Październik 2022

Badania sugerują, że proces starzenia można odwrócić

Odwracanie procesu starzenia jest możliwe, choć wciąż pozostaje to oficjalnie poza naszym zasięgiem. Nie chodzi tylko o to, abyśmy żyli dłużej – ważne jest również zachowanie naszego zdrowia. Nie byłoby sensu przedłużać swojego życia mając świadomość, że będziemy dłużej zmagać się z różnymi chorobami. Jednak badania nad długowiecznością trwają w najlepsze, a podczas najnowszego eksperymentu udało się odwrócić proces starzenia w ludzkich komórkach.

 

Wielu naukowców postrzega proces starzenia się jako postępujący spadek funkcji organizmu i łączy go z większością powszechnych chorób przewlekłych, takich jak nowotwór, cukrzyca czy otępienie. Istnieje wiele powodów, dla których nasze komórki i tkanki przestają funkcjonować, lecz biolodzy zaczynają się bardziej skupiać na gromadzeniu starzejących się komórek.

 

Komórki senescentne to starsze komórki, które nie tylko nie funkcjonują tak, jak powinny, ale także zagrażają sąsiednim komórkom. Badania prowadzone na zwierzętach wykazały, że usuwanie tych starych dysfunkcyjnych komórek poprawia wiele cech starzenia, np. opóźnia pojawienie się zaćmy.

 

Wciąż nie do końca wiadomo, dlaczego komórki starzeją się, ale naukowcy przypuszczają, że za senescencję mogą odpowiadać uszkodzenia DNA, ekspozycja na stan zapalny i uszkodzenia cząsteczek ochronnych na końcu chromosomów. Niektórzy sugerują również, że jedną z przyczyn starzenia komórkowego może być utrata naszej zdolności do włączania i wyłączania genów we właściwym czasie i we właściwym miejscu.

 

Wraz z wiekiem tracimy zdolność do kontrolowania tego, jak regulowane są nasze geny. Każda komórka w organizmie zawiera wszystkie informacje potrzebne do życia, ale nie wszystkie geny włączają się we wszystkich tkankach lub przy wszystkich warunkach. Jest to jeden ze sposobów, w jakim komórka serca różni się od komórki nerkowej, pomimo faktu, że zawierają przecież te same geny.

 

Gdy gen jest aktywowany przez sygnały z wnętrza lub z zewnątrz komórki, powstaje wiadomość molekularna (RNA), która zawiera wszystkie informacje niezbędne do stworzenia tego, co tworzy dany gen. Obecnie wiemy, że ponad 95% naszych genów faktycznie może wytwarzać kilka różnych rodzajów wiadomości, w zależności od potrzeb komórki.

 

Grupa około 300 białek, nazywanych czynnikami splicingu, decyduje o tym, jaki rodzaj wiadomości powstaje w danym czasie. W miarę starzenia się, możemy zmniejszyć liczbę tych czynników splicingowych, a wtedy starzejące się komórki staną się mniej zdolne do włączania i wyłączania genów w odpowiedzi na zmiany w ich otoczeniu. Naukowcy z Uniwersytetu w Exeter wykazali, że w próbkach krwi osób starszych, a także w izolowanych ludzkich komórkach senescentnych, poziomy tych istotnych regulatorów zmniejszają się.

 

Uczeni poszukiwali metod, które pozwolą na ponowne włączenie czynników splicingowych. Podczas najnowszych badań wykazano, że traktując stare komórki chemikaliami, które uwalniają niewielkie ilości siarkowodoru, udało się zwiększyć poziomy niektórych czynników splicingowych i odmłodzić stare komórki ludzkie. Siarkowodór jest cząsteczką, która naturalnie występuje w naszych organizmach. Naukowcy udowodnili, że związek ten poprawia kilka cech, związanych z wiekiem chorób wśród zwierząt.

 

Ponieważ siarkowodór w dużych ilościach może być toksyczny, badacze zastosowali tzw. molekularny kod pocztowy, dzięki czemu dostarczyli związek chemiczny bezpośrednio do mitochondriów – struktur, które wytwarzają energię w komórkach. W ten sposób można było wprowadzić mniejsze dawki siarkowodoru dokładnie tam, gdzie był on potrzebny i zminimalizowano ryzyko wystąpienia działań niepożądanych.

 

Naukowcy mają nadzieję, że dzięki zastosowanym narzędziom molekularnym będzie można w przyszłości całkowicie usuwać ludzkie komórki senescentne, co daje nadzieję na jednoczesne zwalczenie wielu chorób związanych z wiekiem.

 

Rukola z hodowli może być pełna rakotwórczych azotanów

Sałatka z rukoli od pewnego czasu stała się niezbędnym składnikiem zdrowej diety. Jednak eksperci odkryli, że te zielone liście często przekraczają bezpieczne stężenie azotanów stymulujących wzrost roślin, ale tez mających działanie kancerogenne.

 

W ostatnich latach zapotrzebowanie na rukolę stale rośnie w wielu krajach świata, ponieważ ta pachnąca roślina nazywana jest jedną z podstaw zdrowej diety. Brytyjska Agencja Norm Żywności stwierdziła, że w 10% liści rukoli uprawianych w Anglii jest przekroczona maksymalna dopuszczalna dawka azotanów. Od pewnego czasu poziomy azotanów w zielonych liściach jadalnych są ściśle regulowane, ponieważ udowodniono związek między tymi chemikaliami a rakiem.

 

Rukola jest bogata w witaminy C, K i A. Wyraźny pieprzny smak sprawia, że zioło to jest bardzo popularnym składnikiem zdrowych sałatek. A teraz okazuje się, że chociaż poziomy azotanów stale spadają w innych zielonych warzywach liściastych, przeciwnie, wzrastają w rukoli. Podczas uprawy, bardziej aktywne są nawozy sztuczne. Jest to szczególnie często praktykowane zimą w dużych szklarniach. Przy niskich stężeniach azotany są przydatne (nawet obniżają ciśnienie krwi), ale Światowa Organizacja Zdrowia ustaliła limity dla tych substancji.

 

Badanie wykazało, że rukola „hiperakumuluje” azotany z gleby, a substancje te są szczególnie niebezpieczne ze względu na ryzyko rozwoju nowotworów układu pokarmowego. Eksperci wyciągnęli wnioski na podstawie analizy ponad tysięcy próbek zielonych warzyw liściastych i sałaty. Przekroczenie bezpiecznych wartości azotanów stwierdzono w 4,76% importowanych próbek rukoli i 9,21% uprawianych w Wielkiej Brytanii.

 

Naukowcy odkryli, jak alkohol wpływa na ludzki mózg

Naukowcy z University of Pennsylvania przeanalizowali dane od 36 tys. dorosłych i odkryli, że spożywanie alkoholu od lekkiego do umiarkowanego wiązało się ze zmniejszeniem całkowitej objętości mózgu. Osoby pijące intensywnie wykazują zmiany w strukturze i wielkości mózgu, które są związane z upośledzeniem funkcji poznawczych.

 

Nawet kilka butelek piwa lub kieliszków wina tygodniowo może znacznie wpłynąć na mózg, stopniowo zmniejszając jego ogólną objętość. Zaobserwowano, że u osób po pięćdziesiątce, gdy średni poziom spożycia alkoholu wzrasta z jednej jednostki dziennie do dwóch (około kieliszka wina objętości), zachodzą w mózgu zmiany odpowiadające dwóm latom starzenia. Zwiększenie poziomu spożycia alkoholu do trzech jednostek to jak starzenie się o trzy i pół roku.

„Wyniki te kontrastują z naukowymi i rządowymi zaleceniami dotyczącymi bezpiecznego picia. Na przykład Narodowy Instytut ds. Nadużywania Alkoholu i Alkoholizmu zaleca kobietom spożywanie średnio nie więcej niż jednego drinka dziennie, zalecane spożycie dla mężczyzn jest dwa razy większe, co przekracza poziom spożycia związany z kurczeniem się mózgu w badaniu” – zauważają autorzy badania.

Badanie przeprowadzono przy użyciu brytyjskiego Biobanku, bazy danych informacji genetycznych i medycznych od pół miliona Brytyjczyków w średnim i starszym wieku. W pracy zbadano MRI mózgu ponad 36 tys. osób, dzięki tym danym można obliczyć objętość istoty białej i szarej w różnych obszarach mózgu. Zespół badawczy wziął pod uwagę wiek, wzrost, typ ręki, płeć, palenie tytoniu, status społeczno-ekonomiczny, pochodzenie genetyczne i miejsce zamieszkania. Dane dostosowano również do ogólnego rozmiaru głowy.

 

W ramach eksperymentu ochotnicy odpowiadali na pytania w kwestionariuszu dotyczące poziomu spożycia alkoholu. Naukowcy byli następnie w stanie pogrupować uczestników według ich średniego spożycia i odnotowali wzór - zmniejszyła się objętość istoty szarej i białej. Jednocześnie zmniejszenie objętości mózgu nie było zlokalizowane w żadnym obszarze. Badanie ukazało się w czasopiśmie Nature Communications.

 

Genetycy znaleźli sposób na zwiększenie długości życia ludzkiego do 800 lat

Naukowcy znaleźli sposób na przedłużenie życia organizmów żywych. Zidentyfikowane mechanizmy mogą sprawić, że ludzie w przyszłości będą w stanie żyć do 800 lat, a może nawet dłużej. Naukowcy z Uniwersytetu w Północnej Kalifornii ogłosili, że ​​udało im się już zwiększyć dziesięciokrotnie żywotność bakterii drożdży, a sposób, w jaki udało im się osiągnąć ten niesamowity wynik, może być stosowany u ludzi. 

Cały sekret polega na usunięciu dwóch genów i zmniejszeniu spożycia kalorii.  Według informacji opublikowanych w czasopiśmie PLoS Genetics, naukowcy stworzyli bakterie drożdży, które miały ponad dziesięciokrotnie zwiększoną żywotność, bez istotnych działań niepożądanych.

 

Metoda, która pozwoliła osiągnąć tak ważne wyniki, polegała na kombinacji zmian genetycznych i zmian w diecie. Dzięki tej metodzie, naukowcy zdołali okiełznać kontrolowanie życia i zdrowia na poziomie podstawowym u wszystkich żywych organizmów, czyli komórkowym.  Szef zespołu badawczego, Walter Longa stwierdził, że to stworzenie podstaw przeprogramowania organizmu w celu przedłużenia jego życia.

 

Drożdże piekarskie są jednymi z najbardziej zbadanych organizmów i najlepiej zrozumieć na ich przykładzie zmiany na poziomie cząsteczkowym i genetycznym.  Co ciekawe, mimo swej prostoty, drożdże doprowadziły do ​​odkrycia niektórych najważniejszych genów i ścieżek regulujących starzenie i choroby u myszy i innych ssaków.

 

Grupa badawcza Waltera Longa planuje teraz dalszego badania w celu przedłużenie żywotności myszy.  W Ekwadorze trwają też badania populacji ludzkiej z formą mutacji genów analogiczną do tych opisanych w drożdżach. Naukowcy badają tych ludzi, ponieważ dzięki temu może uda się okiełznać mutację długowieczności bez poważnych deficytów wzrostu i innych problemów zdrowotnych, które identyfikowano w Ekwadorze.  Znalezienie leków przedłużyć żywotność człowieka bez skutków ubocznych, nie będzie łatwe, ale naukowcy znaleźli się bliżej niż kiedykolwiek, aby tego dokonać.

 

 

Źródła:

http://www.plosgenetics.org/article/info:doi/10.1371/journal.pgen.0040013

http://io9.com/345728/geneticists-discover-a-way-to-extend-lifespans-to-800-years

 

Miód Manuka zwalcza bakterie, z którymi nie radzą sobie antybiotyki

Powstający tylko w Nowej Zelandii i części Australii unikatowy specyfik zwany miodem Manuka to wytwór tamtejszych pszczół. Był stosowany w leczeniu ran od wielu wieków, o czym informują źródła już z 1392 roku. Uważało się wówczas, że miód manuka pomaga w walce z infekcją, ale praktyki tej zaprzestano wraz z pojawieniem się antybiotyków.

 

Według uczonych z University of Technology Sydney (UTS) miód Manuka może być nowa bronią przeciwko szczególnie niebezpiecznym bakteriom odpornym na antybiotyki zwanym MRSA. Miód zwalczył bakterie z którymi nie radził sobie zwykły zestaw antybiotyków. Co więcej, miód zakłóca sposób porozumiewania się między patogenami, tzw. quorum sensing, który odbywa się za pomocą związków chemicznych. Dzięki temu, bakterie stają się mniej zjadliwe i bardziej podatne na konwencjonalne antybiotyki.

 

Badania na temat działania miodu Manuka, opublikowane w branżowym czasopiśmie PLOS ONE, wskazują, że jest zdolny do hamowania około 60 gatunków bakterii takich jak Escherichia coli czy Salmonella. Używanie tego miodu wraz z antybiotykami, może prowadzić do powstawania nowych skuteczniejszych terapii. Szerokie spektrum antybakteryjne, jakie zaprezentował miód na testach klinicznych zaskoczyło naukowców. Jednak, gdy weźmie się pod uwagę fakt, ze już wcześniej wiedziano, iż miód ten stosowany powierzchniowo pomaga w leczeniu chronicznych infekcji skórnych, nie jest to aż takie dziwne.

 

Zresztą istnieją liczne badania wskazujące na to, że właściwie każdy miód, to naturalne lekarstwo, które może pomóc w zwalczaniu bakterii. Dzieje się to na kilka różnych sposobów. Jednym z nich jest wysokie stężenie cukru, które wywiera działanie osmotyczne, wysysając wodę z komórek bakteryjnych, powodując ich odwodnienie i śmierć. Jednak miód Manuka zawiera również nadtlenek wodoru, co nadaje mu jeszcze większą moc antybakteryjną. Niektóre badania wykazywały także, że miód ten może przyczynić się do wzrostu białych krwinek niezbędnych do walki z infekcją. Istnieją dowody wskazujące na to, że miód manuka jest skuteczniejszy od antyseptycznych gaz używanych do opatrywania ran chirurgicznych.

 

Pozostałe korzyści płynące ze spożywania miodu Manuka to redukcja wysokiego poziomu cholesterolu, zmniejszenie stanów zapalnych, łagodzenie refluksu oraz leczenie trądziku. Miód do opatrunków powinien być nabywany sterylizowany i pozbawiony jakichkolwiek zanieczyszczeń. Odkryto również, że miód, który zawiera różne rodzaje przeciwutleniaczy, w przeciwieństwie do antybiotyków nie atakuje procesów rozwojowych bakterii, przez co nie rozwijają one swojej odporności. 

 

 

Antybiotykoodporność wzrasta w dramatycznym tempie

Według najnowszych badań oporność na antybiotyki zwiększyła się ponad dwukrotnie w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Wstępne wyniki zaprezentowane podczas United European Gastroenterology Week sugerują, że oporność na antybiotyki powszechnie stosowane w zakażeniu Helicobacter pylori, bakterii związanej z wrzodem żołądka, chłoniakiem i rakiem żołądka, wzrosła w ostatnich latach.

W badaniu dotyczącym ponad 1200 osób z 18 krajów europejskich naukowcy odkryli, że oporność na klarytromycynę – antybiotyk stosowany zwykle w leczeniu H. pylori, wzrosła z 9,9% w 1998 r. do 21,6% w ubiegłym roku. Podobne wzrosty oporności zaobserwowano w przypadku lewofloksacyny i metronidazolu.

 

W ostatnich latach oporność na antybiotyki stała się coraz większym problemem na całym świecie i zwróciła uwagę światowych liderów, takich jak Światowa Organizacja Zdrowia. W samej Europie i USA co najmniej 56 tys. osób umiera co roku w wyniku bezpośredniego zakażenia bakteriami opornymi na antybiotyki.

 

Zakażenia H. pylori są skomplikowane w leczeniu i wymagają kombinacji leków. Bakteria zazwyczaj infekuje żołądek i powoduje zapalenie błony śluzowej, co skutkuje pojawieniem się wrzodów. Szacuje się, że ponad połowa światowej populacji jest zarażona bakterią, jednak nie jest ona niebezpieczna, dopóki nie pojawią się wrzody.

„Przy rosnącym wskaźniku oporności na powszechnie stosowane antybiotyki, takie jak klarytromycyna, opcje leczenia bakterii H. pylori staną się nieskuteczne, jeśli nowe strategie leczenia pozostaną nierozwinięte.” – powiedział główny autor badania, Francis Megraud. – „Zmniejszona skuteczność obecnych terapii może utrzymać wysoką częstość występowania raka żołądka oraz choroby wrzodowej, jeśli oporność na leki będzie nadal rosła w tym tempie.”

H. pylori został również zidentyfikowany jako czynnik ryzyka raka żołądka i uznany za trzecią wiodącą przyczynę zgonów z powodu raka na świecie. Badanie wykazało, że najwyższe wskaźniki oporności H. pylori na klarytromycynę miały południowe Włochy – 39,9%, Chorwacja – 34,6% oraz Grecja 30%. Według naukowców te wysokie poziomy są w dużej mierze przypisywane nadużywaniu antybiotyków w typowych dolegliwościach, takich jak przeziębienie i grypa.

 

 

Kardiolodzy powiązali zanieczyszczenie powietrza ze wzrostem ryzyka groźnej arytmii

Zanieczyszczone powietrze zwiększa ryzyko wystąpienia zagrażających życiu arytmii, odkryli kardiolodzy ze szpitala Maggiore w Bolonii. O odkryciu poinformowali na zjeździe Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

 

Naukowcy badali przypadki arytmii we włoskim mieście Piacenza, jednym z najbardziej zanieczyszczonych w kraju - stężenie pyłu zawieszonego PM 2,5 (cząstek o wielkości do 2,5 mikrometra) w powietrzu wynosi 20,8 μg/m3 (dla porównania, w Moskwie - średnio w ok. 5-10 µg/m3). Do badania naukowcy wybrali pacjentów z wszczepionymi defibrylatorami zainstalowanymi po zawale serca.

 

Okazało się, że wraz ze wzrostem stężenia PM2,5 o 1 μg/m3 prawdopodobieństwo wystąpienia arytmii, które wymagało działania defibrylatora, wzrosło o 1,5%. Również w przypadku przekroczenia średniego poziomu pyłu PM10 o 1 µg/m3 w ciągu tygodnia ryzyko wystąpienia arytmii wzrosło o 2,1%.

 

Cząstki stałe mogą powodować ostre zapalenie mięśnia sercowego i powodować arytmię. Ponieważ te toksyczne cząstki są emitowane przez elektrownie, przemysł i samochody, potrzebne są ekologiczne projekty, aby chronić zdrowie, oprócz działań, które ludzie mogą podjąć, aby się chronić.

 

Poradzili pacjentom z chorobami serca, aby przebywali w pomieszczeniach, jeśli stężenia PM 2,5 i PM 10 na zewnątrz przekraczają odpowiednio 35 μg/m3 i 50 μg/m3 oraz nosili maskę medyczną na zewnątrz, zwłaszcza w obszarach o dużym natężeniu ruchu. W domu naukowcy zalecają stosowanie oczyszczacza powietrza.

Badania wykazały, że codzienne spożywanie grzybów znacznie zmniejsza ryzyko raka

Według nowych badań spożywanie zaledwie 18 gramów grzybów dziennie, czyli około dwóch średniej wielkości grzybów, może prawie o połowę zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka.

W badaniu opublikowanym w czasopiśmie Advances in Nutrition naukowcy przyjrzeli się 17 pracom naukowym dotyczącym raka, które ukazały się w latach 1966-2020. W badaniach tych przeanalizowano ponad 19 tysięcy pacjentów z rakiem.

 

Grzyby są często uważane za super-żywność, ponieważ są bogate w witaminy, składniki odżywcze i przeciwutleniacze. Nowe badanie wykazało, że spożywając 18 gramów każdego rodzaju grzybów każdego dnia, osoba zmniejszyła ryzyko zachorowania na raka o zdumiewające 45 procent!

 

Okazało się też, że grzyby takie jak shiitake i boczniaki zawierają większe ilości ergotioneiny, ważnego aminokwasu związanego z niższym ryzykiem zachorowania na raka. Wyniki analizy dostarczają ważnych dowodów na ochronne działanie grzybów przeciwko rakowi. Potrzebne są jednak dalsze badania, aby lepiej zdefiniować zaangażowane w działanie antyrakowe mechanizmy.

Bakterie jelitowe mogą ewoluować w nas, aby opuścić jelita

Według nowego badania bakterie jelitowe mogą ewoluować z czasem i żyć poza jelitami, a to może uczynić je bardziej niebezpiecznymi, co może prowadzić do przewlekłego stanu zapalnego i związanego z nim zagrożenia dla zdrowia innych narządów w ciele.

Istnieje wiele badań wyjaśniających pozytywne i negatywne skutki, jakie drobnoustroje jelitowe mogą mieć na nasze zdrowie, ale naukowcy wciąż nie rozumieją, jak działają te różne mechanizmy biologiczne i reakcje łańcuchowe. Niektóre problemy zdrowotne są związane z tak zwanym „nieszczelnym jelitem”, w którym jelito jest bardziej przepuszczalne niż powinno, umożliwiając bakteriom ucieczkę z przewodu pokarmowego. Jednak wiele pytań dotyczących tego stanu pozostaje bez odpowiedzi - w tym, czy jest to objaw, czy przyczyna problemów zapalnych.

 

Jedną z tajemnic jest to, jak potencjalnie patogenne bakterie mogą istnieć u zdrowych ludzi przez dziesięciolecia bez widocznych konsekwencji zdrowotnych. Próbując rozwikłać tę zagadkę, naukowcy wstrzyknęli potencjalnie patogenną bakterię Enterococcus gallinarum – gatunek występujący w około 6 procentach ludzkich mikrobiomów jelitowych – do myszy wolnych od zarazków, które nie mają własnych drobnoustrojów w jelitach. Następnie naukowcy obserwowali myszy przez trzy miesiące.

 

Naukowcy zaobserwowali, jak bakterie rozwijały się w dwa różne typy. Jeden z nich był podobny do oryginalnego szczepu, a drugi różnił się drobnymi mutacjami DNA, dzięki którym mógł żyć w błonie śluzowej jelit i przeżyć w węzłach chłonnych i wątrobie po wyjściu z jelita.

 

Co bardziej niepokojące, zmutowane bakterie mogą najwyraźniej pozostać ukryte w narządach i wymykać się uwadze układu odpornościowego. W eksperymentach na myszach obecność zmutowanych drobnoustrojów może prowadzić do reakcji zapalnych, w tym związanych z chorobami autoimmunologicznymi (które u ludzi obejmują cukrzycę typu 1 i stwardnienie rozsiane).

 

W jelicie jednej osoby może otworzyć się nisza, w której niektóre niepatogenne szczepy przechodzą na inne osoby, umożliwiając ewolucję innych bakterii w jelicie. Zjawisko to jest znane jako „ewolucja wewnątrz żywiciela” i jest możliwym wyjaśnieniem, dlaczego gatunki bakterii żyjące w naszych jelitach mogą się z czasem dostosowywać, twierdzą naukowcy. Pewien wpływ na to zjawisko mają czynniki środowiskowe, w tym dieta.

 

Im bardziej zróżnicowana społeczność bakterii w jelitach, tym mniej miejsca na rozwój jednego gatunku, co zmniejsza prawdopodobieństwo rozwoju niezdrowych wariantów – tych, które mogą potencjalnie uciec. Wszystko, co wpływa na tę różnorodność, takie jak dieta, może wyjaśniać ryzyko chorób zapalnych, czasami objawu „wycieku jelitowego”.

 

Wszystko to oznacza, że ​​jeśli lepiej zrozumiemy ewolucję bakterii, będziemy mogli opracować i wdrożyć terapie profilaktyczne dla tych problemów zdrowotnych – być może poprzez celowanie w określone drobnoustroje, zanim zdążą się uwolnić.

 

Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie Nature.

Częste picie herbaty wiąże się ze zmniejszonym ryzykiem zgonu z jakiejkolwiek przyczyny

Herbata może być częścią zdrowej diety, a osoby pijące herbatę mogą nawet żyć dłużej niż osoby, które nie piją herbaty. Do takich wniosków doszli autorzy szeroko zakrojonego badania przeprowadzonego przez amerykański National Cancer Institute.

Badania przeprowadzone wcześniej w Chinach i Japonii wykazały już, że substancje zawarte w zielonej herbacie są korzystne dla zdrowia. Nowe badanie rozszerzyło te pozytywne wyniki na ulubiony napój Wielkiej Brytanii, czarną herbatę.

 

Naukowcy z amerykańskiego National Cancer Institute zapytali prawie pół miliona dorosłych Brytyjczyków o ich nawyki związane z piciem herbaty i obserwowali je przez 14 lat. Wzięli pod uwagę czynniki ryzyka, takie jak stan zdrowia, status społeczno-ekonomiczny, palenie, spożywanie alkoholu, dieta, wiek, rasa i płeć.

 

Okazało się, że osoby, które regularnie spożywały dwie lub więcej filiżanek herbaty dziennie, ryzyko śmierci z jakiejkolwiek przyczyny zmniejszyło się o 9-13% w porównaniu do osób, które nie piły herbaty. Temperatura herbaty, dodatek mleka czy cukru nie miały wpływu na wyniki.

 

Badanie opublikowane 29 sierpnia w Annals of Internal Medicine wykazało, że związek ten jest prawdziwy dla zgonów z przyczyn sercowo-naczyniowych, ale nie ma wyraźnego trendu dla zgonów z powodu raka. Naukowcy nie są w stanie wskazać dokładnej przyczyny, ale może być tak, że nie było wystarczającej liczby zgonów z powodu raka w grupie kontrolnej, aby mieć jakikolwiek wpływ.

 

Jednak tego rodzaju badanie, które opiera się na obserwacji zwyczajów i stanu zdrowia ludzi, nie może jednoznacznie ustalić związku przyczynowego. Takie badania obserwacyjne zawsze rodzą pytanie: czy jest coś jeszcze u tych, którzy piją herbatę, co czyni ich zdrowszymi?