Lipiec 2020

Brytyjscy naukowcy przewidują drugą, bardziej dotkliwą falę koronawirusa

Od kilku miesięcy politycy straszą nas tak zwaną "drugą falą koronawirusa", która ich zdaniem zgodnie z planem ma się rozpocząć jesienią. Oczekiwania polityków wspierają też naukowcy. Zdaniem tych z Welkiej Brytanii, druga fala koronawirusa w tym kraju, może być cięższa niż pierwsza. 

 

Według badań przeprowadzonych przez brytyjską Academy of Medical Sciences nowy wzrost zachorowań może wystąpić między wrześniem 2020 a czerwcem 2021 r. Zdaniem naukowców podczas drugiej fali wirusa w Wielkiej Brytanii może umrzeć nawet 120 tysięcy osób.

 

W opublikowanym dokumencie zauważono, że od września średnia wielkosć współczynnika reprodukcji zakażeń wyniesie 1,7, co doprowadzi do znacznego wzrostu hospitalizacji i umieralności w styczniu i lutym 2021 r. Autorzy podkreślają, że nie jest to prognoza, ale „rozsądny najgorszy scenariusz” i wymaga intensywnych przygotowań do takiego obrotu spraw.

 

Naukowcy zaproponowali rozszerzenie programów testowych i skuteczniejsze monitorowanie osób już zainfekowanych. Według ekspertów szpitale i domy opieki powinny być wcześniej wyposażone w środki ochrony indywidualnej. Brytyjscy naukowcy uważają również szczepienia populacji przeciwko grypie za ważny czynnik, który pomaga zapobiegać przeładowaniu szpitali przez pacjentów z grypą w zimnych porach roku.

 

Według najnowszych danych z Johns Hopkins University z 14 lipca w Wielkiej Brytanii podczas pandemii zarejestrowano 291 tysięcy przypadków COVID-19. Zginęło prawie 45 tysięcy osób.

 

Potwierdzono rolę cynku w zapobieganiu COVID-19 i jego powikłaniom

Odpowiedni poziom cynku w organizmie może zmniejszyć prawdopodobieństwo infekcji dróg oddechowych, zapalenia płuc i jego powikłań. Cynk odgrywa ważną rolę w regulacji odporności i utrzymuje odporność na stany zapalne, dlatego jego wpływ na organizm jest rozważany w wielu badaniach pod kątem zapobiegania COVID-19.

 

Naukowcy z Uniwersytetu Sechenov wraz z kolegami z Niemiec i Grecji przeprowadzili metaanalizę badań nad rolą cynku w zapobieganiu i leczeniu infekcji wirusowych i zapalenia płuc, aby określić wpływ spożycia mikroelementów na zapobieganie zagrożeniom i poważnym powikłaniom COVID-19.

„Obecnie szacuje się, że ponad 1,5 miliarda ludzi jest zagrożonych niedoborem cynku. Biorąc pod uwagę kluczową rolę mikroelementu w regulacji odporności, jego niedobór można uznać za czynnik ryzyka wystąpienia chorób zakaźnych ”- powiedział autor badania Anatolij Skalny.

Wcześniejsze badania wykazały, że cynk i jego substancje wiążące mogą spowalniać polimerazę RNA, enzym syntetyzujący wirusowe cząsteczki RNA w koronawirusach i hamować rozprzestrzenianie się wirusa w organizmie. Substancja chlorochina, która stymuluje wchłanianie cynku przez komórki, została już przebadana na pacjentach z COVID-19, ale silne skutki uboczne zmusiły do poszukiwania innych opcji, aby osiągnąć podobny efekt.

 

Tymczasem podwyższony poziom cynku w rinowirusach wskazuje na spowolnienie replikacji wirusa i stymulację produkcji interferonu alfa, który ma działanie przeciwwirusowe.

 

Niedobór cynku jest uważany za jeden z czynników ryzyka zapalenia płuc, tj. zwiększa podatność na czynniki zakaźne i czas trwania choroby.

 

Z opisu badań wynika, że wskazano skuteczność leków zawierających cynk w zmniejszaniu nasilenia i czasu trwania objawów zapalenia płuc, ale jak dotąd dane dotyczące stosowania cynku jako terapii (a nie zapobiegania) są niespójne.

„Niedawne badanie przeprowadzone przez amerykańskich naukowców potwierdziło nasze przypuszczenia dotyczące wpływu cynku na ryzyko ciężkiego COVID-19 i potrzebę wentylacji mechanicznej” - skomentował współautor Aleksiej Tinkow.

Aktualne obserwacje wykazały, że odpowiedni poziom cynku w organizmie może zmniejszyć prawdopodobieństwo infekcji dróg oddechowych, zapalenia płuc i jego powikłań. Istnieją również pośrednie wskazania, że spożycie cynku może być skutecznym środkiem w walce z COVID-19, ale wciąż brakuje danych do zaleceń klinicznych. Poziom cynku w organizmie można określić na podstawie badania krwi.

 

Nowa technologia skutecznie naprawia nerki odrzucone po przeszczepie

Około 20% narządów dawcy jest zwykle odrzucanych, co sprawia, że ostry niedobór nerek do przeszczepu jest jeszcze bardziej znaczący. Technologia opracowana przez międzynarodową grupę naukowców pozwala przywrócić funkcję odrzuconych nerek do późniejszego udanego przeszczepu u innych ludzi.

 

Nowa metoda została opracowana przez naukowców z Yale University i Cambridge University. Eksperci odkryli przyczynę rozwoju zmian patologicznych w nerkach dawcy i byli w stanie ją skorygować. Zespół przygotowuje już próby kliniczne.

 

Naukowcy pracowali z 39 narządami, które nie nadawały się do transplantacji u ludzi. Odkryli, że standardowa metoda ochrony nerek dawców w lodówce doprowadziła do akumulacji białka fibrynogenu w narządzie, co jest związane z rozwojem zakrzepów krwi. Powstałe skrzepy zakłócały krążenie krwi i dostarczanie składników odżywczych.

 

Następnie umieścili narząd w warunkach normalnej temperatury ciała ludzkiego i zapewnili niezbędny poziom czerwonych krwinek, tlenu i składników odżywczych, stosując perfuzję maszyny normotermicznej. Wkrótce nagromadzenie fibrynogenu stopniowo się rozpuszczało.

 

Leczenie eksperymentalne przywróciło niedrożność naczyń spowodowaną warunkami przechowywania oraz sprawiło, że narząd był funkcjonalny i bezpieczny do dalszego przeszczepu. Naukowcy już planują próby kliniczne tej technologii, które będą uruchomione na początku 2021 r.

 

Naukowcy odkryli, czy komary mogą zarazić człowieka nowym koronawirusem

Komary słyną z tego że są w stanie roznosić choroby wirusowe. Najlepszym tego przykładem jest wirus dengy czy wirus zika. Dlatego zasadne wydaje się pytanie o to czy osławiony SARS-CoV-2 wywołujący chorobę Covid-19, może być przenoszony przez komary. Odpowiedzieli na nie eksperci z Kansas w USA.

 

Naukowcy z University of Kansas stwierdzili, że komary na szczęście nie tolerują patogenu koronawirusa SARS-CoV-2 i nie można się zarazić po ugryzieniach. Nawet w ekstremalnych warunkach SARS-CoV-2 nie może rozmnażać się u komarów. Ich zdaniem wirus nie jest przez nie przenoszony nawet jeśli komar ukąsił wczesniej nosiciela tego koronawirusa. Światowa Organizacja Zdrowia doszła do tych samych wniosków wcześniej, badanie z Kansas tylko to potwierdziło.

 

Koronawirus SARS-CoV-2 to wirus układu oddechowego, jeden z wielu innych grypopodobnych wirusów. Charakteryzuje się tym, że zdecydowana większość rzekomych zakażeń przebiega bezobjawowo. Z tego powodu wszyscy zaczęli nosić szmatki na twarzy mimo, że nie ma mocnych dowodów na przenoszenie się tego wirusa w powietrzu w formie kropelek. Według przyjętej hipotezy można się zarazić będąc w pobliżu kichającego lub kaszlącego pacjenta oraz poprzez wdychanie kropelek uwalnianych w drogach oddechowych osoby zakażonej podczas mówienia.

Gdyby do transmisji wirusa włączyły się komary, byłby to zdecydowanie wielki problem. Miejmy nadzieje, że w przyszłośći ta bariera nie zostanie pokonana przez koronawirusa. Realnym zagrożeniem są niewątpliwie komary tygrysie, które zaczynają się pojawiać nawet na południu Europy. To właśnie one przenoszą niebezpieczne dla ludzi wirusy i ich ekspansja będzie postępowała wraz z ocieplaniem się klimatu.

 

 

Naukowcom udało się wywołać odwracalną sztuczną hibernację

Hibernacja to naturalny mechanizm występujący u niektórych zwierząt, na przykład płazów. Jednak do tej pory nie udało się zastosować jej z sukcesem u ludzi. Cały czas trwaja jednak badania w tym zakresie. Zespół badawczy z Japonii wywołał niedawno stan hibernacji u myszy i wybudził je. Być może jest to pierwszy krok w kierunku hibernacji ludzi.



Jak wiadomo, myszy zwykle nie hibernują jak niektóre inne gatunki zwierząt. W trakcie eksperymentu naukowcy aktywowali w mózgu gryzonia grupy neuronów zwanych neuronami Q, powodując u nich trwającą kilka dni hibernację. W tym okresie zaobserwowano u myszy wszystkie objawy typowe dla tego stanu. Temperatura ich ciała spadła z 36 do 27 stopni Celsjusza. A ciało funkcjonowało normalnie nawet w niższej temperaturze około 22 stopni, kiedy temperatura otoczenia została zauważalnie obniżona. 

 

Ponadto myszy miały spowolniony metabolizm i spowolnione tętno, co jest wspólnym objawem dla hibernujących zwierząt. Według jednego z liderów eksperymentu, Takeshi Sakurai, myszy wykazywały wszystkie cechy charakterystyczne dla stanu hibernacji.

 

Naukowcy twierdzą, że wyniki te są bardzo zaskakujące, ponieważ zostały osiągnięte jedynie poprzez ekspozycję na określoną grupę neuronów. Teraz głównym pytaniem jest, czy można spowodować taki stan u ludzi. Jednak na tym etapie badań naukowcy nie wiedzą, czy u człowieka też są takie neurony Q. 

 

Gdyby się okazało, że jest to możliwe to taki sztuczny stan hibernacji może pomóc na przykład podczas transportu pacjentów będących w stanie krytycznym. Hibernacja jest też niezbędnie potrzebna jeśli ludzkość zamierza wyruszyć na podbój kosmosu. Występuije ona zresztą czesto w powieściach fantastyczno-naukowych.

 

WHO ostrzega, że koronawirus może pozostać z nami na zawsze

Na całym świecie trwają prace nad skuteczną szczepionką na koronawirusa. To oznacza, że pokonanie pandemii może wymagać zaszczepienia wszystkich ludzi na Ziemi. Światowa Organizacja Zdrowia uważa, że pokonanie koronawirusa będzie bardzo trudne, być może nawet niemożliwe.

 

Mike Ryan, dyrektor ds. sytuacji nadzwyczajnych w WHO stwierdził, że szczepionka na koronawirusa, jeśli powstanie, będzie musiała wykazywać się wysoką skutecznością i pojawi się konieczność udostępnienia jej całej ludzkości. Obecnie naukowcy z całego świata opracowują ponad 100 potencjalnych szczepionek, a kilka z nich wprowadzono do etapu badań klinicznych. Jednak nie można zagwarantować, że któraś z nich będzie mieć 100% skuteczność.

 

Mike Ryan uważa jednak, że być może nigdy nie pokonamy koronawirusa – nawet jeśli zdobędziemy już szczepionkę. W takiej sytuacji nie można nawet zgadywać, ile lat zajmie nam walka z pandemią. Jego komentarz nawiązuje bezpośrednio do wypowiedzi Soumya Swaminathan, głównego naukowca Światowej Organizacji Zdrowia, według której uzyskanie kontroli nad koronawirusem może zająć 4-5 lat.

Większość ludzi na świecie nie miała jeszcze kontaktu z koronawirusem, a to oznacza, że najgorsze prawdopodobnie dopiero przed nami. Według najnowszych statystyk, ponad 4,4 miliona ludzi zostało zakażonych, z czego ponad 300 tysięcy zmarło. Jednak liczba zakażeń jest stosunkowo niska, jeśli weźmiemy pod uwagę, że na Ziemi żyje aktualnie około 7,8 miliarda ludzi.

Również sam program szczepień może okazać się bardzo trudny do zrealizowania. W grę wchodzą nie tylko kwestie polityczne, finansowe i logistyczne – wielu ludzi zwyczajnie nie zamierza przyjmować szczepionek, a jeszcze inni są przekonani, że pandemia koronawirusa jest wymysłem. Warto w tym momencie nawiązać do ankiety Morning Consult, przeprowadzonej w maju, z której wynika, że zaledwie 53% Amerykanów w wieku 35-44 lat jest gotowych zaszczepić się na COVID-19.

 

Wcześniej, dr Matshidiso Moeti, dyrektor regionalny Biura Regionalnego Światowej Organizacji Zdrowia dla Afryki ogłosiła, że koronawirus może zabić co najmniej 190 tysięcy ludzi w Afryce w pierwszym roku pandemii. Na dzień dzisiejszy, na kontynencie afrykańskim odnotowano ponad 55 000 przypadków zakażeń i ponad 2 500 zgonów. WHO szacuje, że od 3,6 miliona do nawet 5,5 miliona osób będzie wymagało pomocy medycznej.

Chmielowe suplementy diety mogą pomóc złagodzić objawy menopauzy u kobiet

Według nowych badań Linus Pauling Institute z University of Oregon i College of Pharmacy, suplementy diety oparte na chmielu, które wiele kobiet stosuje w celu łagodzenia objawów menopauzy, nie powodują złych efektów.

 

Uzyskane wyniki są ważne, ponieważ chociaż hormonalna terapia zastępcza pozostaje standardem w leczeniu pacjentek w okresie menopauzy, nie wszystkie kobiety skorzystają z tego rodzaju terapii. Niektóre badania wykazały, że hormonalna terapia zastępcza zwiększa ryzyko raka piersi i chorób sercowo - naczyniowych u kobiet, co budzi zainteresowanie alternatywnymi metodami leczenia.

 

Chmiel to kwiat, który nadaje piwu gorzki smak. Suplementy chmielowe mogą być skuteczne w łagodzeniu objawów menopauzy, ponieważ chmiel zawiera fitoestrogeny. Fitoestrogeny to związki roślinne, które naśladują działanie żeńskich hormonów płciowych, których niedobór leży u podstaw objawów często odczuwanych przez kobiety w okresie menopauzy, które obejmują również zaburzenia snu, zmęczenie i suchość pochwy.

 

Naukowcy twierdzą, że suplementy diety z chmielu nie powinny powodować żadnych szkodliwych skutków, przynajmniej w odniesieniu do enzymów badanych podczas tego badania. Potrzebne są dalsze testy, ale wyniki te są dobrą wiadomością dla kobiet, które stosują chmiel w celu złagodzenia objawów menopauzy.

 

Czy w mięsie występują niebezpieczne substancje?

W przemyśle mięsnym często się powtarza, że mięso odgrywa bardzo ważną rolę w żywieniu każdego człowieka, ponieważ zawiera ogromną ilość niezbędnych substancji. Ale jednocześnie nikt nie mówi o tym, jakie niebezpieczne substancje można znaleźć w takich produktach i co może wynikać z używania niskiej jakości mięsa przez długi czas.

 

Dziś zwierzęta hodowane na mięso nie mogą swobodnie wypasać się i jeść świeżej trawy. Zwierzęta umieszcza się w ciasnych zagrodach, gdzie otrzymują pokarm GMO, różnorodne antybiotyki, a nawet hormony jako pokarm. Nie należy zapominać, że mięso jest przetwarzane również w fabrykach. Dodawane są do niego syntetyczne środki konserwujące, które można znaleźć w około 70% produktów mięsnych.

 

Specjaliści przeprowadzili badanie mięsa produkowanego w fabryce i odkryli, że zawiera ono ogromną ilość substancji, które mogą być niebezpieczne nie tylko dla zdrowia, ale także dla życia ludzkiego. Często producenci dodają do produktów benzoesan sodu lub jego analogi. Wraz z kwasem askorbinowym substancja ta tworzy nowy związek o właściwościach rakotwórczych. Może to powodować komórki rakowe w ludzkim ciele.

 

Zwierzęta otrzymują różnorodne stymulatory wzrostu, a w porównaniu do niektórych z nich hormony i antybiotyki są całkowicie nieszkodliwym suplementem. Niektórzy pozbawieni skrupułów producenci używają raktopaminy, która jest obecnie zakazana w 160 krajach. Ponadto w 27 krajach suplement jest uważany za bezpieczny, chociaż ma niezwykle negatywny wpływ nie tylko na stan zwierząt, ale także na zdrowie ludzi.

 

Powszechnie stosuje się azotany, aby bakterie nie rozmnażały się w mięsie i długo utrzymywał się wystarczająco jasny kolor. One także wraz z niektórymi aminokwasami są w stanie tworzyć niebezpieczne substancje o właściwościach rakotwórczych. I to nie wszystkie dodatki, które można znaleźć w produktach mięsnych. Z tego powodu producenci starają się zarobić więcej, ale wcale nie myślą o tym, jak regularne spożywanie takiego mięsa może wpływać na zdrowie konsumentów.

 

Przeciwciało STI-1499 skutecznie usuwa SARS-CoV-2 z organizmu w ciągu czterech dni

Przełomowe oświadczenie zostało wydane przez naukowców z kalifornijskiej firmy biofarmaceutycznej Sorrento Therapeutics. Ogłosili, że przeciwciało STI-1499 może w 100% tłumić SARS-CoV-2 i szybko usuwać je z ludzkiego ciała. Ich zdaniem jest to leczenie gwarantowane i może być dostępne znacznie szybciej niż szczepionka.

 

Przedruk z wynikami eksperymentów przedklinicznych opublikowano na stronie internetowej Sorrento Therapeutics. Naukowcy przeanalizowali miliardy przeciwciał i zidentyfikowali setki kandydatów, którzy mogą wiązać się z białkiem szczytowym wirusa SARS-CoV-2, aby zapobiec infekcji komórkowej.

 

Znalezione przez nich przeciwciała wykazywały aktywność neutralizującą przeciwko SARS-CoV-2, a jedno z nich było najbardziej obiecujące. Pierwsze eksperymenty wykazały, że przeciwciało STI-1499 całkowicie tłumiło aktywność wirusa przy bardzo niskiej dawce.

 

Założyciel i dyrektor generalny Sorrento Therapeutics dr Henry Ji powiedział Fox News, że przeciwciało może chronić człowieka przed koronawirusem i usunąć go z organizmu w ciągu czterech dni.

„Chcemy podkreślić, że lek już tam jest. Istnieje rozwiązanie, które działa w 100%” - powiedział Henry Ji.

Przeciwciało działa poprzez otoczenie wirusa, aby usunąć go z organizmu. Naukowcy wyjaśniają, że STI-1499 może stanowić niezależne leczenie COVID-19 lub być stosowane w koktajlu z innymi. Odkryli oni również kilkanaście przeciwciał, które mogą blokować białka kolczaste przyłączające się do enzymu ACE2, przez które SARS-CoV-2 normalnie przenika do zdrowych komórek.

 

Według Sorrento Therapeutics leczenie przeciwciałem może być bardziej skuteczne niż szczepienie, które może potrwać do osiemnastu miesięcy.

„STI-1499 może być stosowany jako profilaktyka, ponieważ nie ma skutków ubocznych” - dodał Ji.

Firma powiedziała, że jest gotowa wyprodukować do 200 tysięcy dawek miesięcznie, ale pierwsze leczenie powinno być zatwierdzone przez organ regulacyjny FDA. Potencjalnie może to potrwać kilka miesięcy.

„Kiedy STI-1499 zacznie być stosowany w leczeniu, będzie można znieść środki kwarantanny” - wyjaśnił Gee. „Wprowadzenie przeciwciał stworzy odporność człowieka na SARS-CoV-2 i w konsekwencji będzie można przestać bać się infekcji”.

Jednak nie jest jeszcze jasne, jak długo ciało ludzkie może utrzymać odporność na SARS-CoV-2. Silna i długotrwała odporność powstaje tylko u 7 – 8% pacjentów z COVID-19, a przede wszystkim u najbardziej poważnie chorych osób.

 

Potwierdzono, że mikrodawkowanie THC łagodzi przewlekłe bóle

Najnowsze badania kliniczne dostarczyły pierwszych dowodów na skuteczność mikrodawkowania THC w leczeniu przewlekłego bólu. Okazało się, że wystarczy niewielka dawka tego związku, aby wyraźnie złagodzić odczuwanie bólu bez wywoływania psychoaktywnych skutków ubocznych.

 

Mikrodawkowanie to nic innego, jak regularne przyjmowanie bardzo małych ilości środków psychodelicznych. Dotychczasowe badania wskazują, że metoda mikrodawkowania może być skuteczna między innymi w leczeniu zaburzeń psychicznych. Jednak na przestrzeni ostatnich lat, eksperymenty dostarczały nam sprzecznych wyników w kwestii leczenia marihuaną przewlekłego bólu. Przyczyną może być ogromna różnorodność rodzajów konopi indyjskich oraz metod jej podawania.

 

Izraelska firma farmaceutyczna Syqe Medical postanowiła przeprowadzić swoje własne badania, aby raz na zawsze wyjaśnić powyższą kwestię. W tym celu, naukowcy skorzystali z opracowanego przez nich specjalnego inhalatora, który pozwala precyzyjnie dawkować niewielką ilość THC.

Do randomizowanego, podwójnie ślepego badania zaproszono 27 pacjentów z przewlekłym bólem neuropatycznym. Przez trzy dni, uczestnicy otrzymywali po jednej dawce THC w ilości 500 miligramów, 1000 miligramów, lub placebo. Okazało się, że tylko osoby przyjmujące mniejszą i większą dawkę THC zgłosiły zmniejszenie intensywności bólu, a placebo nie przyniosło żadnego efektu. Co więcej, uczestnicy nie doświadczyli żadnych efektów ubocznych.

 

Było to pierwsze badanie kliniczne, obejmujące wpływ THC na bóle przewlekłe. Niewielka liczba uczestników oraz skoncentrowanie się na krótkotrwałych efektach pojedynczej dawki tego związku powodują, że nie można wyciągać wniosków na temat bezpieczeństwa i skuteczności długotrwałego mikrodawkowania. Mimo tego, badanie kliniczne może zapoczątkować kolejne, które poszerzą naszą wiedzę w zakresie łagodzenia bólów przewlekłych przez THC i nie tylko.