Listopad 2020

Aż 15 procent ofiar koronawirusa na całym świecie przypisuje się zanieczyszczeniu powietrza

Około 15% ofiar COVID-19 jest związanych z zanieczyszczeniem powietrza. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku krajów Azji Wschodniej i Europy, piszą naukowcy z Cardiovascular Research.

Kiedy ludzie oddychają zanieczyszczonym powietrzem, maleńkie cząsteczki z niego przenikają przez płuca do naczyń krwionośnych, powodując stan zapalny i stres komórkowy. W rezultacie wewnętrzna powierzchnia tętnic jest uszkodzona, zwężają się i tracą elastyczność. Coś podobnego dzieje się, gdy koronawirus przenika tą samą drogą.

 

Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) około 7 milionów ludzi umiera każdego roku z powodu zanieczyszczenia powietrza różnymi szkodliwymi substancjami. Wielu badaczy uważa, że ​​w rzeczywistości liczba zgonów może być zauważalnie wyższa. Naukowcy nie doszli jeszcze do jednego wniosku, które rodzaje zanieczyszczeń powietrza są szczególnie niebezpieczne dla zdrowia ludzi i zwierząt.

 

Eksperci zastanawiali się, jak duże zanieczyszczenie powietrza wpływa na przebieg zakażenia koronawirusem. W tym celu porównali mapy satelitarne rozpowszechnienia aerozoli w powietrzu głównych miast na świecie z częstotliwością śmierci ich mieszkańców z powodu COVID-19 w pierwszej połowie 2020 roku. W tym celu obliczyli, ile cząstek aerozolu i mikrokropel smogu dostaje się do płuc mieszkańców tych miast i jak ich przenikanie do układu oddechowego może wpływać na prawdopodobieństwo wystąpienia zapalenia. 

 

Lekarze wykorzystali te dane do obliczenia odsetka ofiar COVID-19, na których śmierć wpłynęło zanieczyszczenie powietrza. Okazało się, że wpływ ten był dość duży: np. W Czechach zanieczyszczenie powietrza wiązało się z około 29% zgonów z powodu COVID-19, a w Chinach, Niemczech, Szwajcarii i Belgii od 20 do 25%. W miastach Azji Wschodniej i Południowej wskaźnik ten był jeszcze wyższy i sięgał 35-40%. Najniższe wskaźniki zaobserwowano w Nowej Zelandii, Australii i Izraelu, tam było to odpowiednio 1%, 3% i 6% zgonów z powodu COVID-19, które mogą być związane z zanieczyszczeniem powietrza. 

 

Badania pokazują, że aerozole i cząsteczki zanieczyszczeń, zwiększają aktywność receptorów ACE2 na powierzchni komórek płucnych, które nowy typ koronawirusa wykorzystuje do dostania się do komórek. Dlatego można powiedzieć, że zanieczyszczenie powietrza podwaja ryzyko dla zdrowia człowieka, uszkadzając tkanki płuc i powodując ich więszą podatność na ataki wirusów.

 

Tabletki z większą dawką paracetamolu zwiększają ryzyko zatrucia

Paracetamol to jeden z najpopularniejszych leków przeciwbólowych na świecie. Jest to również jeden z najbezpieczniejszych leków, przeznaczonych do krótkotrwałego uśmierzania bólu, ale tylko pod warunkiem, że nie zostanie przekroczona zalecana dzienna dawka. Paracetamol jest dostępny bez recepty i może występować w tabletkach w dawkach nawet do 1000 mg, które znacznie zwiększają ryzyko przedawkowania i zatrucia.

 

Zalecana maksymalna dzienna dawka paracetamolu dla osób dorosłych wynosi 4000 miligramów. W przypadku przedawkowania, paracetamol może powodować ciężkie zatrucie, prowadzić do niewydolności wątroby, a nawet przeszczepu tego organu.

 

Choć paracetamol nie jest skuteczny u wszystkich pacjentów i nie pomaga na wszystkie rodzaje bólu, lek ten jest bardzo często stosowany, a gdy nie przynosi ulgi, pojawia się ryzyko przedawkowania. Jak wynika z najnowszych badań, dostęp do tabletek zawierających większe dawki paracetamolu przekłada się na znacznie większe ryzyko zatrucia, niż w przypadku tabletek o mniejszych dawkach.

 

W Szwajcarii, tabletki z dawką 1000 miligramów paracetamolu stały się dostępne od października 2003 roku i natychmiast zyskały na popularności. Już w 2005 roku, tabletki z dawką 1000 miligramów paracetamolu zaczęły sprzedać się lepiej niż tabletki zawierające 500 miligramów tego leku, a dziś ich sprzedaż jest wyższa aż dziesięciokrotnie.

Naukowcy z Politechniki Federalnej w Zurychu przeanalizowali dane dotyczące sprzedaży, udostępnione przez szwajcarskie stowarzyszenie farmaceutów Pharmasuisse oraz dane pochodzące z centrum kontroli zatruć Tox Info Suisse, które dotyczą przypadków zatruć z okresu przed i po wprowadzeniu na rynek tabletek z dawką 1000 miligramów paracetamolu. Jak się okazało, po 2005 roku nastąpił 40-procentowy wzrost przypadków zatruć w ciągu zaledwie trzech lat, tj. z 561 przypadków w 2005 roku do 786 w 2008 roku. W kolejnych latach, liczba przypadków zatruć stale rosła, a w 2018 roku odnotowano aż 1 188 przypadków.

 

Badania nie pozostawiają żadnych wątpliwości – dostęp do większych dawek paracetamolu przyczynił się do zwiększenia ryzyka zatrucia. Andrea Burden, profesor farmakoepidemiologii twierdzi, że opakowania zawierające 1000 mg paracetamolu powinny zawierać mniejszą ilość tabletek, natomiast lekarze powinni przepisywać tabletki o mniejszych dawkach. Poza tym, ważne jest edukowanie społeczeństwa w kwestii przyjmowania leków.

 

Pacjenci z COVID-19 doświadczają dziwnych nieprawidłowości w mózgu

Po zbadaniu wyników setek encefalogramów pacjentów cierpiących na chorobę COVID-19 wywoływaną przez koronawirusa lekarze ujawnili bardzo niebezpieczne powikłania - u wielu z nich wystąpiły patologie mózgu.

Co jakiś czas słyszymy o nowych skutkach ubocznych zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Cierpią również ci, którzy skutecznie pokonali tę chorobę. Wśród wielu poważnych objawów choroby COVID-19 najnowsze to dziwne zmiany neurologiczne, których doświadcza wielu pacjentów.

 

Nagła utrata węchu i smaku była jednym z pierwszych nietypowych objawów zgłaszanych przez pacjentów z COVID-19. Ponadto lekarze opisywali przypadki udarów, drgawek i rozwoju obrzęku mózgu, czyli zapalenia mózgu. Według raportów lekarzy, niektórzy pacjenci, u których zdiagnozowano COVID-19, doświadczają również dezorientacji, zawrotów głowy i trudności z koncentracją.

 

Przez kilka miesięcy lekarze próbowali zrozumieć, jak wirus wpływa na ludzki mózg, ale nie potrafili w pełni wyjaśnić mechanizmu jego działania. Podsumowując ogromną ilość rozbieżnych danych, dwóch neurologów przeanalizowało badania o tym, w jaki sposób COVID-19 zaburza wzorce normalnego funkcjonowania mózgu.

 

Główny nacisk położono na badanie elektroencefalogramów, które rejestrują aktywność elektryczną w różnych częściach ludzkiego mózgu, zwykle za pomocą elektrod umieszczonych na skórze głowy. Spośród 420 pacjentów, u których zarejestrowano podstawę EEG, najczęstszą przyczyną badania była zmiana stanu psychicznego. Około 2/3 badanych doświadczyło majaczenia, śpiączki lub otępienia.

 

Blisko 30% pacjentów doświadczyło napadu padaczkowego, który skłonił ich lekarza do wykonania EEG. Niektórzy pacjenci mieli problemy z mową, podczas gdy inni mieli nagłe zatrzymanie akcji serca, które mogło zakłócić przepływ krwi do mózgu. Skany EEG pacjentów wykazały szereg nieprawidłowości w czynności mózgu, w tym pewne rytmiczne wzorce i epileptyczne wybuchy aktywności. Najczęstszą anomalią był tzw. „rozproszone spowolnienie”, czyli ogólne spowolnienie fal mózgowych, wskazujące na dysfunkcję aktywności mózgu.

 

W przypadku COVID zaburzenie to może być wynikiem rozległego zapalenia, gdyż organizm wzmacnia swoją odpowiedź immunologiczną. Inną możliwą przyczyną jest zmniejszony dopływ krwi do mózgu, jeśli serce i płuca są słabe. Jeśli chodzi o efekty miejscowe, jedna trzecia wszystkich stwierdzonych nieprawidłowości dotyczyła płata czołowego, części mózgu odpowiedzialnej za logiczne myślenie i podejmowanie decyzji. Płat czołowy pomaga nam również regulować emocje, kontrolować nasze zachowanie oraz wpływa na uczenie się i koncentrację.

 

Najnowsza szczepionka na koronawirusa uzyskała unikalne wyniki na testach

Testy szczepionki na myszach i naczelnych wykazały niezwykle wysoki poziom tworzenia się przeciwciał neutralizujących, tj. dziesięć razy wyższy niż u osób, które miały COVID-19. Ponadto szczepionka wykazała dobrą odporność komórkową i zdolność ochrony przed zmutowanym wirusem SARS-CoV-2. Stosowanie szczepionki jest możliwe w małej dawce, a przechowywanie nie wymaga określonych warunków temperaturowych. Szczepionka jest obecnie przygotowywana do badań klinicznych.

 

Opracowanie szczepionki należy do naukowców z University of Washington w Seattle. Eksperymenty wykazały, że po szczepieniu poziom przeciwciał neutralizujących był dziesięciokrotnie wyższy niż u pacjentów po COVID-19. Jednocześnie dawka była sześciokrotnie niższa niż w przypadku konwencjonalnych szczepionek. Nowa szczepionka ma inne zalety.

 

Zatem testowanie szczepionki na naczelnych wykazało wytwarzanie przeciwciał, które są skierowane przeciwko różnym częściom białka wypustek SARS-CoV-2. Oznacza to, że szczepionka może zapewnić ochronę przed zmutowanymi szczepami SARS-CoV-2. Innym ważnym wynikiem jest rozwój odpowiedzi komórkowej na SARS-CoV-2, która może mieć kluczowe znaczenie dla tworzenia pamięci immunologicznej i stabilności szczepionki.

 

Szczepionka składa się z nanocząsteczek białka, które zawierają sześćdziesiąt kopii domeny wiążącej receptor białka kolca. Jak wyjaśniają naukowcy, struktura molekularna szczepionki naśladuje strukturę wirusa, co wyjaśnia jego zdolność do wywoływania silnej odpowiedzi immunologicznej.

 

Naukowcy na całym świecie opracowują obecnie setki szczepionek, z których niektóre muszą być używane w dużych dawkach, inne wymagają skomplikowanej produkcji, a niektóre muszą być przechowywane w lodówce. Eksperymentalna szczepionka rozwiązuje wszystkie trzy problemy jednocześnie, czyniąc potencjalne masowe szczepienia łatwiejszymi i tańszymi. Naukowcy planują teraz uruchomienie pilotażowych badań klinicznych.

 

Tymczasem główne potencjalne szczepionki przeciwko SARS-CoV-2 są już w końcowej fazie badań klinicznych, po których można je zastosować do uodpornienia populacji. Amerykańscy naukowcy odkryli dla niektórych z nich nową przeszkodę. Powiedzieli, że cztery szczepionki, w tym rosyjski Sputnik V, mogą zwiększyć podatność na HIV.

 

Amerykańscy biolodzy odkryli nową śmiertelną chorobę zabijającą mężczyzn

Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych odkryli śmiertelną chorobę nieznaną dotąd społeczności naukowej u przedstawicieli męskiej części ludzkości. Według nich 40% pacjentów zmarło z tego powodu, z których wielu nie zareagowało na żadne metody leczenia. 

Niedawno odkrytą chorobę nazwano zespołem VEXAS. Na liście jego objawów eksperci umieścili skrzepy krwi, niewyjaśnioną gorączkę, a także zapalenie naczyń krwionośnych, tkanki chrzęstnej i płucnej. Wszystko to może negatywnie wpływać na ważne narządy i prowadzić do śmierci.

 

Naukowcy przeanalizowali dane od pacjentów z podobnymi objawami. W rezultacie znaleźli mutację w genie UBA1 u mężczyzn. Tym samym eksperci odkryli nową chorobę genetyczną, którą nazwali zespołem VEXAS.

 

W tej chwili naukowcy znaleźli tylko 50 osób z tą chorobą. Specjaliści uważają jednak, że rzeczywista liczba pacjentów z tym syndromem jest znacznie wyższa. Odkrycie pozwoli specjalistom na dobranie odpowiedniego leczenia dla pacjentów ze słabo poznanymi i rzadkimi chorobami. Jest prawdopodobne, że tacy pacjenci otrzymają przeszczep szpiku kostnego lub terapię genową.

Statyny zmniejszają śmiertelność z powodu COVID-19 o jedną czwartą

Obserwacje wykazały, że statyny zapobiegają jednemu na cztery zgony w szpitalach wypełnionych starszymi pacjentami z koronawirusem. Największy wpływ na ciężko chorych pacjentów mają statyny, dlatego, jak zauważają lekarze, niezwykle ważne jest, aby nie przerywać ich przyjmowania na tle zakażenia koronawirusem.

 

Statyny są przepisywane w celu obniżenia poziomu cholesterolu we krwi. Szacuje się, że jedna na cztery osoby na świecie przyjmuje te leki. Biorąc pod uwagę wyniki wcześniejszych badań, że statyny zmniejszają ryzyko śmiertelności z powodu COVID-19, naukowcy z Hiszpanii zdecydowali się przeprowadzić randomizowane badanie, w którym suplementację statyn (w profilaktyce chorób układu krążenia) porównano ze standardową terapią.

 

Zespół ocenił dane od 2159 osób o średniej wieku 67 lat z 19 szpitali w Katalonii w okresie od marca do maja 2020 r. W każdej grupie pacjentów dobierano według płci, wieku i wcześniejszej historii medycznej.

 

Przyjmowanie statyn zmniejszyło ryzyko śmiertelności o 22%, a jeśli terapia była kontynuowana po hospitalizacji, odsetek ten sięgał 25%.

„Wyniki pokazują, że statyny znacznie zmniejszają śmiertelność z powodu COVID-19 i nie powinny być przepisywane w celu zaprzestania przyjmowania tych leków w przypadku zakażenia koronawirusem” - skomentowali autorzy pracy.

Podczas pandemii niektórzy lekarze lub sami pacjenci zdecydowali się zaprzestać stosowania statyn, wierząc, że leki mogą pogorszyć stan w przypadku COVID-19. Z drugiej strony wyniki pokazują, że wycofanie leku może zwiększyć prawdopodobieństwo poważniejszych powikłań. Autorzy badania podkreślają, że „strach przed pandemią nie powinien nigdy służyć do wstrzymania leczenia”.

 

Niemcy twierdzą, że testy PCR nie są w stanie wykryć infekcji koronawirusem

Testy RT PCR służące do wykrywania koronawirusa są kontrowersyjne niemal od samego początku politycznej pandemii. Pojawia się coraz więcej sugestii, że racje mieli ci, którzy mówili, że nie można ich używać do liczenia przypadków zarażenia modnym wirusem SARS-CoV-2. Mimo to właśnie na nich oparte są statystyki rzekomych "zachorowań" na koronawirusa jak łaskaw jest twierdzić publicznie minister Adam Niedzielski. Czy główne źródło informacji o zakażeniach jest fałszywe?

 

Niemiecki senacki Departament Zdrowia potwierdził to co wiadomo już od dawna. Testy PCR w rzeczywistości nie są w stanie wykryć infekcji organizmu modnym koronawirusem. Jedyne co można ustalić z ich pomocą to obecność wirusa, ale nie zakażenia. To pozostaje tylko przypuszczeniem, chociaż w wielu przypadkach poprawnym. 

Jak obrazowo przedstawił to znany COVIDowy celebryta dr Paweł Grzesiowski, odnalezienie fragmentu DNA wirusa nie oznacza zachorowania. W trakcie wywiadu radiowego, komentując testy RT PCR, użył on nawet samochodowego porównania stosowanego wcześniej przez znienawidzonego Jerzego Ziębę. Zdaniem dr Grzesiowskiego pozytywny wynik testu RT PCR nie oznacza zachorowania, bo to tak jakby znaleźć śrubkę i powiedzieć, że się znalazło samochód. W pierwowzorze tej wypowiedzi pan Zięba nazywał ów "samochód" Toyotą.

 

Przyczyną takiej nieoczekiwanej wypowiedzi celebryty było zakażenie byłego już ministra zdrowia, Łukasza Szumowskiego. Przypomnijmy, że najpierw znalazł się on na kwarantannie, podczas której został złapany na robieniu zakupów. Potem powiedział, że jego test RT PCR mógł dać fałszywy rezultat. I właśnie w kontekście tej sytuacji wypowiadał się pan Grzesiowski.

 

W Niemczech na pytanie jednego z posłów, czy tak zwany test PCR jest w stanie odróżnić wirusa zdolnego do replikacji od wirusa, który nie jest do tego zdolny specjaliści odpowiedzieli, że NIE. Zatem codziennie raportowana liczba testów i ilości ich pozytywnych wyników, nie mówi nic o skali infekcji w społeczeństwie, ponieważ obecnie nikt nie może powiedzieć, czy i ile infekcji faktycznie występuje. 

 

Testy kosztują ogromne pieniądze, przynoszą miliardy korzyści producentom, ale są zupełnie bezużyteczne w zwalczaniu infekcji. Za to są bardzo skuteczne w rozkręcaniu paranoicznego strachu i w uzasadnianiu potrzeby destrukcji gospodarki w imię walki z wirusem.


 

Chrapanie, a związek dwóch osób

Odpoczynek stanowi bardzo ważny element codziennego życia człowieka i bez niego możemy mieć problemy z normalnym funkcjonowaniem. Nadmierne przemęczenie spowoduje, że nie będzie nam się chciało pracować czy wybrać na siłownię - nie damy również rady opiekować się dzieckiem i skupić na zaplanowaniu ważnego spotkania. Dlatego właśnie od lat podkreśla się, że bez względu na natłok obowiązków domowych i zawodowych – zawsze musimy znaleźć czas na przynajmniej 8 godzin snu w ciągu nocy.

 

Okazuje się jednak, że nawet jeżeli faktycznie próbujemy wprowadzić do swojego życia zwyczaj przesypiania takiej ilości godzin - utrudniać może nam to nasz partner lub partnerka. Chodzi tutaj oczywiście o problem chrapania, który dotyczy bardzo wielu osób i to praktycznie w każdym wieku. Przyczyn może być mnóstwo i niestety bywa tak, że nie jesteśmy w stanie przeprowadzić żadnego zabiegu lub wprowadzić zmian w naszym trybie życia - chrapanie i tak z nami zostanie. Wtedy trzeba przynajmniej spróbować zatroszczyć się o naszych najbliższych, którzy nie powinni z tego powodu całymi dniami chodzić niewyspani.

Wynalazki XXI wieku

Jako że jest to problem powszechny – na rynku dostępne jest dużo ciekawych sposobów na ograniczenie chrapania. Co to może być? Najpopularniejsze są oczywiście specjalne opaski i maski, których sprawdzają się na różne sposoby. Niektóre z nich są mniej zaawansowane technologiczne i mają po prostu wspierać naszą żuchwę w trakcie snu – okazuje się jednak, że czasami już to wystarczy, aby udrożnić drogi oddechowe i przestać chrapać.

Te bardziej profesjonalne sprzęty mają za zadanie monitorować nasz sen i wysyłać delikatne impulsy elektryczne w momencie, gdy faktycznie zaczynamy chrapać. Może brzmieć to dla nas trochę dziwnie, ale są one praktycznie niewyczuwalne – jedynym ich efektem jest to, że wywołują one lekki dyskomfort i sprawia to, że mimowolnie zmieniamy pozycje w trakcie snu. Dzięki temu przestajemy chrapać i w ogóle się przy tym nie budzimy - jednocześnie pozwalając osobie obok nas także kontynuować błogi sen.

Nie ignorujmy chrapania

Dużo osób, które wchodzi w związki, w ogóle nie przejmuje się swoim chrapaniem. Nie jest to wcale takie dziwne, ponieważ w końcu my tego nie słyszymy i często bagatelizujemy pretensje partnera lub partnerki, którzy nie są w stanie się przez nas wyspać. Pamiętajmy jednak o tym, że nie jest to wcale takie proste, ponieważ chrapanie może wiązać się z bezdechem sennym i być faktycznie niebezpieczne dla naszego zdrowia. Jeżeli więc nie chcemy walczyć z nim dla kogoś innego - róbmy to także dla siebie.

Amerykańscy biolodzy odkryli nową śmiertelną chorobę zabijającą mężczyzn

Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych odkryli śmiertelną chorobę nieznaną dotąd społeczności naukowej u przedstawicieli męskiej części ludzkości. Według nich 40% pacjentów zmarło z tego powodu, z których wielu nie zareagowało na żadne metody leczenia. 

Niedawno odkrytą chorobę nazwano zespołem VEXAS. Na liście jego objawów eksperci umieścili skrzepy krwi, niewyjaśnioną gorączkę, a także zapalenie naczyń krwionośnych, tkanki chrzęstnej i płucnej. Wszystko to może negatywnie wpływać na ważne narządy i prowadzić do śmierci.

 

Naukowcy przeanalizowali dane od pacjentów z podobnymi objawami. W rezultacie znaleźli mutację w genie UBA1 u mężczyzn. Tym samym eksperci odkryli nową chorobę genetyczną, którą nazwali zespołem VEXAS.

 

W tej chwili naukowcy znaleźli tylko 50 osób z tą chorobą. Specjaliści uważają jednak, że rzeczywista liczba pacjentów z tym syndromem jest znacznie wyższa. Odkrycie pozwoli specjalistom na dobranie odpowiedniego leczenia dla pacjentów ze słabo poznanymi i rzadkimi chorobami. Jest prawdopodobne, że tacy pacjenci otrzymają przeszczep szpiku kostnego lub terapię genową.

 

 

Poziom witaminy D jest powiązany z IQ nienarodzonego dziecka

Analiza zdolności poznawczych u dzieci wykazała, że wysokie stężenie witaminy D w organizmie matki wpływa pozytywnie na inteligencję dziecka i wspomaga rozwój mózgu. Grupa specjalistów z Seattle Children's Research Institute w USA przeanalizowała dane z projektu CANDLE (Conditions Affecting Neurocognitive Development and ), którego celem jest badanie rozwoju i zdolności uczenia się dzieci poniżej czwartego roku życia. Naukowcy przejrzeli informacje o półtora tysiąca kobiet w ciąży przez okres 34 tygodni i ustalili, jakie było wówczas stężenie witaminy D w ich organizmie. Uzyskane dane porównano z informacjami o poziomie inteligencji i zdolności poznawczych dzieci, które już się urodziły i mają obecnie od czterech do sześciu lat.

 

Wyniki opublikowane w czasopiśmie Nutrition pokazują, że poziomy witaminy D u matek są powiązane z IQ ich potomstwa. Im wyższa koncentracja witaminy w ciele kobiety w czasie ciąży, tym lepsze wyniki testu inteligencji jej dziecka będą po kilku latach. Naukowcy odkryli również, że 46% uczestników badania nie miało witaminy D i było to bardziej istotne u czarnoskórych kobiet. Według Melissy Melow, głównej autorki badań i pracownika naukowego w Dziale Zdrowia, Zachowania i Rozwoju Dziecka w Seattle Children's Research Institute, niedobór może wystąpić u około 80% czarnoskórych kobiet w ciąży w Stanach Zjednoczonych.

„Pigment melanina chroni ich skórę przed promieniami słonecznymi, ale blokując promienie ultrafioletowe, zmniejsza produkcję witaminy D” - wyjaśniła. „Z tego powodu kobiety doświadczają ciągłego niedoboru substancji biologicznie czynnych”. Ekspertka powiedziała, że niedobór witaminy D jest częstym problemem. „Ciągłe monitorowanie zdrowia i suplementacja powinny być w stanie sobie z tym poradzić” - powiedziała Melow, zauważając, że te same techniki mogą pomóc w rozwoju funkcji poznawczych u przyszłych dzieci.

Potrzebne są dalsze badania, aby określić optymalny poziom witaminy D dla kobiet w ciąży i znaleźć więcej powiązań między stężeniem substancji biologicznie czynnych u matki a rozwojem płodu. Według naukowców ich praca może już być przydatna. Na przykład przy jej pomocy można opracować zalecenia dotyczące żywienia kobiet w ciąży.

 

Jest to szczególnie ważne w przypadku kobiet o ciemnej karnacji i tych z uporczywymi niedoborami witaminy D. Ponadto badania pokazują, że witaminy prenatalne mogą być korzystne dla rozwoju neuropoznawczego dziecka i podkreślają potrzebę ścisłego monitorowania stanu niektórych kobiet w ciąży. „Poziomy witaminy D nie są rutynowo badane, ale myślę, że pracownicy służby zdrowia powinni monitorować osoby z grupy wysokiego ryzyka” - powiedziała Melow.