luty 2022

Izraelscy naukowcy tworzą pierwsze implanty rdzenia kręgowego do leczenia paraliżu

Naukowcy z Uniwersytetu w Tel Awiwie opracowali implanty rdzenia kręgowego, aby umożliwić osobom z paraliżem ponowne chodzenie. Naukowcy z Centrum Biotechnologii Regeneracyjnej im. Sagola stworzyli funkcjonalne tkanki rdzenia kręgowego z ludzkich materiałów i komórek. Wszczepili je do modeli laboratoryjnych z przewlekłym paraliżem i z powodzeniem przywrócili zdolność chodzenia w 80% testów.

 

Autorzy eksperymenty wykorzystali próbki tkanek od pacjenta i przekształcili je w działający implant rdzenia kręgowego w procesie naśladującym rozwój rdzenia kręgowego w ludzkich embrionach.

 

„Naszym celem na najbliższe lata jest opracowanie spersonalizowanych implantów rdzenia kręgowego do naprawy uszkodzonej tkanki bez ryzyka odrzucenia implantu” – tłumaczy Tal Dvir, autor badania.

 

Technologia polega na pobraniu od pacjenta niewielkiej biopsji tkanki tłuszczowej brzucha. Ta tkanka, podobnie jak wszystkie tkanki w naszym ciele, składa się z komórek wraz z macierzą pozakomórkową – zawierają kolageny i cukry. Po oddzieleniu komórek od macierzy zewnątrzkomórkowej autorzy wykorzystali inżynierię genetyczną do przeprogramowania komórek i przywrócenia ich do stanu przypominającego embrionalne komórki macierzyste.

 

Z macierzy zewnątrzkomórkowej naukowcy stworzyli spersonalizowany hydrożel, który nie wywoła odpowiedzi immunologicznej ani odrzucenia po wszczepieniu. Następnie zamknęli komórki macierzyste w hydrożelu i naśladowali rozwój embrionalny rdzenia kręgowego, przekształcając komórki w trójwymiarowe implanty sieci neuronowej.

 

Implanty ludzkiego rdzenia kręgowego zostały następnie wprowadzone do modeli laboratoryjnych podzielonych na dwie grupy, tj. tych, którzy byli sparaliżowani bardzo niedawno, model ostry, oraz tych, którzy byli sparaliżowani przez długi czas, około rok temu, model przewlekły.

 

W efekcie w 80% przypadków udało się przywrócić zdolność chodzenia. Naukowcy przygotowują się teraz do kolejnego etapu swojego eksperymentu, tj. do badań klinicznych na ludziach. Liczą, że w ciągu kilku lat sparaliżowanym osobom zostaną wszczepione sztuczne tkanki.

 

Czy plastik wywołuje otyłość? Nowe badanie ujawnia nieznane wcześniej fakty

Norwescy biolodzy odkryli, że plastikowe butelki, naczynia i gąbki zawierają 11 cząsteczek, które przyczyniają się do wzmagania otyłości i innych zaburzeń metabolicznych. Wyniki badania zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym Environmental Science & Technology.

Badając powiązania między żywnością, wodą i plastikowymi naczyniami, a przedmiotami gospodarstwa domowego, Martin Wagner z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii wraz z kolegami odkryli niepokojącą zależność. Jedną z przyczyn szybkiego rozprzestrzeniania się otyłości we wszystkich rozwiniętych i wielu rozwijających się krajach świata, są chemikalia zawarte w plastiku.

 

 

Biolodzy zidentyfikowali ponad 55 000 różnych cząsteczek znajdujących się w produktach z tworzyw sztucznych i byli w stanie zidentyfikować ponad 600 z nich. Wagner i jego koledzy szczegółowo zbadali wpływ wszystkich tych substancji na organizm ssaków i ludzi, co pomogło zidentyfikować 11 cząsteczek, które zaburzają metabolizm i przyczyniają się do otyłości. Prawie wszystkie te substancje, należą do ftalanów dibutylu i fosforanów difenylu – aromatycznych substancji organicznych, które są wykorzystywane w produkcji tworzyw sztucznych jako plastyfikatory.

 

Ich przemysłowe zastosowanie zostało znacząco ograniczone w wielu krajach świata na początku XXI wieku, gdy naukowcy odkryli, że wiele z tych substancji powoduje raka, podczas gdy inne przyczyniają się do zaburzeń metabolicznych u dzieci i dorosłych. Jak sugerował Wagner i jego koledzy, częściowy zakaz ich stosowania nie doprowadził do całkowitego odrzucenia takich plastyfikatorów przez przemysłowców, w wyniku czego ludzie wchodzą z nimi w regularny kontakt.

 

 

Biolodzy mają nadzieję, że dalsze badania pomogą wyizolować inne składniki tworzyw sztucznych, które mogą zaburzać metabolizm i przyczyniać się do wzmagania otyłości. Dalsze badania pomogą zrozumieć mechanizm działania tych substancji na metabolizm i znaleźć sposób, dzięki któremu będzie można chronić organizmyh dzieci i dorosłych przed tymi toksynami.

 

Emerytka odzyskała wzrok za pomocą mikroczipu

W Wielkiej Brytanii 88-letnia kobieta odzyskała wzrok za pomocą implantu oka. Pisze o tym The Guardian. Mieszkanka londyńskiego przedmieścia Dagenham jest pierwszą pacjentką w kraju, której wszczepiono chip oczny.

Emerytka cierpiąca na atrofię geograficzną straciła wzrok w lewym oku. Z pomocą Prima System mogła ponownie zacząć widzieć świat. Urządzenie, wynalezione wspólnie przez inżynierów brytyjskich i francuskich, to chip i specjalne okulary. Dwumilimetrowy implant umieszczany jest bezpośrednio pod siatkówką pacjenta noszącego okulary.

 

Chip wykorzystuje kamerę do przechwytywania obrazu, przesyła go do komputera, który zwraca obraz przez komórki siatkówki do mózgu. Mózg interpretuje sygnał w podobny sposób, jak działa naturalne widzenie.

„To przełomowe urządzenie daje nadzieję na pomyślny wynik dla osób cierpiących na utratę wzroku” – powiedział chirurg Mahi Muqit, który przeprowadził operację.

Zdaniem lekarza powodzenie tej operacji oraz dane zebrane w trakcie badania pozwalają wielu osobom odzyskać wzrok. W listopadzie brytyjscy specjaliści przeprowadzili pierwszą operację zainstalowania oka wydrukowanego w 3D. Wydrukowanie sztucznego oka na drukarce trwało około dwóch godzin. Szacuje się, że w Wielkiej Brytanii około 60 tysięcy osób potrzebuje protezy oka.

 

Najnowsze odkrycie może doprowadzić do stworzenia szczepionki przeciwko opryszczce

Naukowcy odkryli ważne nowe szczegóły dotyczące mechanizmu infekcji wirusem opryszczki pospolitej. Teraz, gdy rozumieją, w jaki sposób wirus infekuje zdrowe komórki i namnaża się, naukowcy mogą wreszcie stworzyć długo oczekiwaną szczepionkę. Opryszczką pierwszego typu, według szacunków WHO, zarażonych jest 2/3 mieszkańców świata.

Wirus opryszczki pospolitej typu 1 powoduje gorączkę na wardze, a także może wywołać opryszczkę narządów płciowych. Według szacunków WHO 67% światowej populacji w wieku poniżej 50 lat jest zarażonych HSV-1. Oprócz ciągłych nawrotów i wyniszczających objawów wirus opryszczki pospolitej może powodować rzadkie, ale poważne powikłania, w tym ślepotę i zapalenie mózgu, i wiąże się ze zwiększonym ryzykiem demencji.

 

Wiadomo, że HSV-1 rozprzestrzenia się poprzez atakowanie mechanizmów molekularnych zakażonych komórek ludzkich. Do replikacji wirusa wymagane są białka. Na przykład kinazy przyczepiają małą etykietę do białka, które kontrolują, podczas gdy fosfatazy, przeciwnie, usuwają je. W celu przeprogramowania metabolizmu komórkowego wirusy często przejmują kontrolę nad tymi białkami. Obecnie o wychwytywaniu kinaz wiadomo znacznie więcej niż fosfataz, dlatego naukowcy postanowili zbadać mechanizmy tych ostatnich.

 

Okazało się, że ważną rolę w rozprzestrzenianiu się wirusa odgrywa białko pUL21, które wiąże fosfatazy i inne białka komórek gospodarza. Następnie naukowcy postanowili dowiedzieć się, co sprawia, że pUL21 ma tak uniwersalne właściwości, które pozwalają na wychwytywanie kilku różnych białek jednocześnie. Eksperymenty wykazały, że przyczyna ma kształt przypominający elastyczny i sztywny sznurek, tj. jeden koniec pUL21 wiąże się z fosfatazą, a drugi z innym białkiem, łącząc je. W rezultacie fosfataza zaczyna kontrolować to drugie białko, wspierając produkcję kopii wirusa - wyjaśniają naukowcy.

„Dzięki zrozumieniu, w jaki sposób białka wirusowe oddziałują z białkami komórek gospodarza, możliwe jest stworzenie szczepionek i leków przeciwko opryszczce” – tłumaczą eksperci.

To odkrycie jest ważnym krokiem w kierunku opracowania skutecznej szczepionki.

 

 

 

U diabetyków z powodzeniem przetestowano sztuczną trzustkę

Pracę trzustki naśladuje urządzenie opracowane przez naukowców z Uniwersytetu Cambridge. Wcześniej z powodzeniem przetestowali mechanizm u pacjentów z cukrzycą typu 1, a teraz przedstawili obiecujące wyniki dla osób z cukrzycą typu 2.

 

Sztuczna trzustka to małe, przenośne urządzenie, które działa jak zdrowy narząd, tj. monitoruje poziom glukozy we krwi i dostarcza wymaganą ilość insuliny. Jest to system zamkniętej pętli. Urządzenie współpracuje ze smartfonem w trybie automatycznym i niezależnie reguluje poziom glukozy. Specjalne oprogramowanie w telefonie kontroluje pracę pompy insulinowej i dostosowuje dawkę leku.

 

Wcześniej mniej doskonały system był z powodzeniem testowany u pacjentów z cukrzycą typu 1. Naukowcy donoszą teraz o nowych perspektywach leczenia cukrzycy typu 2 nawet w obliczu poważnych powikłań.

 

Urządzenie zostało przetestowane na 26 pacjentach wymagających dializy ze względów zdrowotnych. Pierwsza grupa uczestników otrzymała nowe urządzenie, a grupa kontrolna standardowa insulinoterapia. Naukowcy porównali, jak długo uczestnicy w każdej grupie utrzymywali bezpieczny poziom cukru we krwi. Optymalne poziomy glukozy zaobserwowano u 53% ochotników z pierwszej grupy. W grupie kontrolnej było ich 38%. Według szacunków naukowców wartości w pierwszej grupie odpowiadają około 3,5 godziny dziennie dodatkowego czasu.

 

W pierwszej grupie średni poziom cukru we krwi był niższy. Stosowanie urządzenia skracało również czas trwania hipoglikemii, czyli niebezpiecznie niskiego poziomu cukru we krwi. Pod koniec eksperymentu, tj. dwudziestego dnia, czas spędzony w docelowym zakresie glukozy wzrósł do 60%.

 

Wszyscy uczestnicy eksperymentu stwierdzili, że są gotowi polecić nowe urządzenie innym, z czego 92% zgłosiło skrócenie czasu potrzebnego na kontrolowanie choroby. Innymi słowy, jakość życia ludzi znacznie się poprawiła, ponieważ nie musieli stale martwić się o poziom cukru we krwi i mieli więcej czasu na pracę.

„Teraz, gdy udowodniliśmy, że sztuczna trzustka jest skuteczna w jednej z najtrudniejszych populacji pacjentów, urządzenie można rozszerzyć na szerszą grupę pacjentów z cukrzycą typu 2” – podsumowała autorka Charlotte Boughton.

Zespół testuje obecnie urządzenie u pacjentów z cukrzycą typu 2 bez powikłań choroby, a także w trudnych sytuacjach, np. przed i po operacji.

 

Cholesterol odgrywa kluczową rolę w rozwoju choroby Alzheimera

Cholesterol okazał się kluczowym regulatorem produkcji toksycznych blaszek białkowych, tj. głównych cech neurodegeneracji. Odkrycie to wskazuje na nowe możliwości leczenia demencji, która obecnie pozostaje chorobą nieuleczalną.

 

Zespół naukowców z Instytutu Scripps dostarczył nowych informacji na temat natury choroby Alzheimera. Ich praca wykazała, że agregację białek beta-amyloidowych w mózgu reguluje cholesterol. Eksperymenty przedkliniczne wykazały, że cholesterol działa jako sygnał do produkcji beta-amyloidu, a także kontroluje jego ilość.

 

Te odkrycia między innymi wyjaśniają, dlaczego genetycy wiążą zwiększone ryzyko choroby Alzheimera z białkiem transportującym cholesterol apolipoproteiną E (apoE).

„Wykazaliśmy, że cholesterol reguluje produkcję białek, więc nie jest zaskakujące, że transportowanie cholesterolu przez apoE do neuronów wpływa na ryzyko choroby Alzheimera” – tłumaczy Scott Hansen współautor badań.

Dalsze eksperymenty na mysich modelach z demencją wykazały, że wyłączenie produkcji cholesterolu w astrocytach zmniejszyło produkcję beta-amyloidu do prawie normalnego poziomu i odwróciło istniejące wcześniej objawy choroby. Naukowcy twierdzą, że chociaż cholesterol jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania neuronów, celowanie w ten sam mechanizm u ludzi może otworzyć nowe możliwości terapii neurodegeneracyjnej.

 

Do podobnych wniosków na temat roli cholesterolu w naturze neurodegeneracji doszli już wcześniej inni naukowcy. Ich praca wykazała, że przeniesienie cholesterolu tam, gdzie jest potrzebny w organizmie, ma pozytywny wpływ na wiele procesów fizjologicznych i może pomóc w oczyszczeniu toksycznych białek gromadzących się w mózgu.

 

Ludzkie DNA zawiera ślad po epidemii koronawirusa, sprzed 20 000 lat!

Stare przysłowie mówi, że historia lubi się powtarzać. Badając ludzkie DNA, genetycy odkryli, że w naszej starożytnej przeszłości, doszło już do epidemii koronawirusa. Stało się to w okolicach 25 000 lat temu. Co ciekawe, również doszło do tego w regionie Azji Wschodniej, a tamtejsza pandemia pozostawiła trwałe ślady w DNA współczesnych ludzi z tego rejonu świata.

Grupa naukowców z University of Arizona i Australian Center for Ancient DNA (ACAD) przeprowadziła badanie, w którym zespół zebrał próbki DNA od tysięcy osób z 26 populacji i przeanalizował 420 genów kodujących funkcje VIP. Mowa o genach, które oddziałują konkretnie z koronawirusami (CoV-VIP). Badacze, poszukiwali śladów wskazujących na genetyczne dostosowanie. 42 z tych genów wykazały silne sygnały adaptacyjne i wszystkie znaleziono w populacjach Azji Wschodniej.

 

Analizy wskazywały na to, że geny ewoluowały szybko jednocześnie pod presją dużego zdarzenia selekcyjnego. Badanie pokazuje, że podczas epidemii niektóre geny zaangażowane w interakcje wirusowe, zostały pozytywnie wyselekcjonowane. Może to prowadzić do zwiększonej odporności i zmniejszenia ryzyka ciężkiego przejścia choroby. Naukowcy uważają, że poszukiwanie śladów genetycznych dawnych epidemii wirusów, może pomóc w leczeniu tych które są dopiero przed nami.

Spożycie jagód i czerwonego wina wiąże się z niższym ciśnieniem krwi

Spożywanie jagód i czerwonego wina wiąże się ze spadkiem ciśnienia skurczowego ze względu na zawarte w nich flawonoidy. Ten wzór odkryli brytyjscy naukowcy, analizując poziom ciśnienia krwi i dietę 929 osób.

 

Naukowcy zauważyli również, że osoby na diecie bogatej we flawonoidy mają bardziej zróżnicowany mikrobiom jelitowy, co również przyczynia się do pozytywnego działania flawonoidów, ponieważ bakterie wytwarzają korzystne dla naczyń metabolity. Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie Hypertension.


Flawonoidy znajdują się w owocach, warzywach, herbacie, czekoladzie i czerwonym winie. W jelicie są metabolizowane przez mikrobiotę do substancji o działaniu przeciwutleniającym i korzystnym dla serca oraz naczyń krwionośnych.

 

Jednak nie tylko bakterie przekształcają flawonoidy, ale także mikrobiotę zmienia dieta bogata w te substancje. Na przykład wzrasta zawartość Bifidobacterium, przydatnej do trawienia, co z kolei intensywnie przetwarza flawonoidy. Jednocześnie związek między spożyciem flawonoidów a różnorodnością bakterii jelitowych jest wciąż słabo poznany.

 

Brytyjscy naukowcy pod kierownictwem Aedína Cassidy'ego z Queens University w Belfaście postanowili przetestować, jak dieta bogata we flawonoidy wpływa na ciśnienie krwi, a także sprawdzić, jak zmienia się skład mikroflory jelitowej przy takiej diecie. W badaniu wzięło udział 929 osób z niemieckiej grupy PopGen.

 

Zmierzono im ciśnienie krwi i pobrano próbki kału do analizy mikroflory. Ponadto uczestnicy wypełnili ankietę dotyczącą nawyków żywieniowych. Do obliczeń statystycznych zastosowano analizę kowariancji (ANCOVA).

 

Zwiększone spożycie pokarmów zawierających flawonoidy wiązało się z niższym poziomem skurczowego ciśnienia krwi (p < 0,01), a ten sam pozytywny związek zaobserwowano osobno dla jagód i czerwonego wina. Również zwiększone spożycie tych ostatnich wiązało się z bardziej zróżnicowanym składem mikrobioty jelitowej (p < 0,01), a spożycie jagód, jabłek i gruszek wiązało się z niższą zawartością Parabacteroides w kale (p < 0,01).

 

We wcześniejszych badaniach stwierdzono, że zawartość tych bakterii jest zwiększona u pacjentów z nadciśnieniem tętniczym.

 

W pracy naukowcy policzyli również dawki pokarmów bogatych we flawonoidy, które wiązały się z obniżaniem ciśnienia krwi. W przypadku jagód 1,6 porcji dziennie wiązało się ze spadkiem ciśnienia krwi o 4,1 milimetra Hg, a 250 mililitrów czerwonego wina tygodniowo wiązało się ze spadkiem ciśnienia krwi o 3,7 milimetra Hg.

 

W przyszłych badaniach autorzy proponują kategoryzację pacjentów na klasy metaboliczne na podstawie składu mikrobioty, aby ocenić, jak dobrze działają diety zawierające flawonoidy i inne składniki odżywcze u każdego pacjenta.

 

Wybielanie zębów - jakie to koszty? Czy są jakieś przeciwwskazania?

Jednym z najpopularniejszych i najmniej inwazyjnych zabiegów stomatologii estetycznej jest wybielanie zębów. Z tego artykułu dowiesz się jakie wyróżniamy metody wybielania zębów, jakie są przeciwwskazania do wybielania zębów, z jakimi kosztami musisz się liczyć oraz jak dbać o wybielone zęby, aby móc cieszyć się efektem jak najdłużej.

Wybielanie zębów jest zabiegiem, który przeprowadza się u osób mających zdrowe zęby oraz dziąsła. Można za jego pomocą osiągnąć wymarzony uśmiech i pozbyć się kompleksów z tym związanych. Jeżeli zastanawiasz się nad wybielaniem zębów to zachęcamy do zapoznania się z naszym artykułem, w którym opisaliśmy jak wygląda zabieg, jakie są przeciwwskazania do jego wykonania, a także jak kształtują się jego koszty.

Dlaczego powstają przebarwienia na zębach?

Kluczową przyczyną powstawania przebarwień jest występowanie kamienia nazębnego, a także próchnicy. Ponadto zęby, które mają duże wypełnienia bądź są ukruszone lub ułamane, zdecydowanie szybciej tracą swój naturalny kolor. Oprócz tego zęby leczone kanałowo mają dużą większą szansę, aby ściemnieć. Przebarwienia na koronach zębów mogą być związane także z przyjmowaniem antybiotyków w przeszłości. Powstawanie przebarwień na zębach jest również związane z nawykami żywieniowymi, takimi jak picie dużej ilości kawy czy herbaty, a także spożywanie kwaśnych owoców, co może wpłynąć na powstawanie erozji szkliwa zębów. Palenie tytoniu też ma wpływ na odcień zębów, ponieważ powoduje powstawanie na koronach brunatnego osadu.

Jakie wyróżniamy metody wybielania zębów?

Wyróżniamy kilka metod wybielania zębów, niektóre są to sposoby domowe, inne z kolei przeprowadzane są w gabinecie stomatologicznym przez profesjonalistę. Najskuteczniejsze, a zarazem najbezpieczniejsze są zdecydowanie te drugie. Wybielanie gabinetowe, może odbywać się za pomocą źródeł światła laserowego lub światła LED. Osoby, którego z jakiegoś powodu nie chcą decydować się na wybielanie zębów lampą, mogą zastosować nakładki wybielające. W tym przypadku stomatolog wykonuje wycisk szczęki pacjenta i na tej podstawie tworzone są nakładki. Trochę inna jest sytuacja jeżeli chodzi o zęby martwe, czyli te które zostały poddane leczeniu kanałowemu. Lekarz na początku musi sprawdzić stan takiego zęba, a następnie wprowadzić do niego środek uszczelniający. Kolejny krok polega na umieszczeniu w zębie środka wybielającego, jeżeli cały zabieg przebiega pomyśle to ostatnim etapem jest plombowanie takiego zęba.

Jakie są przeciwwskazania do wybielania zębów?

Niestety ale zabieg polegający na wybielaniu zębów nie jest przeznaczony dla każdego. Nie zaleca się decydowania na ten zabieg osobom:

  • poniżej 16 roku życia;
  • będącym w ciąży oraz w okresie laktacji;
  • cierpiących na nadwrażliwość zębów;
  • z uczuleniem na produkt wybielający;
  • z chorobami dziąseł, uszkodzeniami emalii bądź odsłoniętymi korzeniami zębów;
  • posiadającym wypełnienia, korony, mostki i inne elementy uzupełniające uzębienie.

Należy także pamiętać, że niektóre zęby mogą wykazywać odporność na działanie systemów wybielających. W takim wypadku jedyne co można zaproponować to założenie koron bądź licówek na zęby.

Wybielanie zębów - koszt

Cena zabiegu wybielającego jest zależna od wybranej przez nas metody. Decydując się na metody domowe zapłacimy od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych. Niemniej jednak w tym wypadku trzeba liczyć się z tym, że efekty takiego wybielania będą marne. Jeżeli jednak podejmiesz decyzję, że chcesz skorzystać z usług profesjonalnego gabinetu stomatologicznego, cena za taki zabieg, w zależności od miasta, w którym gabinet się znajduje może wynosić od 2000 do 3500 tysięcy złotych. Jednakże stomatologia estetyczna z pewnością pomoże Ci osiągnąć wymarzony uśmiech. Siedlce, Kraków, Gdańsk czy Warszawa to tylko przykładowe miasta, w których mieszczą się gabinety oferujące wybielanie zębów.

Jak dbać o wybielone zęby?

Po wybielaniu zęba u stomatologa, pacjenta obowiązuje stosowanie tak zwanej białej diety przez tydzień czasu. Oznacza to, że nie należy spożywać produktów, które mogłyby na nowo zabarwić zęby. Takimi produktami są między innymi: 

  • kawa,
  • herbata,
  • czerwone owoce i warzywa,
  • warzywa zawierające karoten,
  • żółtka jaj,
  • soki z kolorowych owoców,
  • ciemne sosy.

Olejki CBD - czy są odpowiednie dla wegetarian oraz dla wegan?

Dieta wegańska wyklucza spożywanie produktów pochodzenia zwierzęcego, a więc nie tylko samego mięsa. Weganie przywiązują również wagę do tego, aby produkty, których używają na co dzień, nie były testowane na zwierzętach oraz by nie cierpiały one w procesie produkcji danego preparatu, elementu garderoby czy kosmetyku. Pozostaje więc pytanie, czy tak popularne w ostatnim czasie olejki CBD są odpowiednie dla wegan, a także dla wegetarian?

Dieta wegańska, a wegetariańska

Na początek warto zdać sobie sprawę z tego, że dieta wegetariańska nie jest dokładnie tym samym, co dieta wegańska, choć pojęcia te bywają używane zamiennie. Otóż dieta wegetariańska jest nieco mniej restrykcyjna, niż wegańska. Wegetarianie unikają bowiem mięsa oraz ryb, zaś weganie także produktów pochodzenia zwierzęcego. Zwróćmy jednak uwagę na fakt, iż obie grupy przywiązują wagę nie tylko do jedzenia, ale również do produktów, jakich używają na co dzień. Na sercu leży im przede wszystkim dobro zwierząt, zatem żadne z nich nie może ucierpieć w procesie produkcji danego wyrobu, zaś preparaty medyczne ani kosmetyki nie mogą być testowane na zwierzętach. Dobrze, aby zdecydowana większość składników była pochodzenia naturalnego, bowiem weganie i wegetarianie przywiązują dużą wagę do związku człowieka z naturą, który w dobie ewolucji i zmian technologicznych został nieco zachwiany.

Czy weganie i wegetarianie mogą stosować olejki CBD?

Popularność olejków CBD rośnie z roku na rok, a wszystko dlatego, że są one całkowicie legalne, a ich stosowanie może przynieść nam wiele różnego rodzaju korzyści. Pozostaje jednak pytanie, czy owe olejki będą dobrym wyborem dla wegan i wegetarian? Odpowiedź brzmi tak, ponieważ nie zawierają one żadnych dodatków pochodzenia zwierzęcego, nie są również testowane na zwierzętach. Olejki CBD uzyskuje się z konopi, która jest rośliną. Można więc śmiało stwierdzić, że są one "vegan friendly", o czym zresztą przeczytamy na niektórych opakowaniach olejków. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż olejki CBD są nie tylko przyjazne weganom i wegetarianom, ale mogą również pomóc w uzupełnianiu codziennej diety. Dostarczenie odpowiedniej ilości składników odżywczych może bowiem sprawiać wiele problemów, zwłaszcza osobom, które dopiero co przeszły na dietę bezmięsną.

Dlaczego warto sięgnąć po olejki CBD?

Wiadomo już, że weganie oraz wegetarianie mogą bez żadnych przeszkód sięgać po olejki CBD. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego warto je zakupić? Otóż są one przede wszystkim źródłem cennych aminokwasów, a także posiadają właściwości antyoksydacyjne, dzięki czemu łatwiej jest się pozbyć wolnych rodników, wywołujących choroby. Olejek CBD zawiera sporo witamin z grupy B, których źródłem jest właśnie mięso i produkty odzwierzęce. To właśnie dlatego weganie często cierpią na niedobory witaminy B, którą warto suplementować w naturalny sposób, za pomocą olejku CBD. Po produkt ten możemy również sięgnąć z innych powodów - przynosi on ukojenie, pozwala nieco się uspokoić i odprężyć, a przy tym nie otumania i nie uzależnia. Za pomocą olejków CBD można łagodzić ból o różnym pochodzeniu. Olejki te można wprowadzić do swojej diety właściwie w każdym momencie, natomiast stosować je należy zgodnie z zaleceniami producenta. Pamiętajmy, aby wybierać jedynie produkty najwyższej jakości, które nie zawierają dodatkowych, zbędnych składników. Znajdziemy je na stronie internetowej https://hempmont.pl/produkt/olejek-cbd-10-1200mg-hempmont/. Olejki warto stosować bez względu na to, czy jesteśmy na diecie wegetariańskiej, czy wegańskiej.