Czerwiec 2022

Czy dieta śródziemnomorska zapobiega rakowi?

Stosowanie określonej diety może wpływać na kolonie mikroorganizmów nie tylko w jelitach, ale także w innych częściach ciała, na przykład takich, jak kobiece piersi. Wpływ ten jest na tyle znaczący, że może on stworzyć warunki sprzyjające nowotworom lub im zapobiegające.

 

Dieta śródziemnomorska obfituje w ryby, orzechy, owoce i warzywa, a także w oliwę z oliwek. Ostatnie badania wykazały, że gruczoły sutkowe mają, podobnie jak jelita, własny specyficzny mikrobiom. Zagłębiając się dalej w ten temat, stwierdzono, że w przypadku raka sutka występuje niższy poziom bakterii Lactabacillus, co sugeruje, że drobnoustroje mają wpływ na nowotwory.

 

Ryzyko raka piersi u kobiet różni się m.in. w zależności od diety, którą stosują. Zdrowy jadłospis, który zawiera owoce, orzechy, warzywa, rośliny strączkowe, ryby oraz oliwę z oliwek, zmniejsza ryzyko chorób nowotworowych, podczas gdy bogata w tłuszcze, przetworzone pokarmy oraz cukier tzw. „dieta zachodnia” może wręcz sprzyjać chorobie.

Hipotezę badawczą przetestowano w ciągu 31 miesięcy na 40 samicach dorosłych makaków. Część z nich spożywała zdrową dietę śródziemnomorską, a część karmiono dietą zachodnią. Po tym czasie wykazano, że niezdrowo odżywiane małpy miały 10 razy mniej poziomu bakterii Lactabacillus w swoich sutkach.

 

Naukowcy twierdzą, że wyniki te potwierdzają bezpośredni wpływ diety na mikrobiom całego organizmu. Konieczne są jednak jeszcze dalsze prace badawcze w celu określenia wpływu bakterii ich produktów metabolicznych na ryzyko raka. Wówczas będziemy wiedzieć, czy stosowanie suplementów takich, jak probiotyki czy oleje rybne mogą uchronić nas przed chorobą.

 

 

Uczeni odkryli przyczynę występowania raka piersi u kobiet

Dzięki grupie genetyków z Uniwersytetu w Los Angeles, przyszła medycyna będzie w stanie spowolnić proces starzenia się narządów ludzkich, tkanek bądź samych komórek. Wszystko za sprawą odkrycia nowego, wewnętrznego zegara w ludzkim DNA, który mierzy wiek biologiczny komórek nowotworowych lub narządów.

 

Zespół uczonych przeprowadził analizy około 8 tysięcy próbek, zawierających 51 różnych komórek i tkanek zarówno zdrowych jak i nowotworowych. W trakcie badania używano procesu metylacji, który chemicznie modyfikuje DNA i powoduje zmiany w czasie. Obserwując zachodzące zmiany naukowcy byli w stanie zidentyfikować 353 markery DNA z 51 rodzajów komórek, które zmieniają się wraz z wiekiem.

 

Wewnętrzny zegar biologiczny pokazuje iż różne części naszego ciała starzeją się szybciej lub wolniej a badanie wykazało, że sam zegar został wyzerowany gdy komórki oderwały się i przeprogramowały do stanu komórek macierzystych. Uczeni odkryli, że tkanka piersi u kobiet starzeje się szybciej od pozostałych, co wyjaśnia dlaczego rak piersi jest tak bardzo powszechny u kobiet.

 

Tak zwany epigenetyczny zegar wykazał iż wiek biologiczny chorych tkanek w organiźmie jest znacznie większy od tych zdrowych. Nowotworowa tkanka piersiowa jest starsza średnio o 36 lat od pozostałych tkanek. Chociaż są to dopiero wczesne fazy badania a uczeni przyznają, że nie wiedzą jeszcze jak ten zegar dokładnie działa, dzięki temu w przyszłości będzie można zapobiec starzeniu się tkanek i komórek.

 

Technika edycji DNA może wyleczyć z większości chorób genetycznych

Rewolucyjna metoda edycji genów CRISPR dała nam możliwość modyfikowania genów celem leczenia lub zapobiegania chorobom genetycznym. Jednak technika ta może wywoływać niezamierzone efekty – wstawienie lub usunięcie niepożądanego materiału genetycznego może np. aktywować geny wywołujące nowotwory. Większość mutacji genetycznych nie można łatwo skorygować bez stworzenia takich niepożądanych produktów ubocznych.

 

W 2016 roku, zespół badawczy, kierowany przez Davida Liu z Broad Institute Uniwersytetu Harvarda i Instytutu Technologicznego Massachusetts opracował technikę, która pozwala na precyzyjną edycję pojedynczych liter DNA bez stosowania mechanizmu naprawy uszkodzeń obu nici DNA (ang. double-strand breaks, DSBs). Jednak można ją użyć tylko do naprawy czterech z 12 typów mutacji punktowych, które obejmują insercje, delecje i kombinacje obu.

 

Teraz ten sam zespół stworzył nowe narzędzie edycji genów, które nie tylko pozwala uniknąć mechanizmu naprawy uszkodzeń obu nici DNA, ale też naprawić wszystkie 12 typów mutacji punktowych. Naukowcy wykorzystali nową technikę na wyhodowanych w laboratorium komórkach ludzkich, aby skorygować efekty genetyczne, powodujące niedokrwistość sierpowatokrwinkową oraz chorobę Taya-Sachsa. Okazało się, że jest ona znacznie bardziej wydajna niż CRISPR (z wyjątkiem niektórych typów komórek) i wywołuje mniej efektów ubocznych.

Wyniki badań wskazują, że opracowana metoda pozwala naprawić około 89% znanych ludzkich wad genetycznych, które powodują choroby. Oczywiście potrzebne będą dalsze testy, zanim będziemy mogli ją zastosować w terapii genowej w leczeniu ludzi, ponieważ trzeba upewnić się, że jest bezpieczna i skuteczna.

 

Nowa technika posiada bowiem ograniczenia, które trzeba przezwyciężyć. Naukowcy muszą znaleźć sposób, który pozwoli na bezpieczne i efektywne wykorzystanie edytora genów w komórkach w organizmie. Nie wiadomo również, czy zmodyfikowany enzym i RNA mogą aktywować układ odpornościowy. Co najważniejsze, naukowcy muszą jeszcze popracować nad wydajnością nowego narzędzia, które w przyszłości może zastąpić CRISPR.

 

Układ odpornościowy może wpływać na zachowanie i osobowość człowieka

Osobowość to cecha która czyni nas wyjątkowym. Dotyczy to zarówno ludzi jak i zwierząt. Co ciekawe, naukowcy ze Szkoły Medycznej z Uniwersytetu w Wirginii wykazali że nasze zachowanie, a prawdopodobnie nawet osobowość, może ulec zmianie przez... układ odpornościowy.

 

Główny autor badania Jonathan Kipnis i jego zespół udowodnił że wyłączenie tylko jednej cząsteczki związanej z układem immunologicznym myszy wystarczy aby zmienić jej zachowanie i sposób w jaki komunikuje się z innymi osobnikami. Nasuwają się bardzo daleko idące wnioski choć eksperyment tego typu został jak dotąd przeprowadzony tylko na gryzoniach. Wystarczy niewielka ingerencja w układ odpornościowy aby zwierzęta te nabrały zachowań antyspołecznych i co zaskoczyło naukowców, cofnięcie wprowadzonych zmian pozwala przywrócić normalne zachowanie myszy.

 

Mowa jest o cząsteczce zwanej interferonem-gamma, która uwalniana jest przez układ immunologiczny podczas zetknięcia się z patogenem, np. z wirusem lub bakterią. Ten rodzaj odpowiedzi immunologicznej jest częścią adaptacyjnego układu odpornościowego i dotychczas uważano że nie ma on dostępu do mózgu.

 

W 2015 roku Kipnis i jego zespół badawczy odkrył, że naczynia oponowe bezpośrednio łączą mózg z układem limfatycznym. Oznacza to że mózg i układ odpornościowy może bezpośrednio oddziaływać na siebie - dotychczas uważano iż jest to niemożliwe. Jak wyjaśnia Kipnis:

"Uważano że mózg i adaptacyjny układ odpornościowy są od siebie odizolowane, a każda aktywność immunologiczna w mózgu była postrzegana jako oznaka patologii. Lecz teraz nie tylko wykazaliśmy że ściśle ze sobą oddziaływują, ale niektóre z naszych cech zachowania mogły ewoluować ze względu na naszą odpowiedź immunologiczną na patogeny."

Związek między systemem odpornościowym a mózgiem mógłby bardzo wiele wyjaśnić - naukowcy od lat podejrzewają że choroby takie jak depresja, autyzm i schizofrenia mogą być wyzwalane przez system immunologiczny, a badania mogą wyjaśnić w jaki sposób do tego dochodzi. Jonathan Kipnis hipotetyzuje że jeśli patogeny i układ odpornościowy mogły być powiązane z konkretnymi uwarunkowaniami społecznymi, to mogą także wpływać na nasze szersze interakcje społeczne oraz osobowość.

"Zależność między ludźmi a patogenami, jak sugerują naukowcy, mogła bezpośrednio wpłynąć na rozwój naszego zachowania społecznego, co pozwala nam na podejmowanie interakcji społecznych niezbędnych dla przetrwania gatunku, jednocześnie rozwijając sposób w jaki nasze systemy immunologiczne chronią nas przed chorobami które towarzyszą tym interakcjom." - wyjaśnia Uniwersytet w Wirginii.

Z ewolucyjnego punktu widzenia może mieć to sens, gdyż zachowanie społeczne pozwoli patogenom na rozprzestrzenianie się. Z kolei dla nas, zachowanie społeczne prowadzi do reprodukcji i propagacji gatunków. Wyłączenie interferonu-gamma, co przedstawiono w trakcie najnowszego eksperymentu, wpłynęło na zachowania myszy a kolejne badania pozwolą ustalić czy taki sam efekt uda się osiągnąć na człowieku, co byłoby nie tylko interesującym odkryciem ale także mogłoby doprowadzić do powstania nowych terapii dla osób z zaburzeniami społecznymi.

 

 

Przyjemne zapachy mogą pomóc rzucić palenie

W badaniu specjalistów z University of Pittsburgh wzięło udział 232 palaczy w wieku 18-55 lat. Naukowcy doszli do wniosku, że głód nikotynowy można zmniejszyć za pomocą przyjemnych zapachów.


Jest to stwierdzone w raporcie opublikowanym przez oficjalne czasopismo American Psychological Association (APA). Naukowcy z University of Pittsburgh przeprowadzili badanie wśród 232 palaczy w wieku 18 – 55 lat, którzy nie próbowali pozbyć się tego uzależnienia.

 

Osiem godzin przed eksperymentem poproszono ich, aby nie palili, po czym wszyscy badani zostali poproszeni o wąchanie i ocenę wielu zapachów, które większość ludzi uważa za przyjemne, na przykład czekolady, jabłek, mięty pieprzowej, cytryny, wanilii. Ponadto zaaplikowano im zapach pojemników o nieprzyjemnie pachnącej mieszaninie chemicznej, papierosów, a także bezwonnego pojemnika. Następnie poproszono ich o niezwłoczne zapalenie papierosa i ocenę ich pragnienia palenia w skali stupunktowej.

 

Następnie uczestnicy zostali podzieleni na trzy grupy. Pierwsza składała się z tych, którzy zostali poproszeni o wąchanie pojemnika najprzyjemniejszym, ich zdaniem, zapachem; uczestnicy drugiej grupy mieli do czynienia z pojemnikiem z papierosem, a w trzeciej grupie byli ci, którzy dostali pusty opakowanie. Następnie wszyscy zostali ponownie poproszeni o ocenę pragnienia papierosów. Ta sama operacja była przeprowadzana kilka razy z częstotliwością 60 sekund.

 

Naukowcy odkryli, że pragnienie palenia zmniejszyło się we wszystkich trzech grupach, ale znacznie silniejsze (o 19,3 punktu) - wśród tych, którzy czuli przyjemny zapach. W drugiej i trzeciej grupie chęć pociągnięcia papierosa spadła odpowiednio o 11,7 i 11,2 punktu.

 

„Nasze badania dowodzą, że stosowanie przyjemnych aromatów daje nadzieję, że uda się kontrolować pragnienie nikotyny u osób próbujących rzucić palenie” - powiedział Michael Sayatta, kierownik badania, profesor Uniwersytetu w Pittsburghu. Podkreślił również, że naukowcy będą musieli przeprowadzić dodatkowe badania na temat skuteczności tej metody zwalczania palenia, w połączeniu z innymi, bardziej tradycyjnymi metodami.

 

Odkryto nieoczekiwane połączenie między jelitami i mózgiem

Naukowcy nieoczekiwanie dokonali zaskakującego odkrycia. Wyniki badań sugerują, że w ludzkim mózgu mogą osiedlać się bakterie jelitowe. Potwierdzają to zaprezentowane niedawno zdjęcia mikroskopowe wysokiej rozdzielczości, na których widać bakterie jelitowe penetrujące i osiedlające się w zdrowych komórkach mózgowych.

 

Od dawna mówi się, że układ jelitowy to nasz drugi mózg, ponieważ zawiera miliony neuronów i potrafi funkcjonować niezależnie od „głównego” mózgu. Co więcej, znajduje się tam drugie największe w naszym organizmie skupisko komórek nerwowych. Kilka miesięcy temu, naukowcy z Flinders University dokonali pierwszej przełomowej obserwacji aktywności neuronalnej w mysich jelitach – podczas pracy mięśni jelit zauważono wypalanie się neuronów.

 

Teraz badacze z Uniwersytetu Alabama w Birmingham przypadkowo mogli dokonać sensacyjnego odkrycia. Neuroanatom Rosalinda Roberts i jej zespół analizowała różnice między mózgami osób zdrowych i chorujących na schizofrenię. W tym celu pobrała tkanki mózgowe osób tuż po ich śmierci i przyglądała im się pod mikroskopem.

 

Około 5 lat temu, Courtney Walker z tego samego zespołu badawczego zauważyła tajemnicze obiekty w tkankach mózgowych, przypominające pałeczki, lecz ignorowała je. Jednak Rosalinda Roberts podzieliła się tym odkryciem z resztą zespołu i zaczęto prowadzić badania. W 2018 roku, bakteriolog dostarczył jej wyniki analizy – okazało się, że te dziwne obiekty to bakterie. Co więcej, znaleziono je we wszystkich tkankach mózgowych, które należały do osób zdrowych i chorych na schizofrenię.

Źródło: Rosalinda Roberts/Courtney Walker/Charlene Farmer

Rosalinda Roberts zaczęła prowadzić kolejne badania. Najpierw przebadała zdrowe mózgi myszy. Pobrała tkanki tuż po śmierci zwierząt i również odkryła w nich bakterie. Następnie sprawdziła mózgi myszy, które były hodowane bez kontaktu z mikroorganizmami i nie znalazła w nich żadnych bakterii.

 

Zespół przeprowadził sekwencjonowanie RNA bakterii, które znaleziono w ludzkich mózgach. Okazało się, że należą one do trzech typów bakterii jelitowych: Firmicutes, Proteobakterii i Bacteroidetes. Oczywiście nikt nie ma pojęcia, w jaki sposób przedostały się one z jelit do mózgu i właśnie na tym polega cała zagadka. Nie wiadomo również, czy mogą one wywierać pozytywny lub negatywny wpływ na mózg i jego funkcjonowanie oraz czy istnieje jakaś różnica między bakteriami, które znaleziono w mózgach ludzi zdrowych a tych, które znajdowały się w mózgach chorych na schizofrenię.

 

Naukowcy zauważyli, że omawiane bakterie jelitowe chętniej osiedlają się w astrocytach – największych komórkach glejowych, które oddziałują i wspierają neurony. Drobnoustroje skupiają się przede wszystkim przy końcach astrocytów, które otaczają naczynia krwionośne w barierze krew-mózg. Większą populację bakterii jelitowych zauważono również wokół długich włókien projekcyjnych neuronów, które otoczone są tzw. mieliną – białą tłuszczową substancją. Możliwe, że obecność tłuszczu i cukru przyciąga te bakterie.

 

Mózgi osób zmarłych rzadko poddawane są badaniom z pomocą mikroskopu elektronowego, dlatego nikt dotychczas nie zauważył bakterii w ludzkim mózgu. Jednak naukowcy nie wykluczają, że poddane analizie tkanki mózgowe mogły zostać zwyczajnie zanieczyszczone bakteriami. Oczywiście potrzebne są kolejne badania, aby potwierdzić, w jaki sposób te drobnoustroje dotarły do mózgu.

 

Jeśli okaże się, że ludzki mózg faktycznie jest zamieszkały przez bakterie jelitowe, będziemy mieli do czynienia z wielkim odkryciem. To tylko potwierdzi, że nasz „drugi mózg” w układzie jelitowym bardzo blisko współpracuje z „głównym” mózgiem. Z pewnością zrewolucjonizuje to medycynę i być może pozwoli opracować nowe terapie dla ludzi z chorobami psychicznymi.

 

Szybki wzrost kluczowej struktury mózgu może być przyczyną autyzmu

Według nowego badania struktura mózgu zwana ciałem migdałowatym rośnie zbyt szybko u dzieci, u których autyzm zdiagnozowano w wieku dwóch lat. Naukowcy odkryli, że ten przerost występuje między 6 a 12 miesiącem życia, zanim u dzieci zwykle diagnozuje się autyzm.

 

Wyniki badania, opublikowanego 25 marca w American Journal of Psychiatry, sugerują, że terapia dzieci z wysokim ryzykiem rozwoju autyzmu może mieć największe szanse powodzenia, jeśli zostanie rozpoczęta w okresie niemowlęcym.

„Nasze badanie sugeruje, że optymalnym czasem na rozpoczęcie interwencji i wsparcia dla dzieci, u których występuje największe prawdopodobieństwo rozwoju autyzmu, może być pierwszy rok życia” – powiedział starszy autor badania, dr Joseph Piven, profesor psychiatrii i pediatrii na Uniwersytecie im. Karolina Północna w Chapelle Hill.

Ciało migdałowate to znajdująca się głęboko w mózgu struktura w kształciemigdałą, która jest zaangażowana w przetwarzanie emocji, w tym uczucia strachu, oraz interpretację mimiki.

Źródło: CIDD / UNC-CH

Naukowcy wiedzieli już, że ciało migdałowate u dzieci w wieku szkolnym z autyzmem jest większe niż u dzieci bez autyzmu, ale nie wiadomo dokładnie, kiedy to rozszerzenie się zaczyna. W nowym badaniu naukowcy przeskanowali mózgi ponad 400 niemowląt, w tym 270 dzieci ze zwiększonym ryzykiem rozwoju autyzmu, ponieważ mieli starsze rodzeństwo z tą chorobą; 109 dzieci o typowym rozwoju; oraz 29 dzieci z zespołem łamliwego chromosomu X, zaburzeniem genetycznym, które powoduje opóźnienie rozwoju i upośledzenie umysłowe.

 

Dzieci zostały poddane rezonansowi magnetycznemu w wieku 6 miesięcy, 12 miesięcy i 24 miesięcy. W ciągu 24 miesięcy u 58 (czyli około 21 procent) dzieci z grupy ryzyka zdiagnozowano autyzm.Naukowcy odkryli, że w wieku sześciu miesięcy wszystkie dzieci miały ciało migdałowate tej samej wielkości. Jednak w wieku 12 miesięcy dzieci, u których następnie rozwinął się autyzm, miały powiększoną tą część mózgu w porównaniu do dzieci, które nie rozwinęły autyzmu i dzieci z zespołem łamliwego chromosomu X. Co więcej, dzieci zagrożone autyzmem też miały powiększone ciało migdałowate, a dzieci z najszybciej rosnącą tą częścią, miały najcięższe objawy autyzmu.

 

Im szybciej ciało migdałowate rosło w okresie niemowlęcym, tym więcej trudności społecznych wykazywało dziecko, gdy rok później zdiagnozowano u niego autyzm, powiedział autor pierwszego badania Mark Shen, asystent profesora psychiatrii i neurologii w UNC Chapel Hill. Naukowcy postawili hipotezę, że wczesne problemy z przetwarzaniem wzrokowym i sensorycznym w okresie niemowlęcym mogą obciążać ciało migdałowate, prowadząc do przerostu. Ciało migdałowate odbiera sygnały z układu wzrokowego mózgu i innych systemów sensorycznych w celu wykrywania zagrożeń.

 

Badania wykazały, że dzieci, u których później zdiagnozowano autyzm, miały problemy ze zwracaniem uwagi na bodźce wzrokowe w okresie niemowlęcym. Jak mówi Piven, interwencja u dzieci z wysokim ryzykiem rozwoju autyzmu może mieć na celu poprawę przetwarzania informacji wzrokowych i innych informacji sensorycznych u niemowląt. Według National Institutes of Health wczesna interwencja w przypadku autyzmu zwykle rozpoczyna się w wieku od dwóch do trzech lat, kiedy u dziecka zostaje zdiagnozowany autyzm.

 

Jednak niektóre badania przetestowały interwencję na dzieciach zagrożonych autyzmem, ponieważ miały rodzeństwo z autyzmem, lub na dzieciach z wczesnymi objawami, takimi jak fiksacja wzrokowa na niektórych przedmiotach. Na przykład w małym badaniu z 2014 r. przetestowano interwencję u dzieci w wieku od 6 do 15 miesięcy, która nauczyła rodziców nowych sposobów interakcji z dziećmi, takich jak odwrócenie uwagi dziecka od obiektu, na który ma obsesję, i stwierdzono, że terapia zmniejsza objawy autyzmu w wieku 3 lat.

Określono owoce, które powodują migreny u ludzi

Przewlekłe bóle głowy to niezwykle niebezpieczna i nieprzyjemna dolegliwość. Konwencjonalne środki przeciwbólowe nie pomagają przy tej przypadłości. Może pojawić się w dowolnym momencie. Okazuje się, że niektóre owoce i jagody mogą wywoływać migreny.

 

Eksperci przeanalizowali informacje o czterech tysiącach pacjentów cierpiących na przewlekłą migrenę. Przebadano także 1,1 tys. osób, które skarżą się na bóle głowy. Naukowcy zauważyli, że w ciągu 5 - 10 minut po zjedzeniu niektórych owoców zaczęły odczuwać one ataki bólu.

 

Ulubione potrawy każdego człowieka znajdują się na liście zabronionych produktów spożywczych. Przyzwyczailiśmy się je jeść, dawać dzieciom, przywozić z kurortów, uprawiać w ogrodzie i na polach. Lista obejmowała, m. in. arbuzy, marakuje, pomarańcze, banany, papaje i winogrona.

 

To właśnie po zjedzeniu tych owoców ludzie wkrótce zaczęli narzekać na bóle głowy, ale tylko ci, którzy cierpią na przewlekłą migrenę, są podatni na takie objawy. Ci, którzy narzekają na zwykły ból głowy, czują się dobrze. Dokładny związek przyczynowy nie został jeszcze ustalony, ale ta obserwacja wzbudziła zainteresowanie naukowców i dietetyków. Być może, jeśli dostosuje się dietę pacjentów, ich samopoczucie znacznie się poprawi.

 

Specjalna terapia z kurkuminy zdołała wyleczyć z raka w jedenaście dni!

Zespół amerykańskich naukowców opracował specjalną metodę, aby dostarczyć naturalny składnik przeciwnowotworowy bezpośrednio do komórek nowotworowych kości. Technologia pozwoliła zabić je w ciągu zaledwie kilku dni!

 

Substancja o nazwie kurkumina, występująca w korzeniu kurkumy jest znana ze swoich właściwości przeciwnowotworowych. Przez długi czas naukowcy nie mogli w pełni zastosować tej wiedzy do badań na dużą skalę, ponieważ doustne przyjmowanie substancji nie może zostać wchłonięte przez organizm ludzki w stopniu, który zwalcza raka. Amerykańscy naukowcy opracowali metodę dostarczania kurkuminy, która na przykładzie komórek kostniakomięsaka dowiodła prawie stuprocentowej skuteczności terapeutycznej.

 

Zespół z University of Washington opracował kapsułkę i strukturę dla leku, dzięki czemu kurkumina nie traci swoich właściwości, krążąc po ciele i może być stopniowo uwalniana po kontakcie z guzem. Kurkuminowa struktura specjalnej tabletki została wydrukowana na drukarce 3D z fosforanem wapnia o określonej porowatości, a sama kapsułka została wykonana z cząsteczek tłuszczu. Technologia ta umożliwia wytwarzanie implantów dla konkretnego pacjenta, zapewniając lepszą integrację z tkanką ludzką.

Zespół przetestował technologię na komórkach kostniakomięsaka. Terapia hamowała wzrost komórek nowotworowych o 96% przez jedenaście dni, a także promowała wzrost zdrowych komórek tkanki kostnej. Okazuje się, że oprócz właściwości przeciwutleniających i przeciwzapalnych, kurkumina ma również „budujące” właściwości osteogenne. Wyniki badań otwierają nowe możliwości leczenia raka kości i przywracania ubytków kostnych po usunięciu guza.

 

 

Jad osy okazał się skutecznym antybiotykiem

Jad os i pszczół jest pełen związków, zabijających bakterie. Wiele z nich jest także toksycznych dla ludzi. Jednak badania przeprowadzone na Instytucie Technologicznym Massachusetts (MIT) pozwoliły stworzyć różne warianty tych związków, które zabijają bakterie, a jednocześnie są bezpieczne dla ludzi.

 

Naukowcy dokładnie przestudiowali właściwości jadu osy Polybia paulista, która żyje w Ameryce Południowej. Następnie wyodrębnili zawarty w nim toksyczny związek i na jego podstawie stworzyli mnóstwo wariantów jadu.

 

Opracowane w laboratorium związki zostały przetestowane na myszach, zainfekowanych bakteriami i grzybami. Ciągłe eksperymenty pozwoliły wytworzyć idealne wersje jadu, które skutecznie zabijały drobnoustroje, a zarazem pozostawały bezpieczne dla myszy.

 

Naukowcy powiadomili, że jeden szczególny związek potrafił całkowicie usunąć infekcję już po czterech dniach. Zmodyfikowana wersja jadu osy działa niczym najsilniejszy antybiotyk. Teraz badacze zajęli się tworzeniem kolejnych związków, które pozostaną równie skuteczne i bezpieczne nawet przy mniejszych dawkach.