Sierpień 2021

Czy farbowanie włosów jest szkodliwe i czym może skutkować?

Wypadanie włosów, łysienie czy stany zapalne naskórka są często wynikiem choroby, alergii, złej pielęgnacji lub… niefrasobliwego wyboru farby do włosów. Jak wybrać farbę, która zapewni trwały, intensywny kolor oraz nie wywoła reakcji alergicznych?

 

Wysuszona skóra oraz wypadające włosy szczególnie na głowie mogą być objawem ukrytych dolegliwości. Mowa o przebytych infekcjach lub ciężkich chorobach (COVID-19, nowotwór). W przypadku silnych objawów np.: wypadające włosy „garściami” warto zasięgnąć porady lekarza i wykluczyć przez badania czynnik chorobowy.

Zły stan naskórka oraz wypadanie włosów nie zawsze są spowodowane chorobą. W przypadku regularnych badań i wyeliminowania ciężkich dolegliwości, alergie oraz podrażnienia skóry głowy mogą być pochodną niewłaściwej pielęgnacji lub koloryzacji włosów. Farba do włosów wybrana intuicyjnie, czyli bez znajomości jej składu, to proszenie się o stan zapalny skóry, świąd głowy oraz silną utratę włosów.

Przede wszystkim należy szukać porady specjalisty

Według przeprowadzonych badań ankietowani korzystają z takich środków jak[1]:

  • szampony – 71%,
  • odżywki – 31,5%,
  • pianki – 13%,
  • lakiery i farby 12%.

Tylko 24% badanych osób zwraca uwagę na skład ww. preparatów, a to zdecydowanie za mało. Przed zakupem szamponu, farby czy odżywki warto zapytać chociaż doradcę/specjalistę o produkt – skład, właściwości, skutki działania.

Specjalistka w zakresie pielęgnacji skóry głowy, Agnieszka Lewandowska z Lab Pharma wypowiada się tak:

- Polacy są coraz bardziej świadomi swoich wyborów dotyczących środków do pielęgnacji włosów. Czytają opisy w sklepie internetowym czy etykiety na opakowaniach. Jednak w znikomej części znają właściwości składu, który ma określony produkt. Najczęściej wystarcza im informacja zawierająca treści: produkt ze składników naturalnych, nie zawiera silikonu.

Niestety, to zdecydowanie za mało! Farbowanie włosów już samo w sobie naturalnie obciąża włosy. Farba zawierająca amoniak, nikiel lub rezorcynę może wywołać dodatkowe skutki typu silne działanie podrażniające czy alergiczne. Warto zatem przed zakupem zapytać specjalistę o poradę. Doradca nie tylko wymieni skład, ale także objaśni właściwości poszczególnych substancji zawartych w środku pielęgnacyjnym i skutki, jakie przynoszą – łącznie z tymi wpływającymi na zdrowie alergików.

Alergia wpływa na kondycję skóry głowy i łysienie

Polacy stronią od wizyt u specjalistów i często podejmują samodzielne próby wyboru preparatów do pielęgnacji skóry głowy czy włosów. Tutaj pojawiają się problemy, gdyż niewłaściwe ich stosowanie może wywołać np.: łysienie alergiczne. Jak do niego dochodzi?

Przeciwciała ludzkiego organizmu atakują alergen np.: pyłek kwiatu czy substancję zawierającą nikiel. „Wróg” organizmu zostaje zapamiętany przez układ odpornościowy, dlatego po ponownym wtargnięciu alergenu do organizmu pojawia się stan zapalny na skórze, katar, kaszel oraz wypadanie włosów.

Alergeny niestety znajdują się także w składach farb koloryzujących, a znaczna część konsumentów nie zwraca na to uwagi.

Agnieszka Lewandowska z Lab Pharma:

Klienci, nie tylko panie, ale również panowie, pytają mnie o konkretne marki farb, czy jak wybiorą np.: farbę Biokap, to będzie ona uczulała lub podrażniała wrażliwą skórę. Odpowiedź zawsze jest złożona. Farba nie musi zawierać alergenu, ale to świadomość posiadania alergii na określony odczynnik jest najważniejsza. Klient musi mieć wiedzę, na jaki alergen jest uczulony. Bez tej informacji konsultant nie zawsze udzieli jednoznacznej odpowiedzi. W takim wypadku warto wykonać testy na alergię. Po poznaniu alergenu jednoznacznie mogę wtedy odpowiedzieć, że farba nie zawiera np.: niklu i alergia na ten czynnik nie wystąpi po zastosowaniu farby.

Na jakie składniki należy uważać przy wyborze farby do włosów?

Przy wyborze farby do włosów należy zwrócić uwagę, czy nie zawierają rezorcyny, niklu, siarczanów, nadtlenku wodoru, chlorowodoru, parabenów oraz fenylenodiamin w przypadku osób ze stwierdzoną na nie alergią.

Poza wymienionymi alergenami warto unikać farb z amoniakiem. Składnik ten ułatwi przenikanie pigmentu w głąb włosa, ale przy okazji rozrywa jego wierzchnią warstwę w celu rozchylenia łusek. Do tego wypłukuje sebum i wymywa nieco melaninę. Zarówno sebum, jak i melanina są ważne, gdyż nawilżają i natłuszczają pasma. Bez nich włosy stają się suche, łamliwe i zaczynają nadmiernie wypadać.

Jaką farbę wybrać?

Na to pytanie, jako podsumowanie odpowiada Małgorzata Szyszko – ekspertka marki Biokap:

Każdej pani oraz każdemu panu z lekko nadwrażliwą skórą głowy i włosami wymagającymi specjalnego traktowania polecę farby bez amoniaku, parabenów, rezorcyny, niklu. W przypadku osób, u których występowały mocniejsze reakcje alergiczne polecam farby bez PPD lub całkowicie pozbawione fenylenodiamin. Trzeba wybrać odpowiednie preparaty do koloryzacji włosów dla osób, które nie mogą korzystać z klasycznych farb. Na rynku są już produkty do farbowania czy pielęgnacji włosów przeznaczone specjalnie dla osób z nadwrażliwą skórą oraz alergią. Stąd zachęcam raz jeszcze do edukacji na temat zdrowia swojego ciała i właściwości kupowanych produktów.

[1] Badania przeprowadzone na zlecenie WS Academy Wierzbicki & Schmidt

Popularny lek przeciwko COVID-19 jest skuteczny niczym placebo

Badanie Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco wykazało, że antybiotyk azytromycyna wykorzystywany w zapobieganiu objawom COVID-19 wśród niehospitalizowanych pacjentów, nie był bardziej skuteczny niż placebo. Zdaniem naukowców, stosowanie tego leku, może zwiększać konieczność hospitalizacji wśród pacjentów.

 

Analiza została przeprowadzona we współpracy z Uniwersytetem Stanforda, w czasopiśmie Journal of the American Medical Association. W eksperymencie, wzięło udział 263 uczestników, z których wszyscy mieli pozytywny wynik testu na SARS-CoV-2 w ciągu siedmiu dni przed przystąpieniem do badania. Żaden z nich nie był hospitalizowany w momencie rejestracji. W procesie losowej selekcji 171 uczestników otrzymało pojedynczą, doustną dawkę 1,2 grama azytromycyny, a 92 otrzymało placebo.

W 14 dniu badania, 50% uczestników pozostało bez objawów w obydwu grupach. Do 21 dnia pięciu uczestników, którzy otrzymali azytromycynę, było hospitalizowanych z ciężkimi objawami COVID-19. W tym samym czasie, żadna z osób z grupy placebo, nie była hospitalizowana. Oto jak wyniki badania podsumowała jedna z jego autorek:

„Większość badań przeprowadzonych do tej pory z azytromycyną koncentrowała się na hospitalizowanych pacjentach z dość ciężką chorobą. Nasz artykuł jest jednym z pierwszych badań kontrolowanych placebo, które nie wykazują żadnej roli azytromycyny u pacjentów ambulatoryjnych”.

Azytromycyna to antybiotyk o szerokim spektrum działania, który jest powszechnie przepisywany w leczeniu COVID-19. Powodem są jego właściwości przeciwzapalne, które mają pomagać w zapobieganiu progresji choroby. Lek ten, był wykorzystywany zwłaszcza we wczesnym stadium choroby. Nowe badanie dowodzi jednak, iż jego skuteczność jest znikoma.

 

Zespół Łazarza: zmartwychwstanie po zatrzymaniu akcji serca

Zespół Łazarza to nagłe wznowienie akcji serca, które występuje po stwierdzeniu śmierci osoby. W literaturze medycznej pierwszy taki przypadek opisano już w 1982 roku. Literatura medyczna udokumentowała dziesiątki przypadków „zmartwychwstania”, w których ludzie uznani za zmarłych po zatrzymaniu akcji serca spontanicznie powracali do „świata żywych”.

 

W dziesiątkach raportów medycznych zdarzają się przypadki, w których pacjenci „ożywali” po śmierci. Zjawisko to nazywa się Syndromem Łazarza, od nowotestamentalnej postaci, która zmartwychwstała cztery dni po śmierci za sprawą Jezusa Chrystusa. Zespół ten jest również znany jako autoresuscytacja - zdarzenie, w którym serce spontanicznie uruchamia po zatrzymaniu. Oznacza to, że krążenie krwi powraca gdy próby resuscytacji już się zatrzymały.

W badaniu z 2020 roku, w którym przeanalizowano całą znaną literaturę medyczną na temat tego zjawiska, naukowcy doszli do wniosku, że krążenie krwi jest najczęściej przywracane w ciągu 10 minut po zaprzestaniu prób resuscytacji. Raport medyczny z 2001 roku, opisuje przypadek 66-letniego pacjenta, który doznał zatrzymania akcji serca z powodu przeciekającego tętniaka aorty brzusznej. 

 

Pracownicy medyczni próbowali reanimować mężczyznę przez 17 minut, po czym uznali go za zmarłego. Lekarze wyłączyli wszystkie monitory, lecz chirurg został z mężczyzną na oddziale, aby pokazać go studentom medycyny. Dziesięć minut po zakończeniu prób resuscytacji i wyłączeniu monitorów, chirurg poczuł puls. Personel medyczny, podjął niezbędne kroki i bicie serca pacjenta zostało w pełni wznowione. Wkrótce tętniak został wyleczony, a mężczyzna udał się na leczenie.

Naukowcy wciąż nie znają dokładnej przyczyny zespołu Łazarza. Istnieje jednak kilka teorii, które mogą to wyjaśnić. Jednym z głównych wyjaśnień jest zatrzymanie powietrza w płucach. Podczas hiperwentylacji płuc, powietrze zbyt szybko dostaje się do narządu, przez co nie ma on wystarczająco dużo czasu na wydech, a powietrze zaczyna się gromadzić. To zwiększa ciśnienie w klatce piersiowej i podwyższa je do takiego stopnia, że serce nie radzi sobie z pompowaniem krwi.

 

Wszystko to prowadzi do ustania krążenia krwi i zatrzymania akcji serca. Kiedy RKO ustaje, uwięzione powietrze zaczyna uciekać z płuc, co zmniejsza ciśnienie w klatce piersiowej, przywracając krążenie krwi. Czasami taki wynik daje również użycie defibrylatora. Opóźnienie między wyładowaniem a jego efektem, może trwać na tyle długo, że z zewnątrz wydaje się, że krążenie krwi zostało przywrócone samoistnie, a nie z powodu wyładowania.

 

Aktualne wytyczne zalecają od 2 do 5 minut obserwacji po ustaniu bicia serca przed ogłoszeniem śmierci. Dzieje się tak, nie dla upewnienia się czy pacjent doświadczy "zmartwychwstania", ale dlatego, że im dłużej ludzki organizm jest pozbawiony tlenu, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że jego organy będą one nadawały się do dawstwa. Zdaniem autorów badania z 2020 roku, jedyny sposób na uniknięcie przedwczesnego orzeczenia czyjejś śmierci, to obserwowanie tej ​​osoby, przez co najmniej 10 minut po zaprzestaniu resuscytacji krążeniowo-oddechowej.