Czerwiec 2020

WHO ostrzega, że świat wkracza w nową niebezpieczną fazę pandemii COVID-19

Świat wszedł w „nową i bardzo niebezpieczną fazę” pandemii nowej infekcji korona wirusem - powiedział szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adan Gebreyesus podczas konferencji prasowej transmitowanej na stronie internetowej organizacji.

 

Według Hebreysusa, WHO otrzymuje dane dotyczące dużej liczby nowych przypadków w obu Amerykach, a także w Azji Południowej i na Bliskim Wschodzie.

„Wczoraj WHO zgłosiło ponad 150 tys. nowych przypadków COVID-19. W tej chwili jest to najwyższa liczba dzienna zachorowań”- powiedział szef organizacji.

Zauważył, że ludzie są zmęczeni przebywaniem w domu, a rządy starają się otwierać gospodarki poszczególnych krajów.

„Ale wirus wciąż rozprzestrzenia się szybko i jest śmiertelnie niebezpieczny, a większość ludzi jest nadal podatna na zagrożenia” - powiedział szef WHO.

 

Wirusy z Marsa mogą dostać się na Ziemię

Według profesora Scotta Hubbarda z Uniwersytetu Stanforda, wirusy z Marsa mogą pojawiać się na Ziemi. Ekspert wezwał do ostrożności w celu zminimalizowania ryzyka zakażenia kosmicznym wirusem, który mógłby być bardzo niebezpieczny dla życia na Ziemi.

<--break->

Profesor Hubbard wskazuje na przykład na możliwość transferu takich nieznanych wirusów wraz z próbkami gleby, które zostały dostarczone z powierzchni Marsa. Jego zdaniem należy je badać „tak, jakby zostały zainfekowane wirusem Ebola”, dopóki nie zostanie ustalone ich bezpieczeństwo. Naukowiec przyznał jednak, że prawdopodobieństwo przedostania się obcych wirusów na Ziemię przez próbki gleby jest dość mało prawdopodobne.

 

Ponadto ekspert zwrócił uwagę na możliwość transmisji wirusowej przez systemy statków kosmicznych, które z tego powodu muszą zostać poddane dokładnej sterylizacji. Powracający z Marsa astronauci powinni zostać poddani ścisłej kwarantannie, tak jak to miało miejsce w przypadku Neila Armstronga po wylądowaniu na Księżycu. 

Zdaniem naukowca, można ochronić Ziemię przed nowymi wirusami z kosmosu, ale potrzebne są konkretne działania agencji kosmicznych i firm astronautycznych. Mogą one zostać ustalone w ramach jakiegoś porozumienia międzynarodowego, tak aby przynajmniej teoretycznie zapewnić odpowiednie procedury.

 

 

Powstała nowa terapia, która trwale leczy chorobę Parkinsona

Współczesna medycyna nie jest w stanie zapobiegać lub leczyć choroby Parkinsona. Potrafimy co najwyżej złagodzić niektóre objawy tej choroby. Dlatego najnowsze osiągnięcie naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego ma ogromne znaczenie. Badacze opracowali rewolucyjną terapię, która całkowicie eliminuje Parkinsona.

 

Eksperymenty przeprowadzone na myszach koncentrowały się na białku PTB, które odpowiada za włączanie i wyłączanie genów w komórce. Naukowcy często manipulują komórkami, redukując ilość tego białka, aby dokładnie zbadać sprawowane funkcje i jego wpływ na inne rodzaje komórek.

 

Kilka lat temu, zespół dr Xiang-Dong Fu permanentnie wyciszył gen PTB w fibroblastach, czyli komórkach tkanki łącznej. Po kilku tygodniach okazało się, że na szalce Petriego pozostała bardzo niewielka ilość fibroblastów, a reszta przekształciła się w neurony. Dalsze badania potwierdziły, że hamowanie lub usuwanie genu kodującego PTB pozwala przekształcić kilka rodzajów komórek myszy bezpośrednio w neurony.

Na podstawie tamtego przypadkowego odkrycia, zespół naukowców opracował eksperymentalną terapię, którą przetestował na mysich modelach choroby Parkinsona. Wykorzystuje ona niegroźnego wirusa, który przenosi sztuczne DNA celem zahamowania białka PTB. Okazało się, że wystarczył tylko jeden zabieg, aby przekształcić niewielką ilość astrocytów w neurony. Proces konwersji zaczął zachodzić również w innych częściach mózgu gryzoni. Pozwoliło to przywrócić dopaminę do poziomu porównywalnego do zdrowych myszy. Co najważniejsze, dalsze obserwacje wykazały, że myszy poddane nowej terapii całkowicie uwolniły się od objawów choroby Parkinsona i pozostały zdrowe już do końca życia.

 

Co prawda eksperymenty na myszach wyglądają zupełnie inaczej niż zabiegi przeprowadzane na ludziach, ale naukowcy zamierzają zbadać potencjał swojej nowej terapii. Jeśli w przyszłości uda się uzyskać podobne rezultaty podczas badań klinicznych, może się okazać, że osoby cierpiące na Parkinsona będą mogły zostać wyleczone już po pierwszym zabiegu i pozostaną zdrowe do końca życia. Niewykluczone, że leczenie może okazać się skuteczne nawet w zaawansowanym stadium choroby.

 

Naukowcy wyhodowali ludzką wątrobę z komórek macierzystych

W warunkach laboratoryjnych udało się wyhodować miniaturowe ludzkie wątroby, które zostały następnie wszczepione szczurom. W pełni funkcjonalne organy powstały z ludzkich komórek skóry, przekształconych w indukowane pluripotencjalne komórki macierzyste.

 

Eksperyment został przeprowadzony przez naukowców z Uniwersytetu Pittsburskiego, którzy pobrali komórki skóry od ochotników i przeksztalcili je do stanu komórki macierzystych, z których można uzyskać dowolny rodzaj komórek. Następnie zespół indukował różnicowanie w komórkach z pomocą hormonów i chemii, zamieniając je w komórki wątroby.

 

W normalnych warunkach, czyli od momentu narodzenia, ludzka wątroba dojrzewa w ciągu dwóch lat. Jednak naukowcy zdołali przyspieszyć ten proces w laboratorium i wyhodowali miniaturowe organy w ciągu kilku tygodni. Powstałe w ten sposób mini-wątroby zostały przeszczepione do organizmów pięciu szczurów.

Po czterech dniach od zabiegu, gryzonie zostały uśmiercone, a naukowcy przeprowadzili sekcję. Badania wykazały, że wszczepione organoidy wydzielały kwasy żółciowe i mocznik, natomiast białka ludzkiej wątroby obecne we krwi szczurów potwierdziły działanie nowych narządów. Zauważono jednak słaby dopływ krwi do wszczepionych organów.

 

Mimo pewnych problemów, naukowcy uważają, że eksperyment zakończył się sukcesem. Szczury przez pewien czas żyły z miniaturowymi ludzkimi wątrobami, czego nigdy wcześniej nie dokonano. Jednak zapewne minie jeszcze wiele lat, zanim wyhodowane w laboratorium organy będą nadawały się do przeszczepu u ludzi. Potrzebne są kolejne eksperymenty, które wykażą, czy zabiegi tego typu są bezpieczne.

 

Stworzono genetycznie zmodyfikowane kozy, których mleko zawiera lek na raka

Przeciwciała monoklonalne są uważane za najbardziej obiecujący środek przeciwnowotworowy. Uzyskanie takich przeciwciał jest jednym z najważniejszych zadań współczesnej biotechnologii. Naukowcy z Nowej Zelandii ogłosili, że udało im się stworzyć genetycznie zmodyfikowane kozy, które zawierają monoklonalne przeciwciała przeciwnowotworowe w swoim mleku. Artykuł na ten temat opublikowano na portalu bioRxiv.

 

Naukowcom udało się zapewnić, że kozy wraz z mlekiem wydzielają immunoglobuliny klasy G do receptorów naskórkowego czynnika wzrostu, podobnie jak w przypadku leku zwanego cetuksymabem. Ten lek stosuje się w leczeniu kilku rodzajów raka, w szczególności raka płaskonabłonkowego głowy i szyi, a także przerzutowego raka jelita grubego.

 

Koszt przebiegu cetuksymabu wynosi około 13 tysięcy dolarów. Naukowcy mają nadzieję, że ich nowatorska metoda sprawi, że leczenie raka będzie bardziej dostępne.

„Wytwarzanie cetuksymabu przy pomocy zwierząt jest znacznie bardziej ekonomiczne, ponieważ ich gruczoły sutkowe mogą wytwarzać duże ilości białka” - wyjaśnia Goetz Laible, szef zespołu badawczego.

Warto zauważyć, że wysoki koszt cetuksymabu wynika nie tylko z faktu, że lek ten jest wytwarzany w sposób laboratoryjny. Struktura immunoglobulin tworzących jego skład jest bardzo złożona. Dlatego należy je pozyskiwać z hodowli komórkowych w ściśle kontrolowanych warunkach, co oczywiście prowadzi do wysokich kosztów produkcji.

 

Geny kodujące przeciwnowotworowe immunoglobuliny są wstawiane do genomu komórek kozich. W tym przypadku zastosowano tę samą technologię, która została wykorzystana do stworzenia słynnej sklonowanej owcy Dolly. Dwie transgeniczne linie kóz uzyskane w wyniku tej interwencji wykazały dość wysoki poziom stężenia przeciwciał w mleku - około 10 g / l.

 

Ponadto immunoglobuliny z mleka koziego były, z pewnych względów, lepsze niż te znalezione w preparacie handlowym. Zatem przeciwciała te lepiej wiążą się z receptorami CD16 na powierzchni komórek zabójców T układu odpornościowego, co prowadzi do generowania zależnej od przeciwciał cytotoksyczności komórek T i zwiększonej odpowiedzi immunologicznej.

 

Według naukowców kozy mogą być doskonałą platformą do produkcji przeciwciał przeciwnowotworowych na dużą skalę. Immunoglobuliny łatwo izoluje się z mleka i oczyszcza, a same genetycznie zmodyfikowane kozy czują się normalnie i niczym nie różnią się od zwykłych zwierząt.

 

Ciężkie przypadki zachorowań na koronawirusa mogą być związane z niedoborem witaminy K

Holenderscy naukowcy zbadali pacjentów w szpitalu w Nijmegen i zauważyli korelację między poziomem witaminy K a ich stanem zdrowia. Pacjenci, którzy zmarli na COVID-19 lub zostali przyjęci na oddział intensywnej terapii z tą diagnozą, mieli niedobór tego związku. Warto również zauważyć, że w regionach Japonii, gdzie spożywają dużo witaminy K w ramach narodowej potrawy natto, nie odnotowano ani jednej śmierci z powodu koronawirusa.

 

COVID-19 powoduje krzepnięcie krwi i niszczy elastyczne włókna w płucach. Witamina K, która pochodzi z pożywienia i gromadzi się w przewodzie pokarmowym, bierze udział w produkcji białek, które regulują krzepnięcie i mogą chronić przed chorobami płuc.

 

Badanie przeprowadzone przez Institute of Cardiology Research w Maastricht, wiodącym ośrodku badań chorób sercowo-naczyniowych, objęło 134 pacjentów hospitalizowanych od 12 marca do 11 kwietnia z rozpoznaniem COVID-19, a także grupę kontrolną 184 osób w tym samym wieku, którzy nie zostali zarażeni koronawirusem.

 

„Polecam przyjmowanie suplementów z witaminą K. Nawet jeśli nie pomagają one w ciężkich przypadkach COVID-19, są dobre dla naczyń krwionośnych, kości i prawdopodobnie także dla płuc” - powiedział Rob Janssen, jeden z badaczy. „Jest witamina K1 i K2. K1 znajduje się w szpinaku, brokułach, zielonych warzywach, jagodach oraz we wszystkich owocach i warzywach. K2 jest lepiej przyswajana przez organizm. Można ją znaleźć w serze holenderskim i francuskim.”

 

Szczególnie bogata w witaminę K jest natto. Jak piszą japońscy naukowcy, w tych regionach kraju, w których spożywają dużo natto, nikt nie umarł na COVID-19.

 

Naukowcy z Holandii nie przeprowadzili jeszcze badań klinicznych dotyczących związku witaminy K i COVID-19, ale w świetle wstępnych badań zalecają przestrzeganie norm konsumpcji tej witaminy, z wyjątkiem osób przyjmujących leki przeciwzakrzepowe. Poza tym witamina K jest całkowicie bezpieczna.

 

Masa mięśniowa może wpływać na lepszą odporność organizmu

Nowe badanie opublikowane w czasopiśmie Science Advances dostarcza dowodów na możliwy związek między masą mięśniową a odpornością organizmu. Według artykułu tkanka mięśniowa stanowi rodzaj schronienia dla komórek odpornościowych, które mogą lepiej się regenerować.

Naukowcy od pewnego czasu wiedzą, że limfocyty T słabną w obliczu przewlekłych infekcji, powodując mniej skuteczną odpowiedź immunologiczną. Często towarzyszy temu fizyczne wyniszczenie organizmu zwane kacheksją, które zazwyczaj wiąże się z utratą masy ciała i zmniejszeniem masy mięśniowej.

Autorzy badania postanowili zatem zbadać, czy istnieje związek między funkcją komórek T i mięśniami szkieletowymi. W tym celu zainfekowali myszy wirusem zwanym limfocytowym wirusem zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych (LCMV) i odkryli, że spowodowało to uwolnienie w mięśniach gryzoni zwiększonej ilości białka sygnalizacyjnego zwanego interleukiną-15 (IL-15).

To z kolei pomogło w utrzymaniu obecności limfocytów infiltrujących mięśnie (MIL), które zawierają wysokie poziomy czynnika T 1 (Tcf1), co oznacza, że ​​mogą one zmieniać się w limfocyty T.

Wzrost IL-15 po infekcji spowodował migrację większej liczby MIL do tkanki mięśniowej, gdzie komórki mogły się zregenerować Gdy limfocyty T poza tymi mięśniami wyczerpały się w wyniku ciągłej aktywności i ekspozycji na stan zapalny, komórki znajdujące się w mięśniach mogły przejąć inicjatywę.

Idąc dalej o swoje badanie, naukowcy powtórzyli eksperyment na myszach posiadających więcej tkanki mięśniowej. Okazało się, że uwolniły one więcej interleukiny-15, a co za tym idzie - wykazały silniejszą odpowiedź przeciwwirusową, z większą aktywnością limfocytów T. 

Bania wciąż nie są kompletne, jednak pokazują obiecującą zależność między budową ciała a układem odpornościowym. Naukowcy zamierzają przeprowadzić dokładniejsze testy, które powiążą odporność organizmu z posiadaniem masy mięśniowej.

Naukowcy są o krok bliżej od stworzenia sztucznej superkrwi

Naukowcy stworzyli syntetyczne czerwone krwinki, które posiadają właściwości ich naturalnych odpowiedników. Charakteryzują się między innymi elastycznością i możliwością transportowania tlenu, a ponieważ mogą dostarczać leki, posiadają wiele zastosowań w medycynie. Tym samym jesteśmy o krok bliżej od stworzenia sztucznej superkrwi.

 

Czerwone krwinki pobierają tlen z płuc i transportują go do tkanek. Zawierają miliony cząsteczek hemoglobiny. Są to białka zawierające żelazo, które wiąże tlen. Czerwone krwinki są bardzo elastyczne i potrafią przeciskać się przez małe naczynia włosowate, a następnie powrócić do pierwotnego kształtu. Komórki te posiadają na swojej powierzchni białka, dzięki którym nie są wchłaniane przez komórki odpornościowe i mogą pozostać w układzie krwionośnym przez długi czas.

 

Naukowcy od wielu lat próbują stworzyć syntetyczne czerwone krwinki o podobnych właściwościach. Dotychczas nie było to możliwe. Międzynarodowy zespół badawczy dokonał przełomu, tworząc sztuczne krwinki, które posiadają wszystkie właściwości ich naturalnych odpowiedników, a także kilka nowych.

Naukowcy pobrali czerwone krwinki od dawców i pokryli je cienką warstwą krzemionki. Następnie nałożyli na nie dodatnio i ujemnie naładowane polimery, usunęli krzemionkę i pokryli syntetyczne komórki naturalnymi błonami, pochodzącymi od czerwonych krwinek. Powstałe w ten sposób sztuczne komórki miały podobny rozmiar, kształt, ładunek i białka powierzchniowe, a także mogły przeciskać się przez naczynia włosowate bez utraty kształtu. Eksperymenty przeprowadzone na myszach wykazały, że syntetyczne czerwone krwinki mogły pozostawać w układzie krwionośnym przez ponad 48 godzin bez obserwowanej toksyczności.

 

Co więcej sztuczne komórki mogą nie tylko transportować tlen, ale też hemoglobinę, leki przeciwnowotworowe i inne oraz czujniki toksyn. Syntetyczne czerwone krwinki nie tylko przybliżają nas do stworzenia sztucznej superkrwi. Naukowcy uważają, że będzie można je wykorzystać między innymi w terapii nowotworowej oraz do wykrywania toksyn w organizmie.

 

Koronawirus może powodować utratę węchu

Skany mózgu 25-letniej pacjentki z Covid-19 wykazały, że wirus spowodował u niej anosmię - zanik zmysłu węchu. Lekarze opisują to jako pierwszy dowód na to, że wirus może wywoływać zmiany w mózgu.

Autorzy opisują przypadek włoszki, która zaczęła doświadczać objawów wirusa po pracy na oddziale z pacjentami zarażonymi Covid-19. Pierwszym objawem, który pojawił się u kobiety był suchy kaszel. Następnie rozwinęła się utrata zmysłu smaku oraz zapachu, co również jest dość częstym objawem, jednak skany jamy nosowej i klatki piersiowej nie wykazały żadnych nieprawidłowości.

Jej przypadek był stosunkowo łagodny i nie występowała gorączka, ale rezonans magnetyczny ujawnił stan zapalny w jej opuszce węchowej - strukturze mózgu odpowiedzialnej za odczuwanie węchu. Zanik węchu nie był permanentny i ustąpił po 28 dniach.

„Na podstawie wyników badań, możemy stwierdzić, że SARS-CoV-2 może zaatakować mózg i spowodować odwracalną utratę węchu.” - powiedzieli autorzy badania. Prof. John Hardy, profesor neurologii, UCL, który nie był zaangażowany w badanie, powiedział, że tymczasowa natura zmian w węchowym obszarze mózgu była „uspokajająca”.

Naukowcy planują lepiej poznać naturę zmian neurologicznych wywołanych przez wirus Covid-19. Badacze chcą sprawdzić w jakim stopniu objawy są spowodowane samą infekcją wirusową lub stanem zapalnym w mózgu wywołanym odpowiedzią układu odpornościowego na wirusa.