luty 2020

Sztuczna inteligencja odkryła potężny antybiotyk, który zwalcza oporne bakterie

Naukowcy z Instytutu Technologicznego w Massachusetts wykorzystali sztuczną inteligencję do opracowania nowego potężnego antybiotyku. Testy laboratoryjne wykazały, że odkryty związek zwalcza nawet najbardziej oporne bakterie, w tym niektóre szczepy, które znane są z odporności na wszystkie znane antybiotyki.

 

Zespół badawczy posłużył się modelem komputerowym, który w ciągu kilku dni potrafi przebadać ponad 100 milionów związków chemicznych. Badanie miało na celu wykrycie antybiotyków, które mogłyby zabijać bakterie z pomocą zupełnie innych mechanizmów od tych, które są stosowane w istniejących współcześnie lekach.

 

Pomysł wykorzystania modeli komputerowych do poszukiwania nowych antybiotyków wcale nie jest nowy, lecz do tej pory, modele były niedokładne. Tymczasem nowe sieci neuronowe robią wszystko automatycznie – skracają czas obliczeń i są precyzyjne, a co za tym idzie, metoda ta jest znacznie tańsza od tradycyjnych metod eksperymentalnych.

Naukowcy zaprojektowali swój model komputerowy w taki sposób, aby wyszukał cechy chemiczne, które mogą okazać się zabójcze dla bakterii E. coli. W tym celu, model został wytrenowany na około 2 500 cząsteczkach, w tym na około 1 700 lekach zatwierdzonych przez amerykańską Agencję Żywności i Leków oraz zestawie 800 naturalnych produktów o różnorodnych strukturach i szerokiej gamie bioaktywności.

 

Algorytm został następnie przetestowany na bazie danych Drug Repurposing Hub Instytutu Broad'a, zawierającej około 6 tysięcy związków. Sztuczna inteligencja wybrała jedną cząsteczkę, która miała silne działanie przeciwbakteryjne, a także zupełnie inną strukturę chemiczną od istniejących antybiotyków. Dalsze badana potwierdziły, że molekuła ta jest mało toksyczna dla ludzi.

Bakterie E. coli. - źródło: USDA/ARS/EMU

Związek, któremu nadano nazwę halicyna, był już wcześniej badany jako lek na cukrzycę. Tym razem, naukowcy przetestowali go na dziesiątkach szczepów bakteryjnych i odkryli, że skutecznie eliminuje wiele opornych bakterii. Kolejne badania przeprowadzono na myszach zakażonych bakterią A. baumannii, która zainfekowała wielu amerykańskich żołnierzy w Afganistanie i Iraku. Szczep ten jest oporny na wszystkie znane antybiotyki, jednak halicyna okazała się skuteczna w leczeniu i usunęła infekcję w ciągu 24 godzin.

 

Wstępne testy wskazują, że odkryty antybiotyk zaburza możliwość utrzymania gradientu elektrochemicznego w błonie komórkowej bakterii. Jest on niezbędny między innymi do produkcji molekuł ATP – nośnika energii. Zdaniem naukowców, bakterie mogą mieć duży problem z nabyciem odporności na ten rodzaj mechanizmu zabijania. Podczas badań laboratoryjnych zauważono, że w ciągu 30 dni, bakterie E. coli. nie rozwinęły żadnej oporności na halicynę. Dla porównania, te same bakterie potrafią uodpornić się na cyprofloksacynę już w ciągu 3 dni.

 

Co więcej, algorytm zidentyfikował również kilka potencjalnych antybiotyków, których skuteczność należy sprawdzić w osobnych badaniach. Okazuje się, że zastosowany model komputerowy można wykorzystać do tworzenia zupełnie nowych leków. Wygląda na to, że sztuczna inteligencja może zażegnać kryzys, związany z opornością bakterii na współczesne antybiotyki.

 

9 zaskakujących właściwości zdrowotnych przyprawy curry

Curry to sproszkowana mieszanka przypraw o charakterystycznym, intensywnie żółtym kolorze. Wiele osób ceni ją za przyjemny, aromatyczny smak, który jest zasługą zawartości kurkumy, kolendry, kminku, kozieradki, papryczki chili, imbiru, czarnego pieprzu, gorczycy, liści curry oraz nasion kopru włoskiego. Wiele z nich posiada udowodnione właściwości prozdrowotne. Połączenie ich w jednej, wysokiej jakości przyprawie gwarantuje więc prawdziwy zastrzyk zdrowia.

Właściwości przeciwzapalne

Ponieważ curry zawiera mieszankę przypraw, takich jak kurkuma, kolendra i papryczka chili, charakteryzuje się właściwościami przeciwzapalnymi. Kurkumina może zwalczać stany zapalne poprzez regulację białek IL-6 i TNF-alfa. Wiele badań na ludziach i zwierzętach wykazało, że kurkuma łagodzi objawy chorób zapalnych, takich jak reumatoidalne zapalenie stawów, choroba zwyrodnieniowa stawów czy nieswoiste zapalenie jelit. Potencjał przeciwzapalny papryczki chili leży w kapsaicynie – naturalnym środku przeciwzapalnym. Podobne właściwości wykazuje również kolendra, stosowana w medycynie naturalnej od czasów starożytnych.

Zdrowie serca

Badania wykazały, że spożywanie curry może zwiększać przepływ krwi i poprawiać funkcjonowanie naczyń krwionośnych – oba te czynniki obniżają ryzyko chorób serca. Eksperyment z udziałem 14 mężczyzn udowodnił, że bezpośrednio po spożyciu curry u uczestników poprawił się przepływ krwi w tętnicy ramiennej. Za takie działanie mogą odpowiadać przeciwutleniacze zawarte w mieszance przypraw. Inne badanie z udziałem ponad 100 tysięcy osób wykazało, że spożywanie potraw z dodatkiem curry 2-3 razy w miesiącu lub raz w tygodniu skutkuje obniżeniem poziomu trójglicerydów we krwi. Podobnych wniosków na temat prozdrowotnego działania przyprawy dostarczają inne badania wskazujące na to, że kurkuma obniża poziom cholesterolu we krwi.

Działanie przeciwnowotworowe

Liczne badania na przyprawach znajdujących się w składzie curry, przede wszystkim na kurkuminie, wskazują na ich właściwości zwalczające niektóre komórki rakowe oraz zapobiegające ich namnażaniu. Szczególne właściwości przeciwnowotworowe kurkuminy dotyczą raka prostaty, piersi, jelita grubego oraz mózgu. Podobne oddziaływanie wykazują jednak także inne przyprawy obecne w curry: papryczka chili, kolendra i kminek.

Zwalczanie wolnych rodników

Curry obfituje w silne przeciwutleniacze: kurkuminę, kwercetynę, pinen, luteinę, zeaksantynę i kuminal. Zapobiegają one uszkodzeniom komórek spowodowanych przez reaktywne cząsteczki zwane wolnymi rodnikami. Zbyt wiele wolnych rodników w organizmie prowadzi do stresu oksydacyjnego, czyli stanu wysoce predysponującego do chorób przewlekłych. Zwykle dotyczy to chorób serca, nowotworów oraz obniżenia funkcji poznawczych. Jedzenie produktów bogatych w przeciwutleniacze, takich jak curry, pomaga zmniejszyć szkodliwe skutki stresu oksydacyjnego, a tym samym uniknąć choroby.

Pozostałe właściwości zdrowotne curry

Oprócz wyżej wymienionych, najsilniejszych właściwości zdrowotnych curry, spożywanie tej przyprawy może wpłynąć także na inne aspekty naszego zdrowia. Najczęściej z nich wspominane to:

  • Obniżenie poziomu cukru we krwi – badanie przeprowadzone na ponad 100 tysiącach osób wykazało, że uczestnicy spożywający umiarkowane ilości curry posiadali znacznie niższy poziom cukru we krwi od osób jedzących curry rzadziej niż raz w miesiącu.
  • Poprawa funkcjonowania mózgu – antyoksydacyjne działanie kurkuminy skutkuje zmniejszeniem ryzyka upośledzenia umysłowego wynikającego z podeszłego wieku, m.in. choroby Alzheimera.
  • Pomoc w uzyskaniu uczucia sytości po posiłku – dodanie do potrawy od 6 do 12 g curry znacznie zmniejsza głód i chęć sięgnięcia po więcej jedzenia po posiłku.
  • Właściwości przeciwgrzybicze i przeciwbakteryjne – zawartość kolendry i kminku w curry przekłada się na potencjalnie odporność organizmu na infekcje grzybicze oraz bakteryjne.
  • Wsparcie dla procesów trawiennych – badanie przeprowadzone na gryzoniach wykazało, że kurkumina pomaga w prawidłowym funkcjonowaniu układu trawiennego.

Jak wprowadzić curry do swojej diety?

Apetyczna przyprawa curry posiada bardzo uniwersalny smak, dlatego może pasować do wielu potraw. Jej szczyptę możemy dodać do marynat, sałatek, pieczeni, gulaszów oraz zup. W większości przypadków ograniczają nas po prostu indywidualne preferencje smakowe.

Badania dowodzą, że posiadanie 10 lub więcej partnerów seksualnych zwiększa ryzyko zachorowania na raka

Posiadanie 10 lub więcej partnerów seksualnych w ciągu całego życia wiąże się ze znacząco wyższym ryzykiem zachorowania na raka. Do takich wniosków doszli autorzy badania opublikowanego w czasopiśmie naukowym BMJ Sexual & Reproductive Health. W sumie badania dowiodły o 69% wyższe ryzyko zachorowania na raka przez mężczyzn i o 91% wyższe ryzyko zachorowania na raka przez kobiety.

Naukowcy przeanalizowali dane medyczne na temat 2537 mężczyzn i 3185 kobiet powyżej 50. roku życia. Dane obejmowały szereg czynników demograficznych oraz zdrowotnych, takich jak wiek, pochodzenie etniczne, stan cywilny, status społeczno-ekonomiczny, nałogi, aktywność fizyczna oraz objawy depresyjne.

Około 28,5% uczestników badania płci męskiej zadeklarowało dotychczasowe posiadanie 0 lub 1 partnera seksualnego, kolejne 29% od 2 do 4 partnerów seksualnych, następne 20% od 5 do 9 partnerów seksualnych, a ostatnie 22% powyżej 10 partnerów seksualnych. W przypadku kobiet nieco poniżej 41% zadeklarowało posiadanie 0 lub 1 partnera seksualnego, 35,5% od 2 do 4 partnerów seksualnych, 16% od 5 do 9 partnerów seksualnych, a nieco poniżej 8% powyżej 10 partnerów seksualnych.

Prowadzone badanie miało wyłącznie charakter obserwacyjny i nie wyjaśnia bezpośredniego związku między większą liczbą partnerów seksualnych a wyższym ryzykiem raka. Zaobserwowano jednak wyraźną korelację. Zdaniem specjalistów wyższe ryzyko zachorowania na raka u osób posiadających wielu partnerów seksualnych spowodowane jest przede wszystkim infekcjami przenoszonymi drogą płciową. Mowa między innymi o wirusie brodawczaka ludzkiego, w skrócie HPV. Przyczynia się on do raka szyjki macicy, raka prącia, ale także raka jamy ustnej, gardła oraz odbytu. Przewlekłe zapalenie wątroby typu B i C może z kolei zwiększać ryzyko nowotworu wątroby.

W tym konkretnym badaniu nie uwzględniono jednak poszczególnych rodzajów raka, na które chorowali uczestnicy. Naukowcy zwracają również uwagę na fakt, że wiele osób o dużej liczbie partnerów seksualnych mogło mieć jednocześnie tendencje do posiadania nałogów oraz prowadzenia mniej zdrowego trybu życia. Nie wyjaśniono jednak, dlaczego ryzyko zachorowania na raka tak istotnie różniło się między mężczyznami a kobietami.

Mikrobiom jelitowy może wpływać na osobowość

Nowe badania wskazują na ciekawe powiązanie pomiędzy florą bakteryjną jelit a poszczególnymi cechami osobowościowymi, takimi jak bycie towarzyskim czy posiadanie skłonności neurotycznych. Odkrycia te zwracają również uwagę na potencjalne korzyści dla naszego samopoczucia, które możemy osiągnąć, spożywając niektóre produkty pre- i probiotyczne.

 

Dr Katerina Johnson z Wydziału Psychologii Doświadczalnej na Uniwersytecie Oksfordzkim w Wielkiej Brytanii postanowiła zbadać, czy istnieje związek między mikrobiomem jelitowym a cechami osobowości. Do eksperymentu skłoniła ją rosnąca liczba badań wskazujących na znaczący wpływ flory bakteryjnej jelit na funkcjonowanie ludzkiego mózgu. Dotychczas większość badań przeprowadzano na zwierzętach. Badaczka postanowiła więc przyjrzeć się bliżej ludziom oraz temu, jak na ich zachowanie mogą wpływać różne szczepy bakterii zasiedlających jelita.

Dr Johnson zebrała próbki kału od 655 dorosłych osób, z których 71% stanowiły kobiety, a 29% mężczyźni. Średnia wieku uczestników wyniosła 42 lata. Wykorzystywano analizę sekwencjonowania genu 16S rRNa do określenia specyfiki oraz liczebności poszczególnych szczepów bakterii w próbkach. Uczestnicy byli także proszeni o kompleksowe wypełnienie kwestionariusza osobowościowego. Pytano ich m.in. o zdrowie, zachowanie, styl życia i tzw. kwestie socjodemograficzne.

Na pozyskanych danych przeprowadzono szereg analiz statystycznych mających na celu ustalenie związku między mikrobiomem jelitowym a cechami charakteru poszczególnych ludzi. Intrygujące wyniki opublikowano w czasopiśmie naukowym Human Microbiome Journal.

Aby określić charaktery uczestników badania, skorzystano z wcześniej wytyczonego modelu, który dzieli je na podstawowe pięć różnych typów:

  • Ekstrawertyczny – skłonny do szukania towarzystwa i czerpiący z niego satysfakcję;
  • Ugodowy –  szczególnie zgodny w trakcie interakcji społecznych;
  • Sumienny – wykazujący skupienie i dbałość o szczegóły;
  • Neurotyczny – skłonny do odczuwania negatywnych emocji;
  • Otwarty – kreatywny, pełen ciekawości i poszukujący nowych doświadczeń.

Podczas badań uwzględniono także zmienne, takie jak płeć, wiek, wskaźnik masy ciała, sposób porodu, metodę karmienia w wieku niemowlęcym, doustne stosowanie antybiotyków w ciągu ostatnich 6 miesięcy, dolegliwości jelitowe czy stosowanie probiotyków.

Na podstawie badań ustalono, że osoby wykazujące największe skłonności towarzyskie posiadały jednocześnie najzdrowszą florę bakteryjną jelit. Ich mikrobiom jelitowy był również najbardziej zróżnicowany. Dr Johnson sugeruje, że korelacja może być w tym przypadku obustronna. Zarówno zdrowa flora bakteryjna jelit wpływa na towarzyskość, jak i częste kontakty towarzyskie pozwalają na utrzymanie mikrobiomu w nienagannym zdrowiu.

Kolejny wniosek płynący z badań, to fakt, że niższa różnorodność mikrobiologiczna w jelitach została powiązana z wyższym poziomem stresu oraz lęku u uczestników badania. Jednocześnie osoby spożywające większe ilości pokarmów z zawartością naturalnych pre- i probiotyków rzadziej doświadczyły tych negatywnych stanów emocjonalnych. Najczęściej spożywane przez nich były: sfermentowane sery, kiszona kapusta, kimchi, banany, rośliny strączkowe, produkty pełnoziarniste, szparagi, cebula oraz pory. Co ciekawe, korelacji tej nie wykazano u uczestników spożywających probiotyki w formie suplementów.

Ciekawym odkryciem okazało się to, że ludzie jako niemowlęta karmieni mlekiem modyfikowanym mieli mniej zróżnicowany mikrobiom jelitowy. Zwykle miało to dla nich długoterminowe konsekwencje zdrowotne, objawiające się m.in. obniżonym samopoczuciem.

Twój budzik może przesądzać o jakości całego dnia

Najnowsze badania dowodzą, że dźwięk porannego budzika ma ogromne znaczenie wobec naszego nastroju w ciągu całego dnia. Ciekawe okazało się również to, jakie rodzaje budzików najbardziej służą naszemu samopoczuciu.

Od czasu, gdy niemal każdy z nas używa smartfona, zyskaliśmy nieograniczony dostęp do różnych dźwięków budzika. Można zatem zadać sobie pytanie, jaki dźwięk budzika sprawi, że obudzimy się w lepszym nastroju, z większym zapałem do dnia pełnego pracy i obowiązków? Odpowiedź na nie starano się znaleźć podczas badania przeprowadzonego przez The Royal Melbourne Institute of Technology w Melbourne.

Zdaniem badaczy zły sposób pobudki może obniżyć wydajność pracy człowieka nawet przez kolejne 4 godziny. Co ciekawe, nie dotyczy to samej pory pobudki i czasu poświęconego na sen, ale także tego, jaki dzwonek nas obudzi. Okazuje się, że zamiast klasycznych dzwonków znacznie lepiej wybrać bardziej skomplikowane, rytmiczne melodie.

Badania przeprowadzono na 50 uczestnikach, których sen podlegał szczegółowym pomiarom. W szczególności zwrócono uwagę na wpływ trybu drzemki i kolejnych budzików, które po niej następują. Naukowcy zauważyli, że im dłuższa była drzemka uczestników badania, tym bardziej negatywnych uczuć doświadczali oni podczas słyszenia kolejnego budzika.

Co ciekawe, osoby, które na pobudkę wybierały bardziej melodyjne alarmy, rzadziej włączały drzemkę w swoich telefonach. Z kolei uczestnicy badania preferujący klasyczne dźwięki budzika znacznie chętniej korzystali z tej opcji. Różnice dostrzeżono także w emocjach towarzyszących pobudkom. Zwyczajnie przyjemniejsze dla uszu budziki okazały się skuteczniejszą motywacją dla porannego wstawania.

Posiłki wysokobiałkowe mogą zagrażać zdrowiu serca

W ostatnim czasie coraz więcej osób stosuje diety wysokobiałkowe. Ich popularność wynika z tego, że podczas ich stosowania łatwiej jest zgubić zbędne kilogramy i zbudować masę mięśniową. Jednak na podstawie nowego badania analizującego dane medyczne tysięcy ludzi wywnioskować można, że nadmierna zawartość białka w diecie zwiększa ryzyko schorzeń kardiometabolicznych. Czy wobec tego powinniśmy ograniczyć jego spożycie?

Niedawno przeprowadzone badanie, którego wyniki opublikowano w czasopiśmie Medical News Today, sugeruje, że nadmierne spożycie białka, a konkretniej aminokwasów siarkowych, może powodować choroby sercowo-naczyniowe takie jak miażdżyca. Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu Stanowego w Pensylwanii.

Białka składają się z małych związków chemicznych, czyli aminokwasów. Dwa z nich zawierają w sobie pierwiastki siarki, przez co nazywa się je aminokwasami siarkowymi. Mowa o metioninie i cysteinie – nasz organizm potrzebuje ich do prawidłowego funkcjonowania i musi pozyskiwać je z pożywienia. Jednak podobnie jak w przypadku wielu innych składników odżywczych, jeśli spożywamy je w nadmiarze, mogą wyrządzić nam więcej szkody niż pożytku. Właśnie do takich wniosków doszli badacze z Penn State.

Naukowcy monitorowali dietę oraz stan zdrowia ponad 11 tysięcy uczestników badania, którzy udostępnili im swoje dane medyczne poprzez organizację Centers for Disease and Prevention. Na podstawie pozyskanych danych badacze opracowali złożone kryterium oceny ryzyka choroby kardiometabolicznej. Oceniano indywidualne ryzyko każdego uczestnika względem doświadczenia choroby serca, udaru mózgu oraz cukrzycy. Wykorzystywano do tego charakterystyczne biomarkery występujące we krwi pacjentów: poziom cholesterolu, trójglicerydów, glukozy oraz insuliny. Krew pobierano na czczo, po upływie od 10 do 16 godzin po ostatnim spożytym posiłku.

Na wartości uwzględnionych przez naukowców biomarkerów mogą mieć wpływ długoterminowe nawyki żywieniowe. Dlatego przeanalizowano również informacje na temat tego, jak odżywiają się uczestnicy badania. Końcowa analiza badaczy wykazała, że średnie spożycie aminokwasów siarkowych u badanych osób było prawie 2,5 razy większe od średniego zapotrzebowania, które wykazuje organizm. Co ciekawe, osoby z najwyższym spożyciem aminokwasów siarkowych posiadały również najgorsze wyniki badań krwi pod kątem biomarkerów chorób kardiometabolicznych. Korelacja ta utrzymała się także po wzięciu pod uwagę czynników takich jak płeć, wiek oraz historia chorobowa.

Niestety, aminokwasy siarkowe występują w prawie wszystkich produktach spożywczych z wyjątkiem ziaren, owoców i warzyw. Największą ich zawartość posiada jednak mięso oraz inne pokarmy wysokobiałkowe. Naukowcy zalecają zatem ich ograniczenie na rzecz spożycia większych ilości owoców, warzyw oraz ziaren.

Naturalny związek chemiczny może pomóc w leczeniu stłuszczenia wątroby

Niealkoholowa stłuszczeniowa choroba wątroby to ogólne określenie nieprawidłowego funkcjonowania wątroby w wyniku nagromadzenia tłuszczu w jej obrębie. Z czasem prowadzi on do stanu zapalnego, zwłóknienia oraz zbliznowacenia tkanki tego narządu. Ich konsekwencją może być z kolei marskość wątroby lub rak wątrobowokomórkowy. Naukowcy stale poszukują leku, który mógłby zapobiegać stłuszczeniu wątroby. Wiele wskazuje na to, że może zapobiegać mu naturalny związek pochodzenia roślinnego.

Według najnowszych danych bezalkoholowa stłuszczeniowa choroba wątroby stanowi około 25% przypadków wszystkich chorób wątroby na całym świecie. Jej głównym czynnikiem predysponującym jest po prostu otyłość, która prowadzi do ogólnoustrojowych stanów zapalnych w organizmie. Ponieważ zarówno choroby wątroby, jak i otyłość są tak rozpowszechnione, naukowcy stale poszukują nowych, skuteczniejszych sposobów, które mogą je leczyć, ale także im zapobiegać.

Niedawno zespół badaczy z Uniwersytetu Texas A&M we współpracy ze specjalistami z innych instytucji badawczych przeprowadzili badanie, którego wyniku sugerują odkrycie naturalnego związku mogącego zapobiegać bezalkoholowej stłuszczeniowej chorobie wątroby. Związek o nazwie indol występuje w niektórych warzywach krzyżowych, takich jak brokuły, brukselka oraz kapusta. Szersze informacje na temat jego właściwości opublikowano w czasopiśmie naukowym Hepatology.

W celu weryfikacji prozdrowotnego działania indolu naukowcy przeprowadzili badania zarówno na ludziach, jak i na zwierzętach oraz żywych komórkach. Pierwszy eksperyment odbył się w Uniwersytecie Medycznym Changqing w Chinach, w którym wzięło udział 137 uczestników pochodzenia azjatyckiego w wieku od 20 do 80 lat. U 51 spośród nich zdiagnozowano nadwagę, a u 11 otyłość. Badacze weryfikowali poziom indolu we krwi uczestników, a także poziom biomarkerów związanych z otyłością i zawartością tłuszczu w wątrobie.

Odkryto, że w badanej grupie osoby z wyższymi wskaźnikami masy ciała posiadały jednocześnie mniejsze stężenie indolu we krwi. Najniższy poziom tego związku chemicznego występował u osób otyłych, a najwyższy u uczestników z prawidłowym BMI. Co jednak najważniejsze, odkryto, że niski poziom indolu korelował jednocześnie z wysoką zawartością tłuszczu nagromadzonego w wątrobie.

Naukowcy uważają, że ich odkrycie może znajdować zastosowanie u wszystkich ludzi, niezależnie od ich pochodzenia etnicznego. Ponieważ jednak póki co badanie przeprowadzono wyłącznie w Chinach, nie można w 100% potwierdzić jego wiarygodności.

Aby wykazać potencjalne znaczenie indolu dla zdrowia wątroby, badacze przeprowadzili serię eksperymentów na myszach, u których sztucznie wywołano niealkoholową stłuszczeniową chorobę wątroby. Gryzonie były karmione wyłącznie dietą wysokotłuszczową, jednak część z nich dodatkowo otrzymywała indol. Jak się okazało, grupa myszy wspomagana roślinnym związkiem chemicznym gromadziła mniej tkanki tłuszczowej i, analogicznie, doświadczała mniej stanów zapalnych w organizmie.

Badacze zauważyli, że indol zadziałał nie tylko na wątrobę, ale również na komórki jelitowe, zachęcając je do wysyłania sygnałów przeciwzapalnych. Choć potrzebne są jeszcze kolejne badania na ten temat, bardzo możliwe, że indol będzie stanowić przyszłość terapii przeciw otyłości oraz chorobom wątroby. My z kolei możemy na dany moment zwiększyć spożycie warzyw krzyżowych w naszej codziennej diecie.

Naukowcy odkryli nowy biomarker świadczący o depresji

Nowe badania wykazały, że wysoki poziom kwasu antranilowego w surowicy krwi, może pomóc w diagnozowaniu depresji. Kwas antranilowy to metabolit tryptofanu – aminokwasu białkowego związanego z naszym samopoczuciem oraz odczuwaniem stresu. Zdaniem naukowców nowy biomarker będzie mógł służyć nie tylko do diagnozowania chorób psychicznych, ale również w ocenie ryzyka ich wystąpienia oraz monitorowania postępów w leczeniu. Szczegółowe wyniki ukazały się na łamach czasopisma naukowego Nature Journal Scientific Reports.

Według badań przeprowadzonych w 2017 roku prawie 300 milionów ludzi na całym świecie zmaga się z depresją. Niestety, liczba osób chorych rośnie z roku na rok, więc można założyć, że obecnie jest ich jeszcze więcej. Liczne badania naukowe wskazują na bezpośredni związek depresji z przewlekłym stanem zapalnym w organizmie. Prowadzi to do ogólnej hipotezy, że to właśnie stany zapalne stanowią główną przyczynę depresji klinicznej.

Próbując rozwikłać fizjologiczne mechanizmy stojące za depresją, naukowcy postanowili zbadać kilka ścieżek biologicznych prowadzących właśnie do stanów zapalnych w organizmie. Szczególne zainteresowanie wzbudziła tzw. aminotransferaza kinureninowa, która wiąże się z metabolizmem tryptofanu. Niezbędny do życia aminokwas stanowi ważny prekursor serotoniny określanej mianem hormonu szczęścia.

Poprzednie badania sugerowały, że niski poziom tryptofanu w organizmie może powodować depresję oraz zaburzenia snu. Teraz naukowcy z Uniwersytetu Fujita Health w Japonii wysnuli hipotezę, że jego metabolity mogą służyć jako biomarkery przydatne w ocenie identyfikacji bądź ryzyka choroby psychicznej. Dziś już wiadomo, że metabolizm tryptofanu jest w wyraźny sposób zaangażowany w powstawanie zaburzeń depresyjnych.

Aby potwierdzić swoją hipotezę, badacze przeanalziowali pod kątem metabolitów tryptofanu surowicę krwi 61 pacjentów ze zdiagnozowaną depresją oraz 51 osób zdrowych. Dla uzyskania jak najbardziej szczegółowych wyników pomiaru zastosowano metodę chromatografii cieczowej. Odkryto, że osoby ze zdiagnozowaną depresją posiadają w swojej krwi wysoki poziom kwasu antranilowego, przy jednocześnie niskim poziomie tryptofanu. Analiza wykazała również wyraźną korelację między zaawansowanymi, poważnymi objawami depresji klinicznej, a najwyższymi poziomami kwasu antranilowego we krwi.

Co ciekawe, podobna korelacja wystąpiła w przypadku pacjentów zmagających się z chronicznym bólem. Można zatem przypuszczać, że oba te stany wiążą się z przewlekłymi stanami zapalnymi w organizmie. Oprócz skuteczniejszego diagnozowania chorób naukowcy mają teraz nadzieję na opracowanie nowej generacji leków.

Czy jedzenie jajek każdego dnia jest zdrowe?

Konfrontacja kilku badań na temat wpływu codziennego spożywania jajek na zdrowie człowieka skutkowała nowymi wnioskami. Jak aktualnie wypowiadają się eksperci internetowego serwisu medycznego Healthline, jedzenie jednego lub dwóch jajek dziennie nie ma negatywnego wpływu na zdrowie większości ludzi. Uwagę należy jednak zwrócić na częstotliwość spożywania jajecznic, omletów i innych dań śniadaniowych na bazie jajek. Dlaczego?

Naukowcy wykorzystali wnioski z trzech największych badań oceniających wpływ spożycia jajek na zdrowie układu sercowo-naczyniowego ludzi. W sumie pozyskane dane dotyczyły około 177 tysięcy uczestników z 50 różnych krajów. Co ciekawe, skonfrontowane ze sobą badania nie wykazały dowodów na to, by dla przeciętnego człowieka spożywanie jajek wiązało się z gromadzeniem cholesterolu we krwi lub ryzykiem przedwczesnej śmierci z przyczyn sercowo-naczyniowych. Doprowadziły za to do wniosków, że dla większości ludzi jedzenie jednego lub dwóch jajek dziennie nie zwiększa ryzyka choroby sercowo-naczyniowej ani śmierci.

W ciągu 3 ostatnich dziesięcioleci czasopismo naukowe American Jorunal of Clinical Nutrition publikowało badania wykazujące różne wyniki na temat związku pomiędzy spożywaniem jajek a poziomem cholesterolu we krwi. Przykładowo w 1982 roku twierdzono, że spożywanie jajek w umiarkowanej ilości nie ma wpływu na poziom cholesterolu we krwi. Do takich wniosków doprowadziły wyniki badania na 912 osobach, podczas którego analizowano czynniki oraz cechy przyczyniające się do chorób układu krążenia.

W 2001 roku pojawiło się natomiast badanie z udziałem 556 osób, którego autorzy stwierdzili, że codzienne jedzenie nawet jednego jajka może zwiększać ryzyko zawału serca o około 2%. Podstawą do tego stwierdzenia był fakt, że jedno jajko zawiera 200 mg cholesterolu. Taki tok rozumowania okazał się jednak zbyt uproszczony. W kolejnym badaniu uwzględniono bowiem inne składniki jajek, które mogą z kolei zapobiegać chorobom serca. To przede wszystkim witamina E, kwas foliowy, witaminy z grupy B i nienasycone kwasy tłuszczowe.

Czy zatem regularne jedzenie jajek jest dobre dla naszego zdrowia? Aktualnie opinia na ten temat jest bardziej wyważona. Częsta konsumpcja jaj jest z pewnością odradzana osobom z wysokim poziomem cholesterolu we krwi oraz cierpiących na choroby układu sercowo-naczyniowego. Pozostali mogą jednak spożywać je z umiarem, ponieważ jajka to zdrowy składnik zbilansowanej diety. Przede wszystkim należy jednak unikać takich potraw, które składają się z wielu jajek, na przykład omletów oraz jajecznic. Odradzane są również popularne dodatki do jajek, m.in. boczek oraz inne tłuste mięsa. Znacznie lepszą alternatywę stanowi jedno lub dwa jajka gotowane czy też sadzone. Możemy zjeść je z warzywami. 

9 różnych pokarmów, których jedzenie poprawi Twoje samopoczucie

Jedna z najczęstszych przyczyn nadmiernego przybierania na wadze to sięganie po jedzenie po to, by poprawić sobie humor. Bardzo często wybieramy wysokokaloryczne, niezdrowe smakołyki, przede wszystkim słodycze i żywność typu fast food. Warto jednak wiedzieć, że także zdrowe i odżywcze pokarmy mają właściwości pozytywnie wpływające na nasz nastrój. Dlatego to po nie zdecydowanie bardziej warto sięgać. Poniżej prezentujemy 9 przykładów zdrowego pożywienia, które w odczuwalny sposób może poprawiać samopoczucie.

 

Tłuste ryby

Kwasy tłuszczowe omega-3 stanowią niezbędny składnik naszej diety, ponieważ ludzki organizm nie może produkować ich samodzielnie. Tłuste ryby, takie jak łosoś i tuńczyk, są bogate w kwasy DHA i EPA, których spożycie koreluje z niższym ryzykiem zachorowania na depresję. Kwasy omega-3 odgrywają również kluczową rolę w sygnalizacji komórkowej wewnątrz mózgu. Dla uzyskania dobrego samopoczucia powinniśmy spożywać ich ok. 250-500 mg. W 100 g łososia znajduje się aż 2260 mg, dlatego wystarczy spożywać tłuste ryby przynajmniej raz lub dwa razy w tygodniu.

Gorzka czekolada

Czekolada obfituje w wiele związków mogących polepszać nasze samopoczucie. Zawiera cukier, ale również kofeinę, teobrominę oraz N-acyloetanoloaminę. Są to substancje chemiczne o działaniu podobnym do kannabinoidów, które powiązano z poprawą nastroju. Dobry wpływ na nasz organizm mają również flawanoidy zwiększające przepływ krwi do mózgu i zmniejszające stany zapalne. Nastrój może poprawić oczywiście także sam smak, konsystencja oraz zapach czekolady. Ponieważ czekolada mleczna zawiera znacznie więcej cukru i tłuszczu, najlepiej spożywać czekoladę gorzką. Nie zapominajmy, że nawet gorzka czekolada jest wysokokaloryczną przekąską, dlatego w ciągu dnia możemy pozwolić sobie na zjedzenie nie więcej niż 1-2 kostki.

Sfermentowana żywność

Kiszone ogórki, kiszona kapusta, jogurty, kefiry, kimchi czy kombucha – pozytywnie wpływają na stan zdrowia naszych jelit, a zatem także na nasze samopoczucie. Proces fermentacji pozwala na rozwój pożytecznych dla naszego zdrowia bakterii. Zdrowa flora bakteryjna jelit ma kluczowy wpływ na poziom serotoniny, która w 90% jest wytwarzana właśnie w jelitach. Ta z kolei stanowi neuroprzekaźnik odpowiadający za nastrój, reakcje na stres, apetyt i popęd seksualny.

Banany

Banany są bogate w witaminę B6, która pozwala syntetyzować neuroprzekaźniki takie jak dopamina i serotonina. Jeden duży banan dostarcza do naszego organizmu ok 16 g cukru i 3,5 g błonnika. Zwiększony poziom cukru we krwi poprawia nastrój, a zawarte w owocu prebiotyki stanowią doskonałą pożywkę dla flory bakteryjnej jelit. W efekcie osoby regularnie spożywające banany rzadziej doświadczają zaburzeń nastroju.

Płatki owsiane

Płatki owsiane to pełnoziarnisty pokarm, na bazie którego można przygotować wiele smacznych potraw. Najczęściej goszczą na naszych talerzach podczas śniadań, kiedy jemy popularną owsiankę. Błonnik stanowiący lwią część płatków owsianych pomaga spowolnić procesy trawienne, umożliwiając stopniowe uwalnianie cukru do krwioobiegu, zatem nasz organizm ma dłuższy i bardziej stabilny dostęp do energii. Skutkiem niewahania się poziomu cukru we krwi jest po prostu dobry nastrój – mniejsze skłonności do odczuwania niepokoju oraz rozdrażnienia.

Truskawki, jagody, jeżyny i maliny

Co ciekawe, z niższym ryzykiem depresji powiązano również spożywanie większych ilości owoców. Wszystko za sprawą ich wysokiej zawartości przeciwutleniaczy, które mogą pomagać w leczeniu stanów zapalnych przyczyniających się m.in. do zaburzeń nastroju. Truskawki, jagody, jeżyny i maliny zawierają szeroką gamę fenoli odgrywających kluczową rolę w zwalczaniu stresu oksydacyjnego. Są szczególnie bogate w antocyjany, które także powiązano z niższym ryzykiem wystąpienia depresji. Najlepiej spożywać je w postaci świeżej lub mrożonej.

Orzechy i nasiona

Cenne źródło białka roślinnego, tłuszczów oraz błonnika, które ponadto dostarcza aminokwas odpowiedzialny za wytwarzanie serotoniny: tryptofan. Szczególnie warto chrupać migdały, orzechy nerkowca, orzeszki ziemne, orzechy włoskie, nasiona dyni, sezam i ziarna słonecznika. Możemy jeść je samodzielnie w postaci przekąski lub dodawać do zup, sałatek oraz koktajli.

Kawa

Najpopularniejszy napój na świecie także poprawia nasz nastrój. Zapobiega odczuwaniu zmęczenia, zwiększając naszą czujność i uwagę. Na tym jednak nie koniec. Zwiększa uwalnianie neuroprzekaźników poprawiających nastrój, takich jak dopamina i noradrenalina. Badanie z udziałem 72 osób wykazało, że zarówno kawa bezkofeinowa, jak i zwyczajna kawa znacznie poprawiają nastrój względem napoju placebo.

Fasola i soczewica

Oprócz wysokiej zawartości błonnika i białka roślinnego fasola i soczewica są również pełne wielu innych składników odżywczych. To doskonałe źródło witamin z grupy B, które poprawiają nastrój poprzez zwiększenie poziomu neuroprzekaźników, takich jak serotonina, dopamina, noradrenalina i kwas gamma-aminomasłowy (GABA). Ponadto witaminy z grupy B odgrywają kluczową rolę w sygnalizacji nerwowej, co umożliwia prawidłową komunikację między komórkami nerwowymi. Niski poziom tych witamin, zwłaszcza witaminy B12 i kwasu foliowego, jest związany z zaburzeniami nastroju, takimi jak depresja. Fasola i soczewica to także dobre źródło cynku, magnezu, selenu i żelaza niehemowego, które również poprawiają nasz nastrój.