Marzec 2023

Ostropest plamisty, czyli naturalny lek na wątrobę i cukrzycę

Ostropest plamisty jest naturalnym środkiem leczniczym, stosowanym głównie w leczeniu dolegliwości wątrobowych. Niektórzy są jednak zdania, że roślina ta ma znacznie szersze zastosowanie i potrafi pomóc w leczeniu na przykład cukrzycy typu 2. 

 

Ostropest plamisty jest rośliną pochodzącą z krajów śródziemnomorskich i należy do tej samej rodziny, co na przykład stokrotka. Różne części rośliny mogą być stosowane do leczenia różnych schorzeń. Najsilniejsza i zarazem najbardziej znana właściwość ostropestu plamistego, to leczenie chorób i dolegliwości wątrobowych, takich jak:

  •  marskość wątroby,
  •  żółtaczka,
  •  zapalenie wątroby,
  •  problemy z woreczkiem żółciowym.

Niektóre badania dowiodły, że zażywanie ostropestu plamistego pomaga w ochronie serca, obniża poziom cholesterolu we krwi, a także pomaga w wyrównaniu poziomu cukru u osób zmagających się z cukrzycą typu 2.

 

Ostropest zawiera aktywny składnik – sylimarynę, która działa jak przeciwutleniacz, walcząc z wolnymi rodnikami. Naukowcy sądzą, że wywołuje to efekt detoksykujący, który ma bardzo pozytywny wpływ na funkcjonowanie wątroby.

 

Miejscowe stosowanie olejku z ostropestu plamistego może znacznie poprawić stan naszej skóry. Badania z 2015 roku wykazały, że ostropest ma właściwości lecznicze wobec stanów zapalnych skóry, a także zapobiega jej starzeniu. W 2006 roku udowodniono także, że spożywanie ostropestu ma duży wpływ na obniżenie poziomu cholesterolu we krwi.   

 

Wstępne badania przeprowadzone na zwierzętach w 2016 roku wykazały, że zawarta w ostropeście sylimaryna skutkuje zmniejszeniem masy ciała. Powstały więc sugestie, że ostropest może być dodatkowym środkiem wspomagającym dla osób będących na diecie.

 

 

Zażywanie ostropestu może także zmniejszyć oporność na insulinę, co z kolei wspiera leczenie cukrzycy. Prozdrowotne zioło chroni także drogi oddechowe, dzięki czemu pomaga w leczeniu objawów alergicznych oraz astmy.

 

W 2016 roku udowodniono, że zażywanie ostropestu plamistego może ograniczać rozprzestrzenianie się niektórych rodzajów nowotworów. Stosowanie ekstraktu z ostropestu może na przykład hamować wzrost komórek nowotworowych jelita grubego.

 

Co ciekawe, picie naparu z ostropestu może zapobiegać utracie masy kostnej. Jest to właściwość, która powinna szczególnie interesować kobiety przechodzące menopauzę, gdy obniżony poziom estrogenu skutkuje wyższym ryzykiem złamań.

 

Naukowcy są także zdania, że zażywanie ostropestu może zmniejszać ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera. Dzieje się tak, ponieważ ostropest wzmacnia odporność naszego organizmu na stres oksydacyjny. Wzmocnieniu ulega także nasz układ odpornościowy, który lepiej radzi sobie w zderzeniu jakąkolwiek z infekcją.

 

Jeśli zdecydujesz się na zakup ostropestu, warto jest korzystać ze sprawdzonego źródła. Należy pamiętać, że zioło to może łatwo wchodzić w interakcje z niektórymi lekami, dlatego dodatkowa suplementacja powinna być konsultowana z lekarzem.

 

Mózg w trakcie snu oczyszcza się z toksyn

Badania przeprowadzone nad myszami przez naukowców z Centrum Medycznego Uniwersytetu Rochester wykazały, że komórki mózgowe podczas snu automatycznie się oczyszczają z wszelkich toksyn. Odkrycie daje nadzieje na opracowanie nowych metod leczenia chorób, takich jak Alzheimer czy Parkinson.

 

Jeden z autorów badania Maiken Nedergaard wyjaśnił, że mózg posiada ograniczoną ilość energii, więc musi wybierać pomiędzy funkcją budzenia i czujności a snem i oczyszczaniem się. Dodał, że "można zabawiać gości lub sprzątać mieszkanie, ale nie można robić dwóch rzeczy jednocześnie". Badanie wykazało również, że proces oczyszczania, zwany systemem glimfatycznym, jest nawet 10 razy bardziej aktywny podczas snu, natomiast komórki mózgowe zmniejszają się o 60%.

 

Drugi autor badania Jeffrey Iliff twierdzi, że jeśli system glimfatyczny jest regulowany wewnątrz organizmu, prawdopodobnie będzie można opracować nowe leki za pomocą których pojawi się możliwość zwiększenia lub zmniejszenia jego aktywności.

 

 

Korzystanie z Facebooka może powodować zmiany w mózgu

Łatwy dostęp do internetu sprawia, że wielu ludzi bardzo często zagląda do swoich ulubionych serwisów społecznościowych - zarówno w dzień, jak i w nocy. To nie pozostaje bez wpływu na nas samych. Naukowcy odkryli nietypowy związek między korzystaniem z serwisów społecznościowych a wielkością jądra półleżącego. Innymi słowy korzystanie z sieci społęcznościowych w sposób bezpopśredni wpływa na nasz mózg.

 

Jądro półleżące to jedno z jąder podstawowych mózgu. Jest to niewielka struktura, która znajduje się głęboko w środku mózgu i jest częścią tzw. układu nagrody, tj. głównego systemu motywującego nasze zachowanie, a także stanowi podstawę biologiczną takich zjawisk jak natręctwa i uzależnienia.

 

Naukowcy z niemieckiego Universität Ulm zaprosili do swojego badania 85 osób - 46 mężczyzn i 39 kobiet. Z pomocą rezonansu magnetycznego zeskanowano ich mózgi, aby zbadać ich strukturę. Następnie za zgodą uczestników na ich smartfonach zainstalowano aplikację, która mierzy jak długo przebywają oni na Facebooku i jak często zaglądają na ten serwis społecznościowy w okresie 5 tygodni.

 

Badacze odkryli, że osoby, które częściej zaglądały i dłużej przebywały na Facebooku miały zwykle mniejszą ilość substancji szarej w jądrze półleżącym. Na dzień dzisiejszy naukowcy nie mają pojęcia czy jest to przyczyna czy rezultat korzystania z Facebooka, lecz przyszłe eksperymenty być może pozwolą rozwiać te wątpliwości. Uczeni sprawdzą czy nadmierne używanie smartfona celem wejścia na serwis społecznościowy może stanowić uzależnienie behawioralne.

 

Rosyjscy naukowcy zamierzają rozwiązać problem niedoboru ludzkiej krwi przy pomocy dżdżownic

Naukowcy z Uniwersytetu Państwowego w Tomsku dowiedli, że lek pochodzący z robaków jest funkcjonalną analogią ludzkiej hemoglobiny. Obecnie substytut krwi przechodzi badania kliniczne.

 

 

„W organizmach wszystkich zwierząt jest ciecz, która odpowiada za transport gazu” – mówi Wieczesław Butikow, jeden z autorów eksperymentu. „U człowieka czerwone krwinki łączą się z hemoglobiną, a u robaków, zamiast czerwonych krwinek, wystepuje eritrokruorin – odpowiednik hemoglobiny. To eritrokruorin jest głównym składnikiem do wytwarzania substytut krwi”.

Jednakże pozyskiwany z robaków eritrokruorin to jedynie produkt, do którego trzeba dodać składniki końcowe, odzwierciedlające lepkość, pH i inne właściwości ludzkiej krwi. W przyszłości biolodzy wspólnie z chemikami i lekarzami będą koncentrować się na poprawie technologii i modelowaniu wpływu leku na organizm.

 

Naukowcy mówią o zaletach medykamentu pozyskanego z robaków. Zawiera on niewielką ilość lub nawet nieobecność czynników zakaźnych, patogennych dla ludzi.

 

Eksperymenty z robakami odbywają się w Tomsku od kilku lat, podaje portal RG. W laboratoriach hodowane są dżdżownice, bo to ponoć dobry biznes. Pozyskiwane są z nich substancje, przydatne w produkcji żywności, leków i kosmetyków. Według naukowców, białko znajdujące się w robakach nie jest gorsze od białka cennych ras zwierząt domowych. 

„Przyrost masy dżdżownic może pomóc w rozwiązywaniu globalnych problemów naszych czasów, tj. niedobór białka zwierzęcego” - powiedział Andriej Babenko, szef Departamentu Ochrony Roślin. „Białko może być wykorzystywane do różnych celów - od diety aż po produkcję leków i kosmetyków. W Chinach, Wietnamie, Japonii funkcjonuje obecnie wiele fabryk, wytwarzających leki oparte na białku z robaków".

Zapotrzebowanie na te produkty jest większe niż ich dostawy. Hodowcy dżdżownic z Tomska mają szanse uzyskać swoje miejsce na rynku światowym. Opracowali już sposób, jak efektywnie rozmnażać dżdżownice i powodować ich szybki przyrost masy. Rosjanie opatentowali swoje metody.

 

 

Naukowcy zrozumieli, dlaczego kurkumina jest tak potężna w zwalczaniu nowotworów

Kurkumina posiada wiele właściwości zdrowotnych. Jest przede wszystkim silnym naturalnym lekiem przeciwzapalnym i chroni przed chorobami serca. Co najważniejsze, kurkumina posiada właściwości przeciwnowotworowe, które są bardzo częstym obiektem badań. Najnowsze odkrycie pozwoliło wyjaśnić, w jaki sposób kurkumina zwalcza raka.

 

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego wykonali krystalografię rentgenowską oraz profilowanie specyficzności inhibitora kinazy. Badania wykazały, że kurkumina wiąże się z podwójnie specyficzną kinazą tyrozynową 2 (DYRK2) na poziomie atomowym. Jest to nieznane dotychczas oddziaływanie biochemiczne, prowadzące do hamowania kinazy DYRK2, co upośledza proliferację komórek i zmniejsza obciążenie nowotworem.

 

W trakcie eksperymentów na myszach stwierdzono, że kurkumina wiąże się z kinazą DYRK2 i hamuje ją, zaburzając proteasom – jest to proces, który niszczy uszkodzone lub niepotrzebne białka w komórkach i przyczynił się do zmniejszenia nowotworu u gryzoni. Odkryto również, że kurkumina w połączeniu z lekiem karfilzomibem zwiększa wskaźnik śmiertelności komórek nowotworowych.

 

Naukowcy stwierdzili, że kurkumina jako selektywny inhibitor DYRK2 stanowi obiecujący potencjał przeciwnowotworowy i może pomóc w walce z rakiem opornym na chemię lub na inhibitor proteasomu. Badacze zwracają także uwagę, że sama kurkumina jest dość szybko wydalana z organizmu i należałoby ją zmodyfikować, aby mogła dłużej pozostać w ciele i zaatakować komórki nowotworowe. Tym samym po raz kolejny potwierdzono, że kurkuma - popularna przyprawa zawierająca kurkuminę, posiada istotne właściwości przeciwnowotworowe.

 

Prawie 10% kotów domowych we Francji chorowało na koronawirusa

Biolodzy z Francji odkryli w trakcie badania próbek krwi od ponad dwóch tysięcy kotów mieszkających we Francji, że około jeden na dziesięć z nich w ciągu pierwszych dwóch lat pandemii został zakażony koronawirusem. To po raz kolejny potwierdziło wysoką podatność tych zwierząt na COVID-19, piszą naukowcy w artykule w bibliotece elektronicznej bioRxiv.

 

Koronawirus SARS-CoV-2, czynnik sprawczy choroby COVID-19, może dostać się do organizmu nie tylko człowieka, ale także wielu innych ssaków. Wśród nich, jak pokazują ostatnie eksperymenty biologów i obserwacje lekarzy weterynarii, są rezusy, norki, fretki i koty, na które infekcja działa niemal tak samo silnie jak na ludzi.

"Przeanalizowaliśmy ponad 2000 losowo wybranych próbek krwi od kotów i około 3600 próbek krwi od psów pobranych podczas rutynowych wizyt u lekarzy weterynarii. Nasza analiza wykazała, że ​​przeciwciała przeciwko koronawirusowi były obecne we krwi około 5% psów i 10% kotów, co wskazuje wysoka podatność tych ostatnich na SARS-CoV-2” – piszą naukowcy.

 

Grupa biologów kierowana przez Erica Leroya, naukowca z University of Montpellier (Francja), przeprowadziła jedno z największych badań nad aktywnym rozprzestrzenianiem się koronawirusa wśród dwóch najpowszechniejszych rodzajów zwierząt domowych, kotów i psów. Zarówno ci, jak i inni są aktywnie zakażeni COVID-19, ale jak dotąd naukowcy nie potrafią dokładnie powiedzieć, jak często to się dzieje.

 

Aby uzyskać takie informacje, naukowcy przebadali losowo wybrane próbki krwi pobrane przez lekarzy weterynarii w różnych regionach Francji między październikiem 2020 r. a czerwcem 2021 r., podczas drugiej i trzeciej fali pandemii. Naukowcy wyekstrahowali z tych próbek przeciwciała i monitorowali, czy ich cząsteczki są w stanie łączyć się z różnymi fragmentami otoczki SARS-CoV-2.

 

Analiza przeprowadzona przez biologów wykazała, że ​​takie przeciwciała były obecne w około czterystu próbkach krwi psów i kotów, co stanowi około 7% ich ogólnej liczby (5,6 tys. próbek). Około 27% tych przeciwciał aktywnie wiązało się z cząsteczkami koronawirusa i je neutralizowało, co sugeruje długotrwały i poważny charakter infekcji dotykającej czworonożnych nosicieli tych cząsteczek.

 

Pod tym względem naukowcy zauważają, że koty są znacznie bardziej podatne na COVID-19 niż psy. Prawie 10% z nich zaraziło się koronawirusem, dwa razy więcej niż psy, a koty były o 75% bardziej narażone na cięższe formy choroby, które powodowały wytwarzanie silnych przeciwciał neutralizujących. Co ciekawe, naukowcy nie odnotowali różnic płciowych i wiekowych w częstości zarażenia kotów koronawirusem, co jest typowe dla ludzi i innych naczelnych.

 

Ponadto naukowcy odnotowali rozbieżności w częstotliwości infekcji kotów w różnych regionach Francji. Na przykład ich udział był minimalny w regionie Owernia-Rodan-Alpy (4,3%), podczas gdy w Dolinie Środkowo-Loary co czwarte zwierzę (26,9%) było chore na koronawirusa. Dalsze obserwacje, mają nadzieję Leroy i jego współpracownicy, pomogą zrozumieć przyczyny takich rozbieżności.

Zdjęcia przedstawiające żywność źle wpływają na apetyt

Zdanie "co za dużo to niezdrowo" idealnie pasuje do wyników badań jakie opublikowali badacze z Brigham Young University. Okazuje się, że oglądanie zbyt dużej ilości zdjęć i obrazków, które przedstawiają żywność, może wywołać negatywny wpływ na apetyt a człowiek odczuwa mniejszą przyjemność z jedzenia.

 

Naukowcy przeprowadzili badanie z udziałem 232 osób, którzy mieli po prostu obejrzeć zdjęcia przedstawiające żywność. Połowa z nich oglądała 60 zdjęć, na których znajdowały się pokarmy słodkie, takie jak ciasta czy czekolada. Pozostali uczestnicy przejrzeli część zdjęć, które przedstawiały słone przekąski, czyli precle, chipsy i frytki. Osoby biorące udział w badaniu miały następnie ocenić każde zdjęcie pod kątem apetyczności. Na koniec eksperymentu, każdy uczestnik zjadł solone orzeszki a następnie ocenił poziom przyjemności z jedzenia.

 

Wyniki badań wykazały, że osoby które obejrzały zdjęcia przedstawiające żywność słoną nie miały takiej satysfakcji z jedzenia orzeszków solonych, w przeciwieństwie do drugiej grupy. Współautor badania Joseph Redden przyznał, że on sam czuł dyskomfort w żołądku, gdy musiał patrzeć na te wszystkie zdjęcia. Badacze zaznaczają jednak iż wywołany efekt działa tylko w przypadku gdy dana osoba obejrzy dość dużą ilość tego typu zdjęć, a im więcej, tym efekt jest silniejszy.

 

Naukowcy z Brigham Young University uważają, że osoby mające słabość do niezdrowej żywności mogą poradzić sobie z tym problemem przeprowadzając powyższy eksperyment. Można również uznać, że okaże się on bardzo pomocny dla osób chorych na nadwagę.

 

 

Źródło: http://www.redorbit.com/news/technology/1112966631/photos-of-food-lead-to-a-less-enjoyable-meal-100413/

Rezerwowanie leków przez internet - zarezerwuj na Apteline i odbierz w aptece!

Kupowanie leków w aptece wiąże się z wieloma minusami. Długie kolejki, wiele osób chorych w jednym pomieszczeniu i wysokie ceny, to tylko niektóre z nich. Na szczęście na rynku pojawiają się coraz to nowsze rozwiązania, dzięki którym można kupić takie produkty szybKo, łatwo i znacznie taniej. Jednym z nich jest właśnie Apteline! Zobacz, jak działa ta platforma!

Apteline - co to jest i jak działa? 

Apteline to firma, która działa w różnych obszarach ochrony zdrowia już od ponad 25 lat. Jednak to właśnie teraz zaczęła być szeroko rozpoznawalna. A to wszystko dlatego, że stworzyła sposób na to, by kupowanie leków stało się prostsze niż kiedykolwiek wcześniej. 

Apteline jest platformą internetową, na której można zarezerwować leki oraz wiele innych produktów online. Jednak nie jest to sklep online, a platforma rezerwacyjna. Co to oznacza? Otóż na Apteline.pl można zarezerwować leki, a następnie odebrać je i opłacić w wybranej aptece. Platforma współpracuje z aż dwoma tysiącami aptek w Polsce, więc w Twoim mieście lub okolicy z pewnością znajduje się taki punkt!

Jakie leki można zarezerwować na Apteline? 

Apteline jest jedną z największych platform rezerwacyjnych, działających w Polsce. Tym samym, jak z pewnością się domyślasz, dostępność produktów jest tam duża - na pewno znacznie większa, niż w przeciętnej aptece. Na Apteline możliwe jest przede wszystkim zamówienie leków. Znajdziesz tam niemal wszystkie mniej lub bardziej popularne medykamenty. Prócz tego, dostępny jest tam również duży wybór suplementów diety, czy też produktów stosowanych w homeopatii. Apteline to także miejsce, w którym kupić można swoje ulubione dermokosmetyki. Bardzo często są to kosmetyki niezwykle trudno dostępne, których nie mają w asortymencie nawet apteki. 

Czy na Apteline można zarezerwować leki na receptę? 

Tak. Na Apteline możesz zarezerwować leki na receptę. Jest to naprawdę wyjątkowa opcja, ponieważ podczas kupowania w aptekach internetowych, jest to po prostu niemożliwe. Tutaj niezbędne jest bowiem okazanie recepty. A przy zamawianiu leków do domu, byłoby to przecież trudne. Jednak w związku z tym, że przy rezerwacji na Apteline, i tak odbierasz zamówienie osobiście i płacisz za nie dopiero w aptece, to farmaceuta ma możliwość sprawdzenia Twojej recepty. Tym samym, przy rezerwowaniu zamówienia na Apteline możesz bez problemu dodać do koszyka wybrany lek na receptę. Pamiętaj jednak, że wykupisz go jedynie, jeśli rzeczywiście specjalista wypisał Ci taką receptę. 

Jak zarezerwować wybrane produkty na Apteline?

Chcesz złożyć zamówienie na Apteline? To naprawdę proste! Właściwie cała procedura niemal niczym nie różni się od zwykłych zakupów internetowych. Jedyną jest to, że za swoje zamówienie zapłacisz dopiero w aptece. 

Zacznijmy więc od początku. W pierwszej kolejności wybierasz leki, które chcesz zarezerwować. Jeśli szukasz czegoś konkretnego, możesz z łatwością to znaleźć, używając w tym celu lupki. Wystarczy, że wpiszesz nazwę leku. Apteline pozwala też bez trudu wyszukać najlepsze i najbardziej polecane leki na poszczególne dolegliwości. To niezwykle pomocne, gdy nie wiesz do końca, jaki konkretnie produkt wybrać. 

Gdy Twój koszyk będzie już kompletny, możesz przejść do kolejnego etapu, jakim jest wybór apteki, w którym odbierzesz i opłacisz zamówienie. Jak już wiesz, punktów odbioru Apteline w Polsce jest ponad 2000. Wpisz w odpowiednie pole Twoje miasto, a wyszukiwarka wskaże Ci wszystkie pobliskie punkty, do których możesz zarezerwować leki. 

Gdy Twoje zamówienie przyjdzie już do wybranej apteki, dostaniesz powiadomienie mailem lub w SMS-e. Zwykle realizacja jest naprawdę ekspresowa i już na drugi dzień możesz odebrać zamówione leki. W aptece potrzebny będzie Ci jedynie numer zamówienia lub kod odbioru. Zamówienie możesz opłacić gotówką lub kartą - ta kwestia zależna jest od konkretnego punktu. 

 

Rezerwacja leków na Apteline - ile to kosztuje? 

Zastanawiasz się, ile kosztuje rezerwacja leków w Apteline? Z pewnością zaskoczy Cię więc informacja, że nie kosztuje ona zupełnie nic. Cała usługa jest za darmo, a dodatkowo, dostępna jest tam również bezpłatna dostawa. Odbierając zamówienie, zapłacisz więc jedynie za leki. Jest to więc ogromna zaleta Apteline, ponieważ zwykłe apteki internetowe przeważnie wymagają opłaty za przesyłkę. 

Rezerwacja leków na Apteline - dlaczego warto?

Rezerwowanie leków na Apteline to rozwiązanie, z którego korzysta obecnie coraz więcej osób. I nie ma w tym zupełnie nic dziwnego. Takie rozwiązanie zapewnia bowiem szereg fantastycznych korzyści. Pierwszą z nich jest oczywiście cena takich zakupów. Na Apteline widzisz ceny wszystkich produktów więc możesz dopasować je odpowiednio do swojego budżety. Wysokość rachunku Cię tu nie zaskoczy - co z pewnością nie raz zdarzało Ci się, robiąc zakupy bezpośrednio w aptece. 

Kolejna ważna rzecz, to dostępność produktów. Na Apteline asortyment jest naprawdę duży i zróżnicowany, a wszystkie braki na bieżąco uzupełniane. Nie musisz czekać na to, aż Twój lek zostanie specjalnie zamówiony, jak to bywa w aptekach. 

 

 

Naukowcy zbadali destrukcyjny wpływ promieni rentgenowskich na kości

Niemieccy naukowcy z Charité zbadali szkodliwy wpływ promieni rentgenowskich na kości. Wyniki prac opublikowano w czasopiśmie Nature Communications.

 

Zespół badawczy przeanalizował zmiany za pomocą zogniskowanych wysokoenergetycznych promieni rentgenowskich na aparacie BESSY II w próbkach kości ryb, świń, bydła i myszy. Jednocześnie połączenie metod mikroskopowych pozwoliło wyraźnie zobaczyć zniszczenie włókien kolagenowych spowodowane działaniem elektronów.

 

Dzięki czułej aparaturze udało się stwierdzić, że włókna kolagenowe ulegają zniszczeniu w wyniku absorpcji promieniowania w nanokryształach minerałów. Wysokoenergetyczne fotony z promieni rentgenowskich uruchamiają łańcuch reakcji elektronowych, po których jonizacja wapnia i fosforu w minerale uszkadza białka, w tym kolagen zawarty w kościach. Najbardziej wyraźne zmiany zaobserwowano przy długim czasie naświetlania, ale są one zauważalne nawet przy krótkim naświetlaniu przy dużej mocy.

 

Jednocześnie eksperci podkreślali, że promieniowanie rentgenowskie stosowane w BESSY II jest około 10 tysięcy razy intensywniejsze niż promieniowanie stosowane w badaniach lekarskich.

Obrzydliwe zapachy uruchamiają mechanizmy obronne organizmu przed infekcjami

Naukowcy z kilku krajów jednocześnie znaleźli dowody na to, że uczucie wstrętu wiąże się ze wzrostem odporności organizmu. Czyli dzięki zmysłowi węchu nie tylko unikamy nieprzyjemnych rzeczy i ich zapachów, ale nawet na poziomie komórkowym przygotowujemy się na ewentualny atak patogenów.

 

W toku ewolucji zwierzęta, w tym ludzie, wykształciły specjalne reakcje chroniące przed zatruciami i chorobami. Niechęć do pewnych zapachów jest jedną z takich ewolucyjnych mechanizmów obronnych. Naukowcy nadali nawet nazwę takim reakcjom - behawioralny układ odpornościowy.

 

Naukowcy z kilku krajów zastanawiali się, czy nasz główny układ odpornościowy reaguje na takie „pobudki” za pośrednictwem naszego zmysłu węchu. Byłoby to logiczne, organizm odczuwa obecność potencjalnego niebezpieczeństwa, co oznacza, że ​​musi wcześniej przygotować się na problemy. Eksperci ze Szwecji i  Australii, Niemiec i Stanów Zjednoczonych przeprowadzili trzy niezależne eksperymenty, aby dowiedzieć się, czy tak jest naprawdę.

 

Naukowcy zastosowali trzy metody, aby wywołać silny wstręt u badanych. Szwedzcy badacze podali ochotnikom zapachy o nieprzyjemnych zapachach: sfermentowanych śledzi, sera pleśniowego, zgniłych drożdży, sztucznych substancji zapachowych o zapachu moczu i potu. Uczestnicy oceniali każdy zapach w „obrzydliwej skali”, a następnie naukowcy pobrali próbki śliny od osób, które wyczuły najbardziej nieprzyjemne zapachy.

 

W rezultacie w ślinie uczestników, którzy doświadczyli najsilniejszego wstrętu, badacze stwierdzili podwyższone poziomy dwóch markerów odpornościowych: czynnika martwicy nowotworów TNF-α i immunoglobuliny sekrecyjnej S-IgA. TNF-α aktywuje kilka rodzajów komórek odpornościowych w organizmie, w tym cytokiny i białe krwinki. Jest to ważny czynnik chroniący organizm przed pasożytami wewnątrzkomórkowymi i wirusami.

 

Wydzielnicza immunoglobulina A jest jednym z najważniejszych przeciwciał, komórek neutralizujących obce substancje. Nawiasem mówiąc, ten typ komórek odpornościowych był przedmiotem zainteresowania naukowców we wszystkich trzech badaniach.

 

Praca szwedzkich i australijskich naukowców została opublikowana w czasopiśmie naukowym Evolution, Medicine, and Public Health