Grudzień 2022

Spożywanie jagód kamczackich działa przeciwstarzeniowo

Wysoka zawartość kilku witamin i pierwiastków śladowych sprawia, że wiciokrzew siny jest jedną z najważniejszych jagód poprawiających odporność. Roślina może być również uważana za rekordzistę pod względem ilości przeciwutleniaczy.

 

Ta ostatnia okoliczność pomaga spowolnić starzenie się organizmu, jednocześnie korzystnie wpływając na stan mózgu, serca, wątroby i naczyń krwionośnych.

 

Wiciokrzew ma jeszcze jedną cechę dzięki swoim mikroelementom. Witamina K zawarta w wiciokrzewu w dziennej dawce zapewnia maksymalne przyswajanie wapnia. Kolejnym ważnym punktem jest obecność potasu i magnezu w wiciokrzewach. Połączenie tych dwóch mikroelementów zapewnia dobrą rytmiczną pracę serca.

 

Korzyści z wiciokrzewu niebieskiego odnotowuje się również w walce z bakteriami powodującymi zatrucie krwi, zapalenie otrzewnej i szereg innych chorób zakaźnych. Jagodę jest najlepiej zamrozić. Pozwala to zachować jej korzystne właściwości na maksymalnym poziomie.

 

Wiciokrzew siny nie znosi jednak zbyt dobrze gotowania, więc przy robieniu dżemu lepiej nie doprowadzać go do ekstremalnych temperatur.

 

Nie ma przeciwwskazań do przyjmowania wiciokrzewu, z wyjątkiem uczulenia na witaminy z grupy B. Zaleca się spożywanie tej jagody nie więcej niż 100 gramów dziennie.

 

W międzyczasie dietetycy wymieniają alternatywne i zdrowe sposoby przygotowania jagód na zimę. Najczęstszym z nich jest gromadzenie dżemu. Można go jednak jeść bez szkody dla organizmu nie częściej niż raz w tygodniu.

 

Kofeina wzmacnia pamięć długotrwałą

Intrygujące badanie opublikowane w Nature Neuroscience informują, że picie kawy korzystnie wpływa na pamięć długotrwałą. Okazuje się, że kofeina wzmacnia pewne wspomnienia na około jeden pełny dzień po spożyciu.

 

Uczestnicy badania, którzy nie spożywają regularnie żadnych produktów zawierających kofeinę, mieli za zadanie przestudiować serię zdjęć a pięć minut później losowo wybrane osoby zażyły 200 mg. kofeiny lub placebo. Próbki śliny zostały pobrane tuż przed wzięciem tabletki, jedną godzinę, trzy godziny oraz 24 godziny po spożyciu.

 

Następnego dnia, obie grupy przeszły przez test aby sprawdzić jak potrafią oni rozpoznawać obrazy przedstawione dzień wcześniej. Niektóre zdjęcia były takie same, inne były podobne ale nie identyczne, a jeszcze inne były zupełnie nowe. Uczeni zauważyli że większość osób, która spożyła dzień wcześniej kofeinę była w stanie zidentyfikować nowe obrazy jako podobne do wcześniej przeglądanych, czego nie była w stanie dokonać druga grupa, która zażyła placebo.

 

Autor badania Michael Yassa powiedział, że gdyby użyto standardowych zadań rozpoznawania to nie udałoby się odkryć wpływu kofeiny. Uczestnicy w powyższym badaniu musieli bardziej wytężyć swój mózg aby rozróżnić obrazy. Dotychczas przeprowadzono niewiele badań określających wpływ kofeiny na pamięć długotrwałą a w większości przypadków dowiedziono, że substancja ma co najwyżej niewielki wpływ na zachowanie.

 

Powyższe badanie jednak różni się od pozostałych, ponieważ uczestnicy najpierw przestudiowali zdjęcia a dopiero potem zażyli dawkę kofeiny. Jak twierdzi Yassa, niemal we wszystkich testach podawano najpierw kofeinę przez co nie ma pewności, czy efekt osiągnięto poprzez podanie tej substancji, czy też zależało to od uwagi, czujności, skupienia lub innych czynników.

 

Rozpoczęto badania kliniczne sztucznej krwi

W Wielkiej Brytanii rozpoczęły się pierwsze na świecie próby kliniczne transfuzji krwi hodowanej „in vitro”. W przyszłości technologia ta umożliwi ratowanie ludzi potrzebujących krwi niezwykle rzadkich i nielicznych grup. Brytyjscy naukowcy nauczyli się, jak uzyskać odpowiednią ilość krwi dowolnej, nawet najrzadszej grupy, „hodując” ją w laboratorium z komórek macierzystych dawcy. Ostatnio najnowsza technologia przeszła do pierwszej fazy badań klinicznych, dzięki czemu lekarze mogą śledzić reakcję organizmu na pierwszą, a jednocześnie bardzo małe dawki takiej krwi. Informacje na ten temat publikuje brytyjska Narodowa Służba Zdrowia (NHS).

 

Na powierzchni czerwonych krwinek znajduje się wiele różnych białek i węglowodanów. Ich zestaw jest indywidualny i określa grupę krwi osoby. Powszechnie znane są antygeny grupy krwi układu AB0 i czynnik Rh. Są jednak dziesiątki innych, a naukowcy wciąż odkrywają nowe. Różnice w nich są znacznie mniej powszechne, ale czasami pacjenci muszą rozważyć te opcje podczas przetaczania krwi. W takich przypadkach lekarze borykają się z poważnym niedoborem oddanej krwi pożądanej grupy.

 

Naukowcy z Cambridge, Bristolu i innych brytyjskich uniwersytetów opracowali nową metodę, która obiecuje rozwiązać ten problem. Najpierw należy znaleźć odpowiedniego dawcę i pobrać od niego dawkę krwi. Za pomocą systemu magnesów zostają z niego odfiltrowane komórki macierzyste, prekursory czerwonych krwinek. Komórki te są stymulowane do dzielenia się, wzrostu i różnicowania w dorosłe krwinki czerwone. Na koniec wybiera się z nich komórki, które osiągnęły pełną dojrzałość i są gotowe do transfuzji.

 

Naukowcy przetestowali już taką krew na dwóch ochotnikach i nie stwierdzili żadnych niebezpiecznych skutków. Średnio z początkowej dawki 470 mililitrów krwi można wyizolować około 500 tys. komórek macierzystych. Spośród nich uzyskuje się około 50 milionów czerwonych krwinek, aby ostatecznie wyselekcjonować około 15 milionów. Krew otrzymana w laboratorium jest znacznie droższa niż zwykły dawca. Może być jednak nieoceniona w ratowaniu życia pacjentów z rzadkimi grupami.

 

Teraz nowa technologia weszła w pierwszą fazę badań klinicznych. W eksperymentach weźmie udział co najmniej dziesięciu dorosłych zdrowych ochotników. Otrzymają dwie minimalne (od pięciu do dziesięciu mililitrów) dawki rozłożone w czasie o ponad cztery miesiące (120 dni) to normalne życie czerwonych krwinek. Pierwsza dawka krwi regularnie oddanej krwi pozwoli uzyskać wyniki kontrolne przed wykonaniem drugiego testu „laboratoryjnego”.

 

Ponadto obie dawki są wstępnie modyfikowane poprzez umieszczenie dodatkowych znaczników radioaktywnych na powierzchni erytrocytów. Umożliwi to naukowcom śledzenie ich losu i długości życia w ciałach ochotników. Nie bez powodu próby te nazywają się RESTORE, „Odzyskiwanie i przeżycie krwinek czerwonych pochodzących z komórek macierzystych”. Wyniki tych eksperymentów poznamy w przyszłym roku.

 

Korzystanie z komputera w starszym wieku zmniejsza ryzyko demencji

Korzystanie z komputera w wieku od 60 do 69 lat zmniejsza ryzyko demencji o 15 procent, podczas gdy oglądanie telewizji zwiększa je o 24 procent. Do takich wniosków doszli amerykańscy epidemiolodzy po zbadaniu danych 146 tys. mieszkańców Wielkiej Brytanii. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences.

 

Brak aktywności fizycznej i demencja mają ze sobą wzajemny związek: z jednej strony mała aktywność fizyczna zwiększa ryzyko zaburzeń poznawczych. Z drugiej strony, na tle utraty pamięci, uwagi, woli i umiejętności, codzienna aktywność człowieka naturalnie maleje.

 

W pozycji siedzącej osoba zwykle spędza mniej niż półtora raza podstawowej przemiany materii. Ale jednocześnie siedzący tryb wypoczynku może być bierny poznawczo (oglądanie telewizji) lub aktywny (czytanie, gry planszowe lub komputer). Niektóre wcześniejsze badania wykazały, że ryzyko chorób sercowo - naczyniowych jest między nimi różne, chociaż poziom wydatkowania energii wydaje się być porównywalny.

 

Istnieją dowody na to, że ludzie, którzy wolą relaksować się przed komputerem, radzą sobie lepiej w testach na inteligencję niż ci, którzy wolą oglądać telewizję. Dotyczy to jednak pojedynczych testów, a dane dotyczące długoterminowego ryzyka rozwoju demencji u osób preferujących różne rodzaje biernej rekreacji nie są jeszcze dostępne.

 

Aby zrozumieć, czy ryzyko związane z różnymi rodzajami braku aktywności fizycznej jest różne, epidemiolodzy z uniwersytetów w Teksasie i Południowej Kalifornii pod kierownictwem Gene'a Alexandra przeanalizowali retrospektywnie dane 146 tys. osób zarejestrowanych w brytyjskim biobanku i początkowo bez demencji.

 

W momencie wpisu do rejestru (w latach 2006-2010) wszyscy badani mieli od 60 do 69 lat. W okresie obserwacji 11,87 ± 1,17 roku zarejestrowano około 3,5 tys. przypadków otępienia.

 

Ze względu na kompleksowy charakter danych w biobanku naukowcy byli w stanie uwzględnić duży zestaw danych demograficznych, szereg złych nawyków, chorób współistniejących, środowiska społecznego, wzorców żywieniowych oraz obecność genetycznej predyspozycji do choroby Alzheimera. Na etapie wpisu do rejestru wszyscy uczestnicy zostali zapytani o poziom aktywności fizycznej i preferencje w zakresie biernej rekreacji. Badani oglądali telewizję średnio 3,39 ± 1,86 godziny dziennie, spędzali przy komputerze 0,93 godziny dziennie (dolna granica środkowego tercyla wynosiła 0,5 godziny, górna godzina).

 

Po uwzględnieniu czynników zakłócających aktywność fizyczna (RR 0,96, 95% CI 0,94–0,99, p = 0,015) oraz korzystanie z komputera (RR 0,85, 95% CI 0,81–0,90, p < 0,0001) okazały się czynnikami antyryzykowymi dla demencja. Natomiast oglądanie telewizji zwiększało ryzyko otępienia o prawie jedną czwartą (RR 1,24, 95% CI 1,15–1,32, p < 0,0001). Im więcej czasu osoba spędzała na oglądaniu telewizji (p < 3 × 10–6) lub korzystaniu z komputera (p < 3 × 10–11), tym silniejszy był wpływ tego czynnika na ryzyko wystąpienia otępienia.

 

Aby sprawdzić, czy różnica wynika z faktu, że wśród osób oglądających telewizję na początku badania jest więcej nierozpoznanych pacjentów z demencją, autorzy oddzielnie przeanalizowali dane od osób, u których zdiagnozowano demencję po pięciu latach od rozpoczęcia obserwacji (zwykle około od wystąpienia objawów demencji starczej do diagnozy). Po ponownym obliczeniu danych wpływ różnych rodzajów biernego odpoczynku na zdrowie poznawcze pozostał taki sam, aż do tych samych współczynników hazardu. Dostosowanie do poziomu aktywności fizycznej również nie zmieniło charakteru oddziaływania telewizora i komputera.

 

W związku z tym, konkludują autorzy badania, ważne okazało się uwzględnienie nie tylko samego faktu braku aktywności fizycznej, ale także tego, co dana osoba robi w tym samym czasie. Naukowcy zaproponowali wiarygodne wyjaśnienia różnicy między komputerem a telewizorem.

 

Po pierwsze, być może chodzi o aktywność fizyczną. Porównanie kosztów energii dla różnych rodzajów siedzącego trybu życia pokazuje, że oglądanie telewizji i pisanie na klawiaturze nie są równoważne dla osoby, a np. różnica w kosztach energii podczas grania w gry wideo na konsoli i oglądania telewizji może sięgać nawet jednego pół razy. Poza tym najpopularniejsze programy telewizyjne są wieczorami, a ich oglądaniu często towarzyszy późny posiłek, co zaostrza zaburzenia metaboliczne. Po drugie, interakcja z interfejsem użytkownika komputera jest zasadniczo prostym treningiem poznawczym.

 

Jednak różnica w ilości wydatkowanej energii okazuje się dość niewielka, a dane dotyczące wpływu treningu poznawczego na przebieg otępienia są sprzeczne, więc przyczyny tak dużej różnicy w częstości występowania pozostają do wyjaśnienia w przyszłości. W międzyczasie uzyskane dane mogą być wykorzystane w rozwoju polityki społecznej i doradzaniu pacjentom w celu zmniejszenia częstości występowania chorób powodujących niepełnosprawność.

 

Indianie w Ameryce Południowej z jakiegoś powodu są uodpornieni na demencję starczą

Okazało się, że wśród przedstawicieli dwóch ludów boliwijskiej Amazonii niezwykle mało jest osób z demencją. Artykuł na ten temat został opublikowany w periodyku Alzheimer's & Dementia: The Journal of the Alzheimer's Association.

 

Coś związanego z przedindustrialnym stylem życia wydaje się chronić starszych ludzi z Tsimane i Moseten przed demencją. Aby się tego dowiedzieć, naukowcy wykorzystali tomografię komputerową mózgu i kwestionariusze dostosowane do kultury rdzennych Amerykanów. 

 

Okazało się, że wśród przedstawicieli ludu Tsimane powyżej 60 roku życia na demencję cierpi tylko pięciu, a na 169 członków ludu Moseten tylko jeden. Dla porównania, 11 procent Amerykanów w wieku powyżej 65 lat cierpi na demencję starczą, w porównaniu z zaledwie 1 procentem w populacji rdzennych Amerykanów.

 

Naukowcy mają hipotezę, że mózg tych Indian jest chroniony przed starzeniem się dzięki aktywnemu trybowi życia i diecie bez obfitości cukru i tłuszczów, ponieważ Tsimane i Moseten przez całe życie łowili ryby, polowali i uprawiali tradycyjne narzędzia. Jednak pozostaje niejasne, dlaczego nie wszystkie tradycyjne ludy wykazują taką ochronę przed demencją.

 

Naukowcy mają nadzieję, że odkrycie tego sekretu pomoże w leczeniu demencji w krajach uprzemysłowionych.

Witamina D zmniejsza ryzyko raka jelita o 50%

Ten trend był szczególnie widoczny u osób poniżej pięćsdziesiątego roku życia. Naukowcy ustalili również, że witamina D z diety jest lepsza od suplementacji. Zachorowalność na raka jelita grubego stale rośnie u osób do pięćdziesiątego roku życia i do tej pory naukowcy nie potrafią dokładnie wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Do najbardziej oczywistych czynników należą późne wizyty u lekarza i ograniczona diagnoza, nawet w przypadku występowania dolegliwości.

 

Amerykańscy naukowcy z Instytutu Badań nad Rakiem Dana-Farber postanowili ocenić potencjalne korzyści witaminy D jako prostego środka zapobiegawczego przeciwko rakowi jelita.

 

W badaniu wzięło udział blisko 95 tys. kobiet w wieku od 25 do 42 lat, które od około 25 lat regularnie dostarczały dane na temat stylu życia, odżywiania, badań lekarskich i stanu zdrowia. Wyniki podaje The Harvard Gazette.

 

W tym czasie naukowcy zarejestrowali 111 przypadków raka jelita grubego i 3317 przypadków polipów w jelicie, czyli prawdopodobnych prekursorów nowotworu.

 

Obserwacje wykazały, że wyższe spożycie witaminy D zmniejszyło zarówno ryzyko raka, jak i polipów u osób poniżej pięćdzieisiątego roku życia o 50%. Średnie dzienne spożycie witaminy D wynosiło około 300 IU. Naukowcy zauważyli również, że u osób po pięćdziesięciu latach korelacja nie była już tak silna, ale przyczyny tego nie są jeszcze jasne.

„Bardzo ważne jest zrozumienie czynników ryzyka raka jelita grubego w młodym wieku, aby rozsądnie zalecić konkretną dietę i styl życia” – podsumowali autorzy badania.

Warto zauważyć, że spożycie witaminy D w diecie, np. w jajach, grzybach, rybach i mleku, miało większe znaczenie w zapobieganiu nowotworom niż suplementacja.


 

Upuszczanie krwi może być znowu w modzie. Badacze twierdzą, że zmniejsza ilość chemikaliów we krwi

Substancje perfluoroalkilowe i polifluoroalkilowe (PFAS) są wszędzie i są "wieczne”. To chemikalia, które są częścią plastiku i nigdy się nie rozkładają. Powiązano je dotychczas z licznymi chorobami, ponieważ zaburzają delikatną równowagę mikrobiomu jelitowego, powodują astmę i inne choroby płuc, a teraz przedostały się do naszego krwioobiegu, gdzie są trudne do usunięcia. Ale są na to sposoby.

Przełomowe badanie wykazało, że regularne oddawanie krwi może oczyścić krwioobieg z PFAS. Upuszczanie krwi może być zatem znowu w modzie jak w średniowieczu, bo okazuje się być sposobem na to aby pozbyć się z organizmu substancji chemicznych, które się do niego dostały pozornie na zawsze.

 

W badaniu, opublikowanym w czasopiśmie JAMA Network Open, wzięło udział 285 australijskich strażaków, którzy oddali krew i osocze w ciągu 12 miesięcy. Strażacy są bardziej narażeni na działanie PFAS niż ogół społeczeństwa, co czyni je idealnym studium przypadku. Strażacy zostali podzieleni na trzy grupy: jedna oddawała osocze co sześć tygodni, druga oddawała krew co 12 tygodni, a trzecia była pod obserwacją. 

 

Najskuteczniejszą interwencją było oddanie osocza, które zmniejszyło średnie poziomy PFOS w surowicy o 2,9 ng/ml w porównaniu do 1,1 ng/ml w przypadku donacji, istotna różnica; podobne zmiany zaobserwowano w przypadku innych PFAS” – czytamy w badaniu. Innymi słowy, oddawanie osocza okazało się skuteczniejsze niż oddawanie krwi; chociaż obie opcje były skuteczne w zmniejszaniu całkowitej ilości chemikaliów w krwiobiegu. To ważne, bo jak dotąd żadna inna interwencja nie pomogła obniżyć poziomu PFAS we krwi.

 

Odkryto unikalne przeciwciało, które całkowicie neutralizuje wirusa Zika

Biolodzy odkryli przeciwciało o unikalnej strukturze, które może całkowicie zneutralizować wirusa Zika w hodowlach komórkowych i organizmach zwierząt doświadczalnych, nawet przy bardzo niskich stężeniach. Cząsteczka ta posłuży jako podstawa do stworzenia pierwszych leków na tę chorobę - poinformował w piątek serwis prasowy amerykańskiego Cornell University.

 

Gorączka Zika, przenoszona przez komara Aedes aegypti, została po raz pierwszy zidentyfikowana w 1947 roku w Ugandzie. Ogniska choroby odnotowano następnie w Azji, Afryce, Ameryce Południowej i Północnej, a także w regionie Pacyfiku. Ostatnie duże ognisko choroby miało miejsce w latach 2015-2016 w Ameryce Łacińskiej, gdzie u dzieci, których matki zaraziły się wirusem Zika w czasie ciąży, wykryto niebezpieczne działanie niepożądane zakażenia wirusem Zika (ZIKV), czyli małogłowie.

"Przeciwciało, które odkryliśmy, może być użyte na dwa sposoby. Może być użyte do szybkiej neutralizacji cząstek wirusa Zika w krwiobiegu już zakażonych kobiet w ciąży lub do zapobiegania tej chorobie w tych regionach Ziemi, w których występują ogniska Zika" - powiedział. profesor Cornell University w Ithaca (USA) Sally Permar, cytowana przez służby prasowe uniwersytetu.

Profesor Permar i jej współpracownicy znaleźli rozwiązanie tego problemu, badając próbki krwi od dziesięciu ciężarnych kobiet w Brazylii, które miały Zika w latach 2015-2016 podczas ostatniego dużego wybuchu choroby w Ameryce Łacińskiej. Naukowcy zasugerowali, że te próbki mogą zawierać przeciwciała, które mogą chronić płód przed przenikaniem do niego cząstek ZIKV.

 

Mając to na uwadze, biolodzy molekularni wyodrębnili przeciwciała z próbek krwi i przeanalizowali ich interakcje z różnymi odmianami czynnika sprawczego Zika. Eksperymenty te doprowadziły do ​​odkrycia unikalnego przeciwciała DH1017, które teoretycznie nie powinno neutralizować cząsteczek ZIKV, gdyż należy do klasy przeciwciał IgM, których cząsteczki organizm wytwarza przy pierwszym kontakcie z patogenem.

 

W praktyce, jak pokazały pierwsze eksperymenty z syntetycznymi kopiami cząsteczki DH1017, przeciwciało to aktywnie wiązało się z otoczką wirusa Zika i całkowicie neutralizowało ten patogen nawet przy bardzo niskich stężeniach. Stało się tak zarówno w eksperymentach z hodowlą komórkową, jak iw eksperymentach na ciężarnych myszach zakażonych śmiertelnymi dawkami cząstek ZIKV.

 

Kolejne eksperymenty wykazały, że wysoka skuteczność tego przeciwciała wynika z jego unikalnej budowy. Pozwala tym cząsteczkom wiązać się z otoczką wirusa przy użyciu pięciu oddzielnych łańcuchów aminokwasowych zamiast dwóch, jak to robią konwencjonalne przeciwciała przeciwwirusowe IgG, co zwiększa skuteczność DH1017 około pięć razy w porównaniu z jego odpowiednikami IgG.

 

W niedalekiej przyszłości naukowcy planują przetestować bezpieczeństwo i skuteczność tych przeciwciał w eksperymentach na małpach i innych zwierzętach. Pomyślne zakończenie tych eksperymentów utoruje drogę do badań klinicznych na ochotnikach, co jest niezbędne do wprowadzenia DH1017 do praktyki medycznej, podsumowali biolodzy.

Choroby mózgu mogą zostać wyleczone dzięki laserowi

Technologia laserowa może w przyszłości pomóc wykryć oraz wyleczyć schorzenia mózgu. Odkrycie, które może nawet zastąpić szkodliwą dla pacjentów chemioterapię, zostało odkryte przez polskich i szwedzkich naukowców.

 

Choroby takie jak Alzheimer powodują iż białka tworzą się w skupiska. Są to tak zwane amyloidy, które powstają w organiźmie w wyniku długiego przebiegu wyniszczających chorób. Naukowcy z Uniwersytetu Technologicznego Chalmers (Szwecja) oraz z Uniwersytetu Technologicznego we Wrocławiu jako pierwsi doszli do przełomowego odkrycia.

 

Metoda ta polega po prostu na zastosowaniu techniki laserowej aby odróżnić zaburzoną tkankę mózgu od tych normalnych i zniszczyć ją. W trakcie badań zauważono, że zdrowe białka są optycznie niewidzialne, natomiast amyloidy pochłaniają niewielką ilość światła. Zdaniem polskich i szwedzkich uczonych, przyszłe wykrywanie oraz leczenie schorzeń mózgu może odbywać się właśnie za pomocą skoncentrowanej wiązki światła laserowego.

 

 

Naukowcy odkryli, jak „wyłączyć” raka bez stosowania chemioterapii

Naukowcy twierdzą, że odkryli skuteczną metodę walki z rakiem. Z najnowszych badań wynika, że manipulując cząsteczkami mikroRNA można uruchomić proces autodestrukcji komórek nowotworowych. Nowa terapia, oparta o ten mechanizm, może pozwolić usuwać nowotwory z organizmu bez stosowania chemioterapii.

 

W ciągu jednej minuty, w ludzkim organizmie umiera około 300 milionów komórek, które następnie są zastępowane przez kolejne komórki. Dzięki temu, organizm chroni się przed potencjalnie uszkodzonymi komórkami. Nowotwór potrafi przetrwać, ponieważ ignoruje „instrukcje” o autodestrukcji, wysyłane z układu odpornościowego.

 

Naukowcy z Uniwersytetu Północnozachodniego w Evanston w stanie Illinois w USA zdołali już wcześniej opisać mechanizm, pozwalający przeprogramować dowolną komórkę w organizmie, aby zapoczątkować w niej proces autodestrukcji. Teraz ten sam zespół badawczy odkrył, jak uruchomić tę sekwencję, aby zniszczyć komórki nowotworowe.

Instrukcje o śmierci komórek zawarte są w kwasie rybonukleinowym (RNA) i w mikroRNA. Zespół naukowców wykorzystał małe interferujące siRNA w celu wywołania toksyczności w komórkach nowotworowych. Proces ten jest normalnie aktywowany przez chemioterapię. Podczas testów, cząsteczki te wywierały nacisk na kilka genów w komórkach rakowych, inicjując sekwencję autodestrukcji w czterech ludzkich i mysich liniach komórkowych. Molekuły niszczą jednocześnie wiele genów, które komórki potrzebują do przetrwania, dlatego rak nie jest w stanie rozwinąć odporności.

 

Nowe terapie, oparte o tę przełomową metodę, mogą zabijać nowotwory bez stosowania wyniszczającej chemioterapii. Jednak zanim będzie można w ten sposób leczyć pierwszych pacjentów, potrzebne są kolejne badania, dlatego prawdopodobnie miną lata, zanim nowa metoda zostanie oddana do użytku w medycynie.