Październik 2020

Spożywanie kawy poprawia szanse przeżycia przy zaawansowanym raku jelita grubego

To dobrze znany fakt oparty na wynikach prawie trzynastu lat badań naukowców z amerykańskiego Dana - Farber Cancer Institute w Bostonie. Nieoczekiwane wyniki odzwierciedlają obserwacje dużej liczby pacjentów z zaawansowanymi guzami jelita grubego (rak jelita grubego). Okazało się, że im więcej człowiek pił kawy, tym lepsze było jego rokowania. Dotyczyło to również tych, którzy pili kawę bezkofeinową.

 

Dane pozyskane z badań zostały opublikowane przez naukowców z Dana - Farber Cancer Institute w Bostonie. Odkrycia pokazują, że picie kilku filiżanek kawy dziennie wiązało się z dłuższą oczekiwaną długością życia i mniejszym ryzykiem zaostrzenia choroby w przerzutowych guzach jelita grubego. Wyniki są zgodne z wcześniejszymi ustaleniami, że regularne spożywanie kawy poprawiało rokowanie u osób z rakiem okrężnicy bez przerzutów.

W najnowszym badaniu wzięło udział 1171 osób, które otrzymały już leczenie i przekazały naukowcom dane na temat diety i częstotliwości posiłków. Wśród osób, które deklarowały picie 2 - 3 filiżanek kawy dziennie, oczekiwana długość życia i rokowania były lepsze. Jeszcze lepsze wskaźniki miały ci, którzy spożywali więcej napoju, tj. więcej niż cztery filiżanki dziennie. Jednocześnie korzyści utrzymywały się z kawą kofeinową i bez niej.

„Kilka związków zawartych w kawie ma właściwości przeciwutleniające, przeciwzapalne i uczulające, które mogą działać na raka” - skomentował wyniki współautor badania Chen Yuan.

Jak dotąd naukowcy nie potrafią jednak wymienić dokładnych mechanizmów tego efektu i mają nadzieję, że dalsze badania je ujawnią. W międzyczasie podkreślają, że mimo wyników obserwacji potrzeba więcej danych, aby kompetentnie rekomendować pacjentom wysokie spożycie kawy jako potencjalnego narzędzia w leczeniu raka jelita grubego.

 

Naukowcy zidentyfikowali główną metodę transmisji zakażenia koronawirusem

Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych ustalili, że koronawirus SARS-CoV-2 jest przenoszony głównie przez aerozole w powietrzu, a nie przez powierzchnie płaskie. Zostało to ogłoszone w artykule opublikowanym w czasopiśmie Annals of Internal Medicine.

Amerykańscy eksperci twierdzą, że zdobyli dowody przedstawione w opisach przypadków dotyczących choroby koronawirusowej, wskazujące, że dominującą formą zarażeń SARS-CoV-2 jest transmisja oddechowa. Kluczowymi czynnikami przenoszenia jest bliskość zakażonych osób i słaba wentylacja.

 

Jednak eksperci zaznaczają, że ta transmisja wirusa jest najskuteczniejsza w bardzo krótkim okresie czasu. Zauważono, że najwięcej cząstek koronawirusa obserwuje się u osób zakażonych dzień przed pojawieniem się pierwszych objawów. Następnie w ciągu tygodnia ich liczba stopniowo maleje, a wraz z tym maleje teźż szansa na zakażenie innych.

 

Nie poinformowano niestety jak się to ma w stosunku do tak zwanych "chorych bezobjawowo", którzy rzekomo zarażają mówiąc. To przecież z tego powodu w maskach dusi się w tej chwili wiele miliardów ludzi na całym świecie. Inną kwestią jest to w jaki sposób te maski pomagają, pomijając już kwestię tego jak bardzo szkodzą używających je ludziom. W obliczu tych ustaleń nawet zakażony u którego rozwinęły się jakieś objawy, zaraża w ograniczonym zakresie a co dopiero mityczni "bezobjawowi".

 

Naukowcy doszli do wniosku, że najgroźniejsze z punktu widzenia zakaźności są osoby, u których choroba jest dopiero na wczesnym etapie. Nie sposób oczywiście wykryć stadium choroby za pomocą nienadającego się do badań przesiewowych testu RT PCR, któy jest podstawową metodą identyfikowania przypadków koronawirusa. Czyli jako zakażonego wykryć można również ozdrowieńców w których organizmach fragmenty wirusa wzmacniane testem, mogą pozostawać przez kilka miesięcy. To właśnie dlatego w Polsce odstąpiono od robienia testów po kwarantannie, ponieważ niektórzy pozostawali na niej nawet przez kilka miesięcy, co było oczywistym absurdem.

 

 

 

 

Prawdopodobnie SARS-CoV-2 może blokować sygnały bólu

Wyobraź sobie śmiertelnego wirusa, który uodparnia Cię na ból, a zanim zdasz sobie sprawę, że jesteś zarażony, będzie za późno. Ostatnie odkrycia naukowców sugerują, że tak może działać koronawirus, tłumacząc jego niewiarygodnie szybkie rozprzestrzenianie się po całej planecie i przytłaczającą liczbę ofiar, która przekroczyła już milion.

 

Jak dotąd wszystkie badania nad SARS-CoV-2 , czyli koronawirusem wywołującym Covid-19, skupiały się na tym, jak wirus atakuje komórki za pomocą białka ACE2. Jednak, jak się ostatnio okazało, istnieje inny sposób przedostania się wirusa do komórek, który pozwala mu zainfekować układ nerwowy i uodpornić ofiary na ból.

 

Rajesh Hannah, profesor farmakologii na Uniwersytecie Arizony, bada, w jaki sposób sygnały bólowe są generowane w komórkach, które są następnie przekazywane do mózgu i powodują, że odczuwamy ból. Hannah zwróciła uwagę na wyniki dwóch badań, które dowiodły, że białka kolców na powierzchni SARS-CoV-2 wiążą się z białkiem neuropiliny-1 i mogą je wykorzystać do przedostania się do komórek wraz z białkiem ACE2.

 

W normalnych warunkach neuropilina-1 kontroluje wzrost naczyń krwionośnych oraz wzrost i witalność neuronów, ale wiążąc się z naturalnym białkiem VEGF-A (czynnik wzrostu śródbłonka naczyniowego A), pobudza sygnały bólowe w komórkach, które są przekazywane przez rdzeń kręgowy do mózgu i powodują uczucie bólu. Jednocześnie wiadomo, że w próbkach biologicznych pacjentów z Covid-19 aktywność neuropiliny-1 jest zwiększona, podobnie jak w neuronach odczuwających ból w modelach zwierzęcych.

 

W badaniach laboratoryjnych z wykorzystaniem neuronów zespół Hannah odkrył, że wiązanie białek kolców SARS-CoV-2 z neuropiliną-1 zmniejsza intensywność sygnałów bólowych, co oznacza, że może ona również działać uśmierzająco na ból u ludzi. Neuropilina-1 blokuje białko VEGF-A, hamując w ten sposób wrażliwość neuronów na sygnały bólu i obniżając próg bólu.

 

Dalsze badanie struktury receptorów neuropiliny-1 pomoże opracować leki ukierunkowane na to ważne białko, które pomoże poradzić sobie nie tylko z Covid-19, ale także z chorobami takimi jak rak.

 

Naukowcy odkryli sposób na ochronę przed jaskrą

Naukowcy przedstawili pierwsze dowody na to, że część pacjentów ze zwiększonym ciśnieniem wewnątrzgałkowym, które powinno prowadzić do rozwoju jaskry, posiada mechanizm chroniący przed tą chorobą. Otwiera to nowe możliwości w leczeniu jaskry, która jest uważana za główną przyczynę nieodwracalnej ślepoty.

 

Jaskra charakteryzuje się postępującą utratą neuronów siatkówki, która stopniowo prowadzi do ślepoty. Pomimo nowoczesnych metod leczenia około 15% pacjentów traci wzrok, a około 40% całkowicie traci wzrok na jedno oko. Badając nowe potencjalne strategie leczenia jaskry, naukowcy ze Stanów Zjednoczonych i Danii zaczęli badać cechy u pacjentów z nadciśnieniem ocznym. Praca opublikowana na stronie Louisiana State University.

 

W tej grupie pacjentów pomimo nadciśnienia ocznego, gdy wzrasta ciśnienie wewnątrzgałkowe, nie rozwija się neurodegeneracja jaskrowa. Naukowcy odkryli, że mają zwiększoną obronę przeciwutleniającą i wyższy poziom przeciwzapalnych cząsteczek omega-3.

 

Kwasy tłuszczowe omega-3 zapewniają ochronę antyoksydacyjną, a co za tym idzie, potencjalną odporność na rozwój podwyższonego ciśnienia wewnątrzgałkowego i neurodegeneracji jaskry, zmniejszając ogólnoustrojowy stres oksydacyjny.

„Badanie wskazuje na kwasy tłuszczowe omega-3 jako potencjalny biomarker diagnostyczny i nowe leczenie zapobiegające neurodegeneracji jaskry” - powiedział współautor badania Nicholas Bazan.

Jak dotąd naukowcy nie ogłosili żadnych konkretnych opcji leczenia i profilaktyki jaskry, które uważają za najbardziej skuteczne.

 

WHO będzie testować naturalne leki ziołowe na koronawirusa

Poszukiwania skutecznego i bezpiecznego leku na koronawirusa trwają na całym świecie. Podczas gdy koncerny farmaceutyczne aktywnie pracują nad szczepionkami, Światowa Organizacja Zdrowia postanowiła dać szansę medycynie naturalnej.

 

W sobotę, organizacja WHO zatwierdziła protokół III fazy badań klinicznych z wykorzystaniem afrykańskich leków ziołowych jako potencjalnych metod leczenia koronawirusa i innych współczesnych chorób. Podobne badania z zastosowaniem ziołolecznictwa prowadzone są również w Azji, Europie, Ameryce Północnej i Południowej.

 

Testy odbywają się we współpracy z Afrykańskim Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób oraz Komisją Spraw Społecznych Unii Afrykańskiej. Jeśli opracowany lek ziołowy okaże się bezpieczny i skuteczny na koronawirusa, WHO zleci jego produkcję na dużą skalę.

 

Warto dodać, że jeszcze kilka miesięcy temu, Madagaskar postanowił walczyć z koronawirusem z pomocą herbaty na bazie bylicy rocznej (Artemisia annua) – rośliny o potwierdzonej skuteczności w leczeniu malarii. Co więcej, zaczęto sprzedawać „lek” do kilku innych krajów, głównie w Afryce. Początkowo naukowcy na świecie głównie krytykowali działania rządu na Madagaskarze i uznawali je za co najmniej bezskuteczne, a w najgorszym przypadku za niebezpieczne, lecz teraz sami prowadzą badania nad wykorzystaniem ziołolecznictwa.

 

Na początku 2020 roku, gdy wybuchła pandemia, naukowcy byli niemal pewni, że najwięcej zakażeń i zgonów spowodowanych koronawirusem będzie właśnie w Afryce, gdzie dostęp do opieki medycznej jest mocno ograniczony. Jednak teraz zastanawiają się, dlaczego w Afryce jest znacznie mniej zachorowań i zgonów niż na innych kontynentach.

 

Wielka Brytania będzie celowo zarażać koronawirusem, aby przetestować nową szczepionkę

W Wielkiej Brytanii, prace nad nową szczepionką na koronawirusa wchodzą w decydującą fazę. W ramach badań finansowanych przez rząd, ochotnicy będą otrzymywać eksperymentalną szczepionkę, po czym zostaną wystawieni na koronawirusa, aby sprawdzić jego skuteczność.

 

Naukowcy uważają, że osoby młode i zdrowe znajdują się w najniższej grupie ryzyka, dlatego to właśnie te osoby powinny być królikami doświadczalnymi. Eksperyment powinien w stosunkowo bardzo krótkim czasie dostarczyć konkretnych odpowiedzi na temat skuteczności szczepionki, która znajduje się w zaawansowanym stadium rozwoju.

 

Badanie rozpocznie się w styczniu 2021 roku w ośrodku kwarantannowym we wschodnim Londynie. Rząd Wielkiej Brytanii musi najpierw zezwolić na prowadzenie tego typu testów. Jednak jeszcze wcześniej, naukowcy muszą znaleźć młodych ochotników, którzy otrzymają eksperymentalną szczepionkę, po czym zostaną wystawieni na działanie koronawirusa wywołującego chorobę COVID-19 w kontrolowanym środowisku i zgodzą poddać się ścisłej kwarantannie na okres jednego miesiąca.

Wielka Brytania jako pierwsza na świecie przeprowadzi taki eksperyment. Wkrótce, Stany Zjednoczone również zaczną szukać ochotników do przetestowania własnej szczepionki. Co ciekawe, brytyjskie media donoszą, że wielu młodych ludzi jest gotowych poświęcić się dla tych eksperymentów.

 

W Wielkiej Brytanii odnotowuje się ostatnio wyraźny wzrost zakażeń na koronawirusa. Władze zaostrzyły restrykcje i zaleciły, aby w miarę możliwości powrócić do pracy zdalnej. Obecnie nie wyklucza się drugiego lockdownu. Czy to samo będzie czekać Polskę?

 

SARS-CoV-2 może wywoływać chorobę Parkinsona

Zespół neuronaukowców z Australii ostrzega, że w wyniku pandemii koronawirusa może nas czekać niezauważalna fala chorób neurodegeneracyjnych. Spekulują, że wirus SARS-CoV-2 może zwiększać ryzyko rozwoju choroby Parkinsona. Naukowcy zauważają, że kiedyś wirus hiszpańskiej grypy po kilku latach doprowadził do prawie trzykrotnego wzrostu liczby przypadków choroby Parkinsona.

Choroba Parkinsona charakteryzuje się stopniową śmiercią neuronów dopaminowych w zwojach podstawy mózgu. Przyczyna tej choroby nie została jeszcze ustalona, ale większość badaczy zgadza się, że choroba jest wynikiem wielu czynników genetycznych i wpływów środowiskowych.

 

Naukowcy przedstawili „hipotezę podwójnego uderzenia”, aby wyjaśnić, jak pozornie niezwiązane ze sobą czynniki kumulują się i prowadzą do wystąpienia choroby Parkinsona. Sugerują, że początkowa infekcja wirusowa może powodować zapalenie neuronów, przygotowując mózg do nadmiernej reakcji na kolejne zdarzenie neurologiczne.

 

Może to być wszystko, od kolejnej infekcji wirusowej po narażenie na pestycydy lub naturalne starzenie się. Drugi wstrząs powoduje nieprawidłową odpowiedź neuronalną, po której następuje neurodegeneracja. Ostatecznie jest ona przyczyną choroby Parkinsona.

 

Naukowcy z Flory Institute zwrócili uwagę na rosnącą liczbę artykułów wskazujących, że SARS-CoV-2 jest wirusem neurotropowym, to znaczy ma zdolność atakowania tkanki mózgowej. Oznacza to, że może działać jako pierwszy impuls, zwiększając ryzyko wystąpienia choroby Parkinsona.

 

Ponadto naukowcy przytaczają dane dotyczące hiszpańskiej grypy z 1918 r. jako dowód na hipotezę podwójnego wpływu. Następnie, pięć lat po zakończeniu pandemii, liczba zarejestrowanych przypadków choroby Parkinsona prawie się potroiła.

 

I chociaż jest zbyt wcześnie, aby oszacować wielkość wzrostu prawdopodobieństwa wybuchu tej choroby neurodegeneracyjnej i nie ma dowodów na to, że SASR-CoV-2 może bezpośrednio powodować chorobę Parkinsona, naukowcy wyrażają zaniepokojenie, że liczba przypadków może znacznie wzrosnąć w nadchodzących latach. To już najszybciej rozwijająca się choroba neurologiczna. W ciągu ostatnich dwudziestu lat liczba pacjentów wzrosła z trzech do sześciu milionów.

 

 

Odszkodowanie za błąd medyczny – kiedy możemy liczyć na zadośćuczynienie?

Wszelkie zawinione działania, które prowadzą do narażenia pacjenta przebywającego pod opieką placówki medycznej na niebezpieczeństwo i powodujące powstanie u niego uszczerbku na zdrowiu, dają możliwość ubiegania się o odszkodowanie za błędy medyczne.

Błąd medyczny może powstać nie tylko z winy lekarza, ale wszystkich pracowników placówki medycznej, która opiekuje się pacjentem. Błąd lekarski dotyczy tylko i wyłącznie pracy lekarza.

Jak wiemy personel medyczny to ludzie, do których mamy zaufanie. To im powierzamy swoje zdrowie i życie, wierzymy, że zalecone i wykonane przez nich zabiegi, operacje, leczenie lekami pozwolą na rozwiązanie istotnego problemu chorobowego.

Aby można było mówić o wystąpieniu błędu medycznego - muszą łącznie wystąpić elementy, będące jednocześnie przesłankami dochodzenia odpowiedzialności odszkodowawczej. Po pierwsze działanie lub zaniechanie niezgodne z aktualnym i powszechnie uznanym stanem wiedzy w zakresie medycyny.

Po drugie wina nieumyślna sprawcy będącego osobą wykonującą zawód medyczny. Po trzecie szkoda pacjenta, jego śmierć, trwały uszczerbek na zdrowiu. Po czwarte związek przyczynowy pomiędzy zaistniałym błędem, a szkodą pacjenta.

Problem polega jednak na tym, że to na poszkodowanym pacjencie spoczywa obowiązek wykazania, że zaistniały wszystkie powyższe przesłanki. To pacjent musi udowodnić, że doszło do błędu medycznego.

Błąd medyczny – jakie odszkodowanie

Osobie, która poniosła szkodę na skutek błędu medycznego przysługują przewidziane prawem roszczenia:

  • Zadośćuczynienie za krzywdę czyli taka kwota pieniężna, która ma na celu wynagrodzić poszkodowanemu doznane krzywdy, ból i cierpienie. Wysokość tego roszczenia ustalana jest zawsze indywidualnie w oparciu o okoliczności towarzyszące zdarzeniu.
  • Odszkodowanie, czyli taka kwota pieniężna , która ma zrekompensować pokrzywdzonemu poniesione przez niego straty tj.: koszty zabiegów medycznych, konsultacji lekarskich, rehabilitacji, zakup leków czy specjalistycznego sprzętu rehabilitacyjnego, dojazdy do placówek medycznych, transport medyczny czy specjalistyczna żywność. Ogólnie rzecz ujmując wszystkie udokumentowane wydatki dokonane w związku zaistniałym zdarzeniem.
  • Renta czyli okresowe świadczenie wypłacane w celu pokrycia dodatkowych kosztów, jakie w wyniku błędu medycznego musi regularnie ponosić osoba pokrzywdzona. Renta może również zrekompensować utratę możliwości zarobkowych
  • Ustalenie odpowiedzialności na przyszłość czyli roszczenie, które przysługuje wtedy kiedy na moment orzekania trudno jednoznacznie ocenić, czy na skutek błędu medycznego w przyszłości stan poszkodowanego nie pogorszy się.
  • Odsetki ustawowe od poszczególnych żądanych przez poszkodowanego kwot.

Błąd medyczny- to sprawa dla prawnika od błędów medycznych

Jak wcześniej napisaliśmy, to pacjent musi udowodnić, że doszło do błędu medycznego. Pacjent nie musi być jednak osamotniony w walce o odszkodowanie za błąd medyczny. Wśród wielu prawników znajduje się zaledwie kilku, którzy specjalizują się w sprawach błędów medycznych. Taki prawnik od błędów medycznych, wstępnie oceni czy w ogóle doszło do błędu medycznego, a jeżeli tak to jak wysokie odszkodowanie za błąd medyczny można uzyskać.

Błąd medyczny – kancelaria od błędów medycznych receptą na wygrane odszkodowanie

Wśród kancelarii od błędów medycznych należy wyróżnić wiodącą kancelarię z Wrocławia. Wrocławska kancelaria od błędów medycznych w pierwszej kolejności sprawdza, czy rzeczywiście doszło do błędu medycznego i czy roszczenie i odszkodowanie za błąd medyczny nie uległo przedawnieniu. Zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego przedawnienie tego roszczenia nie może skończyć się wcześniej niż z upływem trzech lat od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i osobie zobowiązanej do jej naprawienia. Okres ten może być wydłużony do 10 lat. 

Jeżeli błąd medyczny wypełnił znamiona przestępstwa, roszczenie  o odszkodowanie za błąd medyczny przedawni się z upływem dwudziestu lat od dnia popełnienia przestępstwa – błędu medycznego.

Jeżeli poszkodowany jest małoletni, jego roszczenia nie mogą przedawnić się wcześniej, niż  z upływem dwóch lat od uzyskania przez tą osobę pełnoletności.

Prawnik od błędów medycznych zgromadzi niezbędne dokumenty medyczne, w razie potrzeby występując w imieniu klienta do podmiotów leczniczych o jej udostępnienie. Dalej prawnik ustala zakres niezbędnych w sprawie opinii biegłych, by w końcu przystąpić do negocjacji ze sprawcą błędu lub jego ubezpieczycielem zmierzając do polubownego zakończenia sprawy.

Jeżeli sprawca lub likwidator szkody nie wyraża woli zakończenia procesu likwidacji przedmiotowej sprawy w formie ugody wtedy kancelaria od błędów medycznych sporządza i wnosi pozew do sądu o odszkodowanie i zadośćuczynienie za błąd medyczny.

Odszkodowanie za błąd medycznych – wysokość odszkodowania

Ponieważ sprawy o odszkodowanie i zadośćuczynienie za błędy medyczne są skomplikowane i wymagają dużej wiedzy, przygotowania merytorycznego, a obowiązujący w Polsce model postępowania wymaga od osoby dochodzącej roszczeń aktywności dowodowej i sprawnego poruszania się w gąszczu przepisów i procedury cywilnej dlatego najlepiej wybrać profesjonalną Kancelarię.

Wysokość odszkodowania za błąd medyczny uzależniona jest od rodzaju błędu i uszczerbku na zdrowiu poszkodowanego pacjenta. Jednak odszkodowanie za błąd medyczny jest wielokrotnie wyższe niż typowe odszkodowanie za wypadek samochodowy. Jego wysokość może sięgać nawet kilku milionów złotych. Takie kwoty odszkodowania za błąd medyczny można uzyskać jedynie mając wsparcie, które daje kancelaria od błędów medycznych.

Ustalono, że w XXI wieku seniorzy starzeją się wolniej

Nowe badanie przeprowadzone przez fińskich naukowców sugeruje, że obecnie zdolności funkcjonalne osób starszych znacznie się poprawiły w porównaniu do tego co było standardem jeszcze kilkadziesiąt lat temu.

Naukowcy mierzyli różne stopnie sprawności i inteligencji u osób w wieku 75-80 lat i porównali je z wynikami osób starszych w tym samym wieku, które żyły w latach 90. Zdaniem ekspertów, tego rodzaju badania wieku na świecie nie były wcześniej prowadzone.

 

W rezultacie wśród mężczyzn i kobiet wzięto pod uwagę następujące parametry - siłę mięśni, szybkość chodzenia, szybkość reakcji, płynność, logika i pamięć robocza. Okazało się, że w tym zakresie wyniki dzisiejszych seniorów są znacznie lepsze niż u tych w tym samym wieku, którzy urodzili się wcześniej.

 

Wyjaśniając wyniki, naukowcy twierdzą, że lepsza siła mięśni i szybkość chodzenia u współczesnych osób starszych można przypisać zwiększonemu rozmiarowi ciała i większej aktywności fizycznej, podczas gdy lepsze zdolności poznawcze wskazują na dłuższą edukację. 

 

Oprócz tego wśród czynników pozytywnie wpływających na możliwości funkcjonalne osób starszych badacze wymieniają poprawę opieki zdrowotnej i szkolnictwa, a takę poprawę warunków pracy, odżywiania i higieny.

Naukowcy odkryli przeciwciało, które skutecznie zabija koronawirusa

Badania prowadzone w szkole medycznej amerykańskiego Uniwersytetu w Pittsburghu przyniosły przełom. Naukowcy wyizolowali przeciwciało, które całkowicie neutralizuje koronawirusa SARS-CoV-2. Składnik przeciwciała wykorzystano już do opracowania leku do potencjalnego zastosowania terapeutycznego i profilaktycznego przeciwko koronawirusowi.

 

Odkryte przeciwciało to najmniejsza jak dotąd biologiczna cząsteczka – jest 10 razy mniejsza od pełnowymiarowego przeciwciała. Odnaleziono ją wśród ponad 100 miliardów potencjalnych kandydatów przy użyciu białka SARS-CoV-2 jako przynęty. Testy potwierdziły, że lek Ab8, który opracowano na bazie przeciwciała, jest bezpieczny i wysoce skuteczny w zapobieganiu oraz leczeniu zakażeń SARS-CoV-2 u myszy i chomików.

Niewielki rozmiar przeciwciała daje istotne korzyści. Przede wszystkim zwiększa potencjał dyfuzji w tkankach, co przekłada się na większą skuteczność w neutralizowaniu koronawirusa. Nowy lek może być podawany drogami alternatywnymi, np. poprzez inhalację lub podskórnie. Co więcej, przeciwciała nie wiążą się z ludzkimi komórkami, a zatem lek nie będzie wywoływał negatywnych skutków ubocznych.

 

Ze względu na duży potencjał w leczeniu i zapobieganiu zakażeniu koronawirusem SARS-CoV-2, nowo powstała firma Abound Bio, wspierana przez Szkołę Medyczną Uniwersytetu w Pittsburghu, wydała licencję na prowadzenie globalnych badań nad nowym lekiem. Pierwsze badania kliniczne na ludziach mogą rozpocząć się na początku 2021 roku po uzyskaniu zgody od Agencji Żywności i Leków (FDA) i powinny przebiec znacznie szybciej, niż w przypadku testów szczepionek.