Kategorie:
Historia opublikowana w czasopiśmie naukowym BMJ Case Reports może zmrozić krew w żyłach. 11-letni chłopiec poślizgnął się na plaży San Pedro w Kalifornii, a po kilku dniach jego rodzice zauważyli, ze łokieć dziecka nie goi się prawidłowo. W szpitalu stwierdzono poważne zakażenie, a przyczyną okazał się być ślimak morski, który żył w ciele chłopca.
Paskudną infekcją 11-latka zajął się dr Alber Khait, pediatra z Uniwersytetu Loma Linda w Kalifornii. Lekarz rozciął powstały na łokciu ropień i odkrył małego ślimaka morskiego, który żył pod skórą dziecka.
Niefortunny przypadek sprawił, że jajko z zarodkiem ślimaka dostało się do rany chłopca. Jednak w jaki sposób mięczak był w stanie przetrwać, a nawet rozwijać się w tak nietypowym dla siebie środowisku?
Ślimaki są roślinożerne, a ten konkretny gatunek żywi się głównie glonami obrastającymi nadmorskie skały. W wyniku stałego kontaktu z powietrzem zwierzęta są w stanie szczelnie zamknąć się w swojej skorupie, dzięki czemu zachowują niezbędną do przetrwania wilgotność. Prawdopodobnie to właśnie sprawiło, że zwierzę żyło w ciele pacjenta.
Po usunięciu ślimaka, chłopiec otrzymał kurację antybiotykową i wrócił do zdrowia w ciągu kilku dni. Choć historia ta wydaje się być nieprawdopodobna, niemal identyczny przypadek miał miejsce w 2015 roku, gdy ślimak morski dostał się do rany w kolanie chłopca, który również poślizgnął się na plaży.
Komentarze
Skomentuj