetarianie są mniej zdrowi od mięsożerców

Nowe kontrowersyjne badania wykazały, że wegetarianie są mniej zdrowi niż osoby jedzące mięso. Badanie przeprowadzone przez Uniwersytet Medyczny w Graz w Austrii wykazało, że dieta wegetariańska, charakteryzująca się niskim spożyciem tłuszczów nasyconych i cholesterolu oraz wyższym spożyciem owoców, warzyw i produktów pełnoziarnistych, może zwiększać ryzyko wystąpienia nowotworów, alergii oraz problemów ze zdrowiem psychicznym, takich jak depresja i lęk.

 

W badaniu wykorzystano dane z ankiet dotyczących nawyków żywieniowych i różnic w stylu życia między jedzącymi mięso a wegetarianami. 1320 badanych zostało dobranych pod względem wieku, płci i statusu społeczno-ekonomicznego, w tym 330 wegetarian, 330 osób, które jadły mięso oraz dużo owoców i warzyw, 300 o standardowej diecie, która zawierała mniej mięsa oraz 330 osób, których dieta bazowała niemal w całości na produktach pochodzenia zwierzęcego.

 

Okazało się, że wegetarianie spożywają mniej alkoholu i mają niższe wskaźniki masy ciała, jednak generalnie są w gorszym stanie zdrowia fizycznego oraz psychicznego. Uczestnicy, którzy jedli mniej mięsa, mieli również gorsze wyniki.

Autorzy badania podkreślają, że ich praca nie jest reklamą dla przemysłu mięsnego, a badania nie zostały zasponsorowane. Koordynatorka badań i epidemiolog Nathalie Burkert powiedziała w wywiadzie dla The Austrian Times: „Zdystansowaliśmy się od tego twierdzenia, ponieważ jest to nieprawidłowa interpretacja naszych danych”.

Według naukowców, wegetarianie częściej zapadają na choroby takie jak astma, rak czy choroby psychiczne, niż ludzie, którzy spożywają mięso. Dokładna przyczyna nie jest jednak znana. Badacze podkreślają, że potrzebne są dalsze badania.

 

Siedzący tryb życia jest niebezpieczny dla naszego zdrowia

Badania pokazują, że siedzący tryb życia jest niezwykle niebezpieczny dla zdrowia i drastycznie zwiększa ryzyko wystąpienia chorób przewlekłych. Dane zebrane przez naukowców z Wielkiej Brytanii pokazują, że choroby spowodowane przez siedzący tryb życia kosztują państwo 700 milionów funtów rocznie.

 

Naukowcy z Queen's University Belfast i Ulster University przyjrzeli się obciążeniom finansowym, spowodowanym siedzącym trybem życia. Porównano dane dotyczące cukrzycy typu 2, chorób układu krążenia oraz nowotworów z wydatkami National Health Service w Wielkiej Brytanii. W latach 2016–2017, NHS wydało łącznie 424 mln funtów na leczenie chorób układu krążenia, 281 mln funtów na cukrzycę typu 2 oraz 30 mln funtów na raka jelita grubego. Łączna kwota przeznaczona na leczenie tych chorób oraz raka macicy i raka płuc, wyniosła 800 milionów funtów.

 

Około 11,6% wszystkich zgonów w Wielkiej Brytanii w 2016 r. było związanych z siedzącym trybem życia. Warto również zauważyć, że znaczna część populacji może cierpieć z powodu więcej niż jednego schorzenia jednocześnie. Na przykład, 30% osób z cukrzycą typu 2 będzie także chorować na choroby układu krążenia.

Naukowcy wskazują na potrzebę finansowania przez rząd kampanii społecznych, mających na celu zwiększenie aktywności wśród populacji. Jednocześnie, jak podkreśla dr Keith Diaz, ekspert medycyny behawioralnej z Columbia University, brak skutecznej interwencji w tej kwestii może wynikać z obaw, że tego typu kampanie zmniejszą wydajność pracy.

 

Badacze zalecają wprowadzenie większej ilości ruchu do codziennego trybu życia oraz wykonywanie krótkich ćwiczeń w przerwach od pracy.