Październik 2021

Biolodzy ogłosili przyspieszenie ewolucji koronawirusa

Biolodzy z Australii odkryli, że pojawianie się coraz groźniejszych szczepów koronawirusa SARS-CoV-2 wynika z rosnącego tempa jego ewolucji. Wcześniej wirus akumulował nie więcej niż dwie mutacje miesięcznie, ale teraz liczba ta wzrosła do 10-15. 

W ciągu roku na świecie zarejestrowano cztery warianty SARS-CoV-2, wyróżnione przez ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia w grupie o najwyższej ocenie ryzyka. Są to brytyjskie (alfa), południowoafrykańskie (beta), brazylijskie (gamma) i indyjskie (delta) szczepy infekcji. 

 

Te opcje rozprzestrzeniają się szybciej niż inne ale ich śmiertelność w tym IFR oraz CFR pozostają z jakiegoś powodu nieznane. Ponadto nowe szczepy są mniej podatne na przeciwciała, które pojawiły się już w organizmie w wyniku szczepień lub po wcześniejszej infekcji.

 

Pracownicy Uniwersytetu w Melbourne uważają, że koronawirus zaczął szybciej mutować pod wpływem pozytywnej selekcji. Naukowcy zbadali sekwencje genetyczne wirusa SARS-CoV-2 z otwartej bazy danych GISAID i oszacowali tempo ewolucji patogenu przy użyciu różnych modeli.

 

Analiza wykazała, że ​​tempo ewolucji koronawirusa różni się znacznie między szczepami, a pojawienie się nowych wariantów patogenu jest w dużej mierze zdeterminowane wzrostem tempa ewolucji. W niektórych okresach tempo ewolucji SARS-CoV-2 czterokrotnie przekracza podstawową filogenetykę.

 

Za epidemię otyłości może być odpowiedzialny pestycyd

Naukowcy z McMaster University w KanadzieJ twierdzą, że jeden z powszechnych pestycydów może być częściowo odpowiedzialny za globalną epidemię otyłości.

 

Mowa o chloropiryfosie, insektoidzie, który od niedawna jest zakazany w Unii Europejskiej, USA i Kanadzie, ale jest szeroko stosowany do zwalczania szkodników w innych krajach świata. Badanie opublikowane  w Nature Communications wykazało, że chloropiryfos spowolnił spalanie kalorii w brązowej tkance tłuszczowej myszy. Naukowcy nazywają ten proces „termogenezą wywołaną dietą”. To właśnie naruszenie termogenezy prowadzi do tego, że organizm zaczyna gromadzić kalorie, co powoduje otyłość.

Aby się tego dowiedzieć, naukowcy przyjrzeli się wpływowi 34 różnych pestycydów i herbicydów na brunatne komórki tłuszczowe i przetestowali wpływ chloropiryfosu na myszy na diecie wysokokalorycznej. Autorzy pracy zauważają, że chloropiryfos może spowolnić spalanie energii przez brązowy tłuszcz o 40 kalorii dziennie pod względem spożycia energii przez człowieka. Brzmi to jak drobiazg, ale wystarczy, aby u dorosłych doprowadzić do otyłości. Przechowywanie 40 dodatkowych kalorii dziennie prowadzi do przybierania na wadze ponad dwóch kilogramów rocznie.

 

Wyniki tego badania nie zostały jeszcze potwierdzone w eksperymentach na ludziach. Oznacza to, że naukowcy nie wiedzą jeszcze, czy pestycyd wpływa na ludzi w taki sam sposób, jak na myszy. Mimo to autorzy badania zalecają, aby pamiętać o dokładnym umyciu owoców i warzyw przed jedzeniem. 

 

 

Naukowcy dokonali pierwszego w historii udanego próbnego przeszczepu nerki świni do człowieka

Naukowcy ogłosili wielki sukces w ksenotransplantacji. Po raz pierwszy w historii wszczepiono nerkę świni do organizmu człowieka bez wywołania natychmiastowego odrzucenia przez układ odpornościowy biorcy. Jest to potencjalnie duży postęp w medycynie, który może rozwiązać problem niedoboru narządów ludzkich do przeszczepu.

 

Ksenotransplantacja, czyli wszczepianie tkanek lub narządów zwierzęcych w organizm człowieka (lub ogólnie przeszczep organów z jednego gatunku do innego) to technika powstająca z myślą o pacjentach, którzy nie mogą przejść przez zabieg ze względu na niedobór wymaganych organów. Jest to zjawisko powszechne na całym świecie. Gdy biorca pilnie potrzebuje nowego narządu, a nie ma dawcy, grozi mu śmierć. Ksenotransplantacja ma rozwiązać ten problem.

 

Naukowcy od lat podejmowali wysiłki, aby przeprowadzić zabieg, po którym organizm człowieka nie odrzuci zwierzęcego organu. Wygląda na to, że właśnie nadszedł ten dzień. Operacja, która odbyła się w NYU Langone Health w Nowym Jorku zakończyła się sukcesem. W tym przypadku można jednak mówić co najwyżej o udanym próbnym przeszczepie.

Po pierwsze, nerka pochodziła od świni zmodyfikowanej genetycznie. Zwierzę miało usunięty gen odpowiedzialny za produkcję cząsteczek, które powodowały niemal natychmiastowe odrzucenie organu przez biorcę. Po drugie, pacjentka, która przyjęła zwierzęcy organ miała stwierdzoną śmierć mózgu. Jej rodzina zgodziła się, aby kobieta wzięła udział w eksperymencie, zanim miała zostać odłączona od aparatury podtrzymującej życie.

 

Nerka świni została przyszyta do naczyń krwionośnych pacjentki - konkretnie do jej nogi. Jak się okazało, organ przez kolejne dni funkcjonował prawidłowo i nic nie wskazywało na jego odrzucenie przez organizm kobiety. Zatem uznano, że zabieg zakończył się sukcesem.

 

W Stanach Zjednoczonych prawie 107 tys. osób oczekuje na przeszczepy narządów, w tym ponad 90 tys. oczekuje na nerkę. Czas oczekiwania na ten narząd wynosi średnio 3-5 lat. Z pomocą ksenotransplantologii i stojącej za nią inżynierii genetycznej naukowcy mają nadzieję, że w przyszłości dostęp do narządów przeznaczonych do przeszczepu będzie łatwiejszy, a kolejki zostaną skrócone.

 

Długotrwałe stosowanie antybiotyków zwiększa ryzyko raka jelita

Długoterminowa obserwacja mieszkańców Szwecji wykazała, że długi cykl antybiotyków wiąże się z ryzykiem zachorowania na raka w ciągu pięciu do dziesięciu lat. Chociaż badanie dotyczyło tylko leków doustnych, zastrzyki mogą również zmienić mikroflorę jelitową.

Zespół z Uniwersytetu w Umeå przeanalizował 40 tys. przypadków raka jelita i porównał je z danymi 200 tys. osób z grupy kontrolnej. Naukowcy doszli do wniosku, że długi cykl antybiotyków zwiększa ryzyko niektórych rodzajów nowotworów o 17%. Analiza wykazała, że ryzyko było jednakowe dla mężczyzn i kobiet, którzy przyjmowali leki przeciwbakteryjne przez sześć miesięcy lub dłużej. Zwiększone ryzyko odnotowano w przypadku guzów rozwijających się w okrężnicy. Warto zauważyć, że trend ten nie był śledzony w dziale odgórnym.

 

Zwiększone ryzyko rozwoju guza okrężnicy odnotowano już 5 – 10 lat po leczeniu antybiotykami. Chociaż ryzyko było największe u osób, którym przepisano więcej leków, to jednak nawet jeden cykl antybiotyków wpłynął na prawdopodobieństwo zachorowania na raka, zauważają autorzy.

 

Badanie jest ograniczone, ponieważ naukowcy analizowali tylko doustną postać leków. Tymczasem dożylne antybiotyki mogą również wpływać na zdrowie mikroflory jelitowej. Naukowcy podkreślają, że terminowa diagnoza to ważna profilaktyka raka, zwłaszcza dla osób powyżej 45 roku życia.
 

Kontakt z kotami może prowadzić do psychozy, jeśli jesteś w grupie ryzyka

Bakterie toksoplazmozy przenoszone przez koty mogą być niebezpieczne dla ludzi. Ich spożycie może wywołać rozwój psychozy u młodych ludzi w grupie ryzyka. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Australian Origen Hospital.

 

W badaniu przeanalizowano dane dotyczące 96 pacjentów szpitali w wieku 15 - 30 lat, u których występowało zwiększone ryzyko rozwoju psychozy. Stwierdzono, że w organizmie pacjentów, u których następnie rozwinęła się psychoza, znajdowała się duża ilość przeciwciał chroniących przed toksoplazmą, co oznacza, że mieli kontakt z bakteriami. Naukowcy obliczyli, że narażenie na to ostatnie zwiększa ryzyko psychozy u osób z predyspozycją 3,6 - krotnie.

 

Bakterie toksoplazmowa są przenoszone przez koty i większość ludzi, którzy dorastali w pobliżu tych zwierząt. Wcześniej uważano, że skażenie bakteryjne jest nieszkodliwe, ale w ostatnich latach badania zaczęły wskazywać na związek między bakteriami a psychozą. Najnowsza analiza to potwierdza. Mimo niewielkiej skali wskazuje na korelację pomiędzy toksoplazmozą a ryzykiem psychozy u młodych osób z grup ryzyka. Zdaniem naukowców ich praca pomoże stworzyć metody identyfikacji osób najbardziej podatnych na psychozę.

 

Spożycie jagód i czerwonego wina powoduje niższe ciśnienie krwi

Spożywanie jagód i czerwonego wina wiąże się ze spadkiem ciśnienia skurczowego ze względu na zawarte w nich flawonoidy. Ten wzór odkryli brytyjscy naukowcy, analizując poziom ciśnienia krwi i dietę 929 osób.

 

Naukowcy zauważyli również, że osoby na diecie bogatej we flawonoidy mają bardziej zróżnicowany mikrobiom jelitowy, co również przyczynia się do pozytywnego działania flawonoidów, ponieważ bakterie wytwarzają korzystne dla naczyń metabolity. Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie Hypertension. Flawonoidy znajdują się w owocach, warzywach, herbacie, czekoladzie i czerwonym winie. W jelicie są metabolizowane przez mikrobiotę do substancji o działaniu przeciwutleniającym i korzystnym dla serca oraz naczyń krwionośnych.

 

Jednak nie tylko bakterie przekształcają flawonoidy, ale także mikrobiotę zmienia dieta bogata w te substancje. Na przykład wzrasta zawartość Bifidobacterium, przydatnej do trawienia, co z kolei intensywnie przetwarza flawonoidy. Jednocześnie związek między spożyciem flawonoidów a różnorodnością bakterii jelitowych jest wciąż słabo poznany.

 

Brytyjscy naukowcy pod kierownictwem Aedína Cassidy'ego z Queens University w Belfaście postanowili przetestować, jak dieta bogata we flawonoidy wpływa na ciśnienie krwi, a także sprawdzić, jak zmienia się skład mikroflory jelitowej przy takiej diecie. W badaniu wzięło udział 929 osób z niemieckiej grupy PopGen. Zmierzono im ciśnienie krwi i pobrano próbki kału do analizy mikroflory. Ponadto uczestnicy wypełnili ankietę dotyczącą nawyków żywieniowych. Do obliczeń statystycznych zastosowano analizę kowariancji (ANCOVA).

 

Zwiększone spożycie pokarmów zawierających flawonoidy wiązało się z niższym poziomem skurczowego ciśnienia krwi (p < 0,01), a ten sam pozytywny związek zaobserwowano osobno dla jagód i czerwonego wina. Również zwiększone spożycie tych ostatnich wiązało się z bardziej zróżnicowanym składem mikrobioty jelitowej (p < 0,01), a spożycie jagód, jabłek i gruszek wiązało się z niższą zawartością Parabacteroides w kale (p < 0,01). We wcześniejszych badaniach stwierdzono, że zawartość tych bakterii jest zwiększona u pacjentów z nadciśnieniem tętniczym.

 

W pracy naukowcy policzyli również dawki pokarmów bogatych we flawonoidy, które wiązały się z obniżaniem ciśnienia krwi. W przypadku jagód 1,6 porcji dziennie wiązało się ze spadkiem ciśnienia krwi o 4,1 milimetra Hg, a 250 mililitrów czerwonego wina tygodniowo wiązało się ze spadkiem ciśnienia krwi o 3,7 milimetra Hg. W przyszłych badaniach autorzy proponują kategoryzację pacjentów na klasy metaboliczne na podstawie składu mikrobioty, aby ocenić, jak dobrze działają diety zawierające flawonoidy i inne składniki odżywcze u każdego pacjenta.

 

Rosyjscy naukowcy odkryli w jodle syberyjskiej „eliksir młodości”

Jak donosi agencja RIA Novosti, rosyjscy naukowcy z Przedsiębiorstwa Badawczo-Produkcyjnego „Initium-Pharm” i Instytutu Biologii Molekularnej im. Engelhardta z Rosyjskiej Akademii Nauk, jako pierwsi na świecie ujawnili zdolność terpenów z jodły syberyjskiej do inicjowania autofagii w organizmie człowieka Ma to przyczyniać się do wydłużenia średniej długości życia.

Autofagia to proces pozbywania się „odpadów” żywej komórki, w którym niepotrzebne składniki, takie jak uszkodzone cząsteczki białek, organelle czy wirusy, zamieniane są w składniki odżywcze. W efekcie odtruwa się organizm człowieka. Jednak w większości komórek autofagia jest genetycznie wyłączona, a naturalny proces oczyszczania jest uśpiony. Naukowcy na całym świecie szukają sposobu na aktywację tego procesu, opracowując różne metody „włączania” autofagii w komórkach ludzkiego ciała.

 

Eksperymenty przeprowadzone przez autorów niniejszej pracy ustaliły, że terpeny jodły syberyjskiej mogą bardzo szybko i bezpiecznie wywołać autofagię w ludzkich komórkach. Można zatem powiedzieć, że odkryto substancję, która może się okazać "eliksirem młodości". 

Laryngolog – czym się zajmuje i z jakimi problemami należy się do niego udać?

Choroby gardła, nosa, uszu i krtani, a także problemy narządów zmysłu węchu, słuchu i smaku to dolegliwości, na które często się uskarżamy, szczególnie w sezonie jesienno-zimowym. Mogą one powodować dyskomfort i ból, a nawet utrudniać nasze codzienne funkcjonowanie. W celu otrzymania prawidłowej diagnozy i informacji jak przeciwdziałać tym dolegliwościom należy udać się do lekarza laryngologa, którego specjalizacją jest profilaktyka i leczenie dolegliwości narządów głowy, szyi i górnych dróg oddechowych. Z jakimi objawami należy udać się do laryngologa i jakie choroby on leczy?

Czym zajmuje się laryngolog?

Lekarz laryngolog, a właściwie otolaryngolog to specjalista zajmujący się diagnozowaniem, profilaktyką i leczeniem między innymi chorób nosa i zatok, zaburzeń i schorzeń uszu, zapalenia krtani i gardła oraz dolegliwości związanych z migdałkami. Laryngolog specjalizuje się także w problemach dotyczących narządów zmysłów jak węch, smak, słuch i zmysł równowagi. Posiada on także kompetencje do przeprowadzania zabiegów chirurgicznych w zakresie zatok przynosowych, gruczołów ślinowych i języka, a także chirurgii rekonstrukcyjnej szczęki.

Kiedy należy udać się do laryngologa?

Wizyta w poradni laryngologicznej powinna mieć miejsce przede wszystkim w przypadku występowania chorób zapalnych i bólu gardła, zatok i uszu, a także nieżytów i krwawienia z nosa lub nawet przewlekłego kataru. Jest on w stanie również wykonać zabiegi udrażniania zatkanych przewodów słuchowych w przypadku wystąpienia szumów lub uczucia zatkania oraz usunięcia ciał obcych z nosa, uszu i gardła. Laryngolog dokonuje także ogólnego badania słuchu i bardzo często pomaga w doborze odpowiedniego aparatu słuchowego. Nieleczone schorzenia dróg oddechowych, głowy i szyi mogą prowadzić do poważnych powikłań. Z tego powodu, nie powinno się ich lekceważyć i w przypadku ich wystąpienia, należy udać się do lekarza laryngologa do poradni laryngologicznej: https://zoz2.pl/poradnia/otolaryngologiczna/

Jak przebiega wizyta i leczenie u laryngologa?

Do lekarza laryngologa można umówić się w ramach wizyty prywatnej lub funduszu NFZ. Wizyta w ramach ubezpieczenia wiąże się jednak zazwyczaj z dłuższym czasem oczekiwania i wymaga dodatkowo specjalistycznego skierowania od lekarza rodzinnego. Na początku wizyty, lekarz dokonuje wywiadu z pacjentem w celu poznania występujących objawów i dolegliwości. Następnie dokładnie ogląda i bada on jamę ustną i nos pacjenta przy pomocy endoskopu lub wziernika. Kanaliki ucha najczęściej badane są otoskopem, a gardło przy pomocy laryngoskopu. Lekarz może wykonać także między innymi USG węzłów chłonnych szyi i ślinianek lub badanie audiologiczne słuchu, często wykonywanym zabiegiem jest również mikrolaryngoskopia, czyli badanie i diagnostyka krtani.

Włochy wprowadzają obowiązkową "przepustkę" COVID-ową dla WSZYSTKICH pracowników

Podczas, gdy polskie władze, tymczasowo odłożyły na bok ustawę 1449, wprowadzającą sanitarną dyskryminację, Włochy ogłosiły wprowadzenie obowiązkowej „przepustki” COVID-owej, dla wszystkich pracowników, od początku przyszłego miesiąca. Półwysep Apeniński, stanie się pierwszym krajem europejskim, który wprowadzi tak restrykcyjne ustawodawstwo.

 

Słynna przepustka covidowa, a więc cyfrowy lub papierowy certyfikat potwierdzający, że ktoś otrzymał co najmniej jedną dawkę szczepionki, test negatywny lub niedawno wyzdrowiał z wirusa, została opracowana w celu ułatwienia podróży między państwami UE. Włochy należą do ​​grupy krajów, które wrowadziły wymóg, aby dostęp do takich miejsc, jak muzea, sale gimnastyczne i jadalnie w restauracjach, był wyłącznym przywilejem posiadaczy COVID-passa. Szybko okazało się jednak, że jest to też wydajne narzędzie nacisku. Niedawno we Włoszech wykluczono z pracy wszystkich nauczycieli i personel szkolny, który nie posiadał tego dokumentu. Decyzja władz, wywołała oczywiście tarcia i protesty, lecz włoskie władze nie poprzestały na nękaniu nauczycieli.

Minister Mariastella Gelmini ogłosiła jednak niedawno, że rząd jest gotowy pójść jeszcze dalej. Brak przepustki, może wkrótce skutkować zawieszeniem pracowników i utratą wynagrodzenia. Zgodnie z jej czwartkową wypowiedzią, od początku przyszłego miesiąca, włoscy pracodawcy, mogą wykorzystać brak szczepienia u pracownika, jako podstawę do jego zwolnienia.

„Zmierzamy w kierunku obowiązkowej Zielonej Przepustki nie tylko dla pracowników sektora publicznego, ale także sektora prywatnego”

„Szczepionka jest jedyną bronią, jaką mamy przeciwko COVID i możemy powstrzymać infekcję tylko poprzez zaszczepienie większości populacji”.

Włochy mają drugą co do wielkości liczbę zgonów z powodu COVID-19 w Europie, tuż po Wielkiej Brytanii. Od początku pandemii, na COVID-19 zmarło tam 130 000 osób. W skali 60-milionowej populacji około 73% otrzymało co najmniej jedną szczepionkę przeciw COVID-19, a 65% jest w pełni zaszczepionych. Oznacza to, że osoby które zostaną dotknięte tą zmianą, są w mniejszości. Czy jest to jednak stosowny pretekst aby dyskryminować własnych obywateli?

 

Lider włoskiej prawicy Matteo Salvini, wielokrotnie sprzeciwiał się przedłużeniu stosowania COVID-passa, ale jego partia jest w tej kwestii wewnętrznie podzielona. Przeciwnicy tego rozwiązania twierdzą, że depcze ona wolności obywatelskie i jest sposobem na zmuszanie ludzi do szczepień, bez wprowadzania faktycznego obowiązku szczepień. Nałożeniu tego obowiązku na pracowników sektora publicznego, wywołało protesty, jednak ich skala zdecydowanie wzrośnie, jeśli restrykcje zostaną rozszerzone na firmy prywatne. Czwartkowa konferencja prasowa, odbije się z pewnością sporym echem wśród włoskiego społeczeństwa.

 

Zdaniem WHO ludzkość czeka epidemia demencji

Jak przewiduje WHO, do roku 2030 aż 78 milionów ludzi będzie cierpieć na demencję. Jeśli te przewidywania sie sprawdzą będzie to oznaczało wzrost o 45 proc.

  

W nowym raporcie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) - przewidziano, że do 2030 r. na demencję będzie cierpieć aż 78 milionów ludzi. Będzie to o 42% więcej niż obecnie. Ostatnie szacunki z 2019 roku wskazują, że teraz cierpi na nią 55 mln osób.

 

Według symulacji WHO, do 2050 r. liczba osób z demencją może sięgnąć 139 milionów, czyli aż o 153 proc. więcej niż w 2019 r.! Jednak większość krajów świata nie ma nawet żadnej krajowej polityki ani planu wspierania osób z demencją i ich rodzin. 

 

Jest to szczególnie widoczne w krajach o niskich dochodach, gdzie ciężar opieki nad osobami z demencją często spada na członków rodziny, którzy nie otrzymują formalnego szkolenia ani rekompensaty. Obecnie opieka nad osobami z demencją kosztuje świat 1,3 biliona dolarów rocznie, co może wzrosnąć do 2,8 biliona dolarów do 2030 r. ze względu na zwiększoną liczbę pacjentów i koszty opieki.

 

WHO wzywa przywódców krajowych do zaplanowania tych kosztów i wspierania pacjentów z demencją w ich krajach.