Wrzesień 2018

Jakie właściwości zdrowotne posiadają nasiona konopi?

Wiele osób uważa nasiona konopi za wyjątkowo zdrowy pokarm. Obfitują one w składniki odżywcze i zapewniają szereg korzyści zdrowotnych. Chociaż nasiona pochodzą z rośliny Canabis sativa, nie wpływają one w żaden sposób na nasz umysł. Oddziałują za to na nasze ciało i to w bardzo pozytywny sposób.

 

Wysoka zawartość białka

Białko stanowi ważny element nasion konopi – jego zawartość jest prawie taka sama, co w soi. Innymi słowy, na 30 g nasion ok 9,46 g to czyste białko, które zawiera wszystkie 9 niezbędnych dla naszego zdrowia aminokwasów. Stosunkowo niewiele pokarmów roślinnych stanowi kompletne źródło białka, dlatego nasiona konopi są ważnym elementem diety wegan oraz wegetarian.

 

Zdrowe tłuszcze

Nasiona konopi obfitują w zdrowe kwasy tłuszczowe, w tym omega-3 i omega-6. Dzięki temu żywność ta ma działanie przeciwutleniające, mogąc zmniejszać objawy licznych dolegliwości, poprawiając m.in. zdrowie serca, skóry oraz stawów.

 

Ogólnie rzecz biorąc, ludzie mają tendencję do spożywania zbyt dużej ilości kwasów tłuszczowych omega-6, a zbyt małej kwasów tłuszczowych omega-3. Dieta z zawartością nasion konopi może pomóc w zachowaniu zdrowej równowagi.

 

Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi w 2015 roku, włączenie nasion konopi i oleju z nasion konopi do diety kur skutkowało znoszeniem przez nie jaj o zwiększonej zawartości kwasów omega-3 w żółtkach.

 

Błonnik

Znaczna większość błonnika stanowi zewnętrzną warstwę nasion konopi. Dlatego tak istotne, aby kupować nasiona niełuskane. Jednak nawet łuskany produkt posiada 1,2 g błonnika w 3 łyżkach stołowych nasion.

 

Witaminy i minerały

Nasiona konopi zawierają imponującą gamę witamin oraz minerałów. W szczególności można wyróżnić:

- witaminę E,

- magnez,

- fosfor,

- potas,

- żelazo,

- cynk,

- witaminy z grupy B, m. in. niacynę, ryboflawinę, tiaminę, witaminę B-6,

- kwas foliowy.

Dlaczego warto jeść nasiona konopi?

Liczne badania potwierdzają, że spożywanie nasion konopi ma działanie neuroprotekcyjne, przeciwzapalne oraz wspomagające układ odpornościowy. Możemy w ten sposób zapobiec rozwojowi chorób takich, jak: choroba Parkinsona, choroba Alzheimera, stwardnienie rozsiane czy bóle neuropatyczne.

 

Naukowcy uważają również, że dieta z dodatkiem nasion konopi może chronić przed chorobami sercowo-naczyniowymi. Przykładowo obecna w pokarmie arginina ma zbawienny wpływ na nasze tętnice oraz żyły, pomagając zachować ich gładkość oraz elastyczność.

 

Spożywanie nasion konopi zmniejszy stany zapalne w naszym organizmie, dzięki czemu łatwiej będzie nam radzić sobie z chorobami takimi, jak zespół metaboliczny, cukrzyca typu 2, artretyzm, choroby serca, reumatoidalne zapalenia stawów czy niealkoholowe stłuszczenie wątroby. Zmniejszenie stanów zapalnych w organizmie wiąże się również z poprawą kondycji skóry. Jedząc nasiona konopi, możemy wspomóc leczenie atopowego zapalenia skóry oraz trądziku.

 

Z czym jeść nasiona konopi?

Nasiona konopi mają bardzo szerokie zastosowanie w codziennym jadłospisie. Możemy dodawać je właściwie do każdych potraw – płatków, jogurtów, koktajli, sosów, zup czy sałatek. Najbardziej wskazane są nasiona niełuskane, choć z powodzeniem można nabyć także pozbawione skorupek oraz mielone.

 

Komórki macierzyste pozyskane z zębów mlecznych mogą przywrócić do życia martwe zęby

Naukowcy z Uniwersytetu Pensylwanii i Czwartego Uniwersytetu Medycyny Wojskowej w Xi’an twierdzą, że znaleźli sposób na wykorzystanie komórek macierzystych, pobranych z zębów mlecznych do odbudowania uszkodzonej tkanki zębów stałych. Wyniki opublikowano w czasopiśmie naukowym Science Translational Medicine.

 

Uszkodzenie zęba np. na skutek upadku może wpłynąć na jego niedokrwienie i obumarcie. Wówczas ząb może wydawać się szary. Do tej pory takie przypadki wymagały apeksyfikacji miazgi, czyli zamykania otworu wierzchołkowego zmineralizowaną tkanką. Metoda ta nie jest jednak niezawodna i nie jest zdolna do ożywienia zęba. 

 

Teraz naukowcom udało się usprawnić terapię, dzięki komórkom macierzystym wyekstrahowanym z zębów mlecznych. Osoby otrzymujące „zastrzyk” z komórek macierzystych mogły na nowo rozwinąć tkankę łączną w korzeniu swojego zęba oraz naczynia krwionośne, co ponownie go ożywiało. Leczenie przywróciło pacjentom czucie we wcześniej martwych zębach, dzięki któremu mogli odczuwać zimno oraz ciepło.

Zasadniczym problemem w odkryciu jest to, że leczenie wykorzystuje własne komórki macierzyste pacjentów, więc działa ono jedynie na te osoby, które wciąż posiadają zęby mleczne. Teraz wyzwaniem jest opracowanie terapii, która umożliwia leczenie dorosłych zębów za pomocą komórek macierzystych przekazanych od innej osoby.

 

Czy bakterie żołądka mogą powodować raka?

Szacuje się, że bakterie Helicobacter pylori posiada 70% ludzi w krajach rozwijających się i około 30% w krajach rozwiniętych, jednak niektóre ich szczepy mogą powodować wrzody oraz stany zapalne. Co więcej, naukowcy odkryli, że jeden szczególny szczep H. pylori może przyczyniać się do raka żołądka.

 

Rak żołądka jest czwartym najczęściej występującym nowotworem u mężczyzn i siódmym u kobiet. Choroby najczęściej doświadczają mieszkańcy Korei Południowej, Mongolii, Japonii oraz Chin. Ustalono, że jeden z czynników ryzyka raka żołądka stanowi infekcja bakteriami H.pylori, choć do tej pory ich dokładny wpływ na rozwój nowotworu nie został jeszcze oficjalnie objaśniony.

 

Niedawno sytuacja uległa zmianie. Zespół naukowców z Fred Hutchinson Cancer Research Center w Seattle wskazał konkretny szczep bakterii, który może odpowiadać za zwiększone ryzyko raka żołądka. Ustalenia opublikowano w czasopiśmie naukowym PLOS ONE. Odkrycie może zmienić sposób, w jaki specjaliści diagnozują oraz leczą ten typ nowotworu.

Wyróżniono szczep H. pylori z wariantem genu o nazwie EPIYA D. Co najważniejsze w odkryciu, spośród pacjentów biorących udział w badaniu, u których zdiagnozowano zakażenie wskazanym szczepem, aż 91% cierpiało na raka żołądka.

 

Do tej pory wiedziano, że H. pylori mają silną korelację z występowaniem raka żoładka, ale trudno było ustalić, dlaczego część osób zapada na chorobę nowotworową, a część nie. Być może wskazanie konkretnego szczepu bakterii zmieni tę sytuację. Chociaż ustalenia naukowców mają charakter wstępny, wyniki mogą być pierwszym krokiem w kierunku nowych metod diagnozy oraz leczenia tej wysoce śmiertelnej choroby.

 

Zegar biologiczny zwiększa skuteczność leków

Nie od dziś wiadomo, że nasz rytm dobowy reguluje kluczowe aspekty naszego zdrowia oraz codziennego życia. Naukowcy idą w tych wnioskach o krok dalej, stwierdzając, że podawanie leków zgodnie z zegarem biologicznym organizmu danej osoby może zwiększyć powodzenie w leczeniu chorób sercowo-naczyniowych, a także innych chorób.

 

 

Podczas licznych badań dowiedziono, że zakłócenie rytmu okołodobowego może powodować wiele zaburzeń i chorób, takich jak cukrzyca, otyłość, choroba Alzheimera, a także niektóre choroby psychiczne, takie jak depresja czy choroba dwubiegunowa.

 

Jednak jeśli zaburzony rytm okołodobowy może wywoływać choroby, to czy możemy wykorzystać go także w formie leczniczej? Nowe badania sugerują, że tak – przede wszystkim w przypadku chorób układu krążenia. Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie naukowym Science Traslational Medicine.

Naukowcy opracowali komputerowy algorytm, którego zadaniem było uporządkowanie zegarów biologicznych ponad 630 pacjentów.  W ten sposób chciano zbadać, w jaki sposób rytm okołodobowy kontroluje zmiany w aktywności genów, które występują w ciągu dnia.

 

Jak można się domyślić, bardzo duża ilość genów odpowiada za działanie białek, które pomagają metabolizować i wchłaniać najróżniejsze leki. Co ciekawe, są one szczególnie istotne w przypadku leków przeznaczonych do terapii przeciw chorobom sercowo-naczyniowym.

 

Autorzy badania oczywiście ostrzegają, że ich wnioski są wstępne i wymagają bardziej szczegółowego potwierdzenia, jednak być może w niedalekiej przyszłości kluczowym zaleceniem w rekonwalescencji po chorobie będzie właśnie regularny sen oraz zażywanie leków zgodnie z zegarkiem.

 

Naukowcy przetestowali skuteczną w 100% szczepionkę przeciw czerniakowi

Naukowcy z kalifornijskiego Scripps Research Institute opracowali eksperymentalną szczepionkę przeciwko nowotworom skóry. Zwiększa ona zdolność układu odpornościowego do walki z czerniakiem i może być łączona z innymi terapiami, aby zwalczać agresywne nowotwory. Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences.

 

Badacze wykazali, że substancja chemiczna Diprovocim zwiększa skuteczność szczepionki przeciw czerniakowi. Wyniki eksperymentów przeprowadzonych na myszach wskazują, że nowe szczepionki mogą zwiększyć szanse na wyleczenie w przypadkach, gdy sama terapia lekowa nie działa. Lek nie tylko zwalcza nowotwory skóry, ale także „trenuje” układ odpornościowy i zapobiega nawrotom.

 

Diprovocim, cząsteczka dodana do szczepionki, poprawia zdolność układu immunologicznego organizmu. Można ją łatwo zsyntetyzować w laboratorium i poddać modyfikacji, dzięki czemu jest atrakcyjna do stosowania w medycynie.

Podczas testów na myszach, które cierpiały na agresywną postać czerniaka, nowe szczepionki wraz z Diprovocimem zapewniły im 100% przeżywalność. Kolejne badania wykazały, że zastosowanie Diprovocimu jako adiuwanta zwiększa potencjał szczepionki w walce z rakiem poprzez stymulowanie układu odpornościowego do wytwarzania specjalnych leukocytów, infiltrujących nowotwór. Co ciekawe, gdy naukowcy próbowali ponownie wywołać czerniaka u myszy, które przeżyły testy, okazało się, że gryzonie stały się całkowicie odporne na tę chorobę.

 

Prawdopodobnie możemy mówić o przełomie w leczeniu czerniaka. Eksperymenty oczywiście zostały przeprowadzone na myszach, ale naukowcy zapowiedzieli już badania przedkliniczne, na których wypróbują działanie nowej szczepionki w połączeniu z innymi terapiami przeciwnowotworowymi.

 

Źródła:

http://www.pnas.org/content/early/2018/08/22/1809232115.short?rss=1

https://www.scripps.edu/news-and-events/press-room/2018/20180906-melanoma-cancer-vaccine.html

Transfuzje krwi młodych osób mogą poprawiać stan zdrowia osób starszych

Transfuzja krwi od młodych osób może pomóc w poprawie stanu zdrowia u osób starszych. Badania profesor Lindy Partridge z University College pokazały, że może to być doskonałe narzędzie do walki z chorobami oraz starzeniem.

Badania przeprowadzone na tym obszarze wykazały, że transfuzje krwi młodych myszy pomagają w zachowaniu witalności i zdrowia u starszych osobników. W 2014 r., naukowcy z Uniwersytetu Stanforda pod kierownictwem neurobiologa Tony'ego Wyss-Coray'a odkryli, że infuzje krwi od młodych myszy odwracają zaburzenia poznawcze i neurologiczne u starszych myszy.

 

Amerykański startup Ambrosia obecnie oferuje „młodą” krew starszym klientom. Koszt transfuzji to 8 tys. dolarów za 2,5 litra krwi. W tym tygodniu, inicjatorzy kolejnego programu o nazwie Elvian ogłosili, że otrzymali 5,5 miliona dolarów wsparcia inwestycyjnego na prowadzenie badań w tej dziedzinie.

Biolodzy z Uniwersytetu Harvarda badają, czy białko o nazwie GDFII jest kluczowym składnikiem młodej krwi. Krew nie jest jednak jedyną rzeczą, która może pomóc w zachowaniu dobrego zdrowia u osób starszych. Profesor Partridge sugeruje również, że bakterie pobrane z jelita młodego człowieka mogą posiadać odmładzające właściwości.

 

Czy nasze samopoczucie wynika z kalendarza księżycowego?

Jak się okazuje, fazy księżycowe mogą mieć większy wpływ na ludzi z zaburzeniami nastroju, niż wcześniej sądzono. Do takich wniosków doszli autorzy nowego badania, które zostało opublikowane w czasopiśmie naukowym Translational Psychiatry. Naukowcy zastrzegają przy tym, że ich badania nie mają nic wspólnego z astrologią, która nie jest dziedziną naukową.

 

Badacze przyjrzeli się objawom chorobowym 51-letniego mężczyzny ze zdiagnozowaną chorobą afektywną dwubiegunową. Człowiek doświadczał przynajmniej 4 epizodów manii lub depresji w ciągu roku. Naukowcy prowadzili rejestr cyklów snu pacjenta oraz jego nastroju. Zarejestrowane dane porównywano z aktualną fazą Księżyca. Wyniki okazały się oszałamiające.

 

Co każde 29,5 doby, gdy Księżyc znajdował się w nowiu, psychika mężczyzny przechodziła z fazy depresji do manii. Korelowało to również z występowaniem najsilniejszych pływów morskich. Obserwacje te potwierdzają już wcześniejsze przypuszczenia, że nasz wewnętrzny rytm okołodobowy ma wyraźny wpływ na nasz nastrój.

Rytm okołodobowy człowieka, inaczej nazywany wewnętrznym zegarem, reguluje czas aktywności oraz regeneracji (snu) naszego mózgu. U zdrowych ludzi rytm okołodobowy dostosowuje się do pory dnia – gdy świeci słońce, jesteśmy aktywni, a gdy robi się ciemno, stajemy się senni. W przypadku obserwowanego mężczyzny organizm działał inaczej – dopasowywał się do faz księżycowych oraz pływów morskich.

 

Mechanizm, który sprawia, że obiekt tak drobny, jak ludzkie ciało, ulega wpływowi niewielkich zmian grawitacji związanych z cyklami pływowymi, jest wciąż niejasny i wymaga dalszych badań. Jednak być może naukowcy idą już w dobrą stronę i w niedalekiej przyszłości uda się zrozumieć źródło choroby afektywnej-dwubiegunowej, a nawet opracować skuteczniejsze formy leczenia.

 

Światowa Organizacja Zdrowia stworzyła listę najbardziej leniwych krajów na świecie

Badania przeprowadzone przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) na 1,9 mln osób ze 168 krajów wyłoniły najbardziej leniwych mieszkańców Ziemi, klasyfikując ich na podstawie narodowości. Wyniki opublikowano w czasopiśmie naukowym The Lancet Global Health. Jak można się domyślić, lista już zdążyła wzbudzić wiele kontrowersji.

 

Naukowcy ustalili, że w 2016 roku około ¼ wszystkich dorosłych ludzi na Ziemi nie wykonywała wystarczającej aktywności fizycznej. Wszyscy wiemy do czego prowadzi taka tendencja – zwiększone ryzyko chorób cywilizacyjnych, jak cukrzyca typu 2 czy niektóre nowotwory.

 

Właściwa aktywność fizyczna została zdefiniowana przez WHO jako co najmniej 75 minut intensywnych lub 150 minut umiarkowanych ćwiczeń w ciągu tygodnia. Zatem w którym kraju obywatele okazali się najleniwsi?

 

Oto lista 10 najbardziej leniwych krajów:

  1. Kuwejt (aż 67% społeczeństwa nie wykonuje wystarczającej ilości aktywności fizycznej w ciągu tygodnia)
  2. Samoa Amerykańskie (53,4%),
  3. Arabia Saudyjska (53%),
  4. Irak (52%),
  5. Brazylia (47%),
  6. Kostaryka (46,1%),
  7. Cypr (44,4%),
  8. Surinam (44,4%),
  9. Kolumbia (44%),
  10. Wyspy Marshalla (43,5%).

Co ciekawe, kraj powszechnie uznawany za wyjątkowo zmagający się z otyłością, czyli USA, zajął w klasyfikacji dopiero 143 miejsce. W Polsce wskaźnik niewystarczającej aktywności fizycznej wahał się między 30% a 39%. Najbardziej wysportowani obywatele to z kolei mieszkańcy Ugandy, gdzie tylko 5,5% społeczeństwa nie ćwiczy przez wystarczającą ilość czasu. Zaraz za nimi pojawiły się takie kraje, jak Mozambik, Lesotho, Tanzania, Niue, Vanuatu, Togo, Kambodża, Myanmar oraz Tokelau.

 

Rozpoczęły się pierwsze badania nad wpływem mikrodawkowania LSD na pracę mózgu

Wielkiej Brytanii rozpoczęły się testy, podczas których naukowcy będą starali się określić wpływ mikrodawkowania LSD na pracę ludzkiego mózgu. Badacze z Beckley Foundation oraz z Imperial College London zamierzają sprawdzić doniesienia, według których bardzo niewielkie dawki LSD poprawiają kreatywność, wspomagają myślenie i usuwają objawy depresji.

 

Mikrodawkowanie substancji psychoaktywnych stało się popularne szczególnie w kręgach ludzi z Doliny Krzemowej – amerykańskiego centrum nowych technologii. Regularne zażywanie niewielkich ilości grzybów psylocybinowych czy LSD podobno zwiększa ich kreatywność i poprawia koncentrację, dzięki czemu uzyskują lepsze wyniki w pracy.

 

Brytyjscy naukowcy postanowili przeprowadzić testy, aby stwierdzić, czy mikrodawkowanie LSD faktycznie przynosi wymienione wyżej korzyści. Eksperymenty rozpoczęły się 3 września. Naukowcy zapraszają do nich ochotników, którzy zostaną podzieleni na dwie grupy. Pierwsza będzie otrzymywała niewielką dawkę LSD, a druga placebo. Następnie wszyscy uczestnicy tego testu będą musieli wypełnić ankiety, zostaną poddani odpowiednim testom i będą grać w gry kognitywne. Dopiero pod sam koniec eksperymentu dowiedzą się, czy otrzymali LSD, czy placebo.

 

Główny autor badania, Balázs Szigeti, zwrócił uwagę, że jak dotąd nie przeprowadzono jeszcze ani jednego testu, które skupiałoby się na mikrodawkowaniu. Osoby zażywające bardzo niewielkie ilości psychodelików mówią o samych korzyściach – między innymi o poprawie nastroju i koncentracji. Naukowcy chcą skupić się nie tylko na plusach, ale też na ewentualnych minusach stosowania LSD.

 

Marihuana najlepszym znanym lekiem na psychozę – twierdzą naukowcy

Nowe badania, opublikowane w czasopiśmie naukowym JAMA Psychiatry wykazały, że kannabidiol – związek chemiczny występujący w konopiach –  może być idealnym lekiem przeciw psychozie. Do takich wniosków doszli naukowcy z King’s College London w Wielkiej Brytanii.

 

 

Na dany moment, podstawowe leczenie osób ze zdiagnozowaną psychozą obejmuje stosowanie leków, które zostały odkryte już w 1950 roku. Są one nie tylko mocno przestarzałą formą pomocy, ale również nie działają na wiele chorych osób.

 

Tymczasem udowodniono już, że kannabidiol ma działanie przeciwpsychotyczne. Potwierdziły to 6-tygodniowe badania kliniczne. Wykazano, że organiczny związek chemiczny łagodzi objawy chorobowe i wspomaga działanie innych leków. Mimo to mechanizmy neurologiczne stojące za wspomnianym działaniem pozostawały nieustalone, aż do teraz.

Naukowcy badali 33 pacjentów, którzy doświadczali epizodów psychotycznych. Spośród nich wybrano 16 osób, którym podawano doustnie 600 mg kannabidiolu, a reszta przyjmowała placebo. Oprócz tego uczestników badania poddawano także badaniom z zastosowaniem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego.

 

Wykazano, że kannabidiol normalizuje aktywność mózgu w obszarach silnie związanych z psychozą. Dodatkowo nie wykazano jakichkolwiek negatywnych skutków ubocznych terapii. Według naukowców jest to ostateczny dowód na to, że związek może łagodzić objawy chorobowe i powinno się opracować na jego bazie leki nowej generacji.